NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Jordan, Robert; Sanderson, Brandon - "Pamięć światłości" (nowa edycja)

Howey, Hugh - "Latarnia 23"

Ukazały się

Maas, Sarah J. - "Dziedzictwo ognia"


 Gajzler, Joanna W. - "Pielęgnacja zwierząt (nie)ożywionych"

 Ziemiański, Andrzej - "Virion. Ona"

 Shine, A.M. - "Obserwatorzy"

 Maas, Sarah J. - "Królowa Cieni"

 Kozak, Magdalena - "Nocarz" (2025)

 iszczuk, Katarzyna Berenika - "Ja, diablica" (2025)

 King, Stephen - "Miasteczko Salem" Wydanie limitowane

Linki

McCammon, Robert - "Pan Slaughter"
Wydawnictwo: Vesper
Cykl: Matthew Corbett
Tytuł oryginału: Mister Slaughter
Tłumaczenie: Janusz Ochab
Data wydania: Sierpień 2024
Wydanie: I
ISBN: 9788377315040
Oprawa: Twarda
Format: 140x205
Liczba stron: 496
Cena: 69,90
Rok wydania oryginału: 2010
Tom cyklu: 3



McCammon, Robert - "Pan Slaughter"

„Królowa Bedlam”, druga część przygód Matthew Corbetta, bardzo mi się podobała. Po trzeciej odsłonie serii oczekiwałem podobnego poziomu. I choć „Pan Slaughter” pod tym względem raczej „dowozi”, to jednak „Królowa Bedlam” wciąż pozostaje dla mnie najlepszą z dotychczasowych fabuł cyklu. Przy tym ponownie muszę napisać, że „Zew nocnego ptaka” znużył mnie po kilkudziesięciu stronach i nie doczytałem do końca. Niemniej, jest to cykl, który będę z całą pewnością śledził aż do ostatniej powieści. Co jest zasługą Roberta McCammona, który potrafi opowiadać historie tak, że nawet czytelnik, który nie lubi kryminałów (w tym retro czy historycznych), musi jednak oddać pisarzowi honor.

„Pan Slaughter” to powieść niezależna od „Królowej Bedlam”. Wprawdzie lepiej znać część poprzednią, bo istotnie buduje świat i wprowadza nowych bardzo ważnych bohaterów, niemniej recenzowana książka broni się jako samodzielna powieść. Akcja zaczyna się kilka miesięcy po wydarzeniach z „Królowej Bedlam”. Mamy chyba wciąż rok 1701 lub 1702. Matthew staje się sławny i w końcu decyduje się sławę zmonetyzować. W dalszym ciągu pracuje dla Agencji Herrald. Wraz z przyjacielem, mentorem, towarzyszem, Hudsonem Greathousem przyjmują proste zlecenie. Mają przetransportować spod Filadelfii na statek w Nowym Jorku mordercę. Ten ma zostać odstawiony do Londynu i stracony. Tyranthus Slaughter, gdyż tak, obrazowo, nazywa się tenże, nie jest przeciętnym opryszkiem. To przebiegły, bardzo inteligentny i bezwzględny psychopata. Wydawałoby się, że mimo to wszystkie karty w rękach mają bohaterowie, a nie zakuty w kajdany przestępca. Na dodatek działający sam. Tymczasem pan Slaughter rozpoczyna z bohaterami pojedynek. Nie uważałem bohaterów za tak naiwnych czy pazernych, aby dali się wciągnąć w intrygę. Jakież było moje zdziwienie i rozczarowanie... Nie spoilerując, wszystko co mogło złego się wydarzyć wskutek podjęcia konszachtów ze Slaughterem, wydarzy się. Moja sympatia dla Matthew czy Greathouse’a zanurkuje. Nie jest to wada. Robert McCammon nie robi ze swoich bohaterów rycerzy bez skazy, niewzruszonych strażników honoru i uczciwości. Wodzi ich na pokuszenie i pokazuje tego, na ogół tragiczne, skutki. Jak w przypowieści. Ale dzięki temu, że bohaterowie okazują się słabi, akcja w ogóle posuwa się naprzód. Inaczej fabuła skończyłaby się na dwusetnej stronie, przysparzając nudy. Zresztą tego oczekiwałem po lekturze „Królowej Bedlam”: aby Matthew trochę się ubrudził moralnie.

Fabuła do pewnego momentu nie jest spieszna. Jej zasadnicza część związana z transportem Slaughtera zaczyna się po setnej stronie. Wcześniej autor wprowadza czytelników w wydarzenia, które miały miejsce po finale „Królowej Bedlam”, osadza bohaterów w nowej dla nich rzeczywistości, daje czytelnikom czas na rozejrzenie się wokół. Co może być wskazówką dotyczącą motywacji, które później zaważą na losach bohaterów (tj. dlaczego podjęli oni grę ze Slaughterem). Ale to zostanie wyjaśnione dopiero przed finałem. Również pod koniec powieści na jaw wychodzą jeszcze ważniejsze tajemnice i powiązania. Aby nie spoilerować, odeślę od razu do strony 410, na której wprost zostaje wyłuszczone, jak się sprawy naprawdę mają nie tylko ze Slaughterem, ale i z arcywrogiem Matthew, z którego wpływów ten dopiero zaczyna zdawać sobie sprawę. W zasadzie to doktor Fell, bo o nim mowa, jest przede wszystkim wrogiem Agencji Herrald, a nie Matthew. Ale wszystko tu się ze sobą wiąże.

Robert McCammon w oczywisty sposób pisze przygody Sherlocka Holmesa. W innych dekoracjach, brutalniej, mroczniej, współcześniej (mimo historycznej dekoracji). Nawet tego nie ukrywa (odsyłam do posłowia), choć jest to oczywiste i bez deklaracji autora. To, że nie skaczę z ekscytacji wynikało przede wszystkich z tego, że w „Królowej Bedlam” akcja toczyła się w Nowym Jorku, wciąż małym i raczkującym mieście, którego przyszłe znaczenie dostrzegali nieliczni wizjonerzy. W „Panu Slaughterze” bohaterowie muszą z Nowego Jorku wyjechać i prawie cała fabuła (po stronie setnej) toczy się już gdzie indziej. Niemniej dzieje się tu chyba więcej niż w „Królowej Bedlam”, jest bardziej przygodowo. A do tego nie można zapominać o wprowadzeniu na scenę Chodzącego w Dwóch Światach, który idealnie nadawałby się do pracy w Agencji Herrald. Zaś sam Tyranthus Slaughter jest idealnym Złym; potrafiącym przyćmić intelektem, wyrachowaniem, znajomością ludzkiej psychiki. Przeciwnik, którego nie można lekceważyć i z którym nie można paktować.

Choć nie wystawiłem tej powieści najwyższej noty w serwisie Goodreads, to jednak zgadzam się ze średnią ocen, jaką tam już zebrała. Moja rezerwa wynikała przede wszystkim z odmiennych upodobań czytelniczych. Mimo to bardzo chciałbym kolejną powieść z tej serii ocenić wyżej. Pod warunkiem, że bohaterowie nie będą się pętać pod mało interesujących bezdrożach XVIII-wiecznej Ameryki, tylko wrócą do Nowego Jorku. Co zapowiada opis okładkowy czwartej częśc


Autor: Roman Ochocki
Dodano: 2025-01-09 10:47:35
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Wywiad z Nealem Shustermanem


 Plaża skamielin

 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

Recenzje

Uthaug, Maren -"11%"


 Wells, Martha - "Protokół buntu. Strategia wyjścia"

 McCammon, Robert - "Pan Slaughter"

 Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Maszczyszyn, Jan - "Mare Orientale"

 Wyndham, John - "Kukułcze jaja z Midwich"

 Pettersen, Siri - "Srebrne Gardło"

Fragmenty

 Moorcock, Michael - "Wieczny wojownik. Tom 2"

 Tchaikovsky, Adrian - "Dzieci czasu"

 Moorcock, Michael - "Wieczny wojownik. Tom 1"

 Harrison, Harry - "Początki Stalowego Szczura"

 Henry, Christina - "Dziewczyna w czerwieni"

 Howey, Hugh - "Latarnia 23"

 Strugaccy, Arkadij i Borys - "Miasto skazane i inne utwory"

 Scalzi, John - "Towarzystwo Ochrony Kaiju" #2

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2025 nast.pl     RSS      RSS