NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (czarna)

LaValle, Victor - "Samotne kobiety"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Duncan, Emily A. - "Bezlitośni bogowie"
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Cykl: Something Dark and Holy
Tytuł oryginału: Ruthless Gods
Tłumaczenie: Danuta Górska
Data wydania: Wrzesień 2022
ISBN: 978-83-8202-690-0
Oprawa: miękka
Format: 140x205
Liczba stron: 530
Cena: 49,90 zł
Rok wydania oryginału: 2020
Wydawca oryginału: Wednesday Books
Tom cyklu: 2



Duncan, Emily A. - "Bezlitośni bogowie"

Druga część trylogii „Something Dark and Holy” w zasadzie nie przynosi niczego nowego, czego czytelnik nie znałby z powieści „Niegodziwi święci”. To jest, zachowuje jej wszystkie zalety i wady. A przy tym nie jest to powieść objętościowo przerażająca.

W recenzji „Niegodziwych świętych” napisałem, że zapominanie o fabule będzie szybsze niż jej czytanie. Okazało się to prawdą, ponieważ kiedy zaczynałem czytać „Bezlitosnych bogów” miałem początkowo problem z wejściem do tego świata. Od lektury pierwszej części minęło dwa i pół roku, co okazało się okresem na tyle długim, że najpierw musiałem przypomnieć sobie z jakiegoś streszczenia, o co w tej opowieści chodzi. Jeśli chodzi o „aspekt techniczny”, wskazać należy niestaranną korektę, od której momentami bolały oczy i wzrok się „załamywał”, wytrącając z tempa czytania. Zazwyczaj „ślizgam” się wzrokiem po błędach, czy nieporadnościach w tłumaczeniu. Jednak w tym przypadku natykanie się na nie było za każdym razem jak walnięcie głową w ścianę. Muszę tu poczynić zastrzeżenie – czytałem to w pliku .pdf, (który dodatkowo przekonwertowałem do .epub) i możliwe, że był to egzemplarz jeszcze przed korektą więc w „normalnym” wydaniu błędy te wyeliminowano. Jeśli nie, to wrażliwych na język czytelników ostrzegam zawczasu przed wieloma „potworami”.

Fabularnie nadal jest mrocznie. Nie jest to miły i wspaniały świat, który warto ratować. W zasadzie to nie wiem, po co bohaterka, Nadieżda, tak bardzo się stara. Z drugiej strony, innego świata nie ma, a żyć jakoś trzeba, więc może niepotrzebnie sobie urządzam drwiny. Tak czy siak, nie ma tu dróg na skróty i ścieżek usłanych różami. Uczucia są oczywiste, ale wątki z nimi związane wcale nie muszą prowadzić do „i żyli długo i szczęśliwie”. Cała historia wydaje się mimo to prosta, ale autorka bardzo stara się ją skomplikować. Przez co można czasami prychnąć ze śmiechu w sposób niezamierzony. Przykładem tego jest „związek” między Nadieżdą i Malachiaszem. Niby się kochają, ale on ją zdradza, ona cierpi i nienawidzi i chce się zemścić, ale jednocześnie nadal go kocha i chce uratować zarówno jego, jak i ich miłość. Drama wymarzona dla nastolatków (i może utrwalająca głupi i szkodliwy stereotyp, że „łobuz kocha najmocniej”) i w zasadzie odrzucając wszystko inne w tej powieści, ta relacja wystarczy, aby zdefiniować całość. Jest jeszcze trzeci bohater, znany z poprzedniej powieści, Serafin. Hamlet co się zowie. Nie chce być królem, ale przez to że nie chce, wydaje się być najlepszym kandydatem i nie oszukujmy się: pohamletyzuje, ale ostatecznie nie będzie miał wyboru. W zasadzie wybór ten jest tak oczywisty, że bolesny w przewidywalności. Dorzucić należy także wątpliwe prawdopodobieństwo wydarzeń. To jest, bohaterowie ruszają, a jakże, w podróż. To nic, że wojna, że w zasadzie powinni zajmować się czym innym. Najpierw trzeba ruszyć w podróż, a wcześniej zebrać drużynę. Podejmują idiotyczne decyzje i zajmują się nie tym, co powinni. Generalnie, czytając tę powieść, miałem wrażenie, że autorce pomysłów wystarczyło na pierwszą część, zakładam też, że wiedziała, jak się to wszystko miało skończyć. Jednak zabrakło „mięsa” fabularnego, żeby wypełnić środek. Fabularnie jest to zatem zapychacz, w którym jest sporo o emocjach, uczuciach, żalach. Wszystko napisane nieznośnym „natchnionym” stylem, w którym autorka musi podkreślać mroczność zarówno bohaterów i świata. Generalnie otrzymujemy jakąś mieszankę emo, gotyku (takiego młodzieżowego) osadzonego w zimnym, nieprzyjaznym świecie, który z jakiegoś powodu mimo srogiej i zbyt długiej zimy trzyma się dobrze. Do tej kwestii jednak nie będę się zbyt mocno przyczepiał, ponieważ taka niekonsekwencja świata przedstawionego to cecha charakterystyczna wielu tego typu powieści fantasy. Nie tylko młodzieżowych.

Druga uwaga do świata przedstawionego to jego „słowiańskość”, a raczej „rosyjskość”. Nie wiem, czy to Leigh Bardugo rozpoczęła modę na „rosyjskość” jako anturaż fantasy, który zastąpił anglosaski feudalny defaultowy setting. Jednak w tej powieści, bardziej niż w pierwszej części, Emily Duncan na całego weszła w „rosyjskie” klimaty. Generalnie, co kto lubi, nie oceniam tego z góry ani jako wady, ani zalety. A porównywać z twórczością Leigh Bardugo nie mogę, bo nie znam. Z całą pewnością jednak Emily Duncan nie jest pierwsza i na pewno nie dodaje nic nowego, czego nie byłoby już u innych, choćby u Amelie Wen Zhao.

Mamy jeszcze świat ponadnaturalny, bo przecież to kraina fantasy. Bez magii, bogów, krwi i ogólnej apokaliptycznej posępności obyć się nie może. I nawet interesującym jest, że to, co dla kogoś jest bogiem, dla innego bohatera może być jakimś mrocznym demonem. Niestety autorka tego w ogóle nie wykorzystuje. A można pogdybać, co by było, gdyby odpuściła sobie dramy i egzaltowane cierpienia postaci na rzecz ciekawego ontologicznego konfliktu bohaterów rozdartych między wiarą a próbą zrozumienia tego, że ich bóg, będący źródłem siły i jakiegoś oparcia w rzeczywistości, dla kogoś innego może być potworem czy tyranem, niosącym cierpienie i zagładę. Emily Duncan chyba nie mierzyła tak wysoko.

Reasumując, czytałem tę powieść z łatwością i bezboleśnie mimo tego, że momentami wykładałem się na lapsusach i uderzających w oczy niedoskonałościach tłumaczenia. Fabuła była momentami mocno niedorzeczna, głupiutka i przez to w sposób niezamierzony zabawna. Jednak musiałem do napisania recenzji zasiąść bardzo szybko po lekturze, bo jeszcze kilka dni i ta powieść wywietrzałaby mi z głowy (szybciej niż pierwsza). Średnia ocen na Goodreads to 3,80/5. Dla mnie 2/5 to aż nadto.



Autor: Roman Ochocki
Dodano: 2022-12-24 10:01:39
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS