Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
Szenk - 18:30 26-10-2006
"Zarazem autor zamieścił w niej wątki dotyczące zagrożenia AIDS oraz pewne odniesienia do braku tolerancji, zwłaszcza wynikającej z odmiennej orientacji seksualnej."
Jako że z reguły jestem tolerancyjny, musze przyznać, że ten pomysł autora nie przypadł mi do gustu
Shadowmage - 18:35 26-10-2006
Też zwróciłem uwagę na ten fragment notki... cóż, ja i tak tego czytać nie zamierzam, horror nie jest dla mnie...
Tigana - 18:45 26-10-2006
Biorąc pod uwagę orientację seksualną samego autora (homo- lub bi- seksualizm) to mnie tematyka tej książki zbytnio nie dziwi. A i tak "Księgi Krwi" są najlepsze.
Szenk - 20:25 26-10-2006
Tigana ---> A mnie troszkę dziwi. Do tej pory Barker był pod tym względem raczej powściągliwy - przynajmniej jeśli chodzi o treści książek, a nie wywiady
Shadowmage ---> Barker to taki trochę inny horror niż... typowy horror
To nie King, Koontz czy Masterton. To - wg mnie - trochę wyższa półka. Myślę, że w większości książek Barkera miłośnik dobrej literatury znajdzie coś dla siebie.
Shadowmage - 21:58 26-10-2006
Szenk-->Wiesz, to co jest napisane w notce niekoniecznie odzwierciedla zawartość.
A co do samego barkera - czytałem "Imajicę" i mi starczy. Może i mało horrorowate, ale i tak nie w moim guście.
Tigana - 22:15 26-10-2006
---> Szenk Nie do końca się z tobą zgadzam. Przeczytałem kilka książek Bakera i sporo w nich było wątków o istotach ( bo nie tylko ludziach) o różnych orientacjach seksualnych, min wątki homoseksualne, ciut nekrofili. Natomiast faktycznie jego powieści czy opowiadania nie zawierały jakiś manifestów czy apeli o tolerancję.
Szenk - 08:19 27-10-2006
Titana ---> Fakt. Nieprecyzyjnie się wyraziłem. Pisząc o powściągliwości Barkera miałem na myśli poruszanie przez niego kwestii "tolerancji" wobec homoseksualistów.
Bo jeśli chodzi o opisy różnych sytuacji kopulacyjnych i okołokopulacyjnych, to Barker sobie nie żałował
Dove - 21:33 27-10-2006
Szenk pisze: To nie King, Koontz czy Masterton. To - wg mnie - trochę wyższa półka. Myślę, że w większości książek Barkera miłośnik dobrej literatury znajdzie coś dla siebie.
Szenk
Stawianie w jednym szeregu największego maga horroru Stephena Kinga na jednym poziomie z Mastertonem i Koontzem jest co najmniej niestosowne. To tak jakby mówić, że huragan juz nam niestraszny, bośmy w telewizji widzieli tsunami. Zjadłem zęby (oczy wypatrzyłem
) na Kingu i dyskusja mogłaby tu się ciągnąć latami, więc przyjmij zastrzeżenie na razie na słowo
Szenk - 08:53 28-10-2006
Dove ---> A zadowoli Cię taka kolejność: Barker, tuż za nim King, potem długo nic, potem Koontz, potem długo nic, potem Masterton, potem dłuuuugo nic, a na końcu Smith (ten od krabów)?
Dove - 10:49 28-10-2006
Szenk-->pomijając kwestie czysto literackie (choć czytałem tylko Imaicę, Everville, zaś "Wąwóz Kamiennego serca" głęboko mnie zniesmaczył) i przyjmując kryteria rynkowe (to przecież w końcu literatura popularna, ale i tak o kilkanaście pięter wyżej niż FR czy DL, nie wspominając o wielkm procencie rodzimych wydawnictw) możemy zgodzić sie na taką gradację: King, później dłuuuugo, dłuuugo nic, później Masterton, poźniej Barker, później Koontz, później dopiero różne Guye Smithy, Simmonsy ("Letnia noc", bo Simmons pisze jeszcze inne gatunki - nie czytałem) i inne. Zaś niemerkantylnie, a tylko ze względu na walor literacki: King, Peter Straub, Lovecraft, Barker i dziuuuura. Nie wymieniam tu produkcji pań Rice i Tanith Lee, bo nie mieszczą się w absolutnie czystym kanonie gatunku (to jest raczej dark fantasy) - któremu jak wiadomo dają początek dziełka p. Woolstonecraft-Shelley, Percy'ego Shelleya, Polidoriego, Stockera, Byrona, M.G.Lewisa, E.T.A Hoffmanna i wreszcie Lovecrafta.
Szenk - 11:04 28-10-2006
Dove ---> To żeś Barkera prawie nic nie czytał z tego, co mi się podobało (oprócz Imajiki)
Everville jest - nieudaną wg mnie - kontynuacją dobrego "Wielkiego sekretnego widowiska", polecam również "Kobierzec". To tak pokrótce z rzeczy, które mnie się bardziej podobały. Do tego od biedy możnaby jeszcze dołączyć "Potępieńczą grę" i "Galilee".
"Wąwóz..." faktycznie jest taki sobie, choć - paradoksalnie - możnaby powiedzieć, że jest to typowa książka tego pisarza
Ale - co się komu podoba. Dla mnie jednak King jest większym rzemieślnikiem (nie ujmując nic rzemieślnikom, bardzo lubię Kinga), a Barker artystą
Tigana - 18:46 28-10-2006
Czytam sobie waszą dysputę i mam pewne zastrzeżenia co do podanej przez was hierarchi. Już pal licho czy King to autor powieści grozy czy horroru, ale na pewno numer 1. Potem mimo wszystko Barker i dopiero później Masterton, Herbert czy Smith. Koontz to raczej inna kategoria - groza często przemieszana z elementami rodem z s-f ("Zimowy księżyc", "Północ") Simmons stworzył jeszcze "Pieśń bogini Kali" - mnie się specialnie nie podobało, ale wiem, że zebrało parę nagród. Ja poleciłbym jeszcze "Chłopięcy świat" Roberta McCammona.Niestety smutna prawda o horrorze w Polsce jest taka, że u nas książki z tego gatunku , nielicząc wciąż tych samych nazwisk, prawie wogóle się nie pojawia. Na pociechę mogę tylko powiedzieć, że MAG planuje wydaje "Punktown" ponoć zacna lekturka.
Szenk - 19:43 28-10-2006
Tigana ---> A czym się różni powieść grozy od horroru? Może czegoś nie wiem, ale dla mnie to to samo
Dan Simmons robi chyba tylko krótkie spacery w stronę horroru, a pisze głównie SF, i to dość niezłą - Hyperiony, Endymiony, ostatnio Iliony
McCammona znam akurat z innych horrorów: "Stinger", "Godzina wilka", "Pragnienie" - "Chłopięcego..." nie czytałem - i stawiam go raczej na jednej półce z Mastertonem.
Herbert pisze nierówno - obok bardzo dobrego "Ocalonego", napisał parę rzeczy, które mnie odrzuciły, np. "Creed", "Zwiastun" czy "Inni". Chociaz nie można zapominać, że napisał "Mgłę", na podstawie której Carpenter nakręcił niezły film
O Smicie wolę się nie wypowiadać
Zresztą śp. Phantom Press wydawał w serii horrorów więcej autorów jego pokroju, z których do tej pory pamiętam m.in. Shauna Hutsona i Harry'ego Adama Knighta, którzy sytuują się około Smitha.
Ostatnio miałem przyjemność (zmąconą jednak nieco przez końcówkę) czytać dość niezły współczesny horror polskiego autora - mam na myśli "Maskę Luny" Jarosława Moździocha; choć na mój odbiór tej powieści wpłynęła raczej lekkość pióra autora i interesujące postacie, niż elementy grozy.
Tigana - 21:14 28-10-2006
Szenk pisze: Tigana ---> A czym się różni powieść grozy od horroru? Może czegoś nie wiem, ale dla mnie to to samo
Nie mam pojęcia, ale na jednym forum mnie zjechano, że nazwałem Kinga mistrzem horroru, a nie grozy. Od tej pory jestem ostrożny BTW - ja też nie widzę zbyt dużej różnicy.
Szenk pisze: McCammona znam akurat z innych horrorów: "Stinger", "Godzina wilka", "Pragnienie" - "Chłopięcego..." nie czytałem - i stawiam go raczej na jednej półce z Mastertonem.
Akurat "Chłopięce lata" są chyba jego najlepszą powieścią w dorobku. Klimatem są zbliżone do "TO" i "Letniej nocy' - czyli grupka chłopców vs tajemnicze sennego miasteczka - super.
Szenk pisze: Herbert pisze nierówno - obok bardzo dobrego "Ocalonego", napisał parę rzeczy, które mnie odrzuciły, np. "Creed", "Zwiastun" czy "Inni". Chociaz nie można zapominać, że napisał "Mgłę", na podstawie której Carpenter nakręcił niezły film
"Ocalony" jest świetny, a końcówka majstersztyk. Lubię także "Święte miejsca" oraz "Księżyc" (ale ostatnie jest mocno koontzowate) Mam tylko jedno zastrzeżenie "Mgła" Herberta nie ma nic wspólnego z filmem Carpentera. W powieści tytułowa "Mgła" jest wytworem wojskowych i wywołuje agresje u ludzi.
Szenk pisze: Zresztą śp. Phantom Press wydawał w serii horrorów więcej autorów jego pokroju, z których do tej pory pamiętam m.in. Shauna Hutsona i Harry'ego Adama Knighta, którzy sytuują się około Smitha.
Shaun Huston - mile go wspominam, szczególmie za "Renegatów" - terroryści z IRA vs policjant, który jest od nich gorszy + zagadka nieśmiertelności. Krwawe.
Z "Amberu" pamiętam jeszcze Johna Coyne, Joseph Citro , no i Brian Lumley i jego "Nekroskop (z Phantom Press)
p.s
Zapomniałem o P. Wilsonie i jego cyklu rozpoczętym świetna "Twierdzą" - potem były 2 słabsze tomy no i wielki finał w "Świecie ciemności" ?
Gytha Ogg - 22:32 28-10-2006
Tigana => świetna "Twierdza"? Może ja mam jakiś spaczony gust, ale kulałam się przy tym ze śmiechu nie gorzej niż przy Mastertonie czy Smithie...
Dove - 22:58 28-10-2006
Szenk pisze:Tigana ---> A czym się różni powieść grozy od horroru? Może czegoś nie wiem, ale dla mnie to to samo
Hm, hm, hm panie i panowie może rzeczywiście to jednak niezupełnie to samo (chociaż mnie akurat taka ortodoksja ani ziębi, ani parzy). King (o ile dobrze pamiętam) rozstrzyga tę kwestie w "Danse macabre". Powieść grozy miałaby zatem wywodzić sie prosto z nurtu powieści gotyckiej - tej od M.G.Lewisa, H. Walpole'a (uuch, "Zamczysko w Otranto" to była niezła zabawa), J.W. Polidoriego, Ann Radcliffe, Mary W. Shelley, E.A.Poego, E.T.A Hoffmanna. Dzisiaj najbardziej reprezentatywni autorzy dla tego nurtu to Peter Straub (pisarz genialny, nie bardzo u nas doceniany), Shirley Jackson (King pozostawał w młodości pod jej przemożnym literackim wpływem), Ann Rice, Tanith Lee. Horror jest juz ponoć bardziej "gore"
. O ile literatura wywodząca się od powieści gotyckiej bazuje bardziej na kreowaniu nastroju, atmosfery napięcia, tajemniczości, przeżywaniu swoistej inicjacji w przekraczaniu granic tego co niewskazane, zabronione, groźne, mroczne, niedostępne, obce itp. horror ma docierać do najgłębszych pokładów podświadomości przez swoiste katharsis obrzydliwości - oczyszczenia i uwolnienia psychiki czytelnika przez przeżycie bezpiecznego (bo pośredniego) szoku i przerażenia. King określa to jako "syndrom ciała pod prześcieradłem" (zainteresowanych odsyłam do "Danse macabre" i "Pamiętnika rzemieślnika"). Dlatego w typowym horrorze łatwiej natknąć sie na parujące, rozwłóczone wnętrzności
niż np. topielicę, południcę, sukuba, inkubusa czy nawet zwykłego wampira (dlatego np. "Miasteczko Salem" ortodoks określiłby powieścią grozy, ale "Czarny dom" to już czysty horror). To tyle o ortodoksji.
Ach, ten Herbert stary i Wilson, chłopięce lata
- już właściwie o nich zapomniałem. Pamiętam dreszcze podniecenia z jakimi czekałem na te małe, podle wydane książeczki... A "Manitou" Mastertona? To były czasy, ech.
Tigana - 23:00 28-10-2006
Gytha Ogg pisze:Tigana => świetna "Twierdza"? Może ja mam jakiś spaczony gust, ale kulałam się przy tym ze śmiechu nie gorzej niż przy Mastertonie czy Smithie...
15 lat temu bardzo mi się podobała. Pewnie teraz miałbym inne odczucia, ale sentyment pozostał.
Dove pisze:Ach, ten Herbert stary i Wilson, chłopięce lata
- już właściwie o nich zapomniałem. Pamiętam dreszcze podniecenia z jakimi czekałem na te małe, podle wydane książeczki... A "Manitou" Mastertona? To były czasy, ech.
Ale jaka zawartośc - toć to były jedne z pierwszych powieści z Amberu i jak na tamte czasy to był szok. A dzisiaj jak wspomnę "Dżina" czy "Kostnice" to mnie tylko pusty śmiech ogarnia. Co ciekawe Graham Masterton wciąż leci na starych pomysłach i wciąż sie nieźle sprzedaje.
Dove - 23:26 28-10-2006
Racja Tigana, tak było... Ale gdybym dzisiaj miał czytać Mastertona czy Smitha to zapewne przeżyłbym głęboka traumę
Tigana - 23:29 28-10-2006
Ja czytam do dziś, ale tylko z biblioteki. Szkoda forsy, tym bardziej , że ostatnie książki Mastertona są gorsze od tych z lat 80-tych czy 90-tych np "Krew Manitu" - gdzie tym razem wampiry są narzędzień zemsty indiańskiego szamana- słabizna.
Gytha Ogg - 23:51 28-10-2006
Trochę nie na temat
: z "gotyckich" utworów Shirley Jackson czytałam tylko "Nawiedzony dom" (o ile dobrze pamiętam tytuł) i kilka opowiadań, natomiast kiedyś zaczytywałam się wręcz w jej na poły autobiograficznych książkach "Życie wśród dzikusów" i "Poskramianie demonów". Z horrorami miało to coś wspólnego o tyle, że poniekąd można tak nazwać wychowywanie czwórki dzieci
. Urocze, dowcipne - polecam, jak ktoś ma ochotę poznać drugą twarz tej świetnej pisarki.