NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"

Weeks, Brent - "Na krawędzi cienia" (wyd. 2024)

Ukazały się

Brown, Pierce - "Czerwony świt" (wyd. 2024)


 Kade, Kel - "Los pokonanych"

 Scott, Cavan - "Wielka Republika. Nawałnica"

 Masterton, Graham - "Drapieżcy" (2024)

 He, Joan - "Uderz w struny"

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Gryffindor)

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Hufflepuff)

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Ravenclaw)

Linki

Lewman, David - "Złodziejski honor"
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Tytuł oryginału: Honor Among Thieves
Tłumaczenie: Anna Hikiert-Bereza
Data wydania: Kwiecień 2023
ISBN: 978-83-276-8097-6
Oprawa: miękka
Format: 144×194 mm
Liczba stron: 144
Cena: 32,99 zł
Rok wydania oryginału: 2023



Lewman, David - "Złodziejski honor"

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Rozległy kontynent Faerûn tworzą rozliczne ziemie i krainy. Jego południe porastają parne dżungle, podczas gdy daleko na północy połacie śniegu i lodu ciągną się aż po horyzont. To mroźne królestwo bezkresnej bieli nosi stosowne miano Frozenfar oznaczające tyle co Mroźna Dal.
Dawno temu członkowie Sojuszu Lordów – z myślą o najbardziej zatwardziałych przestępcach – zlecili wzniesienie na tym terenie pilnie strzeżonego więzienia. Robotnicy pracowali w pocie czoła, aby zbudować kamienną fortecę na urwistym klifie nad Morzem Ruchomego Lodu słynącym ze swoich zdradliwych gór lodowych. W centrum więzienia, nazywanego przez włodarzy Kresem Występku, znajduje się strzelista wieża pełna zakratowanych cel.
Pewnego mroźnego dnia, gdy wiatr nawiewał hałdy śniegu w głębokie rozpadliny, przez lód ku potężnym wrotom więzienia sunęły ciągnięte przez konie sanie. Powożone przez uzbrojonego strażnika, wiozły żelazną skrzynię zabezpieczoną łańcuchami i kłódkami, strzeżoną przez dwóch kolejnych, uczepionych jej boków wartowników. Gdy znalazły się w pobliżu więzienia, jego bramy otworzyły się i sanie wjechały na kamienny dziedziniec. Wielkie konie postukiwały kopytami, próbując się rozgrzać, a z ich chrap w lodowate powietrze wzbijały się kłęby pary.
Woźnica i dwóch strażników zeskoczyli z sań i pospieszyli na ich tyły, pragnąc jak najszybciej pozbyć się ładunku i wrócić do domu. Szybko dołączyło do nich dwóch uzbrojonych po zęby wartowników więziennych w grubych zimowych płaszczach. Woźnica odblokował tylne drzwi i otworzył je na oścież. Ze środka wytoczył się więzień, skuty ciężkimi kajdanami – wysoki na ponad siedem metrów hobgoblin imieniem Gorg, o spiczastych uszach i długich, spływających na plecy czarnych włosach. Gorg mierzył żołnierzy zimnym, beznamiętnym wzrokiem, przyglądając się, jak przykuwają jego łańcuchy do pręta biegnącego przez kanał w posadzce dziedzińca.
– A gdzie drugi więzień? – spytał woźnicę jeden ze strażników. Dziś do Kresu Występku mieli zostać dostarczeni dwaj przestępcy.
Wartownicy wyciągnęli z klatki bezwładne ciało, o głowie przekręconej o sto osiemdziesiąt stopni. Woźnica i pozostali mężczyźni natychmiast odwrócili się w stronę górującego nad nimi hobgoblina i spojrzeli na niego pytająco.
– Chyba uderzył się w głowę, gdy sanie podskoczyły na jakimś paskudnym wyboju – wyjaśnił Gorg z krzywym uśmieszkiem.
Czwórka strażników powiodła go kamiennymi korytarzami mrocznych lochów. Po drodze inni więźniowie przyglądali im się ze swoich cel, zbyt przemarznięci, żeby zaczepiać nowo przybyłego. W końcu wartownicy zatrzymali się, rozkuli Gorga i wepchnęli go do jednej z cel, natychmiast zatrzaskując za nim drzwi, które zamknęły się z głośnym łoskotem.
Gorg rozejrzał się wokół, lustrując wzrokiem swoich współwięźniów: mężczyznę, którego strażnicy nazwali Edginem, i barbarzynkę imieniem Holga. Ten pierwszy miał niechlujną brodę, długie, zmierzwione włosy i błyskające żywo spod ciemnych brwi, inteligentne błękitne oczy. Czarnowłosa Holga, o ciele przyozdobionym tatuażami, była od niego niższa, ale wyglądała na silną i twardą.
Siedziała właśnie na kamiennym bloku, bez reszty zajęta jedzeniem ziemniaka, i ostentacyjnie ignorowała nowego towarzysza, jednak Edgin podniósł wzrok znad swojej robótki, żeby przyjrzeć się Gorgowi.
– Och, wprost cudownie – parsknął z przekąsem. – Następny. Lucas? – zawołał do jednego ze strażników przez metalowe pręty celi. – Czy jest tu gdzieś trzecia kamienna prycza, której jakimś cudem nie widzę?
Lucas puścił jednak jego pytanie mimo uszu i odszedł niewzruszony.
Edgin zwrócił się tymczasem do Gorga:
– Bez urazy, przyjacielu – powiedział, mierząc wzrokiem od stóp do głów potężną sylwetkę hobgoblina. – Wydajesz się naprawdę milutki. Pozwól, że cię oprowadzę… – Nie wstając ze swojego miejsca, pokazał mu zamarznięty kubeł. – Tam, w kącie, to nasza toaleta. A… ee, cóż, w zasadzie to wszystko.
Gorg zignorował go, zajęty lubieżnym popatrywaniem na Holgę.
– Jak ci na imię, złotko?
Kompletnie nieporuszona jego zaczepką, barbarzynka wgryzła się ponownie w swojego ziemniaka. Przeżuwając w skupieniu, wyglądała na korytarz, nie zaszczycając Gorga nawet spojrzeniem.
– To Holga – przedstawił ją Edgin. – A ja nazywam się Edgin. Ciebie zowią zaś…?
Gorg nie spuszczał wzroku z Holgi.
– Siedziałem w wielu celach – oznajmił chrapliwie. – Ale nigdy z kobietą. Sądzę, że mi się spodoba…
Edgin pokręcił z dezaprobatą głową.
– Pozwól, przyjacielu, że dam ci dobrą radę: Holga nie lubi, gdy się jej przeszkadza w jedzeniu ziemniaków. To dla niej wyjątkowe chwile…
Gorg odwrócił się w jego stronę jak użądlony i łypnął na niego gniewnie.
– Zamknijże się wreszcie!
– Jasne, jasne, w porządku! – zawołał Edgin, podnosząc ręce do góry, a potem wskazał na swoją towarzyszkę. – Śmiało, nie krępuj się.
Hobgoblin postąpił w stronę kobiety – przy jego wzroście wystarczył krok, by pokonać całą długość celi – i uśmiechnął się, obnażając ostre, nierówne kły.
– Zimno tu. Co powiesz na to, żebym cię rozgrzał? Hę, złotko?
Nadal uparcie go ignorując, Holga pieczołowicie rozłożyła na swojej kamiennej pryczy szmatkę i ostrożnie położyła na niej resztki posiłku.
– No, nie bądź taka! – warknął Gorg, wyciągając w jej stronę potężne łapsko. – Wiesz, mógłbym cię naprawdę uszczę…
Łups! Z oszałamiająca prędkością Holga wymierzyła cios w kolana hobgoblina, aż te zgięły się w tył.
– Aaachhh! – wrzasnął Gorg, upadając jak długi na podłogę celi.
Rąbnął boleśnie ciałem o kamienną posadzkę, uderzając głową w zamarznięte wiadro i natychmiast tracąc przytomność. Holga otrzepała tymczasem ręce, sięgnęła po swojego ziemniaka i spokojnie kontynuowała posiłek, Edgin zaś wrócił do swojej robótki kompletnie nieporuszony incydentem.
– Chyba zrobię je bez palców i poprzestanę po prostu na mitenkach – oznajmił. – Po co w ogóle tak się męczę?

Nieco później tego samego dnia Edgin i Holga pracowali pod okiem uzbrojonych strażników. Skuci z innymi współwięźniami wyrąbywali bryły lodu z zamarzniętej rzeki. Dla zabicia czasu – i aby oderwać myśli od przenikliwego chłodu – Edgin zaczął podśpiewywać pod nosem żwawą piosenkę:
– Ani szczęścia błysk, ani losu traf…
– Zamknij się! – wrzasnął natychmiast potężny strażnik imieniem Tobias.
Edgin jednak tylko uśmiechnął się do niego i pomachał mu przyjaźnie, pomrukując jednocześnie pod nosem do Holgi:
– Jutro zwołują Radę Odkupienia. Zadecydują, czy otrzymamy ułaskawienie i zostaniemy wypuszczeni… czy nie.
– Nie nastawiaj się zbytnio, Ed – poradziła mu Holga.
– Tym razem w radzie będzie zasiadał Jarnathan – zauważył Edgin. – Jest aarakocrą. – Aarakocry były stworzeniami przypominającymi dzikie, drapieżne ptaki, tyle tylko, że dwunożne i porozumiewające się w mowie ludzkiej. Słynęły z tego, że nienawidziły zniewolenia, nade wszystko ceniły sobie wolność i możliwość swobodnego przemierzania niebios. – Jeśli ktoś zdoła zapewnić nam wolność, to tylko on.
Podnosząc wielki kawał lodu, jakby nie ważył więcej niż bochenek chleba, Holga wymamrotała pod nosem:
– Nie liczyłabym na to zbytnio.
– Dlaczego jesteś tak negatywnie nastawiona? Więcej optymizmu! – burknął Edgin.
– Wiesz, spróbowałam raz – odparła obojętnym głosem Holga. – To nie dla mnie.
Edgin wyprostował się i uniósł wyżej głowę.
– Och, wspomnisz jeszcze moje słowa. To ostatni dzień, gdy musisz rąbać ten lód. – Zapatrzył się w przestrzeń z zamyślonym wyrazem twarzy. – Hm, zastanawiałaś się kiedyś w ogóle nad tym, dlaczego każą nam to robić?
– Zdarzało mi się – przyznała.
– Co właściwie z nim robią?
– Nie mam pojęcia.
– Zapytam – postanowił z determinacją Edgin, po czym zawołał do głównego strażnika: – Tobias, słonko! Czy mógłbym cię o coś spytać?
Tobias łypnął na niego gniewnie.
– Wracaj do roboty! – warknął.
Edgin z westchnieniem posłuchał polecenia, ale po chwili szepnął do przyjaciółki:
– Założę się, że sam tego nie wie.
W tej samej chwili rozległ się głośny trzask: lód na rzece pękł i więzień pracujący na samym końcu łańcucha wpadł w lodowaty nurt, rozpaczliwie młócąc ramionami.


Dodano: 2023-04-17 10:36:33
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia


 Fosse, Jon - "Białość"

 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

Fragmenty

 Grimwood, Ken - "Powtórka"

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS