Starszawa księżna siedziała na aksamitnej sofie w rotundzie połączonej z główną salą balową. Aleksander był nam bardzo wdzięczny, gdy podeszłyśmy do niej ze szklanką ponczu.
– Dziękuję, moje drogie – powiedziała wiekowa dama. Nadal nosiła żałobę po swym mężu, który umarł na długo przed moimi narodzinami. Dziś miała na sobie czarną suknię balową ze stójką.
Poklepała Aleksandra po kolanie.
– Młody człowieku, musisz zatańczyć z jedną ze swych pięknych kuzynek. Poproś Darię Jewgieniewnę. Katerina Aleksandrowna na pewno z przyjemnością ze mną posiedzi.
Daria uśmiechnęła się, gdy wraz z kuzynem oddalali się z powrotem na parkiet, szczęśliwi, że mogą uciec. Usiadłam przy księżnej, przeklinając moje wredne szczęście. Mnie już nikt nie uratuje przed chaotyczną paplaniną starszej kobiety. Księżna była częstym gościem na seansach, które urządzała Maman.
– Moja droga, z przyjemnością przeszłabym się po oranżerii. Czy chciałabyś mi towarzyszyć?
– Oczywiście, wasza wysokość.
Dostojnie podniosła się z sofy i wzięła mnie pod rękę, prowadząc ku wyjściu z sali balowej.
– Słyszałam, że zainteresowałaś swoją osobą księżniczki z Czarnogóry – powiedziała.
Wyrwało mi się głębokie westchnienie, ale opamiętałam się na tyle, by się nie zachwiać.
– Widzę, że moja mama lubi plotkować.
Księżna roześmiała się głośno.
– Nie usłyszałam tego od twojej matki, moja droga. – Zimną, kościstą ręką chwyciła mnie za ramię. Chłód promieniował nawet przez miękki materiał jej czarnych rękawiczek z koźlej skórki. – Jesteś w wielkim niebezpieczeństwie, Katerino Aleksandrowna.
– Wasza wysokość...?
– Dziedzic czarnogórskiego tronu, książę Daniło, pójdzie w ślady swych przodków. Vladiki rządziły królestwem od niepamiętnych czasów.
– Vladiki?
Pokiwała głową.
– By utrzymać się na tronie, używają najczarniejszej magii. Piją krew.
Z pewnością się przesłyszałam. Spojrzałam na księżnę z niedowierzaniem. Musiała chyba oszaleć.
– Wampiry! – szepnęłam.
Księżna Cantacuzene przytaknęła. Jej srebrzyste włosy były związane w surowy koczek na czubku głowy, tak ciasny, że zastanawiałam się, czy ją to boli.
– A ich kobiety uprawiają czarną magię.
Zatrzymałyśmy się przy wejściu do oranżerii. W powietrzu wisiał ciężki zapach kwiatów pomarańczy.
Zrobiło mi się trochę niedobrze i musiałam usiąść. Nigdy nie sądziłam, że owe odrażające istoty nadal stąpają po ziemi. Zdawało mi się, że upłynęły wieki, od kiedy słuchałam opowieści Maman o carze Mikołaju i jego rozejmie z wampirami.
– Dlaczego książę wampirów chciałby mnie poślubić? – zapytałam. – Moja rodzina wcale nie jest taka ważna.
Siadając przy mnie na misternie rzeźbionej ławce, księżna roześmiała się głośno.
– Katerino Aleksandrowno, kto wspominał cokolwiek o ślubie? Ale i tak się cieszę, że potrafisz dostrzec, że to nie błękitna krew czyni cię tak cenną. – Zdjęła z palca jeden z pierścieni i podała mi go. – Proszę, to cię ochroni. Ty i twój szczególny dar stanowicie dla vladików zagrożenie.
Marmurowe posągi gryfów spoglądały na nas spod palmowych liści. Tylko księżna Miechen mogła mieć tak niepokojącą oranżerię.
– Ja… ja nie mam żadnego niezwykłego daru – wyjąkałam. Pierścień, który dostałam, był złoty z błyszczącym, obsydianowym oczkiem.
Oczy księżnej zamigotały.
(…)
Dodano: 2012-06-16 18:01:36