NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Swan, Richard - "Tyrania Wiary"

Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

Ukazały się

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (czarna)


 Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (niebieska)

 Kingfisher, T. - "Cierń"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Maas, Sarah J. - "Dom płomienia i cienia"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

Linki

Małecki, Jakub - "Dżozef"
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: Styczeń 2011
Wydanie: I
ISBN: 978-83-7414-919-8
Oprawa: miękka
Format: 123 x 195 mm
Cena: 37,90 zł



Małecki, Jakub - "Dżozef"

Lecznicza moc opowieści


Jakub Małecki, chociaż należy do grupy pisarzy młodego pokolenia, ma już na koncie kilka książek; zdobył też pewne uznanie, czego choćby wyznacznikiem może być wydanie jego kolejnej książki, „Dżozefa”, w wydawnictwie nieskupiającym się na fantastyce, ale celującym w znacznie szersze grono odbiorców. Czy to za sprawą rozwijającego się talentu, czy też pracy z redaktorami mającymi nieco inne spojrzenie na literaturę, najnowsza powieść Małeckiego jest najlepszą dotychczasową książką w jego dorobku (chociaż nie utworem, bo kilka opowiadań jego autorstwa oceniam wyżej).
Tytuł powieści nawiązuje rzecz jasna do Josepha Conrada; wybitnego pisarza, którego niezwykle nośne dzieła nieraz już stawały się inspiracją dla innych autorów. Niektórzy, jak na przykład Robert Silverberg, na swój sposób przerabiali dokonania Conrada; inni – i to tej grupy należy Małecki – inspirując się jego powieściami, wykorzystywali ich elementy do wplecenia we własny zamysł fabularny. W przypadku „Dżozefa” wygląda on następująco: Grzegorz Bednar, młody człowiek bez wykształcenia i większych nadziei na obiecującą przyszłość, trafia do szpitala. Wśród towarzyszy niedoli poznaje pana Staszka, milczącego i tajemniczego wielbiciela powieści Conrada. Pewnego dnia, w malignie, wciela się on w Conrada i zaczyna dyktować Grzesiowi swą nową powieść, opowiadającą o chłopcu z podwłocławskiej wsi, który jest obdarzony niezwykłym talentem, ale przynosi mu on problemy, które będą rzutować na całe jego życie. Wraz z opowieścią szpital zaczyna się przekształcać, a bohaterowie zmieniać.
Początkowo niezrozumiałym zdaje się wprowadzenie tytułowego Dżozefa jako narratora opowieści; w stylu narracji nie dochodzi do zmiany (i jest to raczej zabieg celowy, o czym świadczy odrobina autoironii na końcu powieści), sama opowieść również nie posiada cech typowych dla prozy Conrada. Czy więc Małecki zrobił to tylko na zasadzie sztuki dla sztuki? Nie do końca; dopiero gdy zestawi się opowieść pana Staszka z wątkiem pobytu w szpitalu, wyłania się obraz charakterystyczny dla powieści słynnego pisarza: bohaterowie, na skutek przeżyć i czynników zewnętrznych przechodzą przemianę, zaglądają do własnej duszy i stają się nowymi ludźmi, wolnymi od starych demonów. Wydaje się, że poznański pisarz wierzy w moc katharsis tkwiącą w opowieści, gdyż to właśnie za jej sprawą następuje oczyszczenie bohaterów. Małecki nie jest więc typowym epigonem, lecz wykorzystuje pewne wzory, by snuć własną opowieść. Jednakże, mimo wszystko, miejscami obecność Conrada zdaje się być kwiatkiem przy kożuchu; gdzie indziej pasuje jak ulał.
W „Dżozefie” udało się Małeckiemu wyeliminować liczne maniery i rozwiązania, które były mniej lub bardziej obecne w zasadzie wszystkich jego utworach; przede wszystkim chodzi o nieco absurdalne postaci wynikające z wątków fantastycznych, a także korporacyjnych. Jeśli nawet się one pojawiają, są znacznie bardziej wyważone niż do tej pory, a do tego doskonale wpasowane w fabułę. Nie stanowią niewiele znaczących ozdobników, ale są uzasadnione fabularnie; ba, wręcz zdają się jedyną możliwością. Podobnie ma się rzecz z elementami stanowiącymi o tym, że powieść można zaklasyfikować jako horror. Co prawda nie są to wszystko rozwiązania oryginalne, a zmiany zachodzące w otaczającym bohaterów świecie stanowią wręcz kanon horroru (odcięcie postaci od otoczenia, opisanie narastającej frustracji i pierwszych przejawów szaleństwa było ostatnio na przykład w „Instytucie” Jakuba Żulczyka, chociaż tam akurat nie wynikało to z działań sił nadprzyrodzonych). Niemniej jednak konstrukcja powieści oraz wzajemnych relacji między jej elementami jest wykonana bardzo dobrze.
Małeckiemu świetnie wychodzi opisywanie emocji i przedstawianie dylematów bohaterów, którzy, nota bene, również wykreowane są bardzo plastycznie. Nawet banalne i oklepane sprawy wyglądają w wykonaniu autora „Błędów” naturalnie, a problemy postaci budzą zainteresowanie i współczucie. Pomaga w tym styl autora, który jest niezwykle lekki, niemal gawędziarski. Czytając ma się wrażenie, że opowiada to osoba z krwi i kości, mówiąca językiem takim, jak każdy z nas. Być może właśnie dlatego tak łatwo Małeckiemu trafić we wrażliwe struny? Jednakże, jakikolwiek by nie był tego powód, istotny jest efekt. A ten, mimo jeszcze kilku niedociągnięć, jest bardzo udany: „Dżozef” jest jak dotąd najlepszą, najbardziej dopracowaną powieścią Małeckiego.



Autor: Tymoteusz "Shadowmage" Wronka


Dodano: 2011-01-26 15:10:19
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

nosiwoda - 15:42 26-01-2011
"Tytuł powieści nawiązuje rzecz jasna do Josepha Conrada;"
Oj, tam, rzecz jasna. A ja myślałem, że idzie o Józefa Stalina. Serio.

ASX76 - 16:41 26-01-2011
Jesteś wyjątkiem potwierdzającym "regułę". :P

Bronsiu - 12:34 27-01-2011
Josephów było tylu, że dla mnie też nie była to żadna "rzecz jasna".

Shadowmage - 13:17 27-01-2011
Hmm... widać gdzieś kiedyś przemyciła mi się do umysły informacja, że to o Conradzie ma być, dlatego też inna opcja w ogóle nie wchodziła u mnie w grę :)

Beata - 12:55 25-09-2011
Przeczytałam. Bardzo misię.
Wcześniejsze opowiadania autora odebrałam tak sobie, zaś dopiero "Dżozef" w pełni do mnie przemówił. Bohaterowie wiarygodni, kompozycja całości zrównoważona, smrodek dydaktyczny ukryty bardzo głęboko. Dobra rzecz.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS