NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

McGuire, Seanan - "Pod cukrowym niebem / W nieobecnym śnie"

Martine, Arkady - "Pustkowie zwane pokojem"

Ukazały się

Kingfisher, T. - "Cierń"


 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

 Pilipiuk, Andrzej - "Czasy, które nadejdą"

 Szmidt, Robert J. - "Szczury Wrocławia. Dzielnica"

 Bordage, Pierre - "Paryż. Lewy brzeg"

Linki

Pilipiuk, Andrzej - "Dziedziczki" (wyd. 2)
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Cykl: Kuzynki
Data wydania: Kwiecień 2007
Oprawa: miękka/twarda
Liczba stron: 304
Cena: 29,95/39,95 zł
Tom cyklu: 3



Pilipiuk, Andrzej - "Dziedziczki" (wyd. 2) #2

Uroki PGR-u

Dotarły właśnie na skraj doliny, gdy ze wschodu dmuchnął zimny wiatr. Chłód przeniknął je natychmiast do kości.
Wysoko w lesie pośród wzgórz bije źródło. Wartki strumyk zasila nieduży staw, otoczony kamieniami. Na brzegu widać jeszcze fundamenty starego młyna. Przez dawną młynówkę woda wpada do niewielkiej sadzawki i dalej, już jako wesoła rzeczka, spływa na dno doliny. Dwór stał na plateau prawie na wysokości ruin. Dziś został po nim tylko prostokąt podmurówki. Z zabudowań folwarku nie ma śladu. Wszystko zarastają krzaki dzikiego bzu. Na stoku, gdzie kiedyś był ogród, rozpleniły się pigwy. I jeszcze sad, dobre pół hektara kompletnie zdziczałych jabłonek i śliw.
Wieś leżała zawsze na dole, rozrzucona po obu stronach rzeczki, przecięta drogą, wiodącą od przełęczy do dworu. Z dostatnich niegdyś gospodarstw nie pozostało nic. Wszystko zmiotły wojny i czerwona władza. Chaty, obórki i stodoły zburzono, a na ich miejsce wzniesiono dwa długie baraki po kilkanaście mieszkań. Przed nimi, w czasach świetności PGR Kruszewice, były ogródki, ale teraz straszą tylko zardzewiałe słupki – pamiątka po ogrodzeniach. Obok dostawiono budynek z pustaków, mieszczący niegdyś biura, magazyn i salkę klubową. Kawałek dalej były kiedyś silosy na kukurydzę, zbiornik na gnojówkę i chlewnie. Silosy oczywiście skradli nieznani sprawcy, przypominają o nich tylko kruszejące betonowe podstawy. Dach chlewni zapadł się, a ściany popękały. Dróżki wyłożone perforowanymi, betonowymi płytami dawno zarosły. Asfalt szosy, biegnącej pomiędzy barakami, przypomina powierzchnię Księżyca.
Tyle zdążyły zobaczyć nim ciężkie ołowiane chmury pokryły cały widnokrąg, a delikatna mżawka zamieniła się momentalnie w prawdziwą ulewę.
- Średnio nam się ta wycieczka udała – westchnęła Stanisława. – Zawracamy. Gdzie Monika?
- Gdzieś tam. – Katarzyna spróbowała przebić wzrokiem wodny tuman. – Widzę ją, chyba już jedzie.

* * *
Deszcz pochłaniał szybko rozległą dolinę. Kryte eternitem dachy baraków przez moment majaczyły niczym wraki statków, spoczywające kilem do góry, a potem znikły. Stary Maciej wyszedł z domu, ostrożnie przekraczając zgniły próg. Wiszące na paskach linoleum drzwi uderzyły o wzniesioną z pustaków ścianę. Kopnął na bok poniewierającą się pod nogami pustą flaszkę i, dobywszy siurka, ulżył pęcherzowi w miejscu, gdzie kiedyś był ogródek.
Beknął głośno, rozsiewając wokoło woń przetrawionego już nieco, taniego wina, pierdnął i już miał wracać do barłogu, gdy nieoczekiwanie poczuł na sobie czyjś badawczy wzrok. Uniósł głowę. Wodny tuman rozwiewał się chwilami. Po drugiej stronie nieistniejącego płotu na niedużej, gniadej klaczy siedziała z gracją dziewczyna. Złociste włosy, wymykające się spod eleganckiego toczka, spięła z tyłu w kucyk. Maciej czknął i zatoczył się lekko, ale na szczęście futryna była pod ręką i miał się czego złapać. Dziewczyna, na oko sądząc, miała nie więcej niż szesnaście lat, więc schował ptaka do rozporka. Nadal mierzyła go wzrokiem, a on czuł, jak to spojrzenie wywraca go na drugą stronę.
Coś było nie tak. Co ona tu, u licha, robiła? Były PGR Kruszewice leżał z dala od innych wsi i głównych szos. Obcy zapuszczali się tu wyjątkowo rzadko. W dodatku nastolatka była nienaturalnie czysta – teraz dopiero to spostrzegł. Białe spodnie, jasna bluzka, peleryna narzucona na ramiona... Nawet strzemiona lśniły jak świeżo wypolerowane. Dziewczyna uderzyła klacz piętami i po chwili zniknęła w ulewie. Z dali dobiegło rżenie jeszcze co najmniej dwu koni.
- Diabli nadali – mruknął, spluwając uroczyście.
Stał przez jakiś czas, zastanawiając się, co robić. Tak, o nieoczekiwanym spotkaniu należy powiadomić kogo trzeba... Założył dziurawe gumofilce i poczłapał przez kląskające błoto do sąsiedniego baraku. Józwa, były sołtys, już nie spał. Od samego świtu siedział przy aparaturze. Pomieszczenie, w którym urządził bimbrownię, nie było duże. Kiedyś stał tu zapasowy agregat prądotwórczy. Dym z paleniska uchodził częściowo przez komin, częściowo snuł się po klitce niczym mgły nad norweskim fiordem. Poblask ognia na zakopconych szybach oraz gruba, wieloletnia warstwa sadzy na ścianach nadawały melinie wygląd zbliżony do jaskini Hefajstosa.
Słysząc, że ktoś wszedł, bimbrownik odwrócił w stronę gościa czerwoną gębę, pokrytą trzydniowym zarostem. Rozchełstany na piersi, brudny drelich odsłaniał kępy siwych kudłów porastających tors.
- A, to ty – burknął. – Poczekaj, aż skończę…
Chłodnica, wymontowana z wraku ciężarówki, hurkotała głucho, a do podstawionego słoika kapał mętny i cuchnący buraczany samogon.
- Czego? – zapytał wreszcie.
Widok przyjaciela odrobinę go zdziwił, Maciej rzadko wstawał z wyrka przed południem.
- Widziałem coś dziwnego... – Gość zaczął opowiadać.
Były sołtys słuchał go długo i uważnie.
- Jesienią sam widziałeś dziedziczkę na rowerze – powiedział. – A teraz to... – Zasępił się.
- Co to znaczy?
- Dobrze nie jest. Coś będzie, a może i nie będzie. – Poskrobał się po zawszonej czuprynie. – Budź Hankę...
- Jestem. – Była brygadzistka stanęła w drzwiach, swoją tusząwypełniając niemal całą futrynę. – Też nie mogę spać. Coś się dzieje?
Opowiedzieli jej.
- Daj jajko – poleciła, szczerząc krzywe, popsute zęby.
Podreptał w kąt i z koszyka wydobył jedno. Położyła je na blacie i zakręciła zręcznie grubymi jak ogórki paluchami. Potem nadtłukła i wylała do szklanki.
- Żółtko czerwonawe – mruknęła ponuro. – Idą zmiany.
Pociągnęła samogonu prosto ze słoika, a potem splunęła w palenisko i długo obserwowała płomienie.
- Wraca stare – powiedziała wreszcie uroczyście i z grobową miną. – Poruszyliśmy pajęczą sieć. Dziedziczka przypomniała sobie o nas.
- O kurde – zaklął Józwa
Maciej nic nie powiedział, tylko, wymknąwszy się chyłkiem, opuścił chatę. Na skraju wsi, na drzewie wisiał kawał starej blachy od siewnika. Starzec ujął w dłoń solidną, dębową lagę i zaczął bić na alarm. Skacowany Heniek, dawny traktorzysta, mrużąc zaropiałe oczy, powoli wypełzł na światło dzienne i gnany starym nawykiem, powlókł się na placyk przed dawnym biurem.
Więcej mieszkańców Kruszewice nie miały.



Dodano: 2007-04-25 18:59:09
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS