NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

Weeks, Brent - "Cień doskonały" (wyd. 2024)

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki


Literackie zgadywanki 05/2009

Poniżej znajdziecie subiektywne oczekiwania redaktorów Katedry wobec wybranych zapowiedzi wydawniczych na ten miesiąc. Nazwa dość dobrze oddaje charakter prezentowanych krótkich opinii, będących swego rodzaju przewidywaniami, zabawą w typowanie czy zaklinaniem rzeczywistości. Należy podkreślić, że prezentowane tytuły nie pretendują do rangi jakiegokolwiek zestawienia, w szczególności nie są to „jedyne warte uwagi” pozycje, mające ukazać się na rynku.

Począwszy od niniejszej edycji proponujemy Wam lekturę weryfikacji naszych zgadywanek. Znajdziecie je na samym dole artykułu. Warto się przekonać jak prawdziwe były szumne zapowiedzi wydawców i jak wiele udało się uchwycić w przewidywaniach naszych redaktorów.



Kir Bułyczow, „Wielki Guslar wita”

Do tej pory moja znajomość z cyklem guslarskim ograniczała się do dwóch zbiorów opowiadań wydanych przez Solaris w serii Dzieła wybrane Kira Bułyczowa: „Nowych Guslarczyków” oraz „Pierestrojki w Wielkim Guslarze”.
Książki bardzo przypadły mi do gustu: były dowcipne, lekkie, dobrze napisane i przede wszystkim życiowe. Rosyjski fantasta zręcznie ukazał bohaterów – ludzi ze wszystkimi ich przywarami, takich, jakimi są i jak się zachowują. Jako że z dystansu lepiej widzimy samych siebie, opowiadania te często „dotykały sedna”. Niezmiernie za to Bułyczowa cenię.
Jednak zbiory te posiadały pewną wadę: były nieco wtórne. Były już następnymi z kolei tekstami o Wielkim Guslarze i gdzieś w trakcie można było odnieść wrażenie, że formuła po prostu wyczerpuje się. Przygody profesora Minca i innych postaci już nie robiły takiego wrażenia jak wcześniej.
Dlatego zbioru „Wielki Guslar wita” wyczekuję z niecierpliwością. Książka ma zawierać teksty wczesne, wyselekcjonowane. Spodziewam się, że zrobią na mnie jeszcze lepsze wrażenie. Prawie zawsze początki cykli, serii są najlepsze, więc oczekiwania mam naprawdę duże. Wiem, że – jak to u Bułyczowa – nie zabraknie trafnych spostrzeżeń, sympatycznego humoru i czegoś, co zawsze było w prozie Rosjanina, co uczłowiecza opisywanych bohaterów. Może nawet w Guslarze zauważę coś jeszcze, na co nie miałem okazji trafić do tej pory?
Książka zostanie wydana w Klasyce Science Fiction. Poza drobnymi wpadkami jest to jak do tej pory bardzo udana seria i stała się w mojej opinii gwarantem jakości, podobnie do Uczty Wyobraźni wydawnictwa Mag. To banał, ale takie pozycje jak „Wielki Guslar wita” wypada posiadać w porządnej edycji. I wypada znać, bo to gatunkowy kanon. Czekam!

Daniel "Vampdey" Elkader




Terry Pratchett, „Nacja”

Sir Terry Pratchett ma już swoje lata i naprawdę potężny dorobek literacki. Przedstawianie go Wam mija się oczywiście z celem, każdy czytelnik fantastyki powinien wiedzieć choć trochę o twórcy Świata Dysku. Niedouczonych odsyłam do Wikipedii. Najnowszy wytwór niezwykłej i pracowitej wyobraźni imć Pratchetta nie został osadzony w Świecie Dysku. Skierowany do młodszych czytelników „Naród” dzieje się w alternatywnym świecie do złudzenia przypominającym Ziemię z końca XIX wieku.
Mamy małą egzotyczną wyspę, która zostaje „przepłukana” potężną falą. Giną prawie wszyscy mieszkańcy wyspy. Przy życiu pozostaje na pewno jeden człowiek. Nastolatek, który jeszcze nie przeszedł obrzędu inicjacji i nie stał się dorosłym mężczyzną. To oczywiście temat, który będzie jedynie jednym z wątków w bogatej fabule. Oprócz tego, że chłopiec o imieniu Mau musi pożegnać się z bliskimi, którzy nie przeżyli katastrofy, i posprzątać po Wielkiej Fali, będzie musiał się zmierzyć z rozbitkami, których żywioł rzucił na wyspę. Jako kolejną ważną bohaterkę mamy wiktoriańską dziewoję Ermitrudę odkrywającą jak nic niewarte jest jej arystokratyczne wychowanie w obliczu egzotycznej przyrody, mamy też różnych rozbitków próbujących sobie poradzić w tej trudnej sytuacji (przy czym nie wszyscy będą chcieli sobie radzić w sposób powszechnie uznawany za etyczny). Sami widzicie, że w książce będzie się sporo działo, jak to u Pratchetta, i że nastroje będą się podczas lektury przeplatać; będzie dużo śmiechu, ale pewnie ani refleksji, ani smutku też nie zabraknie.
Sam Pratchett w wywiadach opowiada o książce jako czymś dla niego nowym, że historia wykiełkowała z jednego obrazka, który mu się zalągł w głowie. Terry zobaczył młodego chłopaka z dzidą postawionego w trudnej sytuacji, jaką jest samotność w obliczu tragedii, która dotknęła jego wyspę. Trudno sobie wyobrazić, że jest to dobry pomysł na książkę dla dzieciaków, pełną humoru i wesołości. Taki jest właśnie talent Pratchetta, że umie znaleźć akcenty humorystyczne w praktycznie każdej, najdziwniejszej sytuacji. Robi to umiejętnie i z niemałym taktem. W książce znajdzie się sporo miejsca na budowanie relacji pomiędzy Mau a Ermitrudą, a efekt tej znajomości wcale nie musi być tak oczywisty i szczęśliwy.
Myślę, że Pratchett po raz kolejny pokaże, iż książki pisać umie – i „Naród” będzie co najmniej dobry. W sieci można znaleźć już recenzje angielskiego wydania. Znalazłem nawet jedną polską recenzję autorstwa pewnego pratchettofila, który książkę już połknął i podzielił się wrażeniami. Tekst pewnie nie jest zbyt obiektywny, ale zachęcam do lektury.

Jakub Cieślak




Catherynne M. Valente, „W ogrodzie nocy”

Czwarta powieść Catherynne M. Valente, poetki i prozatorki zafascynowanej feminizmem, przebojem wdarła się do literatury, zdobywając kilka nominacji do ważnych nagród, w tym prestiżowej World Fantasy Award. Pierwszy tom „Opowieści sieroty” zachwycił recenzentów między innymi licznymi odniesieniami do mitów i baśni oraz narracją prowadzoną w stylu „Baśni z Tysiąca i Jednej Nocy”. Co to oznacza dla czytelnika? Proza Valente najwyraźniej wpisuje się tutaj w nurt literatury próbujący odświeżyć fantasy; nurt, do którego zaliczane jest pisarstwo Elizabeth Hand czy Kelly Link. Podobnie jak Link, Valente operuje zapewne na intertekstualności swoich tekstów, tworząc własną mitologię za pomocą znanych chwytów. Nie zdziwiłbym się więc, gdybym zobaczył w tekście „nowe” wersje opowieści, na przykład, o „Królowej Śniegu”. Ciekawe może być również wykorzystanie w „Opowieściach sieroty” wiedzy nabytej podczas studiów autorki nad zagadnieniem płci; w Stanach Zjednoczonych rola płci w literaturze i seksualności człowieka od dawna jest tematem badań literackich i Valente w swojej twórczości wykazuje żywe zainteresowanie tą sferą człowieka. Czy więc Valente przeniosła je do świata prozy? W „International Journal of the Humanities” znajduje się jej poważana praca na temat archetypów kobiecych postaci w dramacie antycznym, rzymskim i greckim. W 2006 roku opublikowała poemat na temat bogini Inanny, możliwe zatem, że kobiece postacie wzorowane na antycznych bohaterkach trafiły również do „W ogrodzie nocy”. Autorka odebrała klasyczne wykształcenie, biegle włada greką i łaciną, nie dziwię się więc takim zainteresowaniom literackim; nie będę również zaskoczony, jeśli umieściła odniesienia do chrześcijańskich tekstów kultury, które przecież wyrastają z antycznej tradycji i są częścią europejskiej kultury literackiej. To wszystko zresztą każe domyślać się bogactwa językowego książki, a wraz z nim – płynności w snuciu opowieści, magii słowa. Fragmenty powieści opublikowane w sieci potwierdzają moje przypuszczenia; brzmi w nich prawdziwa muzyka, polecam odsłuchać wersję audio czytaną przez samą autorkę. Powyższe elementy wskazują jednak również, że nie jest to książka dla każdego. Ostateczna ocena i popularność zależy od tego, jakich chwytów fabularnych i narracyjnych użyła autorka. Cliffhangery są równie możliwe, co iście szekspirowskie uśmiercanie bohaterów i fabularne meandrowanie w kierunku sytuacji bez wyjścia, jak w dramacie antycznym. Czy czytając, przeżyjemy katharsis? Chciałbym, by tak się stało. Sądzę, że miłośnicy filozoficznych rebusów, zagadkowej i wieloznacznej opowieści powinni być usatysfakcjonowani.

Jan "Żerań" Żerański




Marcin Przybyłek, "Gamedec: Zabaweczki. Sztorm"

Wydanie drugiej części trzeciego tomu przygód Torkila Aymore było zapowiadane na marzec tego roku – niestety, fani gierczanego detektywa musieli uzbroić się w cierpliwość. Podobno Wydawnictwo SuperNOWA postanowiło lekko opóźnić premierę ze względu na przeciągające się prace nad filmem reklamującym książkę. Z jednej strony – rozumiem marketingowe powody takiego poślizgu, ale z drugiej – jestem trochę zła, że kazano mi dodatkowo czekać aż dwa długie miesiące. Jednak z trzeciej strony (o ile takowa istnieje) – nic nie zaostrza tak apetytu, jak oczekiwanie…
A przyznam, że wobec tej książki mam oczekiwania – i to wcale niemałe. Dotychczasowe opowieści o dokonaniach Toriego1) coraz bardziej wciągały mnie w świat wykreowany przez autora, a każda kolejna co najmniej dorównywała poprzedniej. Od stosunkowo prostych opowiadań – lecz na tyle interesujących, by utrzymać zainteresowanie czytelnika – relacjonujących poszczególne epizody z życia głównego bohatera, aż do opowieści znacznie bardziej rozbudowanej, bogatej w szczegóły (nie tylko techniczne, ale i społeczno-obyczajowe), cechującej się zdecydowanie większym rozmachem w kreacji świata i stopniem komplikacji losów bohaterów. Zatem, czego oczekuję? Najkrócej rzecz ujmując – utrzymanej w dobrym tempie serii przygód, zwieńczonej eleganckim i prostym (czyli zgodnym z zasadą brzytwy Ockhama), a jednocześnie zaskakującym rozwiązaniem. I choć tym razem los wplątał gamedeca w nie lada kabałę, jestem przekonana, że Tori sobie poradzi…

Beata Kajtanowska



„Samozwaniec” Jacka L. Komudy otwiera nowy cykl „Orły na Kremlu”. Polacy mieli swoje sukcesy w bogatych i burzliwych dziejach kontaktów polsko-rosyjskich. Jednym z naszych bardziej spektakularnych dokonań było zajęcie Moskwy i Kremla na początku XVII wieku. Tak! Zajęliśmy Moskwę i utrzymaliśmy się tam dwa lata. Oczywiście, jeśli spojrzeć na ogół polsko-rosyjskich relacji, nie jest to nic nokautującego, ale zawsze coś. Właśnie te wydarzenia będą treścią najnowszej powieści Komudy. W przypadku znawcy, miłośnika i piewcy czasów Rzeczypospolitej Szlacheckiej wybrany temat nie jest zaskoczeniem.
Znając Jacka L. Komudę i jego twórczość możemy się spodziewać przedstawienia tej historii w sposób bardzo wierny – na tyle, oczywiście, na ile pozwala współczesna wiedza o tym okresie historycznym (oczywiście niewykluczone, że autor wplecie w fabułę również postaci fikcyjne). Na pewno też nie będzie owijania, niekoniecznie chwalebnych, faktów w bawełnę. Czy autorowi uda się jakimiś nieznanymi wydarzeniami z tamtych czasów zaskoczyć znawców tematu, to kolejna ciekawa kwestia.
Być może także Jacek L. Komuda literacko znów wespnie się wyżej. Być może „Samozwaniec” będzie jeszcze lepszy niż jego dotychczasowe książki. To jeden z niewielu polskich pisarzy okołofantastycznych, który pisze od dłuższego czasu dobrze i daje nadzieję na literaturę z trochę wyższej półki.

Mariusz "Galvar" Miros





Nie myliłem się, Łukasz Orbitowski do „Świętego Wrocławia” się przyłożył. Porównując wersję finalną z próbką zamieszczoną w piśmie, widać, iż autor dokonał licznych i istotnych, choć raczej drobnych poprawek, dzięki czemu powieść czyta się znacznie bardziej płynnie. Również moje inne przypuszczenia okazały się trafne: Orbitowskiemu udało się wniknąć w ludzi, w ich charaktery, jak i oddać niepowtarzalny klimat Wrocławia. Mimo że w książce nie zabrakło krwawych scen, znacznie bardziej przerażające są ludzkie działania. Tutaj tylko częściowo miałem rację, groza „Świętego Wrocławia” nie tkwi w ludzkich umysłach, a w tym, do czego człowiek mając rozum jest mimo to zdolny. Myliłem się zaś, zgadując czego dotyczy balladowość z noty wydawniczej. Szczerze powiedziawszy, po lekturze książki nie wiem nawet, czego ten epitet mógł dotyczyć.
Szerzej o „Świętym Wrocławiu” można przeczytać w mojej recenzji.

Tymoteusz Wronka





W Literackich zgadywankach 03/2009 wyraziłam przekonanie, że Matt Ruff przy tworzeniu „Złych Małp” inspirował się „Raportem mniejszości” Philipa Dicka. Podobieństw między oboma utworami można odnaleźć co najmniej kilka. Szczegóły przedstawiłam w recenzji, a tutaj chcę podkreślić związek najbardziej, moim zdaniem, wyrazisty: obaj autorzy w prezentacji portretu psychologicznego postaci stosują tę samą metodę – poszczególne cechy charakteru wychodzą na jaw stopniowo, jakby mimochodem, wraz z rozwojem akcji. Autor nie oznajmia wszem i wobec, że bohater jest – dajmy na to – nieśmiały. To czytelnik, na podstawie ujawnionych przez autora opisów konkretnych zachowań bohatera, sam dochodzi do wniosku, że bohater chyba jest nieśmiały, skoro reaguje tak, a nie inaczej. Ale to nie wszystko – Matt Ruff przygotował dla czytelnika bonus – zaskakujące zwroty nie tylko w samej sensacyjnej akcji książki, ale i w budowaniu portretu psychologicznego bohaterki. Gdy wytworzyłam sobie w miarę stabilny obraz Jane Charlotte, autor – zupełnie, jakby wiedział, że to już – podrzucał kolejny akapit, który rujnował moje domysły niemal w całości. Lubię taką literacką niepewność. „Złe Małpy” spełniły moje oczekiwania.

Beata Kajtanowska



Redaktor prowadzący: Krzysztof Kozłowski



1) W serii ukazały się: „Gamedec. Granica rzeczywistości” (2004), „Gamedec. Sprzedawcy lokomotyw” (2006), „Gamedec. Zabaweczki. Błyski” (2008).



Autor: Katedra


Dodano: 2009-05-01 10:31:35
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Jander - 15:28 01-05-2009
Przypis linkuje do zgadywanki z poprzedniego miesiąca. ;) Poprawione, dzięki :). V.

Lord Turkey - 18:30 03-05-2009
Na forum pojawiły się głosy nt. weryfikacji naszych zgadywanek. Proszę bardzo, w miarę recenzenckiego tempa będziemy prezentować zweryfikowane opinie dotyczące "zgadywanych" książek. Sprawdźcie sami czy były one trafne czy nie (oczami samych "trafiających" ;) ).

nosiwoda - 16:10 05-05-2009
Ad. Catherynne M. Valente, "W ogrodzie nocy" - mam nadzieję, że zgadywanka się nie sprawdzi. Bo w sumie przerabianie bajek czy baśni na wersje feministyczne czy ogólnie wywrotowe już było. Wspomnieć wystarczy Sapkowskiego, Connolly'ego czy Łysiaka. O tyle mam tę nadzieję, że "Uczta Wyobraźni" jako seria nie szła na taką łatwiznę.
Za to gender może być ciekawym tematem. Ostatnio pisał o tym ciekawie Kilian w "Przenicowaniu".
Myślę, że może być podobnie, jak z "Welinem". Tam też była i płeć, i mity, i poetycka, oniryczna miejscami narracja. Czyli może być fajnie.

Komuda - to już chyba czysto historyczna powieść, no nie? Z fantastyką łączy ją tylko osoba autora. Trudno mi będzie zweryfikować zgadywankę, bo ani Komuda, ani powieści historyczne to niezbyt moja działka :) Zresztą podobnie, jak Gamedec. Opowiadania w NF nie wciągnęły... i tak zostało.

Co do Pratchetta - hmmm. Opis fabuły brzmi trochę jak "Władca much". Mam pewne obawy, ale może to wynik zbyt prostego utożsamiania Pratchett=Dysk. Poczekam na recenzje.

Bułyczowa mam jeszcze w opowiadaniach wycinanych z "Problemów". Ponadto to, co było drukowane w pismach i chyba jedną antologię. Więc nie kupię, bo byłaby to powtórka.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS