NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Weeks, Brent - "Droga cienia" (wyd. 2024)

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

Ukazały się

Brown, Pierce - "Czerwony świt" (wyd. 2024)


 Kade, Kel - "Los pokonanych"

 Scott, Cavan - "Wielka Republika. Nawałnica"

 Masterton, Graham - "Drapieżcy" (2024)

 He, Joan - "Uderz w struny"

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Gryffindor)

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Hufflepuff)

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Ravenclaw)

Linki


Literackie zgadywanki 05/2010

Poniżej znajdziecie subiektywne oczekiwania redaktorów Katedry wobec wybranych zapowiedzi wydawniczych na ten miesiąc. Nazwa dość dobrze oddaje charakter prezentowanych krótkich opinii, będących swego rodzaju przewidywaniami, zabawą w typowanie czy zaklinaniem rzeczywistości. Należy podkreślić, że prezentowane tytuły nie pretendują do rangi jakiegokolwiek zestawienia, w szczególności nie są to „jedyne warte uwagi” pozycje, mające ukazać się na rynku.

Polecamy Wam również lekturę weryfikacji naszych zgadywanek. Warto się przekonać jak prawdziwe były szumne zapowiedzi wydawców i jak wiele udało się uchwycić w przewidywaniach naszych redaktorów.




Pullman to pisarz co najmniej kontrowersyjny. Niektóre z jego powieści, w tym najbardziej znane „Mroczne materie”, to książki o wydźwięku zdecydowanie antyklerykalnym. Środowisko kościelne przeraża zwłaszcza konsekwencja, z jaką pisze brytyjski autor, a której dowodem może być choćby zgadywany tytuł.
„Dobry człowiek Jezus i łotr Chrystus” to reinterpretacja historii Jezusa Chrystusa, bardzo przewrotna i to począwszy od samego tytułu. W alternatywnej wersji Pullmana Maria powiła bliźniaki. Jezusa i Chrystusa. Ten pierwszy, jako dziecko psotliwe i poddające się emocjom postrzegany był jako sympatyczny „dobry dzieciak”. Chrystus zaś kierował się w życiu rachunkiem zysków i strat, motywów i efektów. Jako skrupulatny, zapobiegliwy chłopiec szykowany był do roli zbawcy ludzkości. Jednak kiedy chłopcy dorastają okazuje się, że ich otoczenie dało się zwieść grze pozorów. To Jezus jest prawdziwym Mesjaszem, zaś rolą Chrystusa będzie spisanie jego dziejów…
Bardzo trudno zgadnąć, o czym tak naprawdę jest książka Pullmana. Można snuć jedynie domysły. Książka napiętnuje wyrachowanie, a prostoduszność i odruchy serca zyskają nowy blask? Może Chrystus, zazdrosny o rolę brata, będzie przeszkadzał mu we wszystkim, zdradzi go? Może przedstawi czytelnikowi taką wersję opowieści, w której nie znajdzie on ani jednego prawdziwego zdania, przysłoniętego przez cenzurę i kłamstwa przebiegłego kronikarza? Jednakże może być zupełnie odwrotnie – Jezus i Chrystus stworzą zgrany zespół. Jezus Mesjasz i wybielający go na kartach Nowego Testamentu rzecznik prasowy Chrystus? Który z nich umrze na krzyżu? Może żaden… ?
Lekturze towarzyszyć może nieco bogobojnego strachu, ale i diabelskiej ciekawości. Każdy czyta na własną odpowiedzialność.

Krzysztof Kozłowski





Kiedy kilka lat temu Terry Goodkind stwierdził, że „Miecz Prawdy” stanowi dopiero wstęp do większego dzieła, zadrżałem. Dotychczasowe jedenaście tomów sagi wydawało mi się wystarczającą torturą. Przyznaję – książki Goodkinda czyta się szybko i przyjemnie, jednak pod kilkoma warunkami. Po pierwsze, zapominamy o logicznym myśleniu; po drugie godzimy się na uproszczenia fabularne oraz czarnobiałych bohaterów. Czy „Reguła dziewiątek” będzie odstępstwem potwierdzającym regułę? Nie sądzę.
Już pobieżna lektura blurba rozwiewa wszelkie nadzieje na choćby odrobinę oryginalności. Bohater o swojsko brzmiącym nazwisku Alex Rahl, tajemnicza kobieta w niebezpieczeństwie, proroctwo – skąd my to znamy? Co prawda mamy do czynienia ze współczesnymi realiami, ale podróż do magicznego neverlandu wydaje się więcej niż pewna. Jeszcze tylko mentor wprowadzający młodego bohatera w arkana magii plus zły uzurpator i wszystkie role obsadzone.
Mogę się również założyć, że autor nie zapomni o swojej specjalności, czyli opisach gwałtów, tortur przeplatanych banalnymi przemyśleniami o miłości, demokracji i wolności. Innymi słowy stary dobry Goodkind powraca.

PS: Najnowszy cykl jest w założeniu trylogią, ale znając autora można spokojnie spodziewać się co najmniej pięciu, sześciu tomów.

Adam "Tigana" Szymonowicz




Katarzyna Michalak, „Gra o Ferrin”

Jedną z zasad pisania literackich zgadywanek jest wybór książek, które nie zostały dotąd wydane w naszym kraju. Innymi słowy: wznowienia nas nie interesują. Jednakże dla „Gry o Ferrin” zrobiłem wyjątek – nie dlatego, że książka zapowiada się szczególnie ciekawie (choć zapowiada się nie najgorzej), lecz ze względu na specyficzny status owego „wznowienia”. Otóż książka ukazała się sumptem autorki w 2007 r. w nakładzie… 20 egzemplarzy. I cóż na to powiecie?
Fabuła opowiada o przygodach dojrzałej kobiety, żyjącej we współczesnych nam czasach i zajmującej się na co dzień ratowaniem ludzkiego życia. Nie za sprawą magicznych artefaktów czy nadprzyrodzonych mocy, lecz pędząc po ulicach miasta „erką” - jako lekarz pogotowia ratunkowego. Jednakże szara, nieraz bolesna rzeczywistość nie potrafi zaoferować jej tego, co niezwykły świat fantasy – Ferrin. Znając go z opowieści i minionych zdarzeń, o których mimochodem opowiada książka, bohaterka pragnie zamieszkać w nim na zawsze. Jednak to, co było cudowną legendą z dzieciństwa, okazuje się zdecydowanie różnić od bajkowych wizji małej Karolinki. Bowiem dorosła Karolina będzie musiała wziąć udział w wojnie, jaka wstrząsa Ferrinem. Wojnie, w której kluczem do zwycięstwa jest właśnie ona. Aby ocalić świat Ferrinu wyruszy na heroiczną misję, mając za towarzysza między innymi pięknego, gadatliwego jednorożca. Czekają ją trudne wybory, wielkie wyzwania, ból i poświęcenie. Oraz miłość. Czyli: klasyczna wyprawa z wielkim questem na końcu.
Nasuwają się skojarzenia ze światem Narnii C. S. Lewisa. Mamy zwyczajny świat i codzienne problemy, magiczny portal (w książce Michalak nie jest to szafa, lecz okno) oraz pełną magii i dziwnych istot krainę, dla losów której kluczowe znaczenie mają bohaterowie rodem z błękitnej planety, jaką znamy. Jednakże lektura fragmentu książki pokazuje, że to tylko pierwsze skojarzenia, wyrosłe na gruncie noty wydawniczej. Chociaż czuć, że to książka debiutanta (szczególnie w warstwie stylistycznej), to czyta się ją dobrze, wartko, a pewne sceny (opierając się jedynie na krótkim fragmencie) wypadają na tyle fajnie, że całość może być niezłym rozrywkowym czytadłem. I choć powieść spodoba się przede wszystkim nieco młodszym czytelnikom, to chyba warto dać jej szansę.
Według samej autorki „Gra” jest o emocjach. Emocjach tak silnych, że tych które ją czytały porywała za sobą jak cyklon, unosiła gdzieś pod chmury i ciskała na naszą starą szarą Ziemię, zdziwione, że było tam w górze tak wspaniale, a jest znów tak byle jak (…) Tak. To nie łatwa książka, choć łatwo się ją czyta, bo napisana jest „w moim stylu”: dialog i akcja, bez opisów przyrody.1)

Krzysztof Kozłowski




Nik Pierumow, „Tern”

Nik Pierumow pewien rozgłos zdobył pisząc kontynuację „Władcy pierścieni” Tolkiena. Jego trylogia „Pierścień mroku” ukazała się kilka lat temu w Polsce. Zaciekawiony sięgnąłem po nią i to był chyba jeden z moich większych błędów czytelniczych. Zraziłem się na tyle do twórczości autora urodzonego w Petersburgu, że szerokim łukiem omijałem kolejne książki wydawane w naszym kraju.
Dlatego też zaskoczyła mnie wiadomość o tym, że Solaris postanowił udostępnić polskim czytelnikom kolejny cykl tego autora. „Tern” to pierwszy tom „Siedmiu Zwierząt Rajlegu”, kolejnego cyklu fantasy. Dostaniemy świat, w którym pojawiło się zło zagrażające jego istnieniu, ale również pojawi się ktoś tajemniczy, tytułowy Tern. Tern zbierze wkoło siebie drużynę, która w innych okolicznościach nigdy by nie powstała. Brzmi znajomo, prawda? Zapowiada się kolejna wariacja na temat drużyny, która ratuje świat przed zagładą. A że Pierumow nie należy do autorów dobrych, trzeba obawiać się najgorszego; typowego, pełnego klisz, napisanego bez polotu fantasy.
Czy tak właśnie będzie? Ja, szczerze mówiąc, nie mam najmniejszej ochoty sprawdzać, czy się nie mylę i czy autor „Pierścienia mroku” rozwinął się na przestrzeni lat. Powieść Pierumowa trafi do księgarń już dziewiątego maja, więc jeśli ktoś chce się przekonać, jak to wszystko wygląda naprawdę, może na własne ryzyko sięgnąć po „Tern”, ale niech pamięta, że ostrzegałem.

Łukasz "Maeg" Najda





Jeśli się ma za sobą lekturę tomu pierwszego, zgadywać zawartość drugiego nie powinno być wielkim wyzwaniem. Szczególnie, jeśli utwór opiera się na historycznych wydarzeniach, na których autor osnuwa opowieść.
W pierwszym tomie „Orłów na Kremlu” czytelnicy zobaczyli zaledwie zawiązanie akcji i wstęp do wyprawy na Moskwę. Jacek Dydyński, towarzysz husarski, wplątuje się w tę aferę, by rozwikłać problemy rodzinne. W makroskali czekają zaś czytelników (znający historię już wiedzą) potyczki pod Nowogrodem Siewierskim i Dobryniczami tudzież parę ciekawych zwrotów akcji, które historia potrafi napisać nie gorzej niż wprawny pisarz.
Sam Jacek Komuda przyznaje, że tom drugi napisał fabularnie dużo żwawiej, opisy osuszył po nadmiernym wodolejstwie pierwszego tomu, a całość przyprawił też odrobiną fantastyki, której poskąpił czytelnikom w pierwszym tomie. Można więc mniemać, że czekają nas: zapadające w pamięć obrazy szarżującej husarii, sylwetka bohatera pogłębiona odkryciem rodzinnej przeszłości, kilka zaskakujących fabularnych wolt i garść pojedynków. Niby nic, czego byśmy już wcześniej nie czytali. Jednak z każdym kolejnym projektem Komuda pokazuje, że szlachecką fantastykę można pisać jeszcze ciekawiej, dynamiczniej i barwniej. Stawiam więc piwo przeciwko deszczówce, że w drugim tomie „Orły na Kremlu” rozwiną skrzydła, a czytelnikom nie zabraknie mocnych wrażeń.

Krzysztof Pochmara





„Brak wiadomości od Gurba” to na naszym rynku już dziesiąty tytuł2) Eduardo Mendozy, hiszpańskiego pisarza, który – wieszcząc kres tradycyjnej formule powieści – sam o swojej twórczości mówi, że jest „literackim pijaństwem bądź powieściowym chuligaństwem”3) . Nie zamierzam tu rozpoczynać sporu literaturoznawczego, powyższy cytat przyciągnął moją uwagę niespotykanym zestawieniem słów, nie występujących wspólnie w związkach frazeologicznych; barwnym, soczystym humorem i... ośmielę się tu na domniemanie – dystansem do własnych dokonań. Z dorobku autora jest mi znana jedynie „Niezwykła podróż Pomponiusza Flatusa” – jak dowiedziałam się podczas przygotowań do napisania tego tekstu – wcale nie reprezentatywna dla twórczości Mendozy.
Zatem, bez znajomości dorobku pisarza i opierając się na notach wydawców i sieciowych opiniach, spróbuję zalicytować w ciemno: mam wrażenie, że Mendoza to piewca miast (oczywiście – głównie Barcelony, choć nie tylko), ich architektury, atmosfery, tłumów na ulicach, gry światłocienia o różnych porach dnia, multikulturowych zderzeń, lokalnych smaczków, który wykrzywia miejską codzienność, z rzeczywistości wydobywa nutkę absurdu. Recenzenci podkreślają poczucie humoru pisarza – w tej kwestii każdy czytelnik będzie musiał sam zdecydować czy dzieli je z autorem – podobno „Brak wiadomości od Gurba” jest oceniany jako jego najśmieszniejszy utwór. Z noty wydawcy wiadomo, że tematem książki są porady dla kosmity lądującego w Barcelonie, zderzenie skrajnie racjonalnego nastawienia z południowym, ognistym temperamentem. Zastanawiam się tylko, czy pod postacią kosmity nie ukrywa się cudzoziemiec, po prostu nie-Barcelończyk?

Beata Kajtanowska





„Drugie życie M.M.” to książką łącząca w sobie wątki obyczajowe, komediowe oraz właściwe dla romansu – dla których tłem pozostaje prowadzone na kartach powieści śledztwo. Wydawca zapewnia, że to historia pełna ciepła, a zarazem zmuszająca do refleksji. Biorąc pod uwagę, czym tak naprawdę jest opowieść o Molly Marx można w to uwierzyć.
Sally Koslow uśmierciła swoja bohaterkę nim czytelnik mógł się jej dobrze przyjrzeć. Jednak to nie zakończyło jej egzystencji, a jedynie przeniosło ją na inny, wyższy wymiar, gdzie nadal może śledzić obroty sfer niebieskich, a przy okazji poczynania najbliższych jej osób. Co więcej, uzyskała ku temu specjalne zdolności. Rodzina oraz policja starają się wyjaśnić okoliczności jej tragicznej śmierci, które pozostają tajemnicze także dla denatki.
Taka forma książki daje autorce ogromne możliwości komentowania świata i ludzi, ich problemów i wartości, pozwala przelać na papier pochwałę bądź naganę dowolnego elementu codziennej rzeczywistości. Bohaterka przeżywająca na nowo minione wydarzenia, oceniająca je z innej perspektywy, bardziej surowa i doświadczona swym nagłym „zejściem” to fundament dla naprawdę dobrej książki. Niczym Scrooge czy Bruce Wszechmogący będzie mogła zweryfikować swoje postępowanie, nawet jeżeli w odróżnieniu od nich nie dostanie drugiej szansy. Nieco kryminału, nieco humoru, wątek fantastyczny – czego chcieć więcej? Chyba tylko jednego – by na solidnym fundamencie wznosiła się stabilna, ciesząca czytelnicze oko konstrukcja. Zobaczymy.

Krzysztof Kozłowski





„Malowany człowiek” Petera V. Bretta miał być oszałamiającym debiutem, świeżym powiewem w fantasy, wręcz arcydziełem gatunku. Miał być. W efekcie otrzymaliśmy przeciętną powieść, nieróżniącą się zbytnio od innych. Zamiast skomplikowanej fabuły otrzymaliśmy prostą historię trojga wybrańców, których przeznaczeniem stało się zbawienie ludzkości od plagi demonów. Nowe spojrzenie okazało się zlepkiem znanych schematów. Błyskotliwy debiut – przeciętnym czytadłem. A jaki los spotka „Pustynną Włócznię”?
Wydaje się, że „Malowany człowiek” był jedynie wstępem do kolejnych tomów. Znamy już główne założenia stworzonego świata, poszczególne role zostały już rozdane. Teraz, być może, nadszedł czas na rozwinięcie fabuły: nowe wątki, pojawienie się kolejnych, oby ciekawszych, przeciwników; komplikację losów bohaterów.
Biorąc pod uwagę tylko i wyłącznie tytuł, można założyć, że na pierwszy plan wysunie się konflikt pomiędzy Shar’Dama Ka’lem i Malowanym Człowiekiem. Czy dawni towarzysze broni będą ze sobą walczyć, czy też stworzą sojusz? A może dla odmiany Brett wprowadzi jakiś wątek polityczny i włączy do gry nowych zawodników? W końcu czy zobaczymy jakąś inteligentną rasę demonów, które będą potrafiły coś więcej niż tylko bezmyślnie niszczyć? Pytań jest wiele, możliwych odpowiedzi jeszcze więcej – tylko czy autor sprosta wyzwaniu?

Adam "Tigana" Szymonowicz





Nie oczekiwałam po powieści Kim Harrison wiele, nastawiałam się nawet na rozczarowanie, nie sądziłam jednak, że będzie ono tak duże. Styl autorki nadal pozostawia sporo do życzenia, nie mówiąc już o jej nieprofesjonalnym podejściu do pisania – przy tej pani Andrzej Pilipiuk jest mistrzem prozy. „Dobry, zły i nieumarły” to fantasy najgorszego gatunku: nieprzemyślana fabuła, zupełnie przezroczyści bohaterowie, chaotyczne opisy na poziomie dziecka z podstawówki. Książka mogłaby stanowić idealny przykład, jak NIE pisać. Szkoda czasu i pieniędzy.

Anna "Eruana" Zasadzka





Większość pytań stawianych przeze mnie podczas pisania zgadywanki dotyczącej książki „Judasz wyzwolony. Pościg” Petera F. Hamiltona dotyczyła tego, czy autor poradzi sobie z zebraniem wszystkich wątków i stworzeniem na ich bazie satysfakcjonującego dla czytelnika zakończenia. W tym miejscu muszę oddać honor amerykańskiemu autorowi: niepotrzebnie wątpiłem w jego umiejętności. Zakończenie „Sagi Wspólnoty” spełnia oczekiwania: akcja toczy się wartko (a nawet w zawrotnym tempie), poszczególne wątki splatają się po kolei i prowadzą do wspólnego finału. Czytelnik ani na moment nie jest znudzony i czeka na wyjaśnienie tajemnicy; a nawet, jeśli któreś z elementów przejrzy przed tym, jak autor sam je wyjaśni, nadal jest zainteresowany historią.
Rzecz jasna nie wszystko w książce jest idealne, ale większość moich obaw okazała się płonna. Jeśli więc na poważnie potraktować słowa naszego byłego premiera, można powiedzieć, iż na podstawie „Judasza wyzwolonego. Pościgu” Hamilton jest pełnosprawnym mężczyzną: chociaż w cyklu zdarzały się przestoje, to koniec pozostawia dobre wrażenie.

Tymoteusz "Shadowmage" Wronka





Zgodnie z oczekiwaniami Mike Carey w czwartym tomie przygód Feliksa Castora nie odchodzi od sprawdzonej formy – „Krew nie woda” jest kryminałem noir ze sporą dozą akcji... i oczywiście elementami fantastycznymi. W tej kwestii zaskoczenia nie było, bo być nie mogło. Bardziej wątpliwe wydawały się pozostałe poruszane przeze mnie aspekty – rozłożenie akcentów między wątkami detektywistycznymi i czystą akcją, wzrostem znaczenia więzów rodzinnych Castora dla fabuły (co pośrednio sugerował tytuł), a także ujawnieniem kolejnych elementów tajemnicy otaczającej pojawienie się nieumartych i demonów na świecie. Okazało się jednak, że – jak prawie nigdy – wszystkie moje przypuszczenia okazały się trafne. Dodać można tylko, że tytuł książki odwołuje się nie tylko do znaczenia związków rodzinnych, ale także krwi samej w sobie, odgrywającej znaczącą rolę w fabule.
W przypadku tak trafnej zgadywanki nasuwają się różne pytania: czy należy odczuwać dumę z trafnego przewidzenia powyższych kwestii? Czy może poszło się na łatwiznę i wybrało zagadnienia łatwe do przewidzenia? I czy satysfakcję daje lektura książki, którą tak łatwo rozszyfrować? W przypadku dwóch pierwszych pytań nie ma jednoznacznej odpowiedzi; odnosząc się do trzeciego – jeśli książka jest napisana tak, jak „Krew nie woda”, zupełnie to nie przeszkadza.

Tymoteusz "Shadowmage" Wronka



Redaktor prowadzący: Krzysztof Kozłowski



1) Cytat pochodzi ze strony domowej autorki.
2) Dotychczas w Polsce ukazały się:
„Rok potopu”, (1992), Muza 1997,
„Lekka komedia”, (1996), Muza 2000,
„Przygoda fryzjera damskiego”, (2001), Znak 2003,
„Sekret hiszpańskiej pensjonarki”, (1979), Znak 2004,
„Oliwkowy labirynt”, (1982), Znak 2004,
„Mauricio, czyli wybory”, (2006), Znak 2008,
„Niezwykła podróż Pomponiusza Flatusa”, (2008), Znak 2009,
„Prawda o sprawie Savolty”, (1975), Znak 2009,
„Miasto cudów”, (1986), Znak 2010.
3) Więcej informacji o pisarzu i jego twórczości można znaleźć np. tutaj.


Autor: Katedra


Dodano: 2010-05-04 00:59:44
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia


 Fosse, Jon - "Białość"

 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

Fragmenty

 Grimwood, Ken - "Powtórka"

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS