Opowiadania:
Darek Domagalski - Teraz, kurna, my!
Paweł Ciećwierz - Barbarzyński zwyczaj
Marcin Pągowski - Córa lodowych pustkowi
Michał Lebioda - Złoto Gór Szarych
Katarzyna Mach - Skarb!
Rafał W. Orkan - Wojownik w lustrze
Andrzej Sawicki - Miasto strażników
Marek Żelkowski - Bogini szaleństwa
Żelikowski & Żwikiewicz
Feliks W. Kres
Tutaj można przeczytać wstępniak autorstwa Roberta J. Szmidta.
Okładka listopadowego numeru SFFIH idealnie oddaje jego zawartość. W środku czeka nas osiem opowiadań napisanych z myślą o konkursie „Kanon barbarzyńców”, który został ogłoszony z okazji 75. rocznicy publikacji pierwszego opowiadania o Conanie z Cymerii. Część konkursowych utworów została, a część zostanie opublikowana w ramach antologii Fabryki Słów, zaś niektóre pozostałe trafiły na łamy współorganizatora konkursu – SFFiH. Nie oznacza to jednak, że dostaliśmy jakieś słabe, nienadające się do druku odrzuty – każde z prezentowanych opowiadań to kawałek solidnej, rozrywkowej literatury.
Gatunek „heroic fantasy”, do którego zalicza się większość oryginalnych tekstów Roberta Howarda, może wydawać się wyeksploatowany. Bo ile razy można pisać o muskularnym barbarzyńcy poszukującym zaginionego skarbu czy ratującym z opresji nadobną dziewicę. Tymczasem polscy autorzy udowadniają, że w tym subgatunku fantastyki nie powiedziano jeszcze ostatniego słowa i można stworzyć coś oryginalnego.
Moim zdaniem na szczególne wyróżnienie zasługuje „Teraz, kurna, my” Darka Domagalskiego oraz „Bogini szaleństwa” Marka Żelkowskiego. Pierwsze opowiadanie wyróżnia spora dawka ironicznego humoru (świetne sceny z tłumaczeniem wyrafinowanych wypowiedzi na „barbarzyński”), drugie zaskakuje zakończeniem. Ciekawie prezentuje się także „Wojownik w lustrze” Rafała W. Orkana i „Miasto strażników” Andrzeja Sawickiego, gdzie autorzy połączyli klasyczne fantasy z elementami science fiction (statki kosmiczne, broń masowej zagłady, komputery). O ile jednak Orkan w końcówce „puszcza oko” do czytelników, utwór Sawickiego jest pisany na serio.
Kolejne historie („Barbarzyński zwyczaj” Pawła Ciećwierza, „Złoto Gór Szarych” Michała Lebiody, „Córka lodowych pustkowi” Marcina Pągowskiego) są dużo bardziej klasyczne, a ich fabuła dotyczy „standardowych” zajęć barbarzyńcy: pracy w charakterze najemnika, poszukiwania skarbów lub likwidacji potworów. I chociaż nie wnoszą one nic nowego do wizerunku umięśnionego osiłka, to czyta się je bardzo przyjemnie.
Najsłabszym opowiadanie jest jak dla mnie „Skarb!” Katarzyny Mach. Umiejscowienie akcji w pobliskim Krakowie rozbudziło moje nadzieje, ale niestety tylko na nadziejach się skończyło. Utwór sprawia wrażenie niedopracowanego, a i do fabuły, jako niezbyt logicznej, można się przyczepić.
Ucieczkę od barbarzyńców zapewnia dopiero dział publicystyki. W ramach „Żerowiska na żwirowisku” zostaje omówiona „Rdza” – debiutancką powieść Rafała Nowakowskiego, a Feliks Kres w swoim felietonie szuka wiarygodności w świecie fantasy.