NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

LaValle, Victor - "Samotne kobiety"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Stephenson, Neal - "Reamde"
Wydawnictwo: Mag
Tytuł oryginału: Reamde
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Data wydania: Lipiec 2012
Wydanie: I
ISBN: 978-83-7480-257-4
Oprawa: twarda
Liczba stron: 1072
Cena: 89,00 zł
Rok wydania oryginału: 2011



Stephenson, Neal - "Reamde"

RENZECJA


Szczęśliwie dla nas, ponad 1000-stronnicowe powieści nie spadają z nieba. Słychać o nich na długo zanim się pojawią, bo na stworzenie „cegły” może pozwolić sobie wyrobiony autor, mający za sobą szereg uznanych pozycji i wyklarowaną bazę czytelniczą. Jako fan twórczości Neala Stephensona, który kupuje jego prozę z całym dobrodziejstwem inwentarza – w tym z dość mało angażującą narracją scen akcji i średniackimi zakończeniami – czekałem, nasłuchiwałem, wyglądałem. A zapowiedzi rokowały wielkie rzeczy – książkę o MMORPGu, w który zaplątani są rosyjscy mafiosi, chińscy hakerzy i Al-Kaida. Nawet mocno krytyczna recenzja „Reamde” autorstwa Jacka Dukaja (pisarza grającego w podobnej lidze, jeśli chodzi o tematykę i rozmach powieściowy) nie ostudziły mojego zapału. Po przewróceniu 1060 strony, rozumiem punkt widzenia pierwszych krytyków „Reamde”, choć nie podzielam go.

Od razu warto coś sobie wyjaśnić – wbrew zapowiedziom koncentrujących się na tytułowym wirusie komputerowym, wbrew świetnej futurystycznej okładce, wbrew wcześniejszym cyberpunkowym konotacjom twórczości Stephensona – w „Reamde” jest zaskakująco mało high-techu, fikcji naukowej i refleksji cywilizacyjno-technologicznej. Owszem, kwestia wielkich transferów finansowych w MMORPG jest fabularną trampoliną całości, ale im dalej w powieść tym bardziej staje się kwestią drugoplanową, by wreszcie zupełnie ustąpić innym idee-fixe autora. Logistyka, nawigacja, surwiwalizm (momentami wręcz macgyveryzm), broń palna – oto co jara Neala Stephensona, gdy nie filozofuje fantastyki naukowej czy prozy historycznej. Wspomnijcie „Zodiac: thiller ekologiczny” – recenzowana pozycja to trochę taki powrót do korzeni. Dla oddania prawdziwej natury „Reamde”, może lepiej byłoby zamieścić na okładce nie zielone wieżowce, ale zielone sekwoje?

Ten zwrot tematyczny, mógłby okazać się całkowitą klęską, bo jak stwierdziłem na samym początku – narracja akcji była w powieściach Stephensona zdecydowanie najmniej angażującym elementem. Tym razem, mimo iż do czynienia mamy z tą samą analityczną manierą, od której puchną opisy minut i sekund, autor wprowadza więcej dynamiki poprzez częste zmiany narratorów i umiejętne wyczucie momentu owych zmian. Właśnie takie miniaturowe cliffhangery, połączone z dużą ilością bohaterów, pozwalają na przestrzeni kilkudziesięciu stron ekscytująco opisywać wydarzenie, które w filmie akcji zamknęłoby się w kwadransie. Książka jest podzielona na dwie części, z których każda zaczyna się od globalnych podchodów, by skończyć się w jednym miejscu, ciągiem strzelanin, pościgów, uprowadzeń. Przyznaję, że książka na początku części drugiej, po pierwszej fali emocji, potrafi przynudzić – to jakby oglądać dwa długie filmy pod rząd.

Historia „Reamde” z technicznego punktu widzenia jest spójna i przemyślana – w świecie globalnych przepływów danych, finansów, ludzi może dojść do niespodziewanych sojuszy i konfliktów między osobami, których dotąd nic nie łączyło. Nieco bladziej wypada kwestia osobistych motywacji bohaterów, często ryzykujących życiem dla nowopoznanych osób, nawet jeśli te przed chwilą owe życie im ocalili. Ta spontaniczność w tworzeniu się bohaterskich drużyn ad hoc, mimo iż uatrakcyjnia historię, nie jest szczególnie wiarygodna. Chyba że weźmiemy poprawkę na wątek tożsamościowy, jaki Stephenson prowadzi naprzemiennie na różnych polach – czy to podziałach w wirtualnej grze fantasy na „jasnych” i „szarych”, czy podziałach tych z krwi i ciała. Stephenson sugeruje, że dobro i zło są wtórne wobec zderzających się ze sobą tożsamości – a te zawsze potrzebują negatywnego punktu samookreślenia się.

Ważnym aspektem prozy Stephensona jest poczucie humoru, dystans wobec konwencji. Co objawiało się w przeszłości na wiele sposobów – jako jawna parodia gatunku („Zamieć”), jako humor sytuacyjny („Cryptonomicon”) czy sarkazm głównego bohatera („Zodiac”). W „Reamde” wszystkich tych przejawów jest raczej mniej niż więcej. Humor rozładowuje bowiem „thrill”, a Reamde aspiruje do miana thrillera wagi ciężkiej. Oczywiście nie czyni to „Reamde” sztywniackim – wciąż jest parę momentów, gdzie można się uśmiechnąć, ale tak raczej pod nosem. Miejscami można znaleźć jakąś analogię do gangsterskich komedii pomyłek w reżyserii Guya Ritchiego, takich jak „Snatch” czy „Lock, Stock and Two Smoking Barrels”, ale to mocno swobodne skojarzenie.

Zawiodłem się nieco na „Reamde”, ale to ten rodzaj zawodu, którego wywołania życzyłbym wielu powieściom. Bo mimo wszystko ciężko uznać recenzowaną powieść za średniaka bądź pozycję wlokącą się w ogonie twórczości Neala Stephensona. „Reamde” jest konsekwentnym destylatem zainteresowań i pasji autora uświadczanych w poprzednich jego książkach, z tą różnicą, że tam odgrywały rolę drugoplanową, często niknąc w świetle błyskotliwych cywilizacyjnych czy fantastycznonaukowych koncepcji. Tutaj mamy zaś proste założenie – chodzi o wyścig między dwiema grupami na ziemi, na wodzie i powietrzu. I nieco w przestrzeni wirtualnej. Podczas tego wyścigu nie ma chwili na żarty i złożone przemyślenia o naturze świata – jest natomiast czas na małe improwizacje, szaleńcze wolty i szybkie decyzje. Zanim więc sięgniesz po „Reamde”, przemyśl nastawienie, wyjdziesz na tym lepiej Ty i ta niezła powieść.


PS: Zakończenie powieści jest typowo Stephensonowskie.



Autor: Adam Ł Rotter


Dodano: 2012-08-17 19:24:06
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Maeg - 20:44 17-08-2012
Brzmi bajecznie. Jeszcze tydzień i sam sprawdzę. :)

Walder Frey - 23:36 17-08-2012
Komuś, kto nie czytał jeszcze nic tego autora, co polecilibyście najpierw- "Reamde", czy "Cryptonomicon"?

Shadowmage - 08:48 18-08-2012
To musi się wypowiedzieć ktoś, kto "Reamde" już czytał :P Ja zacząłem od "Diamentowego wieku" i chwyciło.

Lett - 15:53 18-08-2012
"Diamentowy wiek" jest świetną, świetną książką. :)

kurp - 17:24 18-08-2012
Zaczynałem od "Zamieci" i też się zaraziłem, więc to chyba nie ma większego znaczenia :)

Maeg - 18:01 18-08-2012
Ja od "Żywego srebra" i też wsiąkłem, więc chyba bez różnicy.

Falcon64 - 17:16 13-09-2012
Ja też zaczynałem od "cienizny" (objętościowej, oczywiście :-) i chwyciło, natomiast Cryptonomicon mnie trochę wynudził. Fragmenty były całkiem angażujące, ale całość czytałem chyba z miesiąc. Czy Reamde czyta się podobnie?

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS