Patronat
Jordan, Robert; Sanderson , Brandon - "Pomruki burzy"
Weeks, Brent - "Droga cienia" (wyd. 2024)
Ukazały się
Iglesias, Gabino - "Diabeł zabierze was do domu"
Richau, Amy & Crouse, Megan - "Star Wars. Wielka Republika. Encyklopedia postaci"
King, Stephen - "Billy Summers"
Larson, B.V. - "Świat Lodu"
Brown, Pierce - "Czerwony świt" (wyd. 2024)
Kade, Kel - "Los pokonanych"
Scott, Cavan - "Wielka Republika. Nawałnica"
Masterton, Graham - "Drapieżcy" (2024)
Linki
|
|
|
Wydawnictwo: Rebis Tytuł oryginału: Wizards: Magical Tales From the Masters of Modern Fantasy Tłumaczenie: przekład zbiorowy Data wydania: Listopad 2009 Redaktor: Jack Dann, Gardner Dozois ISBN: ISBN 978-83-7510-204-8 Oprawa: twarda z obwolutą Format: 150×225mm Liczba stron: 576 Rok wydania oryginału: 2007 Seria: Fantasy
|
Dziś prawdziwych czarodziejów już nie ma
Zbiór opowiadań „Czarnoksiężnicy” zawiera osiemnaście utworów bardziej i mniej znanych w Polsce twórców fantastyki. Liczyłam właśnie na te mniej znane nazwiska i na nich się nie zawiodłam, w przeciwieństwie do autorów takich jak Tanith Lee, Garth Nix czy Nancy Kress.
Jak zwykle bywa, gdy w jednym tomie pojawiają się historie pisane przez wielu autorów, tak i w tym przypadku opowiadania różnią się znacznie od siebie stylem i pomysłami. Niestety ta różnorodność nie idzie w parze z dobrą jakością. Większość tekstów to przeciętne utwory pisane dla dzieci i młodzieży, niektóre z nich wydawały się być wyrwane z kontekstu, przez co jako samodzielne opowieści były niepełne. Zaledwie sześć opowiadań z całego zbioru zasługuje na uwagę i można o nich powiedzieć najwięcej dobrego, z których dwie historie to prawdziwe perły. W wielu opowiadaniach znajdziemy zupełnie innych czarnoksiężników, niż przywykliśmy spotykać w powieściach fantasy. Przeważnie nie są to stateczni starsi panowie z długą brodą, w kapeluszach ze szpicem. Autorzy udowadniają, że czarnoksiężnikiem może być każdy i często nie wyróżnia się on z tłumu.
Największym rozczarowaniem okazał się Neil Gaiman, chociaż nie jako pisarz sam w sobie. Po pierwsze dlatego, że opowiadanie „Nagrobek czarownicy” już znałam z „Księgi cmentarnej”. Przyznam, że najbardziej czekałam na tego autora, a wydawca nie poinformował o tytułach opowiadań. Drugim powodem jest fatalne tłumaczenie historii, jakby usilnie starało się być inne od, co tu kryć, rewelacyjnego przekładu Pauliny Braiter. Te dwa fakty tak mnie zraziły, że przeczytanie całego zbioru zajęło mi ponad rok.
„Ostrokrzew i żelazo” Nixa to kolejny z licznych w zbiorze przykładów zbyt dosłownego tłumaczenia. Jedyne, co pamiętam z tego opowiadania, to mnóstwo błędów stylistycznych, interpunkcyjnych, logicznych, które sprawiały, że prosty język był trudny do strawienia. Po dwóch nieudanych próbach trafił się ciekawy młodzieżowy tekst Mary Rosenblum. W „Barwnej wizji” opowiada ona o małej czarodziejce, która spogląda na ludzi przez pryzmat ich kolorowej aury i widzi słowa kolorami malowane. „Nieskazitelny rubin” Kage Baker przybrała natomiast formę przypowieści, całkiem sympatycznej, ale konserwatywnej, naiwnej i zupełnie nieaktualnej, o tym, co powinno się tak naprawdę liczyć dla każdej kobiety. W „Ptasiej opowieści” Eoina Colfera nie ma żadnego maga, jest za to wygadany ptak, który nie potrafi dobrze ściemniać. To przyjemna, zabawna opowiastka bez żadnego morału.
„Prześlizgując się bokiem przez wieczność” to jedno z dwóch najlepszych opowiadań w zbiorze, zupełnie inne od lekkich, niewiele znaczących historii. Jane Yolen napisała bowiem wzruszająco i pięknie o koszmarze obozów śmierci z perspektywy młodziutkiej Żydówki. Opowieść jest mi tym bliższa, że amerykańska pisarka osadziła akcję w obozie na Majdanku pod Lublinem, niedaleko miejsca, gdzie się wychowałam i dobrze znam historię tego miejsca. Dobrym i mądrym opowiadaniem dla młodzieży zabłysnął również Tad Williams. „Ręce obcego” opisują, co się dzieje, gdy spełniają się nasze najskrytsze marzenia, o których często my sami nie mówimy głośno, oraz że w przyrodzie równowaga musi być zachowana i dlatego nie istnieje dobro bez zła. Nieporozumieniem jest natomiast współczesna bajka w disnejowskim stylu Patricii A. McKillip („Dzień Nadania Imienia”), w której nachalny morał o tym, że dziecko powinno być posłuszne rodzicom i wyzbyć się egoizmu, razi infantylnością. Intrygujące opowiadanie zamieściła w zbiorze Elizabeth Hand. „Żona Zima” to inspirowana legendami Północy opowieść o pradawnej magii, której spokojna siła przeciwstawia się żądzy posiadania, a przy tym niepozbawiona jest subtelnego humoru.
I dochodzimy do drugiego najciekawszego opowiadania – „Dioramy Krain Piekielnych, czyli dziewiątego pytania diabła” Andy’ego Duncana, którego bohaterką jest młoda czarownica uwikłana nieco wbrew sobie w walkę z diabłem. Sednem tej ironicznej, pokrętnej w formie, nieco przypominającej styl Gaimana, opowieści jest motyw pogodzenia się z losem i poddania się przeznaczeniu. Zaraz potem wydawcy serwują „Taniec w Barrens” Petera S. Beagle’a. Opowiadanie zdaje się być wycięte ze środka większej całości, przez co pogmatwana fabuła jest niezrozumiała i tak naprawdę nie wiadomo, co autor miał na myśli. Podobnymi do niego są „Kamienny człowiek” Nancy Kress, którego największą wadą jest wielość wątków przytłaczająca krótką formę, oraz „Zaklęcie Mantykory” Jeffreya Forda, pisana lekko kpiącym tonem nie do końca logiczna historia tęsknoty czarnoksiężnika za ukochaną kobietą. Zmęczyła mnie swoim patosem nudna baśń Tanith Lee o walce dobra ze złem świata („Zinder”). Rozbawiło natomiast krótkie, ciepłe opowiadanie Terry’ego Bissona o Billym i diable („Billy i czarodziej”), który ożywa z pomocą największej istniejącej magii – dziecięcej wyobraźni, którą my dorośli zabijamy w sobie. „Magycy” Terry’ego Dowlinga rozczarowali niedopracowaniem dobrego pomysłu pokazującego czarnoksiężników w innym niż znane świetle, sprawiającym wrażenie, że jest częścią powieści, nie samodzielnym opowiadaniem. Gene Wolfe także nie zachwycił odwróconą historią miłosną Merlina i Pani Jeziora w „Magicznym zwierzęciu”, chyba za bardzo chciał być oryginalny. Tom zamyka Orson Scott Card mikropowieścią zatytułowaną „Ojciec kamienia”. To jedno z lepszych, chociaż miejscami nużące opisami, opowiadanie wprowadzające do cyklu „Mithermages” będącego przedstawieniem wojny magów wody z magami kamienia.
Moje męczarnie, wywołane głównie złym tłumaczeniem i bólem oczu spowodowanym ilością błędów, dobiegły końca. Autorzy opowiadań niczego nowego nie odkryli, najlepsze opowiadania to właśnie te traktujące o prawdziwej magii i znanych z fantasy czarnoksiężnikach. Na długi czas mam dość antologii.
Autor: Anna "Eruana" Zasadzka
Dodano: 2011-01-15 19:22:56
-Jeszcze nie ma komentarzy-
|
|
|
Artykuły
Plaża skamielin
Zimny odczyt
Wywiad z Anthonym Ryanem
Pasje mojej miłości
Ekshumacja aniołka
Recenzje
Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia
Fosse, Jon - "Białość"
Hoyle, Fred - "Czarna chmura"
Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"
Brzezińska, Anna - "Mgła"
Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"
Lindgren, Torgny - "Legendy"
Miles, Terry - "Rabbits"
Fragmenty
Grimwood, Ken - "Powtórka"
Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"
Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"
Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2
Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"
Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"
Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)
Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1
|