NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

LaValle, Victor - "Samotne kobiety"

Moorcock, Michael - "Elryk z Melniboné"

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki

antologia - "Epidemie i zarazy"
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: Lipiec 2008
ISBN: 978-83-7574-048-6
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Liczba stron: 528
Cena: 29,99 zł
Seria: Antologie



antologia - "Epidemie i zarazy" #2

Sprechen Sie deutsch? - fragment "Parowozu" Andrzeja Pilipiuka

Odnalezienie Gruszki vel Leszczyńskiego nie było specjalnie trudne. W zarządzie działek wskazano mi, gdzie można go znaleźć. Doradzono też, żebym na wizytę zaopatrzył się w litrową flaszkę wódy. Były ubek wzniósł sobie na działce nieduży slums. Przed wejściem ustawił ławeczkę i zniszczony stolik. Gdy nadszedłem, kończył właśnie flaszkę najtańszego jabola.
– Dzień dobry, panie Gruszka – przywitałem się. – Można kilka słów dla prasy? – Znacząco wyciągnąłem z torby szyjkę butelki.
– Nic nie wiem, nic nie pamiętam, wykonywałem tylko rozkazy – warknął ubek.
– Jasne – prychnąłem. Popatrzył na mnie zimnym wzrokiem.
– Za to, co zrobiłem, poniosłem już karę. – Wzruszył ramionami.
Raczej sam się ukarał. Sądząc po plamach znaczących dłonie, wątrobę miał na wykończeniu...
– Ciekawe, co na to pańscy sąsiedzi. – Uśmiechnąłem się ponuro. – Albo na przykład emeryci działkowicze.
– Że co? – Pobladł, ale próbował nadrabiać miną.
– Co zrobią, jak się dowiedzą, kim pan był. – Wzruszyłem ramionami. – Kilku z nich na pewno było w czasie wojny w AK i NSZ... A jaki potem będzie fajny artykuł w Fakcie czy Superekspresie: „Samosąd na działkach” albo, dajmy na to, „Dekomunizacja widłami”.
– A kto niby ma im powiedzieć?
– Na przykład ja.
– Czego chcesz, parszywa hieno? – prychnął. – Forsy nie mam. Do grobu nie wezmę, bo przepiłem. Z mieszkania mnie wyrzucili, gówno ze mnie wyciśniesz.
– Chcę prawdy.
– Niby twojemu dziadkowi paznokcie wyrywałem? – Łypnął podejrzliwie. – Ja nikogo nie zabijałem. Ani nie zakopywałem żadnych trupów.
– Co stało się na stacji Michałowice wiosną tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego pierwszego? – zapytałem.
– A ty skąd o tym wiesz!? – Wytrzeszczył oczy.
– Z teczki w archiwum IPN-u – odgryzłem się.
– Nic nie pamiętam. – Patrzył na mnie jak mysz zapędzona w kąt.
– Jaaasne.
– Miałem farta – powiedział wreszcie. – Wysłali mnie z meldunkiem. Ci, którzy zostali, zdechli... I strażacy, którzy gasili szopę. I personel stacji.
– Szopę? – podchwyciłem.
– Spierdalaj.
Postawiłem na stół pół litra. Odkręciłem nakrętkę i w milczeniu polałem do szklanki. Aż się oblizał.
– No, to chyba powiem... – westchnął. – Ale dołożysz dwie setki.
Przerwałem nalewanie.
Bez słowa wyjąłem z portfela pięćdziesięciozłotowy banknot.
– Kutas z ciebie straszny – warknął, ale forsę zabrał.
Czułem, że cała kwota pójdzie na przelew. Kto wie, może nawet przekręci się od tego, ale nie czułem wyrzutów sumienia. Teraz był słaby i schorowany, ale gdybym wpadł w jego łapy pół wieku temu... Dopełniłem mu szklankę. Wypił ją dwoma haustami i podstawił ponownie. Polałem znowu. Truj się, bydlaku, dawno ci już pora do krainy wiecznego śledztwa.
***
- Heil Schickelgruber!
Zawiadowca zbaraniałym wzrokiem wpatrywał się w stojącego przed nim maszynistę. Przybysz odziany był w dziwaczną zbroję z ołowianych płytek. Na głowie miał kask ozdobiony nazistowskim orłem. Prawą rękę wyrzucił do przodu w pseudorzymskim salucie.
- Co ty, kurwa twoja mać... - wykrztusił Polak.
– Sprechen polski? Gut. Ich brauche waser, woda, fer-stejen? Und chlo-dzi-fo. Ciekly sód. Reaktor się gszeje, insztalacja poszla...
Kolejarz wbił zdumione spojrzenie w dziwaczną lokomotywę. Maszyna sapała, puszczając kłębki pary zaworami, ale nigdzie nie było widać komina. Na walczaku miała namalowaną nazistowską gapę i jakieś oznaczenia cyrylicą.
– Ferstejen? – zapytał nerwowo obcy.
– Ferstejen – odburknął Polak. – Co to, u diabła, jest?
Obcy popatrzył na niego zaskoczony.
– Der Zug. Pa-ro-fus.
– Parowóz.
– Ja, pachrowoz – powtórzył nieskładnie. – Donner-wetter. Das sód, bystro...
Spojrzał na dziwaczny zegarek. W tym momencie przed stację podjechała emka. Wyskoczyli z niej trzej milicjanci i jeszcze ubek w skórzanej kurtce. Zaraz pojawił się drugi pojazd.
– No i co tam, obywatelu Nowak? – dowódca patrolu zagadnął zawiadowcę. – Co to za cudak?
– Cholera go wie. Przyjechał czymś dziwnym, sprecha po niemiecku i ciekłego sodu mu się zachciewa...
– Na ja... Heil Hitler! – Ubek wyrzucił ramię w dobrze zapamiętanym geście.
Przybysz zmałpował go natychmiast.
– Heil Schickelgruber! – wrzasnął służbiście. – Sprechen Sie deutsch?
– Kurde. – Dowódca miał głupią minę. – Skąd to ścierwo się tu wzięło? Sześć lat od wojny mija.
– Ich brauche chlodzifo! Sód, bystro, ferstejen? Der Reaktor ist zu warm...
Ubek zamachnął się i wyrżnął przybysza kułakiem w gębę.
- Jarecki, ściągnij resztę chłopaków - rzucił podwładnemu. - Tu się dzieje coś dziwnego.
- Może to prowokacja, a może góra nas sprawdza -podsunął dowódca.
- Cholera wie. Obywatelu Nowak - zwrócił się do kolejarza - umiecie prowadzić lokomotywę?- Tak jest. Ale takiej jeszczem nie widział...
- Wskakujcie do kiosku, trza ją gdzieś przetoczyć, coby nie stała na widoku. A tego pajaca w kajdanki i na UB do Kielc. Niech go sobie generał Orliński wyjaśnia...
Zawiadowca wdrapał się do wnętrza pojazdu.
- O ty w mordę... - wykrztusił, patrząc na dziesiątki zegarów opisanych po niemiecku.
- Poradzicie sobie? - Major wcisnął się za nim.
- Dziwne to jakieś... Gdzie jest palenisko? Gdzie węgiel?
- Może to spalinowa?
- Gdzie tam, przecież na parę chodzi.
- No, fakt - zgodził się ubek. - Poradzicie sobie? Czy tamtego przywlec?
- Chyba dam radę.
Popatrzył na zegary. Zidentyfikował nie więcej niż jedną trzecią. Nacisnął dźwignię.
- Daję moc na tłoki - powiedział. - A to chyba będzie przepustnica...
Pociągnął wajchę stawidła i lokomotywa ruszyła naprzód.
- No, nie takie to trudne, widzę - pochwalił milicjant.
- Nie wiem, od czego ten zegar. - Nowak wskazał jedną z tarcz. - A boję się, że to ważne.
Wskazówka dawno już przekroczyła czerwoną kreskę...
– Jak z ciśnieniem?
– W porządku. Tylko to się dziwnie grzeje...
– Wybuchnie?
– Chyba nie... Bo jak ma wybuchnąć, jak w kotle ciśnienie w normie? Zresztą tam są zawory bezpieczeństwa. Do szopy remontowej ją wtoczymy i niech stoi, a w tym czasie wy sobie szkopa przesłuchacie i jakiegoś inżyniera z miasta trza ściągnąć, niech to obejrzy...
Ubek wychylił się z kiosku.
– Gruszka! Weźmiecie emkę i skoczycie do Kielc z meldunkiem. To nie jest sprawa na telefon.


Dodano: 2008-06-26 14:49:16
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS