NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Brown, Pierce - "Czerwony świt" (wyd. 2024)

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki


SFFiH #45 - omówienie numeru

Co robić, kiedy mamy wakacje/urlop, a pogoda nie rozpieszcza? Możemy posiedzieć przed telewizorem, posurfować w sieci, iść do pubu, albo sięgnąć po najnowszy lipcowy magazyn SFFiH.
Na pierwszy ogień, nomen omen, idą „Zakładnicy” Magdaleny Kozak. Tytuł sugeruje klimaty znane z trylogii o Vesperze, ale to tylko pozory. Utwór Kozak to opowieść o nawiedzonym domu i jego mieszkańcach – zarówno żywych, jak i tych bardziej „duchowych”. Już słyszę głosy malkontentów: „Nie, znowu, ile razy jeszcze można pisać o tym samym”. Od razu uspakajam – wbrew pozorom autorce udało się wycisnąć ze zgranego motywu coś nowego. Nie jest to może jakaś nowa jakość, niemniej powstało opowiadanie warte uwagi.
W atmosferze grozy utrzymany jest również tekst Ewy Skuty „Pod ziemią”. Wypadek na kopalni staje się tutaj okazją do poznania górniczych wierzeń i przesądów. Przyjemny klimacik, nutka nostalgii. Warto odnotować także użycie gwary śląskiej, która ostatnio rzadko gości w polskiej literaturze popularnej.
Swoich zwolenników znajdzie zapewne „Śmierciołak” Rafała Cywickiego. Mroczna opowieść fantasy, z ciekawym, opartym na alchemii światem unika standardowych rozwiązań. W pamięć zapada zwłaszcza postać tytułowego bohatera, gdyby tak jeszcze popracować nad nieco ciekawszą fabułą.
W dużo lżejszym klimacie utrzymana jest „Przesiadka” Krzysztofa T. Dąbrowskiego – kolejna wizja tego co czeka nas po śmierci. Opowiadanko z gatunku tych, o których zapomina się zaraz po przeczytaniu, a równocześnie momentalnie poprawiających humor.
Podobnie ma się rzecz z „Pewnej dnionocy we Wraslawie” Mileny Wójtowicz. Historię maga Stiepanusa, golema Josifa oraz zwiadowcy Ady czyta się równie szybko, co zapomina. A szkoda, bo ciekawie naszkicowane realia (miasto spowite magiczną mgłą, gdzie nie uświadczy się promieni słońca) dawały spore możliwości. Podejrzewam jednak, że ciąg dalszy nastąpi.
Niejako na deser pozostała mi do omówienia „Kraina potworów” Tomasza Bochińskiego. Nie jestem miłośnikiem dotychczasowych dokonań autora, zarówno „Wyjątkowo wredna ceremonia”, jak i przygody barbarzyńcy Valkara niezbyt przypadły mi do gustu. Tymczasem przygody Pufcia, Dziewczynki i Kiziaka-Miziaka wręcz mnie zauroczyły. Być może będzie to lekką przesadą z mojej strony, ale co mi tam: „Kraina potworów” to polski „Shrek”. Mamy do czynienia z jednej strony z utworem arcyzabawnym, który z przyjemnością przeczyta młodsza latorośl, a z drugiej – również dorosły znajdzie tutaj coś dla siebie (motyw Napadaczy czy grenpisów). A wszystko to podano w sposób łatwo przyswajalny, gdzie kolejne przygody bohaterów uczą, ale nie trąca tanim moralizatorstwem. Czapki z głów przed autorem.
W dziale publicystyki mile zaskoczył mnie felieton Romualda Pawlaka „A planety wirują, wirują”. Autor, kojarzony przeze mnie głównie z literaturą fantasy, z dużym znawstwem snuje refleksje na temat przyszłości podboju kosmosu. Co istotne – tekst napisany jest prostym (nie kojarzyć z prostackim) i klarownym językiem, zrozumiałym dla każdego laika.
Równie wysoki poziom utrzymuje Adam Cebula, który w charakterystyczny dla siebie sposób rozprawia się z przeróżnej maści teoria spiskowymi z naszego podwórka: od teczek IPN, przez sprawę „Olina” po mity września 1939 roku. Przeczytać warto, przemyśleć trzeba, zgodzić się z tezami autora – wedle uznania.
Na zakończenie ostre uderzenie Kresa. Twórca „Księgi Całości” nie byłby sobą, gdyby co kilka numerów nie napisał czegoś kontrowersyjnego, a przynajmniej stojącego w opozycji do tego, co wypada, co poprawne politycznie. Tym razem poruszona została kwestia, jak to sam autor określił, „załgania języka”. Tekst ostry, miejscami kontrowersyjny, ale na pewno warty lektury.
Ostatnio miałem okazje wysłuchać sporo opinii na temat przejęcia SFFiH przez Fabrykę Słów. Nie będę ukrywał, że w większości były to oceny krytyczne. Osobm, z którymi rozmawiałem, nie przypadły do gustu wprowadzone zmiany, począwszy od większej czcionki, marginesu, po wygląd okładki czy reklamy wydawnictwa. Na pewno jest w tych opiniach ciut racji, z drugiej strony, moim zdaniem, są one nieco na wyrost. Osobiście nie widzę nic złego w reklamowaniu nowości wydawniczych za pomocą okładki czy zmienieniu czcionki (nawet za cenę jednego opowiadania mniej). W zamian cieszy zwiększenie objętości SFFiH oraz nowi felietoniści w postaci Romualda Pawlaka czy, od przyszłego numeru, Jarosława Grzędowicza. Natomiast chciałbym wiedzieć, co z kolejnymi utworami Roberta M. Wegnera czy Pawła Ciećwierza – w końcu obaj panowie piszą dla „konkurencji”.


Autor: Adam "Tigana" Szymonowicz


Dodano: 2009-07-10 20:28:20
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Maeg - 18:48 29-07-2009
Chciałbym się odnieść do jednej kwestii o której pisze Tigana. A mianowicie zmian które są następstwem przejęcia SFFiH przez Fabrykę Słów. Udało mi się dziś nabyć 45 numer i porównałem sobie go z starszym numerem, który wyszedł spod ręki Roberta Szmidta.

Moja opinia dotyczy tylko kwestii wizualnych, w treść się jeszcze nie zagłębiałem. Wszystkie te głosy krytyki uważam za grubo przesadzone, Fabryka oddała w nasze ręce bardzo dobry produkt. Co bardzo dla mnie ważne produkt czytelny. Stare SFFiH właśnie brakiem czytelności mnie odrzucało, wyglądało trochę tak jak by to był półprofesjonalny magazyn bądź wydawany w latach 80/90 XX wieku. To właśnie ta odrobinę większa czcionka i marginesy powodują, że nie odrzuca mnie od tekstu. Po drugie nowy magazyn jest drukowany na lepszym papierze. SFFiF bije obecnie na głowę NF pod względem ilustracji, które według mnie są lepiej wkomponowane w treść, doskonale to widać w tekście Tomasza Bochińskiego.

SFFiH jest też lepiej zaplanowane, widać że Fabryka dba właśnie także o to by magazyn dobrze wyglądał. Okładki, którym się chyba najmocniej dostaje, są również ciekawsze - nie chodzi tylko o ilustracje.
Jak dla mnie Fabryka Słów i Rafał Dębski odwalili kawał dobrej roboty, tak trzymać!

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS