NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki

antologia - "Szortal fiction"
Wydawnictwo: Solaris
Data wydania: Marzec 2013
ISBN: 978-83-7590-136-8
Oprawa: broszurowa
Liczba stron: 364



Etiuda

Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Głowy obecnych obróciły się jednocześnie. W przejściu pojawił się jasnowłosy chłopiec, wystraszony, przygarbiony. Stojący za nim portier pchnął go naprzód.
Chłopiec utkwił wzrok w ogromnej, błyszczącej skrzyni, stojącej na drugim końcu sali. Jej widok uspokajał skołatane nerwy, nie dopuszczał do uszu chłopca brzęczących wokół szeptów.
- Taki chudy. Nieforemny.
- Krowy mu pasać, a nie na salony.
- I ten nos…
Czarna skrzynia przyzywała. Obiecywała spokój, bezpieczeństwo.
Jedyny przyjaciel.
Chłopiec wszedł powoli na podwyższenie. Dotknął pieszczotliwie czarnego drewna.
„Jesteśmy już razem. Nic złego się nie stanie.” Pomyślał, czy usłyszał?
Usiadł na przygotowanym stołku i uniósł pokrywę. Czekały na dotyk jego palców. Białe jak śnieg i czarne jak węgle.
Nacisnął pierwszy klawisz i rozległ się głęboki dźwięk. Jakaś dama zachichotała, któryś z mężczyzn zaczął szeptać do sąsiada w nerwowym oczekiwaniu.
Chłopiec przymknął oczy, jego palce odnalazły swoje miejsca i popłynęła muzyka.
Zaczął powoli, sprawdzał instrument i dostrajał się do niego. Szepty i śmiechy ucichły. Obecni na sali wpatrywali się w chłopca bez słowa. Cicha muzyka płynęła.
Wtedy pojawiły się obrazy.
Nikt z obecnych nie potrafił później powiedzieć, czy to, czego byli świadkami, miało naprawdę miejsce, czy też stali się ofiarami jakiejś diabelskiej sztuczki.
W blasku słońca, wpadającego przez wysokie okna, zobaczyli las. Prastare drzewa otaczały skąpaną w złocistym świetle polanę, na której tańczyły zwiewne postacie. Mężczyźni na sali wstrzymali oddechy, kobiety patrzyły zauroczone. Cienie na polanie wirowały w tańcu, poruszając się w rytm muzyki. Słońce wstawało i zachodziło. Drzewa rodziły owoce i gubiły liście. Wśród śmiechów tańczący utworzyli korowód.
Chłopiec nagle uderzył mocno w klawisze. Leśna polana buchnęła ogniem, ogromne dęby padały na spaloną trawę. Spomiędzy drzew wyłonili się konni i przetoczyli się przez przesiekę jak burza, taranując wszystko na swojej drodze. Tancerze rozpierzchli się, próbując ucieczki. Dym przesłonił widok.
Siedzący w sali zamarli, muzyka dudniła im w uszach. Gniew i złość spływały z palców chłopca i uderzały w klawisze, rozpalały kolejne pożary, powalały drzewa. Nie, nie drzewa, ale wieże miasta, okrążanego przez wrogów, padającego w otchłań. Miasta umierającego w rytm muzyki.
Wąsaty jegomość w pierwszym rzędzie złapał się za serce i ciężko osunął w fotelu. W chaosie ognia i dymu dostrzegł swój dom. Biała fasada była osmolona, otwory okienne wypełniały płomienie. Zobaczył siebie samego. Leżał na ziemi, trzymając się za serce. Spomiędzy jego palców wypływała krew.
Młoda kobieta zaszlochała i wtuliła się w siedzącego obok męża. Tak samo tulili się do siebie w nieoznaczonym grobie. Ona w szarej sukience, on w wytartym mundurze.
Powieszony na przydrożnym drzewie, z tabliczką „traître” na szyi, miał takie same rogowe okulary, jak młody student w granatowym uniformie.
Kolejne uderzenie i… cisza. Chłopiec przy instrumencie zwiesił głowę i oddychał ciężko. Widzowie rozglądali się dokoła. Ani śladu ruin, ani śladu ognia. Przez uchylone okna słaby wiaterek niósł zapach rzeki, miasto dźwięczało codziennym gwarem.
- Czapki z głów, proszę państwa - odezwał się młody człowiek, stojący pod ścianą. - Oto geniusz.
Nikt nie zareagował. Wszyscy wpatrywali się z przerażeniem w siedzącego przy fortepianie. Chłopiec zamknął pokrywę i z westchnieniem przejechał po niej dłonią, po czym wstał i wolnym krokiem ruszył do drzwi. Zamknęły się za nim z cichym skrzypnięciem.



Autor: Paweł Kwiatek
Dodano: 2013-03-05 21:50:53
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS