NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Weeks, Brent - "Na krawędzi cienia" (wyd. 2024)

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (czarna)

Ukazały się

Zahn, Timothy - "Thrawn" (wyd. 2024)


 Zahn, Timothy - "Thrawn. Sojusze" (wyd. 2024)

 Zahn, Timothy - "Thrawn. Zdrada" (wyd. 2024)

 Romero, George A. & Kraus, Daniel - "Żywe trupy"

 Thiede, Emily - "Złowieszczy dar"

 antologia - "Ekstrakty. Tom drugi"

 Iglesias, Gabino - "Diabeł zabierze was do domu"

 Richau, Amy & Crouse, Megan - "Star Wars. Wielka Republika. Encyklopedia postaci"

Linki

Brown, Pierce - "Red Rising. Gwiazda zaranna"
Wydawnictwo: Drageus
Cykl: Czerwony świt
Tytuł oryginału: Morning Star
Tłumaczenie: Małgorzata Koczańska
Data wydania: Kwiecień 2016
ISBN: 978-83-640-3082-6
Oprawa: miękka
Format: 135×205mm
Liczba stron: 592
Cena: 39,90
Rok wydania oryginału: 2016
Tom cyklu: 3



Brown, Pierce - "Red Rising. Gwiazda zaranna"

Ostatnia część trylogii „Red Rising” przynosi oczekiwane zamknięcie wszystkich wątków. Jednakże nie do końca jest to finał satysfakcjonujący. Potencjał tkwiący w serii nie zostaje w pełni wykorzystany, a autor często chadza na skróty prowadząc akcję, najwidoczniej przygnieciony rozmiarem fabuły i brakiem kompetencji do rozwinięcia wielu pomysłów i wątków, które na to zasługiwały. Mimo to trylogia nadal pozostaje niezłą rozrywką.

Akcja drugiej części zakończyła się w momencie tragicznym dla głównego bohatera. Wydawałoby się, że wszystko stracone, wrogowie wygrali, przyjaciele i sojusznicy odwrócili się. Darrow dostał się do niewoli. I przebywał w niej rok, cierpiąc fizycznie i psychicznie, ku radości wrogów. Jednak ratunek w końcu nadchodzi i walka może być kontynuowana. Jak się okazuje, ruch oporu działa nadal. A Darrow w trakcie niewoli został wykreowany na jego symbol, który ma inspirować do walki.

Cała misja Darrowa miała wstrząsnąć systemem Elity. I przez to od początku ta misja wydawała się niemożliwa. Jak jeden człowiek mógłby obalić cały ustalony porządek, oparty na potędze militarnej i na międzyplanetarnej gospodarce? Ułatwieniem mógł być obowiązujący system „kastowy” i chyba na tym najpierw opierało się powodzenie planu: na skłóceniu „kast”, ale przede wszystkim na rozpętaniu wojny domowej pośród wielkich rodów samej Elity. To było sednem akcji tomu drugiego. Skończyło się, jak się skończyło. W części trzeciej autor uświadomił czytelnikom, że nie do końca taki był cel, a Darrow jest i miał być tylko jednym z ogniw oporu, który ma szerszy zasięg, a także nieoczekiwanych protektorów i sponsorów. Choć było to zamiarem autora od początku, to jednak wykonanie tego w ostatniej części trylogii wypadło trochę blado. Tak samo nieprzekonujące było zdobywanie kolejnych sojuszników, także pośród Złotych, wśród których byli też tacy, którzy pragnęli zmian. W zasadzie, gdyby nie to, że Darrow stał się symbolem, to jego rola jako głównego bohatera byłaby bardzo blada i trzeba byłoby na słowo uwierzyć w jego geniusz i miejsce na czele powstania.

Słabością serii w dalszym ciągu pozostaje powierzchowna kreacja bohaterów. W przemiany, rozterki i dramaty trzeba wierzyć na słowo. Ale to się nie zmieniło od części pierwszej, więc w finałowej wszyscy już zdążyli przywyknąć. O niewykorzystanym potencjale całej trylogii świadczy też prowadzenie akcji. Wszystko dzieje się stosunkowo szybko: wyzwolenie Darrowa, ponowne podjęcie działań przeciwko Złotym, zdobywanie sojuszników, pojednania i kolejne zwycięstwa. Przez to nieuchronna jest refleksja: jakie to wszystko było łatwe i oczywiste. I dziwne, że dopiero teraz znaleźli się ludzie sprytni i zdeterminowani do tego stopnia, aby przeprowadzić rewolucję. Szkoda, bo w wykreowanym świecie tkwił duży potencjał. Te wszystkie hierarchie wśród ludzi, Kolory i frakcje wewnątrz Elity, które można było rozgrywać między sobą w bardzo soczystych spiskach – byłoby dużo zabawy na kolejne trzy części. W zasadzie to nie miałbym nic przeciwko, aby autor opowieść nieco rozciągnął, zwolnił akcję i dał wybrzmieć wydarzeniom, a bohaterów uwiarygodnił w ich motywach i działaniach.

Wszystko to brzmi, jakby powieść i cała trylogia były słabe. A tak nie jest. Jak pisałem, to niezła rozrywka, z wartką akcją, mnóstwem ciekawych pomysłów i intrygującą rzeczywistością. Tylko mogła być lepsza i dlatego żal zmarnowanego potencjału. Sposób przeprowadzenia konfliktu i jego zakończenie, generalnie wskazują na to, że autor wszystko przemyślał i prowadził akcję tak, aby uniknąć popadania w zbyt dużo klisz. Czasami popadał w patos (np. w przypadku Roque'a), ale był to zabieg zamierzony (konsekwencja charakteru postaci). Niektórzy bohaterowie mogą się wydawać przerysowani w swoim okrucieństwie, ale to można zrzucić na karb tego, że system społeczny tak kształtował członków wielkich rodów – na zimnych, okrutnych i przez to nieco odrealnionych: niczym bogowie, za których się uważali.

Za często w „Gwieździe zarannej” stosowane są powtórzenia; np. bohater dowiaduje się od innej postaci, że jego luba przeżyła i jest w niewoli. Niepotrzebnie zaraz potem narrator każe to bohaterowi (i to w myślach) powtarzać. Tak samo, jest z opisem pewnej egzekucji. Wiadomo, że na Marsie panuje mniejsza grawitacja niż na Ziemi, przez co śmierć przez powieszenie bywa nieco bardziej okrutna. Zwyczajem (czy przywilejem) bliskich jest pomoc takiej ofierze, poprzez pociągnięcie jej za nogi, aby skrócić cierpienie. I nie trzeba powtarzać tego, że taki gest świadczy o jakichś uczuciach względem ofiary. Tymczasem autor wprost nie może się oprzeć, aby podkreślić dramatyzm sceny, dopowiadając coś, co powinno być oczywiste.

Jednak Brown generalnie nie poprowadził trylogii do infantylnego finału, w którym bohaterowie będą żyli długo i szczęśliwie. Walka wymagała ofiar, wojny były kosztowne, a zakończenie konfliktu nie jest końcem całego zła - jedynie zakończeniem pewnego etapu i początkiem kolejnego, w którym trzeba będzie zmierzyć się z zasypywaniem podziałów, odbudową i mierzeniem się z innymi skutkami zakończonej wojny.

Podobno trylogia „Red Rising” ma zostać sfilmowana (na pewno prawa do niej kupiło studio Paramount). A Pierce Brown tworzy, bądź współtworzy, scenariusz filmowej adaptacji. Może zatem powstanie niezłe widowisko (wypisz-wymaluj letni blockbuster), pozbawione wad narracyjnych, które przydarzyły się powieściach. Niemniej warto je przeczytać, jeśli ktoś szuka przyjemnej, niezobowiązującej rozrywki.


Autor: Roman Ochocki
Dodano: 2016-05-18 18:21:06
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Lee, Fonda - "Dziedzictwo jadeitu"


 Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia

 Fosse, Jon - "Białość"

 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

Fragmenty

 Grimwood, Ken - "Powtórka"

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS