NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Le Guin, Ursula K. - "Lawinia" (wyd. 2023)

Miela, Agnieszka - "Krew Wilka"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki


Katatonia zza oceanu #1

W Stanach Zjednoczonych pierwszy periodyk tematyczny, publikujący literaturę obecnie określaną mianem science fiction, wydano w 1926. Amazing Stories utworzone przez Hugo Gernsbacka wyznaczało nowy trend, a jednocześnie stanowiło odpowiedź na od lat rosnące oczekiwania czytelników. Amazing Stories nie tylko były pierwszym czasopismem nowego rodzaju, lecz jednocześnie zwieńczeniem okresu poszukiwania przez właściciela formuły wydawniczej dla opowiadań spełniających określone wymogi. W artykule wstępnym posłużył się terminem „Scientifction”, by określić nowy gatunek. Pojęciem tym określał rodzaj literatury charakteryzujący twórczość Verne’a, Wellsa i Poe, czyli parafrazując: urzekające historie z elementami naukowych faktów i proroczych wizji. Proponowany termin można powiązać z określeniem „Scientific Fiction” umieszczonym na okładce specjalnego wydania Science and Invention z 1923 roku, jednego z przedsięwzięć wydawniczych założyciela Amazing Stories.
Gernsback przybył do Stanów Zjednoczonych z Luksemburga, z zamiarem sprzedaży wynalazku własnego pomysłu. Projektu nie zdołał zrealizować. Założył firmę importującą części radiowe. Wsparcie sprzedaży miał zapewnić katalog, przekształcony w czasopismo Modern Electrics, przemianowane na Electrical Experimenter, by wreszcie przyjąć tytuł Science and Invention.
Można pokusić się o stwierdzenie, że Gernsback należał do pasjonatów łączących zamiłowanie do odkryć i nowinek technicznych z popularną literaturą. Praktycznym przejawem, oprócz magazynu, były opowiadania, które w nim publikował. Komercyjny sukces „Scientific Fiction Number” Science and Invention sprawił, że wydawca rozważał wypuszczenie na rynek czasopisma zawierającego wyłącznie tego typu historie. Projekt zrealizował trzy lata później, pomimo nasycenia rynku powszechnie dostępnymi, groszowymi magazynami, drukowanymi na tanim papierze z pulpy drzewnej, czyli legendarnymi pulp magazines. Opowiadania uznawane obecnie za fantastykę publikowano w podobnych czasopismach praktycznie od końca dziewiętnastego wieku. Przykładowo teksty E.A. Burroughsa (autora, między innymi, cyklu marsjańskiego rozpoczętego „Księżniczką Marsa” oraz twórcy Tarzana) należały do stałych, cieszących się uznaniem czytelników, pozycji Argosy All-Story Weekly.
Sprzedawane w cenie 25 centów za egzemplarz Amazing Stories błyskawicznie zyskały uznanie. Gernsback zachęcony powodzeniem rozważał przekształcenie pisma w dwutygodnik. Poprosił czytelników, by zagłosowali odpowiadając na pytanie, jak często magazyn ma się ukazywać: raz w miesiącu, czy co dwa tygodnie. Odpowiedziało ponad 33% (!) czytelników. Dwutygodnik zwyciężył przytłaczającą większością głosów. Jesienią 1927 zdecydował jednak wydać Amazing Stories Annual. Dwukrotnie droższe w porównaniu do miesięcznika. Roczne wydanie okazało się dużym sukcesem, wyprzedano nakład, zdecydował zatem o przekształceniu w kwartalnik, zachowując podwyższoną cenę.
W Amazing Stories publikowano obok starszych prac, np. Verne’a, teksty weteranów pulp fiction oraz nowych twórców. Początkowo dominowały historie prezentujące najnowsze osiągnięcia naukowe, z dużym naciskiem na popularyzację i edukację, ewentualnie przyszłe wynalazki, obleczone w proste, przygodowe fabuły. Jednak czytelnicy preferowali przede wszystkim opowiadania o odwrotnych proporcjach, stawiając na przygodę. Nie mogło zatem zabraknąć ratujących świat bohaterskich bohaterów, naukowców, złoczyńców, band piratów, obcych, planet, podróży kosmicznych, nie zapominając o niebagatelnej roli pięknych niewiast. Specjalnością stały się space opery w dziewiczej formie. To właśnie na stronach Amazing Stories gościł, między innymi, Buck Rogers.
Z upływem czasu magazyn pełnił coraz ważniejszą rolę, nie tylko na rynku, lecz również wśród fanów. Gernsback doskonale wyczuwał oczekiwania pierwszych geeków, czy jeżeli ktoś woli: nerdów, do których, przynajmniej w pewnym stopniu, się zaliczał. Wprowadzony w 1928 roku dział „Discussion” stanowił wstęp do powoli kształtującego się wówczas fandomu (zachęty do zakładania klubów w różnych miastach itp.).
Gernsback w związku z problemami finansowymi, utracił kontrolę nad magazynem. Pozostaje kwestią sporną, czy nie regulował terminowo należności, w tym honorariów autorskich, przecenił możliwości inwestycyjne, czy proces był wynikiem działań konkurencji. Kryzys światowy pracy nie ułatwiał. W maju 1929 roku przedsiębiorstwo Experimenter Publishing zbankrutowało, zaś nazwisko założyciela, zniknęło z Amazing Stories.
Nowym redaktorem naczelnym został T. O’Conor Sloan, niemal osiemdziesięciolatek. Nie wierzył w możliwość podróży kosmicznych, co, wziąwszy pod uwagę profil pisma, wydaje się grzechem śmiertelnym. Prowadził magazyn w sposób niezwykle nierówny. Zaliczył szereg wpadek, gubił teksty, wraz z postępującym wiekiem zwiększał objętość artykułów wstępnych bez merytorycznego uzasadnienia. Pośród niewątpliwych sukcesów należy wymienić w pierwszej kolejności publikacje utworów Frederika Pohla i Johna W. Campbella, wówczas nastolatków.
