w kwestii formalnej: bardzom był zdziwionym, kiedy do ruinek dotarł tylko Wotan ze swoją drugą połową, a bez Ciebie...to, że przez ten czas zdążyłem wypić niemal całe resztki napitków, skonsumować lembasy i niepokoić o to, czy nic Wam się bez mojej opieki nie stało to el detal - szkoda, że dotarli w uszczuplonym gronie...
...i szkoda, żeśmy się nie pożegnali
ale nic straconego, następną razą się uda
zmoczyło mnie, a jakże, na wylot; pobiłem wszelkie rekordy prędkości wracają do domu dwa razy szybciej, niż jechałem na miejsce spotkania (co uwzględniwszy podjazd, przebieg i warunki jest niezłym osiągnięciem), gdzie czekała na mnie lampka koniaku, talerz zupy i najpiękniejszy uśmiech na świecie...ech, warto wychodzić z dmu i moknąć dla takich powitań
rower kończę szorować, bo ubłocony po byku...
Wotan pstryknął kilka fotek, może się podzieli z tzw. ogółem, to zobaczycie NAS
pozdrawiam
wielkie dzięki za wspólnie spędzony czas...
ps. odnośnie Kampinosu - czemu nie, czemu nie...
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.