• Jewgienij T.Olejniczak - "Noc szarańczy"

A więc nie żyję… To tak na dobry początek.

W świat Olejniczka wsiadasz jak do windy powożonej przez demonicznego windziarza. To on wybiera piętro. Nie licz, że wysadzi Cię w spodziewanym miejscu i czasie. Wypchnięty - obracając się by sprawdzić piętro - zobaczysz, że nie było żadnej windy. Te opowiadania zaskoczą niejednym, niejednego…
Zaiste, głód mocnych wrażeń podróż ta zaspokaja. Czyś w zdruzgotanym planetoidą Paryżu, czyś w dyliżansie tłukącym się po XIX-wiecznych wertepach. Czy wehikułem czasu przemieszczać się będziesz, czy w supermarkecie z kasjerem – androidem policzyć się postanowisz... I bez względu na wszystko, uważaj na TYM zakręcie!

Spis rzeczy:
Noc szarańczy
Riffy
Florencja
Pasażer
Frankfurt
Sztuczne palce
Czarny punkt
Dom Marty
Wyspa mnichów

• Grzegorz Drukarczyk - "Zabijcie Odkupiciela"

Nominacja do Zajdla w kategorii Powieść 1992 Roku

Tego nie chcecie wiedzieć, gdy co rano, blaszanym pudłem, jedziecie do swoich fabryk, by zarobić na nowe blaszane pudło i zajęcia, które zastąpią wam pracę w dni bez pracy. Do czasu…
Jak w świecie ludzi głupszych od ich samochodów objawiłby się Chrystus? W limuzynie? W tanecznym show? Ważniakom czy kloszardom, skoro ostatni mieli być pierwszymi… Jak głosi Najnowszy Testament: Świat się zatracił. Ludzie są dla siebie jak wilki. Nieprawdziwe zastąpiło prawdziwe. Słowa są puste. Umarło miłosierdzie. Nikt już nie wie ku czemu zmierza. Na niebie latają stalowe machiny, ludzie poruszają się w blaszanych pudłach, rozmawiających dzieli morze. Szklane tafle zaklęły w sobie obraz świata.
Wszystko da się zabetonować, nawet Dobrą Nowinę

• Eugeniusz Dębski - "Władcy nocy, złodzieje snów" (wyd. 2)

Owen Yeates, cholerny, cwany twardziel

Zaczyna się jak u Chandlera: cyniczny detektyw przyjmuje dziwne zlecenie od zwariowanej, nieprawdopodobnie bogatej, starej damy. Sprawa, na pozór już rozwiązana, uruchamia ciąg zdarzeń wlokących się za bohaterem niczym smród za wiadomą armią. U progu wyjaśnienia zagadki następuje nieoczekiwany zwrot akcji.

Wspaniała książka Dębskiego. Wartka akcja, więcej niż dobra, po prostu fantastyczna.
Eryk Vort

Dębski postanowił być na mapie polskiej fantastyki osobną wyspą - ignorować nurty, prądy oraz tendencje i bawić czytelników sensacyjnymi kawałkami w amerykańskim stylu.
Rafał A. Ziemkiewicz

Melanż dynamicznej akcji, autoironii i poczucia humoru. Wciąga i powoduje, że bohaterowie stają się nam bliscy jak znajomi z pobliskiego pubu. Atmosfera sensacji i niepewności zbudowana jest w sposób godny najlepszych mistrzów sensacji Ludluma, Dicksona czy McLeana. Nad tą książką nie zaśniesz.
Izabela Jaworska & Gabriel L. Kamiński

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

GeedieZ - 20:04 17-03-2009
Kto to jest Eryk Vort?

MORT - 20:31 17-03-2009

GeedieZ pisze:Kto to jest Eryk Vort?

Redaktor Fabryki zdaje się...

GeedieZ - 21:52 17-03-2009
I to ma mnie zachęcić do kupna książki? Może w ogóle zaczną pisać:

"Świetna książka itp itd"

Prezes wydawnictwa.

MORT - 12:04 18-03-2009
Może pomyśleli, że nietypowe nazwisko będzie się ładnie prezentować

Mały_czołg - 12:08 18-03-2009

GeedieZ pisze:I to ma mnie zachęcić do kupna książki?

Aż sobie pozwolę na zdziwienie - *teraz* się obudziłeś? Wszyscy zdaje się tak robią, ale u FS jest to szczególnie wyraźne. Spójrz se statystycznie na nazwiska pod blurbami książek FS i zastanów się, jak wiele z nich nie jest związanych zawodowo z żadną z firm uczestniczących w Kapitule ani firmami od nich zależnymi, nie jest też członkiem rodziny osób związanych z firmami reprezentowanymi w Kapitule.

Fajnie, że będzie wznowienie Drukarczyka, który napisał bardzo fajną książkę (aczkolwiek zupełnie inną od sztandarowo kojarzonej z nim "Reguły przetrwania"). Ciekawe, jak czytelnik FS to kupi.

Natomiast notka bełkotliwa do immentu, puste hasła bez jasnego związku z treścią. Wyczuwa się wręcz strach, żeby potencjalny targetowy czytelnik nie zorientował się przypadkiem o czym jest "Zabijcie odkupiciela". Bo może nie (od)kupić, oj może.

GeedieZ - 18:09 18-03-2009
Nie, nie obudziłem się teraz ale pierwszy raz widzę, że książkę poleca mi ktoś, kto ją wydaje. Rozumiem, że polecałby ją kolega - autor bo nie raz i nie dwa taki Grzędowicz podpisywał się pod książkami co najmniej miernymi. Ale jestem to w stanie zrozumieć bo może ma taki zapis w kontrakcie, a może też mu za to płacą, a każdy chce zarobić. I to się mieści w ramach mojej tolerancji dla kłamliwej reklamy. Ale to, że poleca mi książkę ktoś, kogo nikt nie zna nie dość, że mnie nie zachęca ale wręcz zniechęca do kupna. Bo ja sobie myślę w takim momencie tak: "oho, nikt się pod tym gównem nie podpisał, musi być tak kiepskie, że dali czyjekolwiek nazwisko".