W krytycznym momencie (1938 rok) nakład Amazing Stories, niegdyś kilkudziesięciotysięczny, a początkowo około 100 tys., osiągnął 18 tysięcy, zaś kwartalnik zniknął z rynku. Jednak wcześniej, w 1929, Sloan musiał stawić czoło bezpośredniej konkurencji: błyskawicznie powracającemu na scenę Hugo Gernsbackowi.
W czerwcowym numerze Amazing Stories nie można odnaleźć nazwiska założyciela, chociaż w praktyce był ostatnim przez niego zredagowanym. Warto o tym wspomnieć, zważywszy, że w tym samym miesiącu do sprzedaży trafia: Science Wonder Stories – najnowsza inicjatywa wydawnicza Gernsbacka. Wypuszcza jeszcze Air Wonder Stories i Science Wonder Quarterly.
W odniesieniu do nowych pism nie używa terminu „scientifiction”, utożsamianego z Amazing Stories, lecz „science fiction”. Określenie „science” nie wpłynęło korzystnie na sprzedaż. W efekcie połączył tytuły tworząc Wonder Stories.
W związku z problemami ze sprzedażą, Wonder Stories przechodziło szereg zmian: formatu, ceny, papieru. Sytuacji nie poprawiały trudności z realizacją zobowiązań finansowych, poczynając od wypłat dla autorów, a kończąc na wynagrodzeniach pracowników. Gernsback próbował wprowadzić rodzaj prenumeraty, czytelnik miał wysłać wyrwaną z pisma kartę, by w następnym miesiącu otrzymać Wonder Stories wraz z rachunkiem. Celem było uniezależnienie się od dystrybutorów, oskarżanych o nazbyt duże zwroty i sprzedaż pozbawionych okładek egzemplarzy za ułamek ceny. Pomysł nie wzbudził zbyt dużego zainteresowania.
Kolejna inicjatywa: The Science Fiction League, również miała, z perspektywy Gernsbacka, wpłynąć na wzrost sprzedaży poprzez organizację i zrzeszenie czytelników. Właściwie był to pomysł komercyjny, chociaż pierwsi członkowie wiązali z organizacją większe nadzieje. Dwie postacie przykuwają szczególną uwagę: Frederik Pohl i Donald A. Wollheim.
Przykładem stosunków panujących pomiędzy Gernsbackiem, a pisarzami świadczyć może przykład Wollheima, którego debiutancki tekst opublikowano właśnie w Wonder Stories. Autorowi nie wystarczała satysfakcja płynąca z publikacji. Oczekiwał wynagrodzenia, którego nie mógł wyegzekwować. W efekcie wraz z grupą przyjaciół założył konkurencyjne względem ligi International Scientific Association.
Ostatecznie Gernsback zrezygnował. W kwietniu 1936 roku ukazał się ostatni numer. Sprzedał Wonder Stories, które kilka miesięcy później powróciły pod tytułem Thrilling Wonder Stories. Magazyn zniknął z rynku w połowie lat pięćdziesiątych.
Hugo Gernsback był pierwszy. Przez nieco ponad dekadę, tę najważniejszą i niełatwą, stworzył warunki rozwoju literatury, bez względu na wady i krytykę – nawet jeżeli tylko pośrednią – publikowanych tekstów, płynącą ze strony następców, oraz zainicjował ruch fanów. Wyrazem uznania jest przyznawana co roku w trakcie Worldconu nagroda jego imienia, czyli Hugo.
Zainteresowanie czytelników towarzyszące pierwszemu pismu Gernsbacka, w szczególności przełożone na liczbę sprzedawanych egzemplarzy, zwróciło uwagę innych, znacznie większych wydawców.
William Clayton prowadził linię magazynów zawierającą trzynaście tytułów określanych jako pulp fiction. Wysokie nakłady Amazing Stories obiecywały stosunkowo łatwy zarobek, szczególnie, że wymagany wkład nie stanowił zbyt dużego obciążenia dla wydawcy kilkunastu innych pozycji. Stanowiłyby zaledwie dodatek, a jednocześnie pozwalały lepiej wykorzystać zasoby (oszczędności na papierze i druku). Nowe tytuły mieli obsługiwać redaktorzy zatrudnieni w innych pismach.
W ten sposób utworzono Astounding Stories of Super-Science, debiutujące w styczniu 1930 roku. Pomysłodawcą tytułu był zatrudniany przez Claytona redaktor Harry Bates, który objął magazyn.
Pomysł Batesa polegał na drukowaniu tekstów wpisanych w ramy pulp science fiction, czyli dużo akcji, minimum nauki. Redakcja tekstów wymagała wiele pracy, ponieważ starał się dostosować utwory zorientowane na pulp fiction do science fiction i odwrotnie. Wypracowywał nową formułę.
W odróżnieniu od Gernsbacka więcej płacono autorom. Optymizm związany z niskimi kosztami nie znalazł potwierdzenia w praktyce. Astounding Stories of Super-Science nie spełniły finansowych oczekiwań wydawcy, zmuszonego, w obliczu bankructwa, do sprzedaży.
Nowy nabywca, Street & Smith, należał do najstarszych i najlepiej sytuowanych wydawców pulp fiction. Kolejnym redaktorem został F. Orlin Tremaine.
Zwiększono objętość, utrzymano atrakcyjną cenę, 20 centów przy 25 centach konkurencji. Tremaine pozyskał cieszących się uznaniem czytelników autorów. Doc Smith, John W. Campbell (publikujący również jako Don A. Stuart), Stanley G. Weinbaum zyskali największą popularność. Pośród autorów znalazł się również poprzedni redaktor naczelny, czyli Harry Bates. Jeden z jego tekstów opublikowanych w Astounding Stories, „Farewell to the Master” (1940 r.), zainteresował producentów filmowych. Zaskoczony wydawca sprzedał prawa za 150 $, kwotę, którą sam zaproponował. Autor otrzymał połowę, czyli 75 dolarów. Cena nawet wówczas, delikatnie rzecz ujmując, nie była wygórowana. Obecnie klasyk: „Dzień, w którym zatrzymała się ziemia”, trafił na ekrany w 1951 roku.
Tremaine, pomimo popularności tekstów z naciskiem na przygodę, regularnie publikował artykuły naukowe.
Hugo Gernsback uosabia pionierską działalność. Drugi etap kojarzony jest przede wszystkim Johnem W. Campbellem, szczególnie w okresie kiedy zajmował stanowisko redaktora naczelnego Astounding Stories.
Campbell wywodził się ze środowiska fanów. Wcześniej jego opowiadania pojawiały się w Astounding, ale po objęciu stanowiska skupił się na pracy redakcyjnej. Stał się symbolem zmian, nie tylko w magazynie, lecz w całej przestrzeni łączonej z literaturą science fiction. Wymagania stawiane autorom, wpłynęły na istotną zmianę jakości tekstów. Oczekiwał spójnych logicznie, zrozumiałych opowiadań budowanych wokół wiarygodnych bohaterów. Prosił, by pisano o przyszłości jak dla czytelników w przyszłości żyjących, rezygnując z nachalnych opisów, objaśnień mechanizmów i reguł działania świata i wynalazków. Szukał w tekstach impulsów pobudzających wyobraźnię, swobodnych wzmianek o niezwykłych rzeczach funkcjonujących w kreowanym świecie jako niemal powszednie elementy. Prawdopodobne zdarzenia w prawdopodobnym świecie. Przykładał wagę do racjonalnych zachowań bohaterów podejmujących decyzję w oparciu o posiadaną wiedzę. Bohater, zazwyczaj technokrata, a przynajmniej człowiek wykształcony, zajmujący należne miejsce w społeczności, miał często uzasadniać działania dobrem wyższym grupy.
Wciąż poszukiwał nowych nazwisk i tekstów. Rynek pulp fiction chłonął olbrzymie ilości opowiadań w niesamowitym tempie, wiele tytułów ukazywało się dwa razy w miesiącu. Redaktorzy miewali zatem problemy z pozyskiwaniem odpowiednich materiałów. Zadanie trudne, ale możliwe do zrealizowania. Młodzi twórcy znużeni powtarzalnością banalnych fabuł starali się tworzyć historie, jakie najchętniej by czytali, a jednocześnie oczekiwali stosownego wynagrodzenia. Wprawdzie magazyny ogłaszały, praktycznie nieustające, konkursy, lecz nagrody finansowe, po przeliczeniu słów, często były niższe aniżeli regularne stawki. Filozofia sukcesu sprowadzała się do odnalezienia złotego środka pomiędzy nową jakością tekstów, którym nie zawsze można było przypiąć etykietę science fiction w ówczesnym pojęcia rozumieniu, a wynagrodzeniem. Dobrym przykładem jest poszukujący wydawcy Robert A. Heinlein. Zwrócił się do Campbella, ponieważ oprócz Astounding prowadził Unknown, magazyn należący do tego samego wydawcy, o nieco innym profilu tematycznym. W efekcie zadebiutował na łamach Astounding „Life-Line”.
Kiedy Campbell odkrył utalentowanego, lecz niedoświadczonego autora, poświęcał wiele czasu na pracę nad tekstami i intensywną korespondencję. Skupił wokół magazynu grupę twórców uznanych później za klasyków gatunku: Asimova, Simaka, Hubbarda, Vonneguta, Van Vogta, del Reya, Bestera i oczywiście Heinleina.
Początek działalności Campbella na stanowisku naczelnego Astounding Stories uważany jest przez niektórych za równoznaczny z rozpoczęciem Złotego Wieku fantastyki.
W tym samym czasie nie brakowało czasopism twardo obstających przy starszej formule. Planet Stories, funkcjonujące do połowy lat pięćdziesiątych, adresowano, w odróżnieniu od Astounding, przede wszystkim do nastoletnich odbiorców, preferujących kosmiczne przygody prawdziwych twardzieli.
Pulp magazines, obok słuchowisk radiowych, wypełniały przestrzeń zdominowaną obecnie w znacznej mierze przez telewizję, a przede wszystkim seriale i telenowele. Nie przypadkiem liczące setki odcinków tasiemce nazywane są operami mydlanymi (soap opera). Nazwa w prostej linii pochodzi z epoki przedtelewizyjnej. Niektóre teksty publikowane w Amazing Stories oraz w mnożących się klonach, szczególnie Planet Stories, nazywano w latach czterdziestych space operami, zaś pozycjonowano pomiędzy soap operami, a horse operami – prostymi historyjkami o Dzikim Zachodzie, których poziom literacki, delikatnie rzecz ujmując, pozostawiał wiele do życzenia. Właśnie początki, groszowe magazyny, niski poziom literacki tekstów, wpłynęły na negatywne postrzeganie fantastyki przez lata. O zawartości, a raczej zamierzonym oddziaływaniu na czytelnika, świadczą wyraziste tytuły obfitujące w dosadne przymiotniki: niesamowite, zdumiewające, przerażające itp. Proponowane historie obnażały tajemnice, nie pozostawiając miejsca na interpretacje. Miały wprawić odbiorcę w osłupienie, przerażenie, zadziwić. Zaspokajały łaknienie w możliwie najprostszy sposób.
Astounding Stories w latach trzydziestych i czterdziestych dominowały na rynku. Zainicjowane przez Campbella zmiany miały przynieść rezultaty na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych. Science fiction ewoluowała, wynikiem miały być lepsze teksty: opowieści o ludziach, a nie wynalazkach i odkryciach mających od tej pory stanowić tło, ale również narodziny realnej konkurencji: The Magazine of Fantasy & Science Fiction oraz Galaxy. Z rynku zniknie tytuł Astounding Science Fiction przemianowany na Analog.
O tym następnym razem.

* * *

Powyższy tekst jest pracą odtwórczą. Nadmiar przypisów raczej nie wpłynąłby korzystnie na tekst. Ograniczę się do podania wybranych źródeł:

1. James Edward, and Mendlesohn Farah, eds. The Cambridge Companion to Science Fiction (Cambridge: Cambridge University Press, 2003).
2. Robinson Frank M. Science Fiction of the 20th Century (New York: Barnes & Noble Books, 1999).
3. Patterson William H. Robert A. Heinlein: In Dialogue with His Century, Volume I: 1907-1948 Learning Curve (New York: TOR, 2010).
4. Hartwell David G., and Kathryn Cramer, eds. The Space Opera Renaissance (New York: TOR, 2006).
5. Gunn James [red.], Droga do science fiction 3: Od Heinleina do dzisiaj. (Alfa, 1987).
6. The Way the Future Blogs – Frderik Pohl (blog).
7. Wolfe, Gary K. Evaporating Genres: Essays on Fantstic Literature (Middletown: Wesleyan University Press, 2011).
8. Wybrane numery Amazing Stories.



Autor: Wojciech Konar
Dodano: 2011-08-07 21:27:03
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Shadowmage - 14:25 09-08-2011
Fajny tekst - udało się znaleźć złoty środek między faktografią a rytmem tekstu. Czekam na kontynuację.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS