NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (czarna)

McGuire, Seanan - "Pod cukrowym niebem / W nieobecnym śnie"

Ukazały się

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (czarna)


 Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (niebieska)

 Kingfisher, T. - "Cierń"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Maas, Sarah J. - "Dom płomienia i cienia"

 Lloyd Banwo, Ayanna - "Kiedy byłyśmy ptakami"

 Jadowska, Aneta - "Tajemnica domu Uklejów"

 Sablik, Tomasz - "Mój dom"

Linki

Kossakowska, Maja Lidia - "Siewca Wiatru"
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Cykl: Zastępy Anielskie
Data wydania: 2004
ISBN: 83-89011-37-9
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Liczba stron: 560



Kossakowska, Maja Lidia - "Siewca wiatru"

1.Archanioł
Nacisnął klamkę. Znalazł się w eleganckim holu. Drzwi do salonu, sypialni i gabinetu pozostawiono otwarte. Przestronne, jasne wnętrza, urządzone z gustem, sprawiały pogodne wrażenie. Kontrastowały boleśnie z ponurym wyrazem twarzy właściciela.
- Daimon? - zdziwił się Anioł Objawień - nie spodziewałem się ciebie. Wejdź. Usiądźmy w salonie. Tam będzie najwygodniej.
Przepuścił go do środka. Frey rozejrzał się po pokoju. Eleganckie meble, stonowane dodatki, za szkłem barek z pokaźną kolekcją flaszek. Nieźle.
Minął niski stolik, zajął miejsce na szerokiej sofie, założył nogę na nogę i sięgnął po papierosa. Regent Królestwa przysiadł na brzegu fotela, ale zaraz zerwał się, zaczął nerwowo krążyć po pokoju. Wyraźnie był wściekły, zgnębiony i sfrustrowany. Wyłamywał palce, z trudem zachowując spokój.
- Co w Królestwie? - pytanie zabrzmiało niczym trzaśnięcie bicza.
Daimon zdjął okulary, wsunął do kieszeni.
- Wszędzie wrze. Zbrojne bandy pustoszą Limbo. W niskich kręgach co chwila wybuchają zamieszki. Arystokraci żrą się z urzędnikami, Teratel ogłosił powrót do wieku niewinności i nasprowadzał zakazanych mord z całego Wszechświata. Swoją drogą, żałosna postać. Nowi regenci Och, Dubiel i Nitael tracą popularność jak dziurawa dętka powietrze. Lada chwila wylecą.
Jednym słowem, burdel. Razjel radzi sobie lepiej, niż mogłeś przypuszczać, ale i jemu cugle wysuwają się z rąk. Walczy jak lew. Michała trzeba było niemal ogłuszyć, żeby nie zerwał się z Zastępami przywracać ci tron. Mielibyśmy wtedy wojnę domową nie do opanowania. Jeszcze trochę, ale już nie długo, Gabrysiu. Prości aniołowie widzą w tobie odnowiciela Królestwa, gwarant spokoju i prawa. Niedługo wrócisz, Dżibril, ale nie spodoba ci się to, co zastaniesz.
Gabriel przesunął ręką po twarzy.
- Spodziewam się - mruknął.
Daimon odłożył papierosa do popielniczki, musnął palcami policzek z wizerunkiem salamandry. - Sophia nasłała na mnie pożeracza - odezwał się cicho.
Gabriel drgnął.
- Co?!
Frey westchnął.
- Pożeracza. Taką magiczną larwę...
- Na Głębię, wiem co to jest! - syknął archanioł - Oszalała, czy jak? Jesteś pewien? Wiesz, o czym mówisz? Anioł Zagłady przymknął powieki. Poczuł jak ogarnia go zmęczenie i odrobina irytacji.
- Rany, Dżibril, jestem poczytalny.
Zielone oczy archanioła w zmizerniałej, bladej twarzy lśniły gorączkowo.
- Nie do wiary, nie do wiary - mamrotał biegając wokół dywanu - Jak do tego doszło?

_________________

2.Bitwa

- Co to jest?! - krzyknął Nuriel, dźgając palcem w zwierciadło.
Załzawione, opuchnęte od dymu oczy Gabriela spojrzały nieprzytomnie.
- Wyłazi ze szczeliny! Patrz!
Gabriel przypadł do lustra.
- Posłać wozy bojowe chajot!

Z czeluści wypełzały ogromne, opancerzone stwory, przypominające owady połączone z maszyną. Zdawały się pokraczne. Niezgrabne, segmentowate nogi przesuwały się z chrzęstem, zaczepiały o siebie. Wyglądały jak kikuty nierównej długości, obcięte w pośpiechu. Stwory zataczały się, ale twardo pełzły do przodu. Pośrodku tułowi chwiały się cienkie, segmentowate szyje, zakończone bezokimi paszczami. Niektóre miały całe pęki takich szyj, inne tylko jedną lub dwie. U części pokracznych chsząszczy, jak ochrzcił je na własny użytek Gabriel, w ogóle nie było segmentowych macek, tylko coś w rodzaju gigantycznych szczęk. Wszystkie porastało mnóstwo gruzłowatych wyrostków, wypustek i guzów.

Regent Królestwa patrzył bezradnie, jak ku stworzeniom przyskakują oddziały skrzydlatych i cofają się, ponosząc dotkliwe straty. Mackowate szyje raziły aniołów trującym, smrodliwym dymem i fioletowymi płomieniami, spopielającymi obrońców na pył. Zapalające pociski, podobne do małych komet, wybuchały na i pod pancerzami, nie czyniąc im szkody. Krzyk triumfu, gdy jeden z granatów urwał członowatą nogę potwora, przerodził się w jęk zawodu, bo gruba, gruzłowata narośl na pancerzu natychmiast poczęła pęcznieć, przemieniając się w nowe odnóże.

Naprzeciw potworom Mroku już toczyły się chajot, wibrując niskim pomrukiem. Woźnice cisnęli „naczynia gniewu”, płaskie, obłe pociski burzące. Pomknęły ze świstem, a ich lśniące, czerwone ślepia wypatrywały słabych punktów celu. Uderzyły. Pierwszy rozprysnął się na pancerzu stwora, urwał pęk macek, nie czyniąc więcej szkody. Natychmiast zaczęły odrastać. Drugi odbił się do gruzłowatej powierzchni, wybuchł w powietrzu, raniąc wielu obrońców. Pozostałe także okazały się nieskuteczne.

Chajot zaniechały sypania pocisków, z brzękiem opuściły poczwórne skrzydła, otwarły cztery dysze, przesłonięte maskami o kształcie lwich i byczych pysków, powoli szykując się do natarcia.

Machiny chaosu zatrzymały się, rozwarły podobne do owadzich szczęk klapy z przodu i zamarły w bezruchu. Chajot ruszyły. Spod kół podniosły się chmury popiołu. Zazębiające się i rozplatające podczas biegu tarcze wydawały charakterystyczny, wysoki świst. Trzydzieści sześć wozów bojowych poruszało się równo niczym ostrze gigantycznej kosy.

Owadzie machiny z chrzęstem osiadły na brzuchach, z odgłosem, przypominającym westchnienie, wciągnęły odnóża. Spomiędzy rozwartych szczęk wydobył się snop oślepiającego, fioletowego światła. Fala uderzeniowa, towarzysząca eksplozji, rozdarła trzy wozy bojowe na strzępy. Zdarła pokrywy pancerza, odarła woźniców ze skóry i mięśni, pozostawiając płonące, poszarpane szkielety skrzydlatych i ich machin.
Cztery chajot zataczały się niczym pijane, na połamanych kołach, z opalonymi, powyginanymi pancerzami. Jeden wpadł w grupę własnych żołnierzy i eksplodawał. Pozostałe wozy parły do przodu. Wypluły z hukiem chichoczące, ogniste kule, które zalały machiny Siewcy jedną ławą płomieni.
- Chaszmal! - ryczał do oka dnia Gabriel. - Chaszmal! Natychmiast się wycofuj! To nie czas na brawurę!


Dodano: 2006-04-22 11:31:16
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-
Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Hoyle, Fred - "Czarna chmura"


 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

 Simmons, Dan - "Czarne Góry"

Fragmenty

 Mara, Sunya - "Burza"

 Mrozińska, Marta - "Jeleni sztylet"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Rothfuss, Patrick - "Wąska droga między pragnieniami"

 Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

 Sablik, Tomasz - "Próba sił"

 Kagawa, Julie - "Żelazna córka"

 Pratchett, Terry - "Pociągnięcie pióra. Zaginione opowieści"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS