W „Małym pokoju w Koboldtown”, opowiadaniu utrzymanym w klimatach urban fantasy, Michael Swanwick umieszcza zagadkę kryminalną z duchem w roli głównego podejrzanego, a Mary Rickert w „Podróży w głąb królestwa” (moim skromnym zdaniem – najlepszy tekst tego wydania) opisuje rodzinne i miłosne perypetie ludzi i – jakże by inaczej – duchów. Pierwsze z opowiadań nominowano w 2008 roku do Nagrody Hugo, a drugie nagrodzono World Fantasy Award.

Dział prozy zagranicznej uzupełnia Ray Nelson, którego niezbyt obszerną „Godzinę ósmą rano”, wklejono, zdaje się, jako miniaturową literacką ilustrację tekstu Karola Wiśniewskiego na temat kultowego filmu pt. „Oni żyją”.

W dziale literatury polskiej redakcja chwali się opowiadaniem Marcina Wolskiego („Agent Dołu: Pomiot”) – może i dobrym, ale dla kogoś, kto Wolskiego czytywał, niestety, rozczarowująco wtórnym. O wiele ciekawsza będzie lektura „Skały Fotisa” Andrzeja Fiderkiewicza, piszącego fantasy osadzone w alternatywnym Bizancjum, albo „Bożego komandosa” Macieja Ślużyńskiego, który z kolei opowiada o rozprawie niewidomego księdza z duchem okupującym wiejski młyn.

Na koniec zaś wszyscy, którzy lubią specyficzną prozę Filipa Haki zachwycą się jego powrotem, a ci, którzy Haki nie lubią, będą mieli okazję, aby się do niego przekonać, bo „Bond w spódnicy” stanowi karkołomną, a zarazem ze wszech miar udaną próbę opowiedzenia ciekawej i przewrotnej historii za pomocą pięciu haseł słownikowych (sic!).

Marcowa pogoda nie sprzyja publicystom. Konrad T. Lewandowski obszernie rozwodzi się nad problemami futurologii („Wiarygodność Kasandry”), Waldemar Miaśkiewicz wspomina Tytusa, Romka i A’Tomka („Tuszowanie rzeczywistości”), Karol Wiśniewski pisze o planowanym remake’u „Oni żyją”, a Arkadiusz Grzegorczak – o sequelu „Miecza i czarnoksiężnika”. I w zasadzie – to wszystko. Jeszcze tylko Jarosław Grzędowicz wyciska ostatnią kropelkę z problematyki szufladkowania literatury.

Podsumowując – w marcowym garncu otrzymujemy całkiem smakowite danie. Amatorzy dobrej prozy znajdą z pewnością coś wartego uwagi, acz wygląda na to, że zakąsić dobrą publicystyką przyjdzie nam dopiero w kwietniu.

Tutaj znajduje się pełna zawartość numeru.