Nie jestem tłumaczem. Jestem autorem Josepha Conrada piszącego Heart of Darkness dla dwudziestopierwszowiecznych polskich czytelników.
Jacek Dukaj
Albowiem takie zadanie przed sobą postawiłem: słowem pisanym sprawić, byś usłyszał, byś poczuł, a nade wszystko - zobaczył. Tyle i nic więcej, tyle - gdyż w tym jest wszystko.
Joseph Conrad
Kiedy czytamy w 2017 roku „Serce ciemności”, czytamy inną książkę niż Brytyjczycy w roku 1899. Te same zdania otwierają w nas inne przeżycia. Inne słowa-klucze pasują bowiem do czytelników coraz odleglejszych od świata i kultury oryginału. Wszystko trzeba zmienić, aby najważniejsze - przeżycie zadane przez autora - pozostało takie samo.
Co robi Marlow na łodzi, płynącej nocą po Tamizie? „Wżywa” w siebie słuchaczy mocą swojej opowieści - jak on sam „wżył” się w Kurtza.
Jaka dziś jest rola literatury transferu przeżyć? Jak dokonać masowej transfuzji Conradowej ciemności do serc współczesnych czytelników? I czy jest to jeszcze w ogóle możliwe w sztuce słów zastępujących wrażenia zmysłowe?
Projekt-obsesja, wyzwanie, które prześladowało Jacka Dukaja od kilkunastu lat, a zarazem eksperyment-test z przekładalności prozy i przeżycia.
To nie jest nowe tłumaczenie, to coś znacznie więcej.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Tytuł oryginału: Heart of Darkness
Tłumaczenie: Jacek Dukaj
Data wydania: 25 Października 2017
Rok wydania oryginału: 1902
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
Kato Starszy - 16:58 07-09-2017
To jakaś nowa moda, aby nazwisko tłumacza wrzucać zaraz pod nazwiskiem autora na okładce?
Idiotyczny zabieg.
Shadowmage - 17:03 07-09-2017
Nie wiem co wyszło finalnie, ale mowa była swego czasu zdaje się nawet o retellingu, więc może i jest to uzasadnione.
Ziuta - 17:13 07-09-2017
Kato Starszy pisze:To jakaś nowa moda, aby nazwisko tłumacza wrzucać zaraz pod nazwiskiem autora na okładce?
Idiotyczny zabieg.
Nie taka nowa. Tak wydawano Szekspira w wersji Barańczaka, czy, niedawno, nowy przekład Wielkiego Gatsby'ego (przełożył Dehnel). Ciekawe, jak wersję Dukaja odbiorą translatolodzy.
Spriggana - 18:12 07-09-2017
Wolę na okładce, niż szukanie nazwiska tłumacza podanego drobnym druczkiem na stronie
redakcyjnej – tam, gdzie ISBN, adres wydawcy i inne Ⓒ. A zdarzało się…
romulus - 20:03 07-09-2017
Mogliby do tego dorzucić jeszcze esej o tej powieści opublikowany w najnowszym numerze magazynu "Książki". Pewnie byłby ciekawszy niż samo tłumaczenie Dukaja.
Mnie podkręcił apetyt. Nie na Conrada, ale "coś nowego" Dukaja.
Hassin - 21:28 07-09-2017
Nie przekład, lecz spolszczenie. Spolszczenie 2.0 :) Podoba mi się, chętnie przeczytam.
Beatrycze - 21:33 07-09-2017
Ja przeczytałam ten esej i mam mieszane odczucia.
Raz - rozumiem ideę, że szuka się w klasyce nowych interpretacji, ale wydaje mi się, że czasem sięga to za daleko, to raz (utożsamianie Marlowa z Kurtzem, przecież Marlow pojawiał się w innych utworach Conrada)
A dwa, padły tam słowa, że Dukajowi nie tyle chodziło o to, by przełożyć tekst, ile o to, by wywołać w czytelniku te uczucia, które wywoływało "Jądro ciemności" w czasie jego powstania.
Jakoś nie przekonują mnie te "uwspółcześnione wersje" - jak niedawna akcja, "przepisywania Szekspira" przrz pisarzy anglojęzycznych. Najlepsze utwory zachowują swój blask, trwają w czasie. Rozumiem, dodawanie do nich przypisów, tłumaczących np. ówczesne zwyczaje, czy okoliczności historyczne, ale nie naruszanie samej treści.
Tu mamy zdaje się diametralnie inne zdanie na temat ludzkości. Dukaj - tak zrozumiałam - sądzi, że ludzkość bardzo się zmienia. Ja natomiast - że w warstwie emocjonalnej znowuż jakichś szczególnych różnic nie ma. Czytam wiersze Safony i Eddę poetycką i widzę tam te same tęsknoty, obawy, namiętności. Na tym polega cenna literatura, na przerzucaniu mostu przez czas. I to jest właśnie piękne, że pomimo różnic kulturowych, możemy sięgnąć i odnaleźć rdzeń, który jest nam wspólny.
A wracając jeszcze - mówi sam Dukaj, że pewnych rzeczy nie ma się jak odkryć w pełni - skąd mężczyzna miałby wiedzieć, jak to jest być kobietą. Więc ja się z kolei pytam, skoro Jacek Dukaj uważa, że przez lata zmieniło się odczytanie, skąd Dukaj miałby wiedzieć, jakie "przeżycie towaryszyło lekturze" ludziom sprzed stu lat? A powinien to wiedzieć, skoro miałby je zachowywać. A przecież nie może, to rozumowanie jest wewnętrznie sprzeczne. Do tego, rości sobie rząd dusz, uważa, że wie, jak powinien odczytać "Jądro ciemności" ów współczesny polski czytelnik.
Jak dla mnie Dukaj - w swojej własnej twórczości - jest zbyt przeintelektualizowany. Mogę go czytać, mogę docenić forme i koncept, ale to pozastaje zimne, właśnie bez tych uczuć, bez "wrażenia mostu". Sądzę więc, że on raczej zaciemni obraz, skomplikuje tę w gruncie rzeczy prostą historię. Może to będzie ciekawy eksperyment, ale wątpię, by miał czytelnikowi przybliżyć Conrada. Raczej przybliży Dukaja-Conrada-odczytanie.
Beata - 07:58 08-09-2017
W kwestii nazwiska tłumacza na okładce: tłumacz jest współtwórcą tekstu (w mniejszym lub większym stopniu), dlatego uważam, że podawanie jego personaliów na okładce za w pełni uzasadnione.
W kwestii ingerowania tłumacza w treść, "poprawiania" jej, uwspółcześniania mam mieszane uczucia. Czasem wychodzi to bardzo dobrze, a czasem już niekoniecznie. Tu dużo IMHO zależy od kwalifikacji tłumacza, nie tylko językowych, ale i literackich.
A w kwestii tej konkretnej pozycji zgadzam się całkowicie z Beatrycze. A tak w ogóle nie bardzo ciekawa jestem uzasadnienia po co, dużo bardziej interesuje mnie - jak.
Fidel-F2 - 08:54 08-09-2017
Jestem na tyle stary, że uwspółcześnione tłumaczenie nie jest mi do niczego potrzebne, i trudno mi sobie wyobrazić jak to miałoby wyglądać i pewnie sprawdzę z ciekawości. Z drugiej strony obserwując wypowiedzi czytelników na portalach typu Lubimyczytać, mało kto rozumie przekaz Jądra ciemności, czy ówcześni inaczej odbierali? nie sądzę ale kto wie, z pewnością inna była struktura czytających. A głos Beatrycze rozsądny.
I czy Dukaj tu najlepszy? Conrad pisał prosto, Dukaj do czyszczenia zębów zamiast nici dentystycznej używa koronkowej serwety.
nosiwoda - 09:50 08-09-2017
Fidel-F2 pisze:Dukaj do czyszczenia zębów zamiast nici dentystycznej używa koronkowej serwety.
...ale wyłącznie z Koniakowa.
Beata pisze:W kwestii nazwiska tłumacza na okładce: tłumacz jest współtwórcą tekstu (w mniejszym lub większym stopniu), dlatego uważam, że podawanie jego personaliów na okładce za w pełni uzasadnione.
To, co ta pani. +9000.
Beatrycze - 12:44 08-09-2017
Dobre tłumaczenie to skarb. Niestety w przypadku fantastyki, którą czytuję najczęściej, czasem wręcz można sobie włosy z główy rwać, gdy zajmują się tym ludzie, którzy ani angielskiego nie znają dobrze, ani polskiego. I do tego inaczej niż w przypadku części klasyki, nie ma możliwości poprzebierać soboie w przekładach.