NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Robinson, Kim Stanley - "Czerwony Mars" (Wymiary)

McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Ukazały się

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (czarna)


 Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (niebieska)

 Kingfisher, T. - "Cierń"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

Linki

Cetnarowski, Michał - "Podwójna tożsamość bogów"
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: Sierpień 2017
ISBN: 978-83-65836-36-6
Format: 140×205mm
Liczba stron: 432
Cena: 49,90 zł
Tom cyklu: 1



Cetnarowski, Michał - "Podwójna tożsamość bogów"

Sygnał Batmana wyświetlony książką


Dla początkujących fantastów szansa na lans na Facebooku, dla bardziej doświadczonych łezka nostalgii, dla miłośników George’a R.R. Martina okazja do gorącej polemiki a dla wszystkich – przykład, jak fantastyka, niczym znak na chmurach nad Gotham, powinna sygnalizować, kiedy w realnym świecie „coś się dzieje”. Trudno wyobrazić sobie fantastę, który nie wyniósłby czegoś pożytecznego z tej lektury.

„Podwójna tożsamość bogów” Michała Cetnarowskiego to zbiór tekstów o popkulturze, które autor pisywał w latach 2007-2017 m.in. dla „Nowej Fantastyki”, „Czasu Fantastyki”, „Miesięcznika ZNAK” i popkulturowych portali. Książka jest podzielona, podług gatunków, na część eseistyczną, część zawierającą rozmowy-wielogłosy (z udziałem Macieja Parowskiego, Michała Foerstera, Piotra Górskiego i Pawła Majki) oraz część recenzencką. Choć formy różne, tematyka tekstów jest jednolita: są to przemyślenia o twórczości poszczególnych popkulturowych autorów, konkretnych dzieł ich autorstwa, a niekiedy szerzej – zjawisk, w które autorzy i dzieła się wpisują. Przewijają się tu klasycy fantastyki jak Stanisław Lem, Philip K. Dick, Janusz Zajdel czy Howard P. Lovecraft, giganci komiksu jak Frank Miller czy Alan Moore; mamy kilka tekstów na temat rozrywkowego kina, jest szkic poświęcony sławnym fantastycznym redaktorom, nie brakuje też bieżączki z ostatniej dekady, takiej jak refleksja nad relatywnie najświeższymi tekstami Jacka Dukaja, fenomen „Marsjanina” Andy’ego Weira czy uwagi na temat podwójnej nagrody Zajdla dla Roberta M. Wegnera z 2016 r.

Części czytających te słowa do lektury „Podwójnej tożsamości bogów” zachęcać nie trzeba. Dla kogoś, kto zna i lubi publicystykę Cetnarowskiego lub też ceni autora za działalność redaktorską w „Nowej Fantastyce”, zbiór jest oczywiście rarytasem. Nie ma też powodu, by martwić się o osoby ceniące sobie publicystykę (pop)kulturalną czy fantastyczną jako taką – wydawnictw tego typu nie ukazuje się przecież w Polsce aż tak wiele.

Ale są też przecież osoby, które, choć żywo zainteresowane tekstami popkultury, niespecjalnie garną się do tekstów o tekstach. Bo nie ta forma wyrazu, bo wolą teorię od praktyki, bo publicystyka kojarzy się z literaturą bardziej wysiłkową a one wolą na lekturze miło spędzać czas... I może dobrze by było, żeby i tacy czytelnicy, ten jeden raz, dali takiej książce szansę. Niezależnie bowiem od stopnia wtajemniczenia w popkulturę czy w środowisko fanów fantastyki, „Podwójna tożsamość bogów” może być dla nich lekturą prawdziwie szczęściodajną.

Skoro mowa o stopniach wtajemniczenia, spróbujmy pogrupować ewentualne korzyści z lektury według tego właśnie klucza.

1. Początkujący: coś dla facebookowych dyskutantów

W otwierającym zbiór eseju „Socjologicznie, religijnie, historycznie? Trzy dekady fantastyki w Polsce”, Cetnarowski określa pierwszą dekadę dwudziestego pierwszego wieku jako czas erozji porządnej dyskusji o fantastyce. Wspomina o słabnięciu roli fantastycznych czasopism literackich i fantastycznych krytyków, zauważając, że część dawnej dyskusji literackiej przeniosła się na tematyczne fora, portale i walle i tam stopniowo gasła.

Gdyby podrążyć, można by stwierdzić, że może w czasach portali i forów nie było jeszcze tak źle a prawdziwa degrengolada nastąpiła w dobie Facebooka, z jego olbrzymimi grupami tematycznymi pełnymi anonimowych uczestników (efekt: osamotnienie i mniejsza samokontrola słownej agresji), oraz z krótkim czasem wyświetlania wiadomości (efekt: trudno dłużej porozmawiać na jeden temat, ciągle powtarzają się pytania i polecanki, ludzie nie uczą się od siebie wzajemnie). Los facebookowego dyskutanta o fantastyce pełen jest cierpień. Tymczasem lektura w rodzaju „Podwójnej tożsamości bogów”, może niejednemu z nich pomóc w ich uśmierzeniu.

Książka Cetnarowskiego, choć mocno erudycyjna, wydaje się bardzo dobrą pozycją dla początkującego fantasty. Jest napisana w przyjemny sposób i ma luźną, nacechowaną subiektywizmem, oczywiście absolutnie niepodręcznikową formułę, ale tak naprawdę napakowana jest podstawową wiedzą o fantastyce. Mamy wspomniany esej o historii polskiej fantastyki; wiele tekstów – zarówno w części eseistycznej, jak i wielogłosowej – to po prostu monografie poszczególnych autorów, pełne informacji biograficznych, kontekstów i „polecanek”; jest sporo wskazówek dla osoby zaczynającej przygodę z fantastycznym kinem i komiksem. Gdyby adepci fantastyki z facebookowych grup wpadli na pomysł, by poczytać Cetnarowskiego, powtarzające się regularnie, smutno odklejone od dyskursu i wyśmiewane przez bardziej doświadczonych fantastów pytania typu: „co ludzie widzą w tym Sapkowskim?”, „jaką książkę Lema polecicie na początek?”, „jakie znacie fajne historie alternatywne?” miałyby szansę przejść do lamusa historii mediów społecznościowych. Co więcej, adept, który przyswoiłby informacje z „Podwójnej tożsamości bogów” i zaczął czytać książki podsuwane przez Cetnarowskiego, mógłby szybko przestać być adeptem i przejść na pozycję facebookowego erudyty, który sam udziela mądrych rad kolejnym początkującym. Niestety, książka Cetnarowskiego nie jest pewnie w stanie zaradzić wiele na werbalną agresję, jaka lubi gościć w książkowych dyskusjach na Facebooku. Chociaż w sumie – facebookowy hejter może przemyśleć to i owo na temat kultury dyskusji, czytając część książki poświęconą rozmowom-wielogłosom Cetnarowskiego i jego gości.

2. Nieco bardziej zaawansowani: coś dla rozbitków z forów

„Podwójna tożsamość bogów” to dobra lektura na początek przygody z fantastyką, ale jest również potencjalnie szczęściodajna dla fantastów bardziej doświadczonych. Faktem jest, że przytaczane przez Cetnarowskiego nazwiska będą im raczej znane. Może pewnym novum będzie nienapotkany wcześniej fakt biograficzny, może przypomni się jakaś lektura z „listy wstydu”, może fantaści „niekomiksowi” lub niezainteresowani dotąd np. PRL-owskimi filmami fantastycznymi stwierdzą, że czas nadrobić zaległości... Generalnie jednak trudno, pod względem faktograficznym czy argumentacyjnym, spodziewać się wielkich zaskoczeń.

Jednak pomimo braku sensacyjnej dla fantastycznego wyjadacza faktografii, „Podwójną tożsamość bogów” bardzo przyjemnie się czyta. Może to być szczególnie kojące dla fantasty, któremu doskwiera obecny etap rozwoju fandomu – wspomniany Facebook w miejsce forów, komercjalizacja konwentów czy atomizacja fanowskiej społeczności. Teksty Cetnarowskiego dają namiastkę czasów, gdy czytanie pewnych książek było wydarzeniem ogólnofandomowym a dyskusje o nich przetaczały się przez fora i konwentowe panele. Zresztą wiele z tych utworów jest w „Podwójnej tożsamości bogów” przywołanych: „Droga” McCarthy’ego, „Wieczny Grunwald” Twardocha, „Ślepowidzenie” Wattsa, „Lód” Dukaja... Trzeba przyznać, że tezy Cetnarowskiego na ich temat, choć uczone i błyskotliwe, nie zaskakują nawet, jeśli jego interpretacji nie czytało się na bieżąco w tamtych czasach – one chyba po prostu przeniknęły do ogólnofandomowej świadomości, stały się fanonem. Bo przecież to, że „Droga” to nie powieść postapokaliptyczna, ale parabola o kontakcie z Bogiem, że Dukaj to twórca entuzjastyczny wobec nowoczesności, ale jednocześnie mocno akcentujący takie tradycyjne rekwizyty, jak wolna wola czy podmiotowość człowieka, czy że o głównym bohaterze „Chochołów” Szostaka można pomyśleć jako o „>bohaterze bez właściwości<, charakterologicznej amebie” – to wszystko bardzo trafne i zadowalające intelektualnie spostrzeżenia, ale w sumie – kto się z nimi nie zgodzi i kogo one są w stanie zadziwić? Ale ten brak zdziwienia może właśnie być kojący. Przywodzić wspomnienie tej (nie tak) dawnej czytelniczej wspólnoty wyobrażonej i tak samo, jak robią to mity zaklęte w popkulturowe narracje – porządkować świat.

Ta fanowska wspólnota wyobrażona ładnie odbija się w języku tej książki. (To niepewna teoria: jeśli nikt poza mną tego nie wychwycił, to widocznie to sobie wyobraziłam...) Cetnarowskiemu zdarza się używać słów-kluczy ze „wspólnotowych” lektur – mamy nieśmiertelną dukajowską morfę, jest noosfera – to termin paranaukowy, ale fantastom mogący też kojarzyć się z Trylogią Marsjańską K.S. Robinsona; pojawia się patrycjusz w znaczeniu bardziej zbliżonym do tego znanego fandomowi (spopularyzowanego wśród fantastów przez Szczepana Twardocha) Sándora Máraiego, niż do tego podpowiadanego przez wyszukiwarkę Google’a, powracają jak refren cytaty z „Funky’ego Kovala”... Są tu też określenia, które w literackiej dyskusji o fantastyce brzmią w sposób uroczo zrozumiały i wyspecjalizowany, natomiast pewnie trudno byłoby je spotkać w jakiejkolwiek literackiej dyskusji niefantastów: „odkształcenie”, „sztafaż”, „nierealizm z pogranicza”, „formy zmącone”, „poppocieszenie”, a także, przywoływane kilkukrotnie - „diagnoza” i „znaki czasu”...

3. Coś dla wszystkich

Te dwa ostatnie terminy to jednocześnie słowa-klucze do czegoś bardzo w „Podwójnej tożsamości bogów” ważnego. Cetnarowski już we wstępie podkreśla, że jego przemyślenia zawarte w książce to „stan gry na rok 2017” - świadectwo wrażeń kulturowych z konkretnej dekady. W tekście „Czytelnicy i czytniki przyszłości” dokonuje natomiast futurologicznych rozważań o dalszych losach fantastyki – zresztą prognozy co do przyszłości kultury pojawiają się też w innych miejscach książki, autor przyznaje nawet w pewnym momencie, że z perspektywy czasu niektóre się nie sprawdziły. I chociaż wspomniana fraza „znak czasu” pojawia się akurat w książce w sposób żartobliwy (jest określeniem kontrowersyjnych wartości artystycznych filmu „Test Pilota Pirxa”), to wygląda na to, że Cetnarowski poważnie traktuje misję fantastyki jako probierza pozwalającego lepiej – bo z nierealistycznego dystansu – zdiagnozować czasy, w których żyjemy i podjąć się pewnych spekulacji odnośnie tego, co będzie. W recenzji antologii Futuronauta z 2012r. formułuje to chyba najbardziej bezpośrednio: „A więc SF tworzy się już nie po to, żeby poznać kształt przyszłości, lecz (…) [b]y być przygotowanym.” , natomiast we wstępie do części z recenzjami, pisząc o hipotetycznym kontakcie Ziemian z Obcymi, wręcz sugeruje, że fantastyka ma obowiązek opracowywać strategie działania na taką okoliczność; pisze, że „zmagania wygra ta kultura, w której pisarze prześledzą wcześniej więcej wariantów postępowania”.

Brzmi nieco zbyt poważnie i pompatycznie? Może trochę. Ale gdy z jednej strony jest się otoczonym przez nazbyt beztroski wobec rzeczywistości postmodernizm a z drugiej napierają agresywne szkoły etycznego czytania literatury rozumianego jako faworyzowanie określonych grup bohaterów czy odbiorców, wówczas takie poważne, niezafiksowane ideologicznie podejście do popkultury – traktujące ją jak reflektor wyświetlający w potrzebie Sygnał Batmana, diagnozujący to, że w realu dzieje się lub może zadziać się coś ważnego – wydaje się być ożywcze.

A jakie konkretne diagnozy stawia Cetnarowski w tej książce? Przyjrzyjmy się kilku, które wybrzmiewają chyba najmocniej:

Diagnoza 1: Kult bohaterów popkultury to głód sacrum. Cetnarowski odwołuje się do znanego w teorii kultury przeświadczenia, że współczesne historie popkulturowe – np. opowieści o superbohaterach – to opowiedziane na nowo odwieczne mity i archetypy. Dodaje jednak dwa rysy, które czynią tę myśl nowatorską.

Pierwszy to porównanie tego, że mityczni herosi i bóstwa kryją się pod współczesnymi popowymi narracjami, do podwójnej tożsamości superbohaterów, którzy na co dzień muszą skrywać swoje moce i udawać zwykłych ludzi. Ukrycie mitu i sacrum pod (superbohaterskim) płaszczykiem popkultury to właśnie tytułowa podwójna tożsamość bogów.

Drugi indywidualny rys to fakt, że Cetnarowski – inaczej niż nastawieni do tego neutralnie lub przewrotnie się tym cieszący mainstreamowi badacze kultury – wydaje się żałować, że miewamy współcześnie deficyt prawdziwego sacrum a powstałą dziurę zapychamy popkulturą. Pisząc o materialistycznym mainstreamie, który wielkim narracjom każe ubierać się w komiczny, superbohaterski sztafaż, choć sam sztafaż ewidentnie ceni, to wobec materializmu jest krytyczny: „Usuwani z coraz węższych horyzontów scjentyficznego świata, starzy bogowie zeszli do podziemia, w zaakceptowany przez krzewicieli materialistycznej wizji świata rejon opowieści rysunkowej (...) [p]rzebrani w cyrkowe kostiumy, dalej odgrywają rolę obłaskawiaczy świata”.

Diagnoza 2: „Nierealizm pogranicza” rośnie w siłę – to dobrze i źle. Autor „Podwójnej tożsamości bogów” dużo zainteresowania poświęca zjawisku odchodzenia części polskich pisarzy od fantastyki, takich jak Wit Szostak, Szczepan Twardoch czy Jakub Małecki, w stronę prozy głównonurtowej. W tekście „Czytelnicy i czytniki przyszłości” uznaje nawet ten rodzaj pisarskiej drogi i pogłębienie się różnicy między tym, co fantastyczne a tym, co postfantastyczne za możliwą tendencję w przyszłym rozwoju literatury. Autor jest tą tendencją nieco zaniepokojony, martwiąc się, że wtłoczy to fantastykę w stereotyp miałkiej pop-prozy (odwrotnie, niż jego redakcyjny kolega z „Nowej Fantastyki”, Marcin Zwierzchowski, który rozwojowi „pogranicza” kibicuje). Z drugiej jednak strony optymizmem napawa go fakt istnienia twórców biegłych w eksplorowaniu narzędzi gatunkowej fantastyki, którym nie ma szans zagrozić postfantastyczna rewolucja.

Diagnoza 3 (najważniejsza): Idzie nowe, szczere, poczciwe! Bardzo ciekawą prognozę przywołał Cetnarowski w tekście poświęconym twórczości Jacka Dukaja oraz w wielogłosie o twórczości Roberta M. Wegnera napisanym wraz z Pawłem Majką i Piotrem Górskim. Jeśli ta teoria się sprawdzi, czeka nas niemały (i chyba całkiem sympatyczny) przewrót kulturowy...

W tekście „Summa Dukajologiae”, rozważając związki Dukaja z postmodernizmem, dochodzi do wniosku, że choć pisarzowi nie brakuje biegłości w postmodernistycznych grach językiem i konwencją, to jednak jego twórczość jest od większości postmoderny dużo bardziej szczera i serio. Cetnarowski uważa, że twórczość Dukaja jest „przynależna raczej do nowego porządku literackiego, którego ponowoczesne narodziny właśnie obserwujemy” i „próbuje na powrót wskrzesić tradycje fikcji, w którą można uwierzyć i która stara się mówić o życiu i świecie rzeczy istotne”.

W rozmowie o Robercie M. Wegnerze dyskutanci stwierdzają natomiast, że proza Wegnera, niestroniąca od patosu, odwoływania się do emocjonalnej wrażliwości i bohaterów kierujących się jasnym i konsekwentnym etosem moralnym, to niejako odwrotność prozy George’a R.R. Martina i że być może podejście Wegnera pokazuje pewien nowy trend, mogący zaskutkować odwróceniem się odbiorców od kultu cynizmu i okrucieństwa i wysypem w literaturze „uczciwych barbarzyńców i znających swoją wartość heroin”.

Byłobyż więc tak, że czeka nas nowa epoka kulturowa, pełna szczerej, misternie skonstruowanej prozy i mody na postawy moralne oparte na górnolotnych wartościach? (Przywołując ideę propagowaną niegdyś przez również przytaczanego w „Podwójnej tożsamości bogów” Lecha Jęczmyka – takie popkulturowe Nowe Średniowiecze?)

Pożyjemy, zobaczymy, będziemy obserwować, jakie sygnały wyświetlają na chmurach naszej wyobraźni kolejne lektury – może za następne dziesięć lat (oby!) przeczytamy o wynikach całej sprawy w kolejnym podsumowaniu „stanu gry”, tym na rok 2027...



Autor: Agnieszka „Shee” Magnuszewska
Dodano: 2017-09-13 13:47:09
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS