NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Jordan, Robert; Sanderson , Brandon - "Pomruki burzy"

Moorcock, Michael - "Elryk z Melniboné"

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki

Szelenbaum, Katarzyna - "Morze"
Wydawnictwo: G+J
Cykl: Szelenbaum, Katarzyna - "Wielki Północny Ocean"
Data wydania: Styczeń 2013
Wydanie: I
ISBN: 978-83-7778-288-0
Oprawa: miękka
Cena: 31,90 zł
Tom cyklu: 1



Szelenbaum, Katarzyna - "Morze"

Śmierć... jest powrotem


Zacytowane wyżej słowa Rinoarda z Eferno, zwanego przez większość ludzi Rinem, oddają w pełni jego sposób postrzegania rzeczywistości. Ale nie zawsze tak myślał. Chłopiec musiał przejść długą i ciernistą drogę, żeby udzielić odpowiedzi na pytanie, czym jest śmierć. Na początku nie zastanawiał się zbytnio nad zagadnieniem własnej egzystencji. Był przyzwyczajony do tego, że wszyscy go nienawidzą, gardzą nim i go popychają, ale czego mógł innego oczekiwać od życia? Jednak pewnego dnia pojawił się tajemniczy mężczyzna na koniu, który uratował mu życie. Stał się dla chłopaka powiewem nadziei, aniołem i kimś, o kim chciał pamiętać do końca życia. Nie wiedział jeszcze, że wkrótce jego dotychczasowa egzystencja stanie się słodkim wspomnieniem.

Przyznam, że od niedawna czytam polskie powieści fantasy i z twórczością Katarzyny Szelenbaum spotkałem się po raz pierwszy. Lubię nowości i, gdy nadarzyła się okazja przeczytania „Morza”, czyli pierwszego tomu pięcioksięgu „Wielki Północny Ocean”, z chęcią po niego sięgnąłem. Zerknąłem pobieżnie na blurba i okazało się, że opisywana książka jest jej debiutem literackim, ale Szelenbaum ma już na koncie mniejsze publikacje i zdobyła kilka konkursowych wyróżnień. Nie zwykłem cytować fragmentów blurbów, ale tym razem czynię wyjątek, ponieważ jest on kwintesencją książki i mówi, jakie założenie miała autorka. [...] Powieść koncentruje się na doznaniach i przeżyciach głównego bohatera, jego relacjach z innymi ludźmi i – co najistotniejsze – jego kształtującym się sposobie odbierania świata... Chociaż tak naprawdę ten ostatni element nie do końca sam się kształtuje.

Głównym bohaterem jest Rin i do niego odnoszą powyższe słowa. Chłopiec zdaje sobie sprawę, że jest Nieczysty i, jako syn grabarza, stanowi tylko narzędzie niezbędne do pomocy przy chowaniu zmarłych. Niezbyt to sobie krzywduje, ponieważ nie zna innego życia. Nigdy nie zaznał ciepłych uczuć, miłości, czy choćby życzliwości. Nikt nie chce też z nim obcować i wszystkich przeraża pustym wzrokiem oraz brakiem okazywania uczuć. Gdy nie pracuje, ucieka na cmentarz i myśli o tych, którym od zawsze zazdrości spokoju ducha i łagodnego oblicza. Czasami zastanawia się, co jest po śmierci, ale wie, że jest za głupi na takie rozważania. Takiego bohatera przedstawiła Szelenbaum na początku utworu; istotę bez chęci do życia, ducha walki, odrzuconą i znienawidzoną.

Autorka wykreowała bardzo ciekawy, ale przerażający i brutalny świat. Rin jest jednocześnie jednostką i wybrańcem. Czytając „Morze”, poznałem dokładnie jego losy naznaczone nienawiścią, zdradą, bólem oraz walką o przetrwanie. W większości przypadków Rinoard daje się porwać prądowi, płynie z nurtem rzeki, przyjmując za oczywistość wszystko, co się wokół niego dzieje. Ale, poznając innych ludzi, niektórych nie mniej zagubionych od niego, zastanawia się, co trzeba zrobić, żeby zasłużyć na śmierć. Na to pytanie odpowiada mu Wolny Kruk – mężczyzna, który musi wybrać ucznia i przyuczyć go do bycia żołnierzem. Od tej chwili Rin może tylko śnić o przeszłości.

Kruk jawi się wszystkim jako demon, nadczłowiek żywiący się ludzką krwią, nieczuły na ból, nieprzejednany dla ludzi, których nazywa robactwem, szlamem i błotem, rzadko rozróżniając ich na morderców, złodziei, gwałcicieli czy prostytutki, chociaż takiego pokroju ludzi nienawidzi najbardziej. Ceni tylko żołnierzy, prawdziwych Mężczyzn, a tacy przecież nie płaczą. Rin poddaje mu się i staje się bezwolnym kamieniem, z którego ma być wyżłobiony Mężczyzna.

Powieść jest bardzo brutalna, zatem nie polecam lektury czytelnikom niedojrzałym czy bardziej wrażliwym. Autorka opisała bardzo szczegółowo nie tylko otaczający bohaterów świat, ludzi, wśród których mało kto zasługuje na prawdziwy szacunek i nikt nie jest bez skazy, ale skupiła się także na ukazaniu tych najbardziej zwyrodniałych, nieczułych. Przedstawiła rzeczywistość, w której tylko ból hartuje umysł, ciało i serce, aby przeciwstawić się podłości. Bowiem, parafrazując Wolnego Kruka, tym szlamem ktoś musi kierować, ktoś musi prowadzić go za uzdę.

Nie bez powodu porównuję ludzi do zwierząt i mówię o uździe. To samo uczyniła Szelenbaum i nieraz włożyła podobne słowa w usta bohaterów. Rin czuje się jak koń, którego uzda przechodzi z rąk do rąk, i pies, czekający na rozkaz. Pragnie mieć tylko Pana. Takich postaci jak on w książce jest dużo więcej. Ich przykładem są uczniowie szkoły, do której trafia Rin. Część zachowuje się jak samcy alfa, podporządkowując sobie słabszych, znęcając się nad nimi i nienawidząc innych od siebie. Oni czują respekt tylko przed silniejszymi, w tym przypadku nauczycielami, którzy bólem potrafią złamać każdego. Ale z czasem i ci chłopcy zmieniają się w psy czekające tylko na rozkaz. W tym świecie liczy się tylko brutalna siła.

Wymienieni bohaterowie (Rinoard i Wolny Kruk) są tylko przykładami ciekawych, sprawiających wrażenie żywych, kreacji literackich. W powieści występuje bowiem ich wiele. Wszystkie są interesujące, często zaskakiwały mnie w trakcie lektury i bardzo się od siebie różnią. Żeby nie być gołosłownym, podam przykłady: podporucznik, który za wszelką cenę stara się podlizać Krukowi i traktuje go jak boga, uczeń uważający, że do wszystkiego jest za głupi i umie tylko płakać, prostytutka traktująca Rina niemalże jak syna i starająca się go zrozumieć oraz chłopiec, który okazuje się mordercą najgorszego kalibru. Tymi i wieloma innymi istotami los doświadcza głównego bohatera, aby ukształtować jego mentalność i stworzyć z niego opokę.

Ale to, co opisałem, jest tylko jednym aspektem utworu. Szelenbaum napisała książkę, w której przeważa psychologia. To powieść, cytując ponownie blurba, o niekompletności bytu ludzkiego, o jego mentalnym i duchowym kalectwie. I tak jest w rzeczywistości. Brutalny świat, ludzie, którzy nie umieją znaleźć sobie w nim miejsca, brak nadziei na dobro i bohaterowie, wśród których trudno wybrać protagonistę. Choć uważam, że jest nim jednooki, z pozoru srogi żołnierz Edyniel pojawiający jako Anioł Łagodności i jest przeciwieństwem Gerrana, nazywanego Panem Śmierć (ale kim oni są, nie zdradzę, aby nie psuć przyjemności płynącej z lektury). Rin cały czas uczy się rozumieć świat, postrzegać zło na nim panujące i tworzyć przed nim barierę. Uczy się rozumieć ludzi – istoty dla niego dziwne, irracjonalne w zachowaniu i plugawe. Autorka przedstawiając taki świat, stara się zmusić czytelników do refleksji nad tym, jacy są ludzie, jak się zachowują i dlaczego brutalne, ale rozumne i konsekwentne w działaniu jednostki przejmują czasem władzę nad tymi, którzy zachowują się jak motłoch.

Nie potrafię określić czasu, w którym została osadzona fabuła powieści, ale akcja ma miejsce w kilku lokacjach. Na prawie czterystu sześćdziesięciu stronach główny bohater trafia w różne miejsca fikcyjnego królestwa Eskaflonu. Najpierw, wyrwany z rodzinnego Latiltu, ląduje w owianym złą sławą Zamku Żmija, potem do miejscowości Grevier, zwiedza także więzienie, w którym przetrzymywane są najgorsze szumowiny i zostaje zawieziony do domu uciech dla wybranych. Nie, to nie są wszystkie miejsca, po jakich musi się tułać Rinoard. Każde z nich zostało bardzo plastycznie i różnorodnie opisane, przez co czytelnik nie nudzi się w trakcie lektury. Autorka wykazała się dużą wyobraźnią, która przejawia się również w innych elementach fabularnych, takich jak: obrzęd inicjacji seksualnej czy wstąpienie ucznia na ścieżkę prowadzącą do jego dorosłości i dojrzałości psychicznej.

Mimo że powieść nie jest gruba, a wydawca zastosował czytelną czcionkę, niektórym może się wydać nudna. Co prawda odnajdziemy w niej plastycznie opisane sceny walk, pojedynków, tortur, ale opisy psychologiczne nad nimi przeważają. Uważam, że jest to powieść dla cierpliwych i wymagających odbiorców. Chciałbym, żeby takich utworów powstawało więcej. Przedstawiony brutalizm oraz zwierzęcość nie raz odrzuciły mnie w trakcie lektury, raziło określanie ludzi psami, szlamem, błotem, ale również sprawiało, że zastanawiałem się nad tym, jak odbierają ludzi inni ludzie, jak się sami widzą i jakimi chcą być widziani. Zastosowany przez autorkę język jest prosty i przystępny, co ułatwia lekturę. W książce pojawiają się wulgaryzmy, które oddają przedstawione przez Szelenbaum społeczeństwo.

Pierwszy tom „Wielkiego Północnego Oceanu” posiada niewiele błędów. Co prawda pojawiają się literówki i inne pomyłki, ale nie przeszkadzały mi one w lekturze. Co innego mnie irytowało. W książce występują bowiem niezrozumiałe wyrazy, składające się z różnych liter i nie posiadające transkrypcji. Zastanawia mnie także tytuł. Nie znalazłem w fabule niczego, co odpowiadałoby „Morzu”, chyba że jest to morze cierpienia, bólu i udręki. W takim przypadku tytuł jest idealny.

Opisywana książka jest pierwszą częścią pięcioksięgu opowiadającego o losach młodego Rinoarda. Jestem bardzo ciekawy, co Szelenbaum wymyśliła w kolejnych tomach (drugi i trzeci pojawiły się już na półkach księgarskich) i nie mogę się doczekać, aż sięgnę po kontynuację „Morza”, czyli „Kosmos”. Zastanawia mnie również fakt, iż autorka pozostawiła wiele otwartych wątków, część bohaterów porzuciła w połowie utworu i liczę na ich powrót. Najbardziej intrygującym bohaterem pozostaje dla mnie tajemniczy wybawiciel Rina z początku książki.

Debiutancki utwór Szelenbaum polecam dojrzałym czytelnikom, dla których nie liczy się tylko bezsensowna jatka, ale także drugie dno zawarte w utworze; to, co zmusi ich do zastanowienia się nad otaczającą rzeczywistością oraz każe zadać pytanie: jaki jest świat i jaki mógłby być? Oby nigdy nie był do końca taki, jak przedstawiła go Szelenbaum.


Autor: Konrad Staszewski
Dodano: 2013-09-12 07:12:18
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS