NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Weeks, Brent - "Cień doskonały" (wyd. 2024)

Weeks, Brent - "Droga cienia" (wyd. 2024)

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki

Kenyon, Sherrilyn - "Pocałunek nocy"
Wydawnictwo: Mag
Cykl: Kenyon, Sherrilyn - "Mroczny Łowca"
Tytuł oryginału: Kiss of the Night
Tłumaczenie: Maria Stępień
Data wydania: Grudzień 2011
Wydanie: I
ISBN: 978-83-7480-226-0
Oprawa: miękka
Format: 125×195mm
Cena: 35,00 zł
Rok wydania oryginału: 2004
Wydawca oryginału: St. Martin's Press
Tom cyklu: 4



Kenyon, Sherrilyn - "Pocałunek nocy"

THRYLOS

Atlantyda.
Legendarna. Mistyczna. Złota. Tajemnicza. Wspaniała i magiczna.
Istnieją tacy, którzy twierdzą, że nigdy nie istniała.
Z drugiej strony, znajdą się również tacy, którzy myślą, że nic im nie grozi we współczesnym świecie techniki i nowoczesnej broni. Że nie zagraża im już całe starożytne zło. Wierzą nawet, że czarnoksiężnicy, wojownicy i smoki dawno temu pomarli.
To głupcy, którzy uparcie trwają przy swojej nauce i logice, myśląc, że to ich ochroni. Nigdy nie będą wolni ani bezpieczni, dopóki nie zechcą dostrzec tego, co dzieje się tuż pod ich nosami.
Bowiem wszystkie starożytne mity i legendy mają swoje korzenie w prawdzie, a czasem prawda wcale nas nie wyzwala. Czasem zniewala nas jeszcze bardziej.
Przyjdźcie jednak, moi mili, posłuchajcie mej opowieści o historii najwspanialszego raju, jaki kiedykolwiek istniał. Za mitycznymi Słupami Herkulesa, daleko na Morzu Egejskim, wznosił się niegdyś dumny ląd, który karmił rasę daleko bardziej rozwiniętą od wszystkich, które po niej nastały.
Założona u początków dziejów przez pierwotnego boga Archona, Atlantyda, została nazwana od imienia jego starszej siostry, Atlantii, której imię oznaczało „szlachetnej urody”. Archon wyczarował tę ziemię z pomocą swego stryja, boga oceanów Ydora i jego siostry Edy (ziemi). Podarował tę ziemię swojej żonie, Apollymi, by mogli zaludnić ją swoim boskim potomstwem, które znalazłoby tam dość miejsca, żeby baraszkować i dorastać. Apollymi zapłakała z wielkiej radości na widok tego podarunku, a jej łzy zalały ląd i sprawiły, że Atlantyda stała się miastem w mieście. Bliźniaczymi wyspami otoczonymi pięcioma kanałami.
Tutaj miała rodzić swoje nieśmiertelne dzieci.
Wkrótce jednak okazało się, że wielka Niszczycielka, Apollymi, jest bezpłodna. Na prośbę Archona, Ydor porozmawiał z Edą i wspólnie stworzyli rasę Atlantydów, by zaludnili wyspy i ponownie wnieśli radość do serca Apollymi.
Udało się.
Złotowłosi i piękni na cześć królowej bogów, Atlantydzi daleko przewyższali wszelkie inne ludzkie rasy. Oni jedyni sprawiali przyjemność Apollymi i wywoływali na jej twarzy uśmiech.
Kochający pokój i sprawiedliwi jak ich starożytni bogowie, Atlantydzi nie znali wojny. Wykorzystywali moce swoich umysłów i magię, by żyć w harmonii z naturą. Witali serdecznie wszystkich wędrowców, którzy zawijali do ich portów, dzieląc się z nimi swym dobrobytem i umiejętnościami leczenia.
Jednakże czas płynął, powstały nowe panteony i nowe rasy, które rzuciły wyzwanie Atlantydom i dumna rasa była zmuszona walczyć w obronie ojczyzny. By chronić swoich ludzi, atlantydzcy bogowie weszli w stały konflikt z parweniuszowskim greckim panteonem.
Dla nich Grecy byli dziećmi, domagającymi się rzeczy, których nigdy nie będą w stanie nawet pojąć. Atlantydzi próbowali poradzić sobie z nimi jak rodzice z rozłoszczonym dzieckiem. Sprawiedliwie. Cierpliwie. Niestety, Grecy nie chcieli uznać ich starożytnej mądrości. Szczególnie Zeus i Posejdon zazdrościli Atlantydom bogactw i spokoju.
Jednakże to Apollo najbardziej zapragnął wyspy.
Ten bezwzględny i przebiegły bóg podjął kroki mające na celu odebranie Atlantydy starszym bogom. W przeciwieństwie do swego ojca i stryja wiedział, że Grecy nigdy nie zdołają pokonać Atlantydów w otwartej walce. Tylko działając od wewnątrz, mógł podbić starożytną, zaawansowaną cywilizację.
Kiedy więc Zeus przegnał Apollitów – wojowniczą rasę stworzoną przez Apolla – z ich rodzinnej Grecji, bóg zebrał swe dzieci i poprowadził je przez morze do brzegów Atlantydy.
Atlantydzi współczuli obdarzonej mocami, podobnej bogom rasie Apollitów, którą prześladowali Grecy. Patrzyli na Apollitów jak na kuzynów i chętnie ich gościli, dopóki stosowali się do atlantydzkich praw i nie prowokowali konfliktów.
Oficjalnie Apollici postępowali tak, jak im przykazano. Składali ofiary atlantydzkim bogom, nigdy jednak nie zerwali przymierza ze swoim ojcem, Apollem. Co roku wybierali spośród siebie najpiękniejszą dziewicę i posyłali ją do Delf w podzięce za dobroć, jaką im okazał ofiarując nowy dom, którym pewnego dnia będą władać jak bogowie.
W roku 10500 p.n.e. do Delf posłano piękną arystokratkę imieniem Clieto. Apollo natychmiast się zakochał i począł z nią pięć par bliźniąt. Dzięki kochance i jej dzieciom dopełnił swojego przeznaczenia. Ostatecznie oni właśnie mieli doprowadzić go na tron Atlantydy.
Odesłał kochankę i dzieci z powrotem na Atlantydę, gdzie poprzez małżeństwa związały się z atlantydzkim rodem królewskim, tak jak starsze dzieci Apolla, które mieszały się z rdzennymi Atlantydami i połączyły dwie rasy, czyniąc jego dzieci jeszcze silniejszymi. Apollo sam dbał o zachowanie czystości krwi w rodzie królewskim, by nie osłabła i by zapewnić sobie lojalność atlantydzkich królów.
Miał plany co do Atlantydy i swych dzieci. Poprzez nie pragnął władać całą ziemią i obalić swego ojca, tak jak Zeus obalił wcześniej starego boga Kronosa. Mówiono, że w każdym pokoleniu Apollo osobiście odwiedzał królową i płodził z nią męskiego dziedzica atlantydzkiego tronu.
Po narodzinach każdego najstarszego syna Apollo udawał się do swoich wyroczni, by dowiedzieć się, czy to ten okaże się tym, który obali atlantydzkich bogów.
Za każdym razem słyszał „nie”.
Aż do roku 9548.
Zgodnie ze swoim zwyczajem, Apollo odwiedził atlantydzką królową, której mąż zmarł ponad rok wcześniej. Zjawił się u niej jako duch i spłodził syna, podczas gdy ona śniła o swoim zmarłym mężu.
W tym samym roku atlantydzcy bogowie poznali swoje przeznaczenie, ponieważ królowa atlantydzkich bogów, Apollymi, odkryła, że nosi dziecko Archona. Po tylu wiekach tęsknego wyczekiwania na własne dziecko, wreszcie spełniło się jej pragnienie. Mówiono, że
Atlantyda tego dnia rozkwitła i opływała w jeszcze większe dostatki niż dotąd. Królowa-bogini nie posiadała się z radości, gdy przekazała nowinę pozostałym bogom. Kiedy tylko Parki o tym usłyszały, spojrzały na Apollymi i Archona i oznajmiły, że nienarodzony syn Niszczycielki przyniesie śmierć im wszystkim.
Jedna po drugiej trzy Parki wyrzekły po jednym zdaniu proroctwa:
– Świat, który znamy, skończy się.
– Los nas wszystkich znajdzie się w jego rękach.
– Jako bogu spełni mu się każda zachcianka.
Przerażony przepowiednią Archon rozkazał małżonce zabić nienarodzone dziecko.
Apollymi odmówiła. Zbyt długo czekała na własne dziecko, żeby patrzeć na jego śmierć z powodu słów zazdrosnych Parek. Z pomocą siostry urodziła przedwcześnie syna i ukryła go w świecie śmiertelników. Archonowi przyniosła kamień.
– Mam już dość twych zdrad i kłamstw, Archonie. Od tego dnia nie ma w mojej piersi serca dla ciebie, jest tylko
kamień. Kamienne dziecko to wszystko, co ode mnie otrzymasz.
Rozwścieczony Archon uwięził ją w Kalosis, w podziemnej krainie między tym światem i światem bogów.
– Pozostaniesz tu, dopóki twój syn nie umrze.
A potem atlantydzcy bogowie zwrócili się przeciwko siostrze Apollymi i nękali ją tak długo, aż wyznała im prawdę.
– Narodzi się, kiedy księżyc połknie słońce i Atlantydę spowije całkowita ciemność. Jego królewska matka będzie szlochać ze strachu w czasie porodu.
Bogowie udali się do atlantydzkiej królowej, która wkrótce miała urodzić syna. Zgodnie z przepowiednią księżyc zaćmił słońce, kiedy kobietę chwyciły bóle porodowe, a gdy dziecko wreszcie przyszło na świat, Archon zażądał jego śmierci.
Królowa zapłakała i poprosiła o pomoc Apolla. Z pewnością jej kochanek nie chciałby patrzeć, jak starsi bogowie zabijają jego syna.
Jednakże Apollo zignorował jej błagania, a królowa patrzyła bezradnie na śmierć swego syna. Nie wiedziała jednak, że Apollo już wcześniej wiedział, co się wydarzy, i to nie jego syna urodziła, lecz inne dziecko – podmienił dzieci w jej łonie, by ratować własnego potomka.
Z pomocą siostry – Artemidy – zabrał syna do swojego domu w Delfach, gdzie chłopiec wychował się wśród kapłanek Apolla.
W miarę jak mijały lata, a Apollo nie wracał do atlantydzkiej królowej, by spłodzić z nią następnego dziedzica, jej nienawiść do niego rosła. Gardziła greckim bogiem, który nawet się nie pokwapił, żeby dać jej drugie dziecko w zamian za to, które utraciła.
Dwadzieścia jeden lat po tym, jak na oczach królowej złożono ofiarę z jej jedynaka, dowiedziała się o kolejnym dziecku spłodzonym przez greckiego boga Apolla. Urodziło się ono greckiej księżniczce, którą ofiarowano bogu w nadziei, że tym razem pobłogosławi Grekom, przechylając szale zwycięstwa na ich stronę, toczyli bowiem wojnę z Atlantydami.
Kiedy tylko królowa o tym usłyszała, wezbrała w niej gorycz tak wielka, że wreszcie wzięła w niej górę. Wezwała własną kapłankę i zapytała, gdzie ma znaleźć dziedzica swego dominium.
– Dziedzic Atlantydy mieszka w domu Aricle.
W tym samym domu, w którym narodził się następny syn Apolla.
Królowa krzyknęła z wściekłości, rozumiejąc, że Apollo zdradził własne dzieci. Zapomniał o nich, zajęty tworzeniem nowej rasy, która je zastąpi.
Wezwała osobistą gwardię i posłała ją do Grecji, by żołnierze zabili kochankę Apolla i jej dziecko. Nigdy nie pozwoliłaby, żeby któreś z nich zasiadło na jej ukochanym tronie.
– Pamiętajcie, żeby rozedrzeć ich ciała na strzępy. Grecy mają pomyśleć, że zrobiły to dzikie zwierzęta. Nie chcę, żeby mieli jakikolwiek powód, by choć spojrzeć na nasze brzegi z powodu tej śmierci.
Jak w przypadku wszystkich aktów zemsty i ten wyszedł na jaw.
Zdruzgotany Apollo, niewiele myśląc, przeklął całą swoją rasę wybrańców.
– Przeklinam wszystkich, którzy urodzili się Apollitami.
Zbierzcie gorzkie żniwo tego, co dziś posialiście. Żaden z was nie będzie żył dłużej niż moja ukochana Ryssa.
Wszyscy zginiecie bolesną śmiercią w dniu dwudziestych siódmych urodzin. Ponieważ zachowaliście się jak zwierzęta, upodobnicie się do nich. Niech waszym pożywieniem będzie jedynie krew własnego gatunku. I nigdy więcej nie będziecie mogli przebywać w mym królestwie, gdzie mógłbym was zobaczyć i przypomnieć sobie, co uczyniliście, zdradzając mnie.
Dopiero, kiedy wypowiedział słowa klątwy, przypomniał sobie o własnym synu w Delfach.
Synu, którego w gniewie przeklął razem z pozostałymi Apollitami...
Niestety, raz wypowiedzianych słów nie da się cofnąć. Co więcej, w ten sposób Apollo zasiał ziarno własnego upadku. W dniu zaślubin syna z najbardziej hołubioną kapłanką, bóg powierzył mu wszystko, co najbardziej sobie cenił.
– W twoje ręce składam swoją przyszłość. Twoja krew jest moją krwią i poprzez ciebie i twoje dzieci żyć będę.
Z powodu tych wiążących słów i rzuconej w chwili gniewu klątwy Apollo skazał samego siebie na śmierć. Kiedy bowiem wygaśnie ród jego syna, zgaśnie także Apollo i samo słońce.
Musicie wiedzieć, że Apollo nie jest tylko bogiem. Jest esencją słońca i w jego rękach spoczywa równowaga wszechświata.
W dniu, w którym umrze Apollo, umrze też ziemia i wszyscy, którzy na niej żyją.
Teraz mamy rok 2003 i zostało tylko jedno apollickie dziecko, w którego żyłach płynie krew starożytnego boga...



Dodano: 2011-11-21 17:41:49
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS