NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Weeks, Brent - "Nocny anioł. Nemezis"

Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

Ukazały się

King, Stephen - "Billy Summers"


 Larson, B.V. - "Świat Lodu"

 Brown, Pierce - "Czerwony świt" (wyd. 2024)

 Kade, Kel - "Los pokonanych"

 Scott, Cavan - "Wielka Republika. Nawałnica"

 Masterton, Graham - "Drapieżcy" (2024)

 He, Joan - "Uderz w struny"

 Rowling, Joanne K. - "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2024, Gryffindor)

Linki

Piątek, Tomasz - "Szczury i rekiny"
Wydawnictwo: Runa
Cykl: Piątek, Tomasz - "Ukochani Poddani Cesarza"
Data wydania: Kwiecień 2004
ISBN: 83-89595-05-2
Format: 125x185 mm
Liczba stron: 168
Cena: 19,50 zł
Tom cyklu: 2



Piątek, Tomasz - "Szczury i rekiny"

Były generał Tundu Embroja ułożył się wygodnie na małych, włochatych
ciałkach. Jeden ze szczurów pisnął, ale żaden nie śmiał ugryźć człowieka.
Najwyraźniej uznały go za wyjątkowo dużego szczura, z którym nie warto
zadzierać. Ledwie Embroja zdążył skrzyżować ręce na piersi, inne szczury wbiegły
na niego, pokryły go ruchomą kołdrą ze swoich ciał. Chciały się nacieszyć jego
ciepłem. No i dobrze, pomyślał Embroja, no i dobrze, mnie też będzie cieplej.
Obok mościła sobie legowisko ruda. Ruda złodziejka, kurwa i morderczyni,
która stała się teraz jego wodzem.
- Jak rano szczury się ruszą – wymamrotała – Jeśli się ruszą… Obudź mnie
natychmiast.
- Przecież ty się obudzisz wcześniej – Tundu podniósł głowę z trzech
tłustych szczurzyc, które służyły mu za poduszkę – Twój sen czujniejszy od
mojego.
- Ale ty jesteś bardziej wygodnicki. Pierwszy poczujesz, że nie masz
kołderki. Wystarczy, że jeden szczur zeskoczy… - ziewnęła Jonga i zmrużyła oczy.
W półmroku majaczyły tylko siwe włosy byłego generała. Osiwiał, pomyślała,
przedtem był bardziej szpakowaty niż siwy.
- Czy jutro podejdziemy jakoś do mojej żony?
- Oszalałeś? Na pewno jej pilnują. Czekają, abyś się tylko objawił.
- Jonga, to jest moja żona.
- Chcesz mnie rozbawić? Czego, jak czego, ale dodatkowych rozrywek nam tu
nie trzeba.
- Jonga, to jest moja żona.
- Młodą dziewczynę wydają za starego dziada. Ona w płacz, ale oni jej
mówią: “to generał, będziesz syta i bezpieczna”. Bezpieczna. No i masz, jaka
bezpieczna. Nie dość, że ją za ciebie wydali, to jeszcze Cesarz wyrwał jej język
jako żonie zdrajcy. A ty sobie myślisz, że ona teraz czeka tylko ciebie. Żeby
obmyć ci stopy i uprać te zbutwiałe łachy? Na pewno jesteś dla niej…
- Czym, Jonga?
- Złym snem – odpowiedziała Jonga i zasnęła.
Złym snem, pomyślał Tundu. Może. Ale przecież to przez ciebie zdradziłem.
- To przez ciebie zdradziłem! – zawołał nagle, budząc echa i szczury. Echa
jęknęły, szczury zapiszczały.
- Co?! Zamknij się. Natychmiast. Jeszcze mi tu, dziadu, jakichś innych
dziadów ściągniesz swoim mamlaniem. Albo straż grodową, chociaż to mniejszy
kłopot.
- Jonga, w całym moim życiu zdradziłem wszystkich moich mocodawców i
klientów. Zdradziłem, bo za bardzo się bałem, żeby robić to, co oni chcieli. Nie
zdradziłem tylko Cesarza. Nie zdradziłem, bo…
- Bo za bardzo się bałem, żeby nie robić tego, co on chciał – dokończyła.
- I już myślałem, że spokojnie zakończę życie jako wierny sługa
przynajmniej jednej Osoby. Aż nagle przyszłaś ty, przystawiłaś mi nóż do gardła
i kazałaś tę Osobę zdradzić. A ja zdradziłem…
- Bo za bardzo się bałem, żeby nie zrobić tego, co chce Jonga.
- I teraz muszę jeszcze bardziej…
- Się bać.
- Bo mojej żonie i mojemu synowi wyrwali język. Skazali na mieszkanie w
Cesarskim Mieście Niemych. Jonga… Nie masz sumienia, co? Nie boli cię nic? Nic
cię nie uwiera? I nie mam tu na myśli tego szczura pod twoją dupą.
- Jak ci tak zależało, nie wiem, na żonie, czy na Cesarzu, to było mnie
zabić.
- No jak miałem cię zabić, kiedy…
- Się bałem.
- Kiedy trzymałaś mi nóż na gardle.
- Na noże też są sposoby. Ale słuchaj, dziadu głupi, to nie ja wyrwałam
język tej biduli, ani twojemu Aldu.
- Skąd wiesz, jak się nazywa?
- Na imiona też są sposoby. Nieważne. Nie ja im wyrwałam. I nie ja
wymyśliłam, że trzeba wyrywać języki tylko dlatego, że pan domu zniknął,
powiedzmy, wybrał się na dłuższy spacer bez glejtu podróżnego. Przemyśl to
sobie. A potem, jeśli chcesz coś zrobić dla swojej żony i dla swojego synka, to
pomóż mi się zemścić. Pomóż mi się zemścić na tym, kto nam tutaj zwalił na łeb
całe to kurestwo, jeśli chcesz zrobić coś dla swojej żony i dla swojego synka. I
dla siebie.
Tundu milczał.
- Zrozumiałeś?
- Tak. Ale wciąż nie wiem, co ci odpowiedzieć, chociaż mówisz mi to po raz
dziesiąty.
- Eeee – powiedziała lekceważąco, a może tylko ziewnęła Jonga. I teraz
zasnęła na dobre.
Leżeli w kanałach miejskich pod miastem Farsitan. Szczury leżały wszędzie
naokoło. Wszystko wokół było jak wytapetowane ich miękkimi, włochatymi ciałkami.
Gryzonie zwieszały się nawet ze ścian i ze sklepienia wielkimi szarymi gronami,
jak rojące się pszczoły. Kiście szczurów popiskiwały, podrygiwały, co jakiś czas
któryś odpadał od sklepienia, aby spaść na głowy śpiących na cembrowanym podłożu
pobratymców. Wtedy zaczynało się małe piekło pisków i wzajemnych ukąszeń. A
potem znowu wszystko cichło.
Jonga była genialna, jeśli chodzi o kryjówki. Bo w Cesarskim Mieście
Niemych też musieli się ukrywać. Wszędzie musieli się ukrywać. Po ulicach
biegały patrole i kazały wszystkim otwierać usta. Kto miał język, tego najpierw
poddawano operacji usunięcia tego organu, a dopiero potem brano na indagacyjne
tortury. Tak, aby było mu trudniej odpowiedzieć na pytania i zadowolić
śledczych.
Ruda jednak wiedziała, co robić. Kiedy tylko zobaczyła pierwszego szczura,
zaraz za nim podążyła. Szczur zaprowadził ją do studzienki, która z kolei
prowadziła do miejskich kanałów. Jonga zdążyła dopaść zwierzaka, zanim zniknął
pod ziemią. Urwała mu łeb i pod osłoną studzienki rozebrała do naga. Była
naprawdę piękna, Tundu musiał to przyznać, chociaż w głowie wciąż wirowała mu
żona i synek z zakrwawioną twarzą, i jeszcze Cesarz w strasznej masce. A
tymczasem Jonga szybko wysmarowała się cała krwią szczura.
- Teraz ty – powiedziała – Rozbieraj się.
- Nie… - szeptał Tundu – Nie, co robisz… Nie, nie…
- Musisz pachnieć szczurem, wtedy cię nie zagryzą… A najlepiej szczurzą
krwią, wtedy pachniesz jak szczur zwycięzca… No, zdejmuj te kurewskie galoty!
- Nie! Tyłka nie!
- Zabieraj ręce… O. Oj. Ojej. Tundu? Co ty masz na tyłku?
- Proszę cię, nie śmiej się.
- Tundu, na litość Ukrytych… No wiesz, dużo rzeczy widziałam, ale czegoś
takiego nie… To był mistrz… Nawet teraz poznać podobieństwo…
- Jonga, błagam…
Na pośladkach Tundu widniała jego własna karykatura, pięknie wytatuowana.
To na pewno była jego własna twarz, chociaż o wiele młodsza i złośliwie
sportretowana. Ten sam duży nos, te same tchórzliwe oczka. Twarz zrobiła surowy,
marsowy grymas, bo Tundu napiął pośladki, jak gdyby to miało uchronić go przed
upokorzeniem.
Jonga chichotała. Chichotała i chichotała, aż Tundu chciał jej coś
powiedzieć. Nie zdążył, bo nagle zapanowała cisza, a na twarzy Jongi pojawił się
cień. Cień pojawił się na całej jej nagiej postaci i na kawałku studzienki. Był
to chudy cień, który szybko i dużo gestykulował.
Tundu odwrócił się w jego stronę. W stronę jednego z gwardzistów
Cesarskiego Miasta Niemych, szczupłego, wąsatego, odzianego w kolczugę o dużych,
rzadkich okach. I machającego nagim mieczem.
Nagi miecz prawie dotknął nagiej Jongi, potem cofnął się, potem znów zaczął
kreślić w powietrzu kółka i młyńce. Gwardzista uśmiechnął się, a potem otworzył
usta i powiedział:
- A! A!
Jonga sięgnęła lewą ręką do włosów, odsłaniając na chwilę lewą pierś. Coś
metalowego mignęło w jej dłoni, a potem w powietrzu. A potem zniknęło w
okolicach szyi gwardzisty. Tundu nie wiedział, co się stało, dopóki nie zobaczył
czerwonej strugi na gardle żołnierza, który metalicznie beknął, a potem się
przewrócił na ziemię z hukiem i chrzęstem, również metalicznym. Nożyk musiał być
tak mały i ciężki, że nie tylko wbił się w gardło, ale z kretesem wpadł do
środka, może nawet został połknięty.
- No i przepadł – stwierdziła Jonga – Już go z trupa nie wygrzebię, bo
teraz musowo trzeba się schować.
- Jonga! On nie próbował nas zabić, on próbował nam coś powiedzieć. Oni tu
mówią gestami.
- A co takiego powiedział?
- Zdążył tylko powiedzieć “Jesteście”.
- To dobrze. To dobrze, że go zabiłam.
- Dlaczego?
- Bo na pewno próbował powiedzieć: “Jesteście aresztowani”. A wtedy
musiałabym pchnąć go szydłem przez dziurkę w kolczudze – zakończyła.
Była zła. Musiała teraz złapać drugiego szczura, bo tamtemu w międzyczasie
krew wyciekła, a to, co nie wyciekło, to skrzepło. Na szczęście dwa duże okazy
od razu wywęszyły trupa gwardzisty.
Dopiero po dokładnym wysmarowaniu Tundu, oboje wkroczyli w szczurze
królestwo kanałów. Ostatnie chyba królestwo, które nie podlegało Cesarzowi.
- Jonga, ty nosisz ze sobą szydło?
- Noszę ze sobą wiele rzeczy. Ale szydło to bardzo dobra rzecz dla kobiety.
Za noszenie noża mogą aresztować, za szydło nawet nie przyjdzie im do głowy.


Dodano: 2006-04-22 13:39:32
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fonstad, Karen Wynn - "Atlas śródziemia


 Fosse, Jon - "Białość"

 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

Fragmenty

 Grimwood, Ken - "Powtórka"

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS