NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

Robinson, Kim Stanley - "Czerwony Mars" (Wymiary)

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

McCarthy, Cormac - "Droga"
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Tytuł oryginału: The Road
Tłumaczenie: Robert Sudół
Data wydania: Marzec 2008
ISBN: 978-83-08-04178-9
Oprawa: miękka
Liczba stron: 268
Cena: 29,90 zł
Rok wydania oryginału: 2006



McCarthy, Cormac - "Droga"

„Uwierzyć w człowieka”

Pożarłem „Drogę” w dwie godziny i zamknąłem powieść wstrząśnięty do głębi. Za pomocą posuniętego do ekstremum minimalizmu, Cormac McCarthy podniósł banalną w sumie fabułę do rangi iście biblijnej przypowieści o odwadze, poświęceniu i ponadczasowej miłości ojca i syna, walczących o przetrwanie w skazanym na zagładę, postapokaliptycznym świecie.

Wbrew pozorom „postapokaliptyczny” nie odnosi się tutaj do nuklearnej zagłady. Tak każe nam myśleć popkulturowy mechanizm doboru słów i skojarzeń, ale w „Drodze”, i to jest kolejna siła krótkiej powieści amerykańskiego pisarza, w „Drodze” nic tak naprawdę nie wiadomo. Wojna? Kto kogo zaatakował pierwszy? Jaki był powód? Kiedy wybuchła? To nieistotne. Świat się kończy. I już.

To świadomy wybór McCarthy'ego. Inne rozwiązanie prawdopodobnie odebrałoby siłę tej powieści. Dlatego wiemy niewiele: nie mamy pojęcia, gdzie toczy się akcja powieści (z kontekstu jedynie domyślamy się, że to Ameryka), ani nawet nie znamy imion bohaterów. Taka też jest fabuła: oparta na niedopowiedzeniach, wyjęta z określonych ram czasowych.

Wiemy tyle, że zdeterminowani ojciec i syn wytrwale idą w stronę oceanu. Pchając wózek z klamotami, przemierzają zniszczony świat. Do jego opisu McCarthy używa krótkich zdań, odpowiednich skojarzeń kolorystycznych, równoważników i powtórzeń konkretnych fraz, przez co książka brzmi jak opowieść snuta tysiąclecia temu. Używając narzędzi gramatyki i języka, McCarthy tworzy książkę i samego czytelnika, wychodząc poza ramy konwencji.

Trzeba wyjąć rdzeń, nawet nie ideę, ale konkretny myślowy przekaz, i poddać człowieka próbie. Kiedyś bohaterowie stawiali czoła bogom. A dzisiaj? Jaka teraz jest próba, której można poddać człowieka? Co trzeba z nim zrobić, jak zmasakrować psychikę, by wreszcie uległ i się załamał? Te same pytania zadawała i Hanna Krall w swoich reportażach, i Albert Camus w „Dżumie”. Myślę, że oboje doskonale zrozumieliby przekaz McCarthy'ego: nie jest łatwo zniszczyć człowieka, nawet jeśli wszystko mu zabierzemy, nawet jeśli wokół świat ulega zagładzie.

W „Dżumie”, jak pamiętamy, zagładę przyniosły szczury. U Krall, w „Zdążyć przed Panem Bogiem” - hitlerowcy. McCarthy posuwa się jeszcze dalej, już nie zagłada całego miasta, już nie zniszczenie kraju, ale całej cywilizacji jest narzędziem tortur dla psychiki człowieka: martwe drzewa, martwa natura, pył i rozpadające się domy, w których mieszkają kanibale. Dantejskie sceny, o których wspomina McCarthy, zagłada tkwiąca gdzieś obok niczym obraz namalowany na ścianie, obraz składający się z szarości popiołu i krwawego kaszlu. Dantejskie sceny przerażają nie mniej niż prawdziwe historie Hanny Krall; chłodny, wydestylowany język, niemalże reporterski zapis pozbawiony części interpunkcji, podniósł fikcyjny przecież upadek cywilizacji do poziomu bolesnego dla czytelnika (a przyzwyczajonego do „tu i teraz”). Podobną uproszczoną kreskę, oraz fabularną stylizację na biblijną opowieść, zastosowano w kultowym komiksie „Hiroszima 1945”.

Złapałem się na tym, że tak jak w przypadku Marka Edelmana i powstańców w getcie, z uwagą przyglądam się bohaterom w ich wędrówce, wraz z nimi przeżywam chwile smutku i szczęścia, chociaż nie znam tak na dobrą sprawę ich tak dobrze, jakbym chciał. Bo to nie jest ważne, imiona to nieistotne elementy zaciemniające obraz. Ważne są: puszka coli, z której cieszą się bohaterowie; ich śmiech i radość ze znalezienia bunkra pełnego żywności. Ucieczka przed zdegenerowanymi ludźmi, chcącymi zjeść ojca i syna. I ten cholerny optymizm na końcu. Jedna z bohaterek „Zdążyć przed Panem Bogiem” zabiła własne dziecko poduszką, gdy usłyszała wieść o nadejściu Niemców. Mężczyzna nie mógł tego zrobić synowi, chociaż miał ku temu wiele okazji. Bo oni niosą ogień.

Chyba w tym właśnie, w sile ojcowskiej miłości i determinacji w niesieniu ognia, który mamy w sobie, w tym właśnie leży potęga nie tylko „Drogi”, ale wręcz całego gatunku człowieka. Bo, jestem tego pewien, że takich ojców i synów, skazanych na tragiczny koniec, jest więcej; że bezimienni bohaterowie „Drogi” są w każdym z nas i ta pochodnia, resztki człowieka jednak zawsze zostaną. Zawsze znajdzie się mały chłopiec, który poda obcemu pomocną dłoń. I zawsze znajdą się ludzie, którzy takiemu chłopcu pomogą.

„Chodziło tylko o wybór umierania”, jedno z najważniejszych zdań książki Hanny Krall, stanowiło znak czasu i pesymizmu wieku XX. Wraz z „Drogą” McCarthy'ego wróciliśmy do punktu wyjścia, do końca świata, ale zmieniła się wymowa: już nie pesymistyczny dokument wspominający tragiczne wydarzenia, ale fikcja literacka zakończona optymizmem, choć nasączona bólem, staje się znakiem naszych czasów. I pozostaje mi tylko życzyć, żebyśmy sobie przekazywali ogień zawsze wtedy, kiedy zajdzie taka potrzeba. Bez względu na koszty. Bo jesteśmy dobrymi ludźmi.


Autor: Żerań


Dodano: 2008-04-13 20:06:52
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

kurp - 07:46 14-04-2008
(...) przekaz McCarthy'ego: nie jest łatwo zniszczyć człowieka, nawet jeśli wszystko mu zabierzemy, nawet jeśli wokół świat ulega zagładzie.

Żerań upominał mnie swego czasu, że odebrałem Drogę zbyt pesymistycznie, więc dla równowagi ;) teraz ja upomnę Żerania - zbyt wiele w tej interpretacji optymizmu! Świat się rozsypał, rozpadł, a to, co zostało z człowieczeństwa i wieków kultury, to ten jeden ojciec z synem, Którzy Niosą Ogień. Przez całą książkę miałem wrażenie, że McCarthy pokazuje, jak ten ogień gaśnie. Walczy dzielnie, stawia opór, fantastycznie i wzruszająco kontrastuje z szaleństwem świata, ale ostatecznie po prostu musi zgasnąć, a ludzkość /kultura /człowieczeństwo musi upaść, rozsypać się dokładnie w ten sam pył, w który rozpadł się świat, żeby potem, w toku długich wieków, budować na nowo - rozpalać ogień...
Droga zostawia w czytelniku nadzieję, ale dla mnie ta opowieść jest jednak w pierwszej kolejności niewyobrażalnie smutna.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS