Matematyka. Dla jednych królowa nauk, dla innych szkolna zmora. Dziedzina, która przewija się w tej czy innej formie praktycznie w każdej dyscyplinie studiów, zarówno technicznych, jak i humanistycznych (jako statystyka czy logika). Nie da się od niej uciec, i dlatego część matmo-entuzjastów twierdzi, że właśnie matematyka stoi u podstaw ludzkiej cywilizacji.
Łatwo przyjąć, że matematyka jest czymś niemal naturalnym. Jeśli nie myślicie akurat o liczbach urojonych, całkach czy funkcjach wykładniczych, to matematyka wydaje się dość prosta i zawsze obecna – przynajmniej od czasów Pitagorasa z okładek szkolnych podręczników. Ale sytuacja nie jest wcale taka prosta. Szkolna wiedza nie obejmuje takich zagadnień, jak pochodzenie liczb – nie usłyszymy o tym ani na historii, ani na matematyce. Dla większości z nas historia matematyki to terra incognita. Jeśli jednak chcielibyście nabrać w niej choć trochę rozeznania, książka Amira Aczela
„W poszukiwaniu zera. Matematyczna odyseja do źródła pochodzenia liczb” może okazać się bardzo pomocna.
Autor zabiera nas w podróż – zarówno w czasie, jak i przestrzeni. Jego celem jest ustalenie, kiedy i w jakich okolicznościach pojawiła się i użyta została matematyczna koncepcja zera. Jest to jednocześnie podróż sentymentalna, związana z ojcem autora, który zaraził go miłością do matematyki, dzieciństwem i tak dalej. To podróż antropologiczna, po dawnych cywilizacjach Wschodu i Zachodu. Wreszcie: jest to również podróż filozoficzna, stawiająca pytania o naturę matematyki, o to, na przykład, czy zero zostało wynalezione (jako koncept) czy odkryte (jako coś, co jest wpisane w świat i tylko w pewnym momencie zostało zauważone przez ludzi).
„W poszukiwaniu zera” zawiera pewne fragmenty stricte matematyczne, które mogą być trudne dla czytelnika niemającego za wiele do czynienia z tą dziedziną. Jest ich jednak stosunkowo niewiele. Książka ta posiada bardzo wartką narrację obejmującą rozmaite dziedziny i zjawiska. Czyta się ją bardziej jak interesujący utwór dokumentalny, niż pozycję naukową.
Trzeba jednak zauważyć, że pewne twierdzenia Aczela są niezbyt jasne bądź sprawiedliwe. Jego ostre rozróżnienie na Wschód i Zachód, przeniesione do odległych wieków, nie jest tak zasadne, jak wydaje się z dzisiejszej perspektywy. W ogóle Wschód portretowany jest w dość negatywny sposób, z niewolnictwem seksualnym i podobnymi zjawiskami, na które napotyka autor w swej podróży, a których realne znaczenie w rozwoju matematyki jest wątpliwe.
Niemniej „W poszukiwaniu zera” to książka bardzo ciekawa, porywająca i wciągająca. Czyta się ją bardzo szybko, ponieważ czytelnik staje się autentycznie zainteresowany kolejnymi odsłonami przygód Aczela. Kibicujemy autorowi podczas jego ekspedycji i jesteśmy w stanie wybaczyć, że bywa on zbyt często autotematyczny. Ostatecznie bowiem bawiąc nas – uczy, a to stara i szlachetna cnota.
Autor: Aleksander Krukowski
Dodano: 2017-03-12 08:11:26