NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

McGuire, Seanan - "Pod cukrowym niebem / W nieobecnym śnie"

Crouch, Blake - "Upgrade. Wyższy poziom"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Artykuł jest częścią serii Reynolds, Alastair - "Revelation Space".
Zobacz całą serię

Reynolds, Alastair - "Revelation Space" (cykl)

Cykl powieściowy Alastaira Reynoldsa „Revelation Space” (w Polsce: „Przestrzeń objawienia”), złożony z trzech powiązanych bezpośrednio powieści i dwóch osadzonych w tym samym wszechświecie, wpisuje się w jeden z głównych nurtów fantastyki naukowej – nurt skoncentrowany na wizjach przyszłej ewolucji ludzkości i podboju kosmosu. Klasyczny obraz tego rodzaju „historii przyszłości” przedstawił w latach Złotego Wieku SF Isaac Asimov. O ile jednak przewidywania Asimova, Blisha, a nawet nieco bardziej realistycznie oceniającego kondycję ludzkości A.E. van Vogta odznaczały się raczej naiwnym optymizmem i przekonaniem o naszej zdolności przełamywania wszelkich barier, to – jak w całej fantastyce – z czasem zaczęły zdobywać grunt bardziej ponure oceny przyszłości. Godnym kontynuatorem dokonań Joe Haldemana i Franka Herberta jest właśnie walijski astrofizyk, a obecnie pełnoetatowy pisarz, Alastair Reynolds.


Reynolds jest autorem ośmiu powieści i licznych krótszych form literackich, przy czym prawie we wszystkich obficie korzysta ze swej wiedzy fizycznej. Z drugiej jednak strony, nie nadużywa hermetycznej terminologii, więc lektura jego prac nie stwarza wielkich wyzwań dla laika. Jak mało który pisarz, potrafi znaleźć punkt równowagi między nauką a literaturą i rozbudowaną akcją. Mimo wprowadzania całkowicie fantastycznych elementów fabularnych, zachowuje wiarygodność i nie dopuszcza do pojawienia się wrażenia wszechmocy Obcych. Nawet byty wyprzedzające pod względem stopnia zaawansowania technologicznego naszych potomków o miliony lat są poddane ograniczeniom wynikającym z konstrukcji Wszechświata. Dobrze, że są jeszcze w fantastyce naukowej ludzie traktujący z powagą przymiotnik w nazwie tego gatunku.

Warto przyjrzeć się bliżej światowi wykreowanemu przez Walijczyka. Krytycy słusznie przypominali po jego powieściowym debiucie „Cities in Flight” Jamesa Blisha. Tu również mamy do czynienia ze światem powolnych podróży kosmicznych, bez cudownych systemów napędowych umożliwiających osiąganie podróży nadświetlnych. Pozostajemy więc w kręgu znanej nam fizyki. Powolność podróży kosmicznej niesie oczywiście za sobą szereg implikacji dla rozwoju społeczeństwa przyszłości. Dyfuzja informacji jest bardzo ograniczona odległością w czasoprzestrzeni i częstotliwością kursów wielkich statków kosmicznych. O ile przewóz frachtu między systemami planetarnymi jest przynajmniej częściowo opłacalny, transport pasażerski podlega znacznie większym restrykcjom i wiąże się z dużym ryzykiem, analogicznie zresztą jak poza Siecią w „Hyperionie” Dana Simmonsa. Nic więc dziwnego, że ludzkość w ciągu kilkuset lat diaspory podzieliła się na zróżnicowane frakcje i kultury. Reynolds nie zajmuje się bezpośrednio opisem tych zjawisk, widać jednak w jego powieściach gruntowne i spójne opracowanie kwestii społeczno-kulturowych. Chociaż może ono wydawać się podobne do wniosków Gordona Dicksona, a także wspomnianego już Jamesa Blisha, sporą wartość dodaną wnosi uwzględnienie skutków tworzenia hybryd mózgu ludzkiego i nanomaszyn. Dla zachowania uczciwości należy dodać, że większość dawnych autorów nie mogła prawdopodobnie przewidzieć tego rodzaju zjawisk.

Właśnie wokół frakcji „ulepszaczy” ogniskuje się fabuła najważniejszych powieści Alastaira Reynoldsa. Ustawia on na scenie intrygujący konflikt między dinozaurami ruchu a młodymi gniewnymi, co pozwala pokazać zagrożenia stwarzane przez wspomagacze mózgu i wartości przyjęte przez frakcję – posłuszeństwo, zjednoczenie w swego rodzaju ulu tworzącym najwyższą inteligencję i skrajny kolektywizm. Wątek ten będzie przewijał się niemal do końca. Nie stanowi on jednak sedna akcji „Revelation Space”, „Redemption Ark” i „Absolution Gap”. Jest nim tajemnica zagłady pradawnej cywilizacji Obcych, z której pozostały ledwie osmalone ruiny na niegościnnej planetce, daleko od głównych szlaków handlu gwiezdnego. Co zabiło gatunek i całą biosferę świata Resurgam? Czy odpowiedź na to pytanie ma jakiekolwiek znaczenie? „Revelation Space” przynosi rozwiązanie zagadki, nie jest to jednak koniec historii. Reynolds znakomicie utrzymuje napięcie po wyjawieniu sensu kolejnych tajemnic, wplatając nowe postaci i rozbudowując intrygę aż do osiągnięcia skali galaktycznej. Z pewnością każdy, kto lubi wielkie przestrzenie i rozmach doprawione uczciwą nauką, będzie usatysfakcjonowany sposobem prowadzenia akcji.

Oczywiście nie znaczy to, że autorowi udało się uniknąć momentów rozczarowujących, by wskazać chociażby znaczną część „Absolution Gap”. Jest to chyba najsłabsza z trzech powieści składających się na główny wątek cyklu. Po pierwsze, zdecydowanie mniej sprawnie została w niej poprowadzona narracja – brak ewidentnego związku między głównymi wątkami powoduje, że przeskoki między nimi wywołują poczucie dyslokacji i rozbijają spójność tekstu. Doceniam, jak zgrabnie fragmenty układanki zajmują przewidziane im miejsca w finale; ceną za to jest blisko czterystu stron łamigłówek i odstręczającego domniemywania, o co właściwie tu chodzi. Zgadywanki są tym bardziej denerwujące, że tak daleko w cyklu powieściowym czytelnik lub czytelniczka będą już zapewne mieli w głowie ekscytujące wyczyny bohaterów w finale „Redemption Ark”. Ponury nastrój i jednostajny tok wydarzeń trzeciej części cyklu nie będą wcale sprzyjały spokojnemu przyjęciu kolejnych zagadek w miejsce spodziewanych i chyba należnych wyjaśnień.

Bogaty i różnorodny wszechświat trzech powieści pozwolił stworzyć fascynujący zespół postaci. Brawa należą się przede wszystkim za pomysł hiperświń, genetycznych hybryd ludzko-świńskich, które miały pełnić w społeczeństwie przyszłości rolę taniej, bezmyślnej siły roboczej. Wspaniale udało się autorowi uchwycić złość wyemancypowanych proletariuszy świńskich na warunki, w jakich przyszło im funkcjonować. I to mimo jego astrofizycznego wykształcenia i doświadczenia! Warto zresztą zwrócić uwagę, że to kolejna z licznej serii wizji fantastyczno-naukowych o wyraźnie liberalno-lewicowym zabarwieniu. Jakże to odmienne od anarchicznego neokonserwatyzmu spotykanego u wielu pisarzy polskich (oczywiście, jeżeli tylko pisarz demonstruje jakiekolwiek poglądy, bo w minionych latach ciepło zaangażowania politycznego polskiej fantastyki opadło wraz z nasilaniem się roli akcji). W tym kontekście należy popatrzeć na przewijający się na kartach trzech powieści motyw winy i odkupienia, które jest czynnikiem sprawczym wielu opisanych wydarzeń. Czy nie jest to nadmierny idealizm i nadmierna wiara w ludzką zdolność opamiętania się? Nie sposób odrzucić takiej tezy, z drugiej strony jednak postaci Reynoldsa nie są przeciętnymi ludźmi, ani nawet przeciętnymi postludźmi. Zapewne horyzonty umysłowe i standardy moralne kogoś o kilkusetletnim doświadczeniu mogłyby uzasadniać działania kapitana Brannigana, Ilyi Volyovej czy Clavaina. Wszak są to figury górujące wszystkim nad zwykłymi ludźmi wtrąconymi, nieraz wbrew woli, w epicki konflikt. Wszak otacza je przedziwna aura właściwa może nawet bardziej dla herosów fantasy niż dla SF. Pozostaje więc przyjąć proponowany przez autora modus operandi niektórych bohaterów, wyjątkowy, przypisany niezwykłym osobom o historycznym oddziaływaniu.

Wszechświat Reynoldsa nie jest wcale miejscem spokojnym i łagodnym. Dramat historyczny w tej wizji przyszłości składa się z aktów przemocy i sporu, okupionych nieraz ciężkimi wyborami. Im dalej wiedzie bohaterów naturalna dla ludzi ścieżka oporu przeciw przeznaczeniu (a przecież nie jest to, oceniłby statystyk, opór naznaczony jakąkolwiek istotną szansą powodzenia; czy ludzkość naprawdę byłaby tak wyjątkowa, aby odnieść zwycięstwo tam, gdzie inne kultury zawiodły?), tym trudniejsze staje się trwanie w oporze. A jednak bohaterom, czasem wątpiącym, często umęczonym, nie brak determinacji godnej prawdziwego partyzanta. Nieczęsto spotykamy w science fiction takie postawy, tym większy szacunek zatem należy się Reynoldsowi za zaczerpnięcie owocnej inspiracji z fantasy.

Powieści te nie są jednak tylko o sprawach wielkich i historycznych. Znawca gatunku znajdzie w nich urocze, świeże pomysły. Nie musi przy tym czekać do trzeciego tomu i wizji powstawania kultów na podstawie rzekomego cudu. Wizja ta, niestety, traci ze względu na serię nieścisłości wymagających zawieszenia krytycznego realizmu; most nad tytułową Otchłanią Rozgrzeszenia jest tylko najbardziej rażącą z nich. Weźmy scenę pościgu kosmicznego z „Redemption Ark”, Hades z „Revelation Space” czy historię broni masowej zagłady w ładowniach „Nostalgii za nieskończonością”. Każda z nich wystarczyłaby co najmniej na świetne opowiadanie, a w trzech powieściach znajdziemy ich kilkanaście.

Na koniec wypada wydać werdykt: czy warto czytać? Na pewno należy spróbować, szczególnie, jeżeli komuś spodobały się wizje Asimova i Herberta. Nie jestem w stanie wypowiedzieć się o jakości polskiego przekładu. Tekst oryginalny czyta się relatywnie łatwo, terminologia specyficzna dla Reynoldsa jest raczej dobrze wyjaśniona, a i słownictwo fachowe nie powinno być barierą. Dwie pierwsze części są na zbliżonym poziomie literackim, tom trzeci ze względu na wyjątkowo ponury nastrój i odstępstwa od fantastyczno-naukowej zasady zachowania wiarygodności oceniam nieznacznie niżej. Nie znaczy to wcale, że jest on słaby. Jeszcze jeden argument za czytaniem Reynoldsa: to jeden z nielicznych autorów SF, który pisze równie dobre zakończenia, jak rozwinięcia akcji i kreacje światów. A to nawet większa rzadkość niż sensowne polskie fantasy.


„Revelation Space” 8/10
„Redemption Ark” 8/10
„Absolution Gap” 6/10


Autor: Bleys
Dodano: 2008-09-20 21:36:18
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

romulus - 23:14 21-09-2008
Uwielbiam Reynoldsa i wybaczam mu nawet potknięcia w Przestrzeni Objawienia. Nie są bolesne, zważywszy na nieźle zakrojoną fabułę. Największym rozczarowaniem 2008 r. było dla mnie przełożenie premiery AG na 2009 r. Powody rozumiem, nie znaczy jednak, że nie jestem głęboko rozczarowany. Ale z drugiej strony, to pisarz mało komercyjny. Uwielbiam również jego CHASM CITY (w Polsce: Migotliwa Wstęga). Pobocznie związany fabularnie z trzema w/w powieściami. Wątek Tannera Mirabela, splatającej się nieoczekiwanie przyszłości i przeszłości w postaci Sky Hausmanna... I Shadowplay - ta gra to kopalnia pomysłów na kilka opowiadań. To autor, do którego lubię wracać.

ASX76 - 07:21 22-09-2008
Miło Cię czytać, Bleys. :)

nosiwoda - 12:59 24-09-2008
"anarchicznego neokonserwatyzmu" - errrrrrrrrrrrr. Wiem (chyba), co chcesz powiedzieć, ale na poziomie dosłownym to się nie trzyma kupy.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS