NAST.pl
 
Komiks
  Facebook
Facebook
 
Forum

  RSS RSS

 Strona główna     Zapowiedzi     Recenzje     Imprezy     Konkursy     Wywiady     Patronaty     Archiwum newsów     Artykuły i relacje     Biblioteka     Fragmenty     Galerie     Opowiadania     Redakcja     Zaprzyjaźnione strony   

Zaloguj się tutaj! | Rejestruj

Patronat

Nayler, Ray - "Góra pod morzem" (niebieska)

Clarke, Arthur C. & Lee, Gentry - "Ogród Ramy"

Ukazały się

Esslemont, Ian Cameron - "Kamienny wojownik"


 Kagawa, Julie - "Dusza miecza"

 Pupin, Andrzej - "Szepty ciemności"

 Ferek, Michał - "Pakt milczenia"

 Markowski, Adrian - "Słomianie"

 Sullivan, Michael J. - "Epoka legendy"

 Stewart, Andrea - "Cesarzowa kości"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku"

Linki

Clark, P. Djèlí - "Ring Shout"
Wydawnictwo: Mag
Cykl: Horror
Tytuł oryginału: Ring Shout
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Data wydania: Październik 2022
ISBN: 978-83-67353-11-3
Oprawa: twarda
Liczba stron: 144
Cena: 29,00 zł
Rok wydania oryginału: 2020
Wydawca oryginału: St Martin's Press



Clark, P. Djèlí - "Ring Shout"

Krwawe Dzikie Południe


Choć P.Djéli Clark jest w Polsce i nie tylko najbardziej znany z tekstów o alternatywnym Egipcie (czyli z „Władcy dżinów” czy „Martwego dżinna w Kairze i innych opowiadań”), „Ring shout”, kolejna książka amerykańskiego autora, ukazująca się tym razem w serii horroru Maga, zabiera nas na amerykańskie Południe, do 1922 roku. Trzy przyjaciółki: Sadie Watkins, Cordelia Williams, zwana też Kuchareczką, i narratorka Maryse Boudreaux prowadzą w leżącym w Georgii miasteczku Macon polowanie na kukluxy. Dla niewtajemniczonych te ostatnie to „zwykli” rasiści, niektórzy członkowie coraz popularniejszego w powieściowych czasach Ku-Klux-Klanu. Maryse, jako widząca, postrzega ich jako potworne, demoniczne istoty, fundamentalnie różniące się od przeciętnych, ludzkich, członków Klanu. Sprawność w posługiwaniu się bronią palną Sadie, talent Kuchareczki do materiałów wybuchowych i magiczny, przywoływany w najtrudniejszych momentach miecz Maryse dają kobietom przewagę w starciach z kukluxami. Na horyzoncie czai się jednak także złowrogi rzeźnik Clyde oraz kryjące się za nim dużo poważniejsze niebezpieczeństwo…

Tytułowy „ring shout” to pochodząca jeszcze z czasów pierwszych czarnych niewolników w Ameryce Północnej na poły religijna, ekstatyczna ceremonia składająca się głównie z tańca i śpiewu (skądinąd wciąż żyjąca we współczesnej tradycji muzyki gospel w postaci pieśni czy utworów muzycznych zwanych „shoutami”). W powieści odgrywa ona istotną rolę w kierowanej w nieformalnym sensie przez babunię Jean społeczności, do której należą trzy główne bohaterki. Seniorka Jean jest też głównym źródłem odwołań do kultury czy języka Gullah, używanego przez niektórych czarnych mieszkańców Georgii i Karoliny Południowej.

Licząca sto kilkadziesiąt stron książka, w 2020 roku nagrodzona zarówno Nebulą, jak i Locusem w kategorii minipowieści, łączy historyczne wydarzenia (takie jak na przykład masakra w Tulsie, znana choćby z serialowej wersji „Strażników”) z miejskim fantasy i pulpowym horrorem. Kluczową rolę w genezie Clarkowych kukluxów odgrywa słynny film D.W.Griffitha, „Narodziny narodu”, łączony przez autora z okultyzmem. Nienawiść jest w „Ring shoucie” opisywana jako wyjątkowo potężna emocja, a perspektywy jej wykorzystania bywają zaskakujące. Początkowo opisywana wyłącznie w zarysie tragedia z dzieciństwa Maryse uczyniła z dziewczyny groźną broń, co w kluczowym momencie akcji stawia narratorkę przed fundamentalnym wyborem, a jednocześnie zmusza ją do odtworzenia tego, co się niegdyś wydarzyło.

Chwilami elementy czystego horroru wydają się w „Ring shoucie” przedstawiane nieco zbyt dosłownie. Płynąca litrami krew i odcinane kończyny budzą wtedy raczej znużenie niż wywołują emocje. Zadanie odtworzenia w polskim tłumaczeniu manieryzmów i atmosfery języku Gullah też okazuje się najczęściej zbyt trudne i raczej nienaturalne. Dużo lepiej wypadają momenty, gdy obrazowanie staje się mniej bezpośrednie, przywodząc na myśl choćby filmy Guilermo Del Toro, a jeszcze ciekawszy jest wątek manipulacji czasem, w którym zasadniczą rolę odgrywa mój ulubiony bohater opowiadanej historii, pochodzący z 1937 roku doktor Antoine Bisset. I choćby dla tych elementów warto po tekst Clarka sięgnąć.


Autor: Adam Skalski
Dodano: 2023-01-23 19:25:04
Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Janusz S. - 19:40 23-01-2023
Recenzja świetnie trafiająca w moje własne wrażenia.
To po prostu bardzo dobra rozrywka. A hektolitry mi zupełnie nie przeszkadzały. Jak u Tarantino, taka konwencja.

Shadowmage - 19:45 23-01-2023
Przy czym, mam wrażenie, że te hektolitry są znacznie mniej nachalne niż u Tarantino, co innego się wysuwa na pierwszy plan (żeby nie było, bardzo lubię filmu QT).

Janusz S. - 21:30 23-01-2023
Bo porównujemy filmy z książką. Na ekranie hektolitry byłyby lepiej wyeksponowane. :)

Shedao Shai - 15:22 31-01-2023
Zmęczyła mnie ta książka. Dość mocno nużył mnie aspekt rasowy, który grał w tej książce główne skrzypce. Przerysowanie realiów zahaczało o parodię i o ile doceniam konwencję; baa: lubię taką konwencję, tak tu coś nie zagrało. Jeśli to jakiś wewnętrzny żart od Amerykanina dla Amerykan, to ja go nie załapałem. Skończyło się tak, że ta cienka w końcu (100-coś stron) książka sprawiła mi dość sporo trudności (polegających przede wszystkim na tym, że jak już odłożyłem książkę, to nie miałem ochoty do niej wrócić).

Sądzę, że bardziej podobałaby mi się ekranizacja tej książki, gdyby taka kiedyś powstała.

nosiwoda - 15:27 31-01-2023
Ale których realiów?

Shedao Shai - 15:29 31-01-2023
nosiwoda pisze:Ale których realiów?


świata przedstawionego w książce?

nosiwoda - 17:14 31-01-2023
No i które z realiów przedstawionych w książce wydały Ci się przerysowane? Ciekaw jestem :usmiech4:

Bibi King - 17:32 31-01-2023
Jeśli to jakiś wewnętrzny żart od Amerykanina dla Amerykan(ów)

Ale co dokładnie miałoby być tym żartem? Bo też mnie zaintrygowałeś.

Shedao Shai - 18:29 31-01-2023
nosiwoda pisze:No i które z realiów przedstawionych w książce wydały Ci się przerysowane? Ciekaw jestem :usmiech4:


Kusi mnie żeby odpisać: "no jak to które? Te realia świata przedstawionego z książki" :twisted: , ale chyba rozumiem ducha Twojego pytania, więc postaram się rozpisać dokładniej. Przerysowane mamy tu właściwie wszystko (tego chyba nie muszę udowadniać?), co samo w sobie nie jest złe - taka konwencja. Tyle, że mi te elementy się nie składają w atrakcyjny obraz świata: na czele z kukluxami (demonami); pomysł jest dla mnie na tyle absurdalny, że rozjechał się z moimi zdolnościami zawieszenia niewiary i przez 1/3 lektury siedziałem ze skwaszoną miną, zastanawiając się co ja czytam za bzdury. Już wiem, ale wciąż - pomysł mi się nie podoba, jest zbyt... przerysowany? Absurdalny? Czy też może inaczej: w innym otoczeniu podszedłby mi lepiej, ale mając naokoło niego niezbyt interesujące postacie i nieangażującą fabułę, oberwało się i kukluksom?

Bibi King pisze:
Jeśli to jakiś wewnętrzny żart od Amerykanina dla Amerykan(ów)

Ale co dokładnie miałoby być tym żartem? Bo też mnie zaintrygowałeś.


"Ring shout" :) To nie teza - ja sam się zastanawiam, czy może idąc w tę stronę, coś by się z tego wyciągnęło. Książka wydaje mi się kulturowo obca; może Amerykanin wyjąłby z niego coś, co mi umknęło? A może nie. Zastanawiam się.

Janusz S. - 19:00 31-01-2023
Shedao Shai pisze:Książka wydaje mi się kulturowo obca...

Napisał miłośnik (ponoć) fantastyki... obcych cywilizacji, nieznanej przyszłości i niczym nieskrępowanego światotwórstwa w fantasy. Przepraszam Cię za nieuprzejmość, ale czegoś równie absurdalnego nie spodziewałem się przeczytać w twoich postach

Shedao Shai - 19:57 31-01-2023
Janusz S. pisze:
Shedao Shai pisze:Książka wydaje mi się kulturowo obca...

Napisał miłośnik (ponoć) fantastyki... obcych cywilizacji, nieznanej przyszłości i niczym nieskrępowanego światotwórstwa w fantasy. Przepraszam Cię za nieuprzejmość, ale czegoś równie absurdalnego nie spodziewałem się przeczytać w twoich postach


Ale co Cię tak poruszyło w cytowanym zdaniu? Wszyscy mamy rzeczy o których lubimy czytać i takie, które nas męczą. Nurty, motywy, konwencje i tak dalej. Czemu akurat moje zmęczenie "Ring Shoutem" jest dla Ciebie tak absurdalne?

Janusz S. - 21:37 31-01-2023
Zmęczenie tekstem każdemu się może zdarzyć przy lekturze dowolnej książce. To tylko twoje uzasadnienie wystąpienia tego zjawiska jest humorystyczne :mrgreen:
"Obcość kultury" odrzuciła cię od książki zaliczanej do fantastyki... czyli wedle znanych z forum objawów, twego ulubionego działu literatury, zajmującego się przede wszystkim, uwaga, uwaga... obcymi :0X: kulturami.
Naprawdę trzeba było to wyjaśniać?
To mniej więcej to samo jak stwierdzenie zapalonego miłośnika kryminałów, że jakiś kryminał książka zmęczył go z powodu opisów przestępstw.

nosiwoda - 07:57 01-02-2023
Shedao Shai pisze:Przerysowane mamy tu właściwie wszystko (tego chyba nie muszę udowadniać?)

No jednak chyba musisz. Przynajmniej ja dalej nie wiem, o co Ci chodzi. O kulturę Gullah? O podziały klasowe i rasowe? O wszechobecność broni palnej? O jedzenie mięsa w deli? O lincze? O marsze KKK? O potańcówkach w łatwopalnych budach? O pogrom w Tulsie? To wszystko akurat prawda. Naprawdę nie wiem, co w tej krótkiej powieści było przerysowane. Bo chyba nie chodzi Ci o magię, duchy i potwory z innych wymiarów :)

Shedao Shai - 09:01 01-02-2023
nosiwoda pisze:
Shedao Shai pisze:Przerysowane mamy tu właściwie wszystko (tego chyba nie muszę udowadniać?)

No jednak chyba musisz. Przynajmniej ja dalej nie wiem, o co Ci chodzi. O kulturę Gullah? O podziały klasowe i rasowe? O wszechobecność broni palnej? O jedzenie mięsa w deli? O lincze? O marsze KKK? O potańcówkach w łatwopalnych budach? O pogrom w Tulsie? To wszystko akurat prawda. Naprawdę nie wiem, co w tej krótkiej powieści było przerysowane. Bo chyba nie chodzi Ci o magię, duchy i potwory z innych wymiarów :)


Efekt końcowy był przerysowany. I tyle. Niektóre elementy świata były oparte w historii (jak wskazałeś), niektóre to czysta fantastyka, a sposób w jaki zostały zmiksowane i zaprezentowane jako historia był dla mnie absurdalny i nieco niestrawny.

Shedao Shai - 09:10 01-02-2023
Janusz S. pisze:Zmęczenie tekstem każdemu się może zdarzyć przy lekturze dowolnej książce. To tylko twoje uzasadnienie wystąpienia tego zjawiska jest humorystyczne :mrgreen:
"Obcość kultury" odrzuciła cię od książki zaliczanej do fantastyki... czyli wedle znanych z forum objawów, twego ulubionego działu literatury, zajmującego się przede wszystkim, uwaga, uwaga... obcymi :0X: kulturami.
Naprawdę trzeba było to wyjaśniać?
To mniej więcej to samo jak stwierdzenie zapalonego miłośnika kryminałów, że jakiś kryminał książka zmęczył go z powodu opisów przestępstw.


Trochę za mocno skupiłeś się na jednym zdaniu z jednego posta z moich wypowiedzi tutaj, a potem za dużo sobie na jego podstawie dopowiedziałeś. Co mnie odrzuciło od książki - opisałem w pierwszym poście (zbytnie skoncentrowanie na kwestiach rasowych, bo natykam się na coś takiego ostatnio zbyt często i zaczęło mnie nudzić, plus nie łyknąłem realiów świata przedstawionego o czym dyskutuję tu z nosiwodą). A resztę dopisałem w trzecim: fabuła mnie nie wciągnęła, a losy postaci nie zainteresowały. To są czynniki, które mnie odrzuciły od powieści i jeśli chcesz się na czymś koncentrować, to sugeruję właśnie to. Kwestia obcości kulturowej to nawet nie był zarzut, ot - wspomniałem o tym przy okazji zastanawiania się, czy - cytuję - może Amerykanin wyjąłby z niego coś, co mi umknęło? A może nie. Zastanawiam się. To była obserwacja, nie zarzut. Próba dojścia do tego, czemu tak się rozminąłem z akurat tą powieścią.

Janusz S. - 10:15 01-02-2023
Shedao Shai pisze:Trochę za mocno skupiłeś się na jednym zdaniu z jednego posta z moich wypowiedzi tutaj, a potem za dużo sobie na jego podstawie dopowiedziałeś.

To dlatego, że tylko jedno było absurdalne :mrgreen:

nosiwoda - 10:26 01-02-2023
Shedao Shai pisze:Efekt końcowy był przerysowany. I tyle. Niektóre elementy świata były oparte w historii (jak wskazałeś), niektóre to czysta fantastyka, a sposób w jaki zostały zmiksowane i zaprezentowane jako historia był dla mnie absurdalny i nieco niestrawny.

:roll: :?: :roll:

historyk - 11:52 01-02-2023
Janusz S. pisze:"Obcość kultury" odrzuciła cię od książki zaliczanej do fantastyki... czyli wedle znanych z forum objawów, twego ulubionego działu literatury, zajmującego się przede wszystkim, uwaga, uwaga... obcymi :0X: kulturami.
Naprawdę trzeba było to wyjaśniać?

Tak, bo tu nie chodzi o obcość w sensie fantastycznym, a obcość w sensie niedotyczących nas konfliktów z naszego świata - jest to książka rasistowska, w której wszystkie negatywne postaci to biali (lub demony), a wszystkie pozytywne to czarni (jedynym wyjątkiem jest Żydówka, przy której od razu pada komentarz: A od kiedy to Żydy są białe?). Nie nasze problemy + rasizm + mierna fabuła (standard fantasy - Mesjaszka z drużyną ratuje świat) + trochę standardu niby przewrotnie, a de facto prymitywnie odwróconego (rycerka ratuje porwanego przez potwora - Perseuszka i Andromed :D).

Jest to książka ideologiczna, stąd wzbudzająca zachwyt zwolenników pewnych ideologii, ale obiektywnie jest przeciętna (byłaby słaba, gdyby nie dość fajny język). Żeby czerpać jakąś przyjemność z czytania, trzeba z góry założyć, że to pastisz, bo jeśli podejdziesz do niej na poważnie, to się tylko wymęczysz (chyba że podzielasz ideolo autora, wtedy zachwyt gwarantowany).
_______________________
http://seczytam.blogspot.com

Shadowmage - 19:02 01-02-2023
Lol :D Czasem naprawdę brak mi słów :D

Bibi King - 09:52 02-02-2023
Prawda? Kosmici są wśród nas...

historyk - 10:28 02-02-2023
Shadowmage pisze:Lol :D Czasem naprawdę brak mi słów :D

A z czym konkretnie się nie zgadzasz? Przecież ci nie zabraniam - możesz wskazać negatywnego bohatera czarnego, albo pozytywnego białego. Możesz też wykazać, że fabuła nie jest sztampowa, że nie mamy standardu + prymitywnego odwrócenia ról.

I lepiej od razu pilnuj tego powyżej, bo już minęły trzy tygodnie, więc przebiera girkami do kolejnej gufnoburzy - tyle mniej więcej trwa u niego cykl od wyciszenia do gufnoburzy.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com

Bibi King - 11:28 02-02-2023
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

asymon - 11:49 02-02-2023
Janusz S. pisze:
Shedao Shai pisze:Książka wydaje mi się kulturowo obca...

Napisał miłośnik (ponoć) fantastyki... obcych cywilizacji, nieznanej przyszłości i niczym nieskrępowanego światotwórstwa w fantasy. Przepraszam Cię za nieuprzejmość, ale czegoś równie absurdalnego nie spodziewałem się przeczytać w twoich postach


To chyba chodzi o co innego. O "aspekt rasowy", kurcze, nie wiem jak to inaczej określić, na który my, Polacy, jesteśmy trochę ślepi, bo jesteśmy społeczeństwem jednak mocno homogenicznym.

Wracając do tematu, miałem chyba podobny problem z "Hańbą" Coetzee(go?) Nie wyłapywałem wielu niuansów, głownie rasowych, przez długi czas nie kojarzyłem, kto jest jakiej rasy, a autor tego nie podawał. Gdy Lurie wyjechał na wieś, do córki, dopiero pod koniec tego epizodu "zaskoczyło", że wszyscy tam są czarni. Co prawdopodobnie dla południowoafrykańskiego czytelnika było oczywiste. I że cała książka jest w sumie rozliczeniem z Apartheidem i że chodzi o odwrócenie ról oprawców i ofiar, przyszło to dopiero jakiś czas po lekturze. Ale też do dziś nie wiem, jaki kolor skóry miała studentka, z którą Lurie miał romans na początku (i czy to miało jakiekolwiek znaczenie).

Podobnie z "Missoulą" Jona Krakauera. Zrozumiałem, że futbolista oskarżony o gwałt był czarnoskóry dopiero gdy autor wprost to napisał i opisał tego skutki, dla oskarżenia i obrony.


Książki Clarka nie czytałem, ale mogę sobie wyobrazić, że np. mieszkaniec Konga (dawniej Belgijskiego) wszystkich białych uważa za potwory.

Janusz S. - 12:29 02-02-2023
asymon pisze:To chyba chodzi o co innego. O "aspekt rasowy", kurcze, nie wiem jak to inaczej określić, na który my, Polacy, jesteśmy trochę ślepi, bo jesteśmy społeczeństwem jednak mocno homogenicznym...
(...)
Książki Clarka nie czytałem, ale mogę sobie wyobrazić, że np. mieszkaniec Konga (dawniej Belgijskiego) wszystkich białych uważa za potwory.

Nie wydaje mi się (tzn. że chodzi o coś innego a nie o potencjalne opinie mieszkańców Konga). Trudno mi sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek nie wiedział czym zajmował się ku-klux-klan. To nie o brak orientacji chodzi. W książce dużą rolą odgrywają tradycje Gullah i sam obyczaj/rodzaj sztuki, który nawet nie dorobił się polskiej nazwy i występuje jako tytułowy "ring shout". Nie wątpię, że dla czarnoskórych obywateli USA ma on o wiele głębsze i odmienne znaczenie, niż dla mało zorientowanego polskiego czytelnika. Ja ja. Tylko cała dyskusja nie dotyczyła tego czego nie wiemy, tylko motywacji do poznawania tych obcych kultur. @Shedao użył argumentu o "obcości kulturowej", który mnie po prostu śmieszy u czytelnika fantastyki, która z założenia jest eksploracją nieznanych kultur, cywilizacji, światów. Po to się czyta fantastykę, żeby poznawać to nieznane. A przynajmniej po to ja czytam.

Z pewnością masz rację co do trudności przy czytaniu książek, w których zjawiska oczywiste dla autora i typowe dla opisywanej rzeczywistości są dla polskiego czytelnika kompletnie nieznane. Nie czytałem książek, które wymieniłeś, więc do nich nie mogę się odnieść, ale chyba rzadko dotyczy ono książek fantastycznych. Chyba, że tak jak w "Ring Shout" fantastyczne są jedynie niektóre elementy a reszta jest mocno oparta na istniejących realiach. Fantastyka nie wymaga jednak, żeby się tymi realiami przejmować, bo można je potraktować jako fikcyjne jak w większości książek SF&F. Czasami to jednak nie działa, gdy książka ma nieliczne elementy fantastyczne osadzone w istniejącej rzeczywistości i ta rzeczywistość ma znaczenie dla zrozumienia książki. Ostatnio brak znajomości kontekstu kulturowego męczy mnie przy lekturze "Koko" Strauba, która idzie mi mocno opornie, bo ciągle się chwytam na tym, że nie rozumiem kontekstu dialogów, jakichś oczywistych zjawisk ukrytych za fragmentami, w których ewidentnie coś mi umyka. Są to np slangowe określenie weteranów z Wietnamu, nazwy przeróżnych lokalnych produktów spożywczych, które bohaterowie kupują, jedzą, piją i odnoszą się do niech, a ja nie mam pojęcia co to właściwie było, nazwy lokali, restauracji, gazet o których nie mam pojęcia.

Shedao Shai - 12:44 02-02-2023
Janusz S. pisze:Z pewnością masz rację co do trudności przy czytaniu książek, w których zjawiska oczywiste dla autora i typowe dla opisywanej rzeczywistości są dla polskiego czytelnika kompletnie nieznane. Nie czytałem książek, które wymieniłeś, więc do nich nie mogę się odnieść, ale chyba rzadko dotyczy ono książek fantastycznych. Chyba, że tak jak w "Ring Shout" fantastyczne są jedynie niektóre elementy a reszta jest mocno oparta na istniejących realiach. Fantastyka nie wymaga jednak, żeby się tymi realiami przejmować, bo można je potraktować jako fikcyjne jak w większości książek SF&F. Czasami to jednak nie działa, gdy książka ma nieliczne elementy fantastyczne osadzone w istniejącej rzeczywistości i ta rzeczywistość ma znaczenie dla zrozumienia książki. Ostatnio brak znajomości kontekstu kulturowego męczy mnie przy lekturze "Koko" Strauba, która idzie mi mocno opornie, bo ciągle się chwytam na tym, że nie rozumiem kontekstu dialogów, jakichś oczywistych zjawisk ukrytych za fragmentami, w których ewidentnie coś mi umyka. Są to np slangowe określenie weteranów z Wietnamu, nazwy przeróżnych lokalnych produktów spożywczych, które bohaterowie kupują, jedzą, piją i odnoszą się do niech, a ja nie mam pojęcia co to właściwie było, nazwy lokali, restauracji, gazet o których nie mam pojęcia.


Przyznaję, że dość mocno rozbawiło mnie zestawienie Twojej reakcji na mój odbiór "Ring Shout" z Tobą, opisującym w bardzo podobny sposób swój odbiór "Koko" :mrgreen:

Czemu Ci opornie idzie? Przecież jesteś fanem fantastyki, obce kulturowo elementy powinny Cię dodatkowo motywować do lektury. No wiesz - eksploracja nieznanych kultur i tak dalej... :angel:

Janusz S. - 13:08 02-02-2023
Shedao Shai pisze:Przyznaję, że dość mocno rozbawiło mnie zestawienie Twojej reakcji na mój odbiór "Ring Shout" z Tobą, opisującym w bardzo podobny sposób swój odbiór "Koko" :mrgreen:

Czemu Ci opornie idzie? Przecież jesteś fanem fantastyki, obce kulturowo elementy powinny Cię dodatkowo motywować do lektury. No wiesz - eksploracja nieznanych kultur i tak dalej... :angel:

Pisałem o szczegółach, które mogą mieć jakieś znaczenie lub nie a nie w odbiorze całości. Jeśli książka mi się nie spodoba (a naprawdę trudno zgadnąć na tym etapie) to nie dlatego, że amerykańska kultura jest dla mnie obca. To kwestia progu wejścia a nie oceny końcowej, porównania nie mają więc w moim przekonaniu większego sensu (przeczytałem kilkadziesiąt stron). Rozczaruję Cię pewnie, ale u mnie najczęściej skutkiem takich problemów przy czytaniu jest powtórna lektura, żeby za drugiem razem wyłapać to wszystko co za pierwszym mi umknęło.

Komentuj


Artykuły

Plaża skamielin


 Zimny odczyt

 Wywiad z Anthonym Ryanem

 Pasje mojej miłości

 Ekshumacja aniołka

Recenzje

Fosse, Jon - "Białość"


 Hoyle, Fred - "Czarna chmura"

 Simmons, Dan - "Modlitwy do rozbitych kamieni. Czas wszystek, światy wszystkie. Miłość i śmierć"

 Brzezińska, Anna - "Mgła"

 Kay, Guy Gavriel - "Dawno temu blask"

 Lindgren, Torgny - "Legendy"

 Miles, Terry - "Rabbits"

 McCammon, Robert - "Królowa Bedlam"

Fragmenty

 Lewandowski, Maciej - "Grzechòt"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga druga"

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #2

 Sherriff, Robert Cedric - "Rękopis Hopkinsa"

 Howard, Robert E. - "Conan. Księga pierwsza"

 Howey, Hugh - "Silos" (wyd. 2024)

 Wagner, Karl Edward - "Kane. Bogowie w mroku" #1

 Mara, Sunya - "Burza"

Projekt i realizacja:sismedia.eu       Reklama     © 2004-2024 nast.pl     RSS      RSS