Pod tym tytułem kryje się zbiór sześciu opowiadań, niektóre z nich były już prezentowane w czasopismach czy portalach fantastycznych. Głównymi ich bohaterami są: Hondelyk, będący zarówno rycerzem jak i tajemniczym Xameleonem (czyli osobnikiem potrafiącym upodabniać się, w pewnych granicach, do innych osób) oraz jego przyjaciel Cadron, który częstokroć występuje jako sługa tego pierwszego. Jest to oczywiście powodowane profesją i umiejętnościami Hondelyka oraz bezpieczeństwem obu przyjaciół, które mogłoby być zagrożone, gdyby obaj podróżowali jako rycerze. Dobór opowiadań jest na pewno zaletą książki. Są one różnorodne, a to bardzo ułatwia lekturę czyniąc ją lekką, łatwą i przyjemną. Treścią ich są rozmaite przygody dwojga bohaterów, którzy to popadają w tarapaty, to sami decydują się na wykonanie jakiegoś zadania. Teoretycznie jest to dość klasyczna fantasy, jednak Dębski bawi się schematami, nieco je urozmaicając. Wzbogacenie ich o elementy humoru czy pewne nawiązania do naszej rzeczywistości z pewnością dodają im smaczku, choć w paru przypadkach wolałbym, aby tych ostatnich nie było.
W pierwszym opowiadaniu, „Śmierdząca robota”, Dębski przedstawia nam historię misji polegającej na uwolnieniu okolic miasta z towarzystwa terroryzującej je poczwary. W „O włos od piwa”, najdłuższym opowiadaniu zbioru, mamy do czynienia z kilkuwątkową sprawą mająca wielkie znaczenie dla zdrowia i życia Hondelyka. Ten tekst rzuca nam także nieco światła na jego przeszłość, ukazując tę postać w nieco innym ujęciu.
Interesującym fragmentem twórczości Eugeniusza Dębskiego jest krótka „Niepotrzebna twierdza”. Dzięki właśnie takim historiom, o tracącym na znaczeniu kasztelu, autor potwierdza swój specyficzny dar bawienia się konwencją. Praktycznie każde z zamieszczonych w opisywanym zbiorze utworów mamy z tym do czynienia, ale w tym ta cecha występuje chyba najsilniej.
Bardzo podobało mi się, że bohaterowie częściej za metodę rozwiązania problemu wybierali fortel niż metodę siłową, choć i od niej momentami nie stronili. Jest to szczególnie wyraźne w „Z powodu picia podłego piwa”, gdzie przy wykonywaniu zadania wykazali się nie tylko sprytem, ale i potrafili osiągnąć dla siebie coś więcej poza brzęczącą zapłatą zleceniodawców.
Dla osoby nie znającej wcześniej twórczości Dębskiego kilka faktów z życia głównych bohaterów może być zbyt tajemniczych, ale z czasem obie postaci stają się coraz bliższe czytelnikowi. Sporo informacji dostarczają nam: „Dziewczyna ze snu” (w której występuje dość znaczący błąd rzeczowy, ale da się to przeboleć) i „Hoża młynarka”. Czytając uważnie pozostałe utwory z pewnością uda się złożyć dość konkretny zestaw cech obu bohaterów.
Podoba mi się, że Dębski położył spory nacisk na dobre, przyjacielskie relacje Hondelyka i Cadrona. Widać, że obaj panowie darzą się naprawdę prawdziwą przyjaźnią: pomagają sobie, rozumieją się i wspierają, także w sprawach damsko-męskich (o czym mowa właśnie w opowiadaniu o pewnej młynarce). To dobrze, bo mimo, że postaci nie stronią od twardej, czasem przynoszącej przeciwnikowi śmierć walki, to są osobami posiadającymi pewne wartości i przemoc nie sprawia im przyjemności, a tylko czasem bywa środkiem koniecznym do osiągnięcia celu. Bywa zaś, ze jest nim po prostu pozostanie przy życiu. Ich przygody są fajne, zabawne, wciągające. Czyta się je naprawdę przyjemnie, ale... No właśnie. Z czasem stają się coraz bardziej przewidywalne, schematyczne, co nie zmienia faktu, że warto wzmiankowany zbiorek poznać, ale na pewno obniża to jego ogólną wartość.
Wspomniane już wcześniej aluzje do naszego świata są bardziej lub mniej udane. Czasem brakuje im polotu, który rekompensuje nawiązanie chociażby do filmowych Kargulów i Pawlaków. Podobnych zabiegów jest trochę w tekście, a najlepiej wyszły autorowi te bardziej subtelne. Dobrze wypada także stylizacja językowa, odpowiednio dobrana do występujących postaci.
Wydawałoby się, że Eugeniusz Dębski opiera się w swych utworach głównie na humorze, przygodach, nieźle wykreowanych bohaterach i tak jest w istocie. Niemniej jednak tu i ówdzie, czasem zdawałoby się od niechcenia, stawia kilka ważnych pytań. Na niektóre podaje także odpowiedzi. Chociażby np. na to: „co jest najzimniejsze na świecie, co jest najgorętsze i które stworzenie może przetrwać i jedno, i drugie?”. Zapewniam, że odpowiedź jest interesująca i daje do myślenia.
Reasumując, polecam ten zbiorek każdemu, kto czasem lubi odetchnąć od poważniejszej fantastyki, ale nie chce się zniżać poniżej pewnego, niezłego poziomu, który Eugeniusz Dębski gwarantuje. Dodatkowym atutem zbioru jest jego ładne, czytelne wydanie i naprawdę dobre rysunki Dominika Bronieka świetnie ilustrujące treść zamieszczonych opowiadań.
Ocena: 7/10
Autor:
Galvar
Dodano: 2006-03-26 13:31:23