Obie furgonetki wjechały za fontannę i, obróciwszy golenie kół, skręciły w miejscu, ustawiając się obok siebie, szczerząc dyski emiterów prosto w widownię.
Bojownicy wysypali się z obu stron samochodów, wybiegając przed maski i ustawiając w czarny, zamaskowany szereg. W luźnych bluzach koloru sadzy, czarnych turbanach przewiązanych opaskami z symbolem pięści dzierżącej AK, obwieszeni magazynkami i zbiornikami paliwa, każdy z kompaktowym, kanciastym automatem w dłoniach.
Błysk oczu wśród czerni.
Pobożne wrzaski zemsty i rozpalone dubajskie niebo nad tym wszystkim.
Podwyższone burty skrzyń załadunkowych toyot rozłożyły się z łomotem, łącząc się w rozwieszony pomiędzy pojazdami pomost.
Człowiek, który wystąpił na blaszaną estradę, nosił się tak samo jak reszta, tylko nie był zamaskowany, nie licząc turbanu na głowie i gęstej brody, która wypełzała mu niemal pod oczy, jak pożoga czarnych płomieni. Norbert zrobił zbliżenie i chciał wyostrzyć dodatkowo obraz, lecz okazało się to niemożliwe. Mężczyzna nie nosił maski, a jednak jego oblicze pozostawało lekko zamglone”,
Podsumujmy – powiedział Mechanik. – Same szychy. Profesjonalna ochrona. Wysoce wrażliwe miejsce, a ty będziesz udawał pracownika outsourcingu, przechodzącego pełne procedury neutralizujące. Dopuszczonego do udziału, ale bez statusu zaufania. System M-S.
* * *
– Maso-sado? – zapytał niepewnie Norbert.
– Maximum Security. Przechodzisz przez bramkę indukcyjną i multiskaner. Potem sprawdzają cię ręcznym czujnikiem. We wszystkich zakresach. Jedno piknięcie i odpadasz. Nie ma przebacz, nie ma gadki, że masz medyczny wszczep, dozownik insulinowy, rozrusznik serca, protezę neuronową, cokolwiek. Do widzenia. Przejdzie plastik w zębach, ale nie amalgamat. Żadnych aparatów przylepionych do ciała ani schowanych w bucie, jak na filmach. Skaner prześwietli cię na wylot, bo będą szukali na przykład ceramicznych noży i pistoletów albo płynnego materiału wybuchowego w twoich kiszkach. Ale zagadnienie polega na tym, że musimy tam nagrać iwent. Jak to zrobić w ogóle bez kontrolera?
* * *
Miał trzy panele sterujące, na nadgarstku, na piersi i wewnątrz hełmu. Noszenie kombinezonu przypominało noszenie na sobie kokpitu bojowego myśliwca. Symulacja wymyślała mu przeróżne sytuacje awaryjne i podsuwała rozwiązania. Uczył się, jak wymieniać baterie i zbiorniki z tlenem, jak wymieniać pochłaniacze dwutlenku węgla, jak załatać nieszczelność powłoki, jak korzystać z systemu łączności, jak obsługiwać śluzę powietrzną. Kiedy coś opanował, powtarzał zadania na panelach sterujących prawdziwego skafandra, który miał własny program edukacyjny. Przypominało to piekielnie skomplikowaną i nudną jak sto nieszczęść grę. Trudne było nawet obsługiwanie wbudowanych w hełm czterech latarek o różnych trybach świecenia.
Dodano: 2017-02-01 17:18:49