Stephen King powraca do motywów znanych z jego najlepszych książek.
Zjawiają się w nocy.
W ciągu dwóch minut eliminują wszystkie przeszkody.
I uprowadzają obiekt.
Interesują ich dzieci.
Wyjątkowe dzieci…
Luke Ellis budzi się w pokoju do złudzenia przypominającym jego własny, tyle że bez okien. Wkrótce orientuje się, że trafił do tajemniczego Instytutu i nie jest jedynym dzieciakiem, którego tu uwięziono. To miejsce odosobnienia dla nastolatków obdarzonych zdolnościami telepatii lub telekinezy. W Instytucie zostaną poddani testom, które wzmocnią ich naturalną, choć nadprzyrodzoną moc. Opiekunowie nie mają skrupułów – grzeczne dzieci są nagradzane, nieposłuszne – są surowo karane. Wszyscy jednak, prędzej czy później, trafią do drugiej części Instytutu, a stamtąd nikt już nie wraca.
Gdy kolejne dzieci znikają w Tylnej Połowie Luke jest coraz bardziej zdesperowany. Musi uciec i wezwać pomoc. Bo jeśli komuś miałoby się udać, to właśnie jemu.
Tylko że nikt dotąd nie uciekł z Instytutu.
Wydawnictwo: Albatros
Tytuł oryginału: The Institute
Tłumaczenie: Rafał Lisowski
Data wydania: 11 Wrzesień 2019
ISBN: 978-83-8125-731-2
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 140x205 mm
Liczba stron: 672
Cena: 47,90 zł
Rok wydania oryginału: 2019
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
Raven86 - 10:51 12-07-2019
Fajna okładka. Taka "niekingowa"
Shadowmage - 12:04 12-07-2019
Na FB, w którejś "grozowej" grupie był lament, że zła i niepasująca do Kinga
emsi - 13:04 12-07-2019
Niekingowa, bo jest z wydania z wysp. Tzn. dla Polaków niekingowa. Wg mnie znakomita. Mimo wszystko trochę spartolona przez polskiego wydawce, obniżona została bowiem o centymetr w stosunku do tego co jest na grafice angielskiej i wraz z literami wygląda zdecydowanie gorzej. Nie ma efektu "czaszki".
nosiwoda - 14:10 12-07-2019
Ja tam nadal widzę czaszkę.
emsi - 14:19 12-07-2019
Pewnie, że ja widać ale na okładce ang. widać ja lepiej;)
Ambrose - 21:49 12-07-2019
Kinga już dawno nie czytałem i obecnie niezbyt ciągnie mnie do jego prozy, ale przyznaję, że ta okładka przypadła mi do gustu na tyle, że czuję pokusę, by sprezentować sobie "Instytut". Grafika - w szczególności to ujęcie z góry - kojarzy mi się odrobinę z "Życiem Pi" Yanna Martela.
Coacoochee - 15:01 13-07-2019
Dobra okładka, obiecująca ilość tron. Oby powrót do poziomu z czasów Ręki Mistrza, Dallas.
nosiwoda - 09:31 15-07-2019
Ostatnio czytałem
Outsidera i co prawda nie jest to King z czasów
Tego czy
Miasteczka Salem, ale nadal śmiga się przyjemnie. Zwłaszcza gdy ktoś czytał trylogię kryminalną - bo pojawiają się bohaterowie stamtąd.
Pat - 09:56 16-07-2019
Hm, nie mogę się już doczekać, bo to King taki, jakiego najbardziej lubię. Tu widzę porównanie do "Życia Pi", na innej stronce do "Więźnia Labiryntu" Dashnera. Widać, że książka wzbudza w ludziach emocje. I dobrze. Bo tak ma być.
Fidel-F2 - 10:27 16-07-2019
nosiwoda - 10:51 16-07-2019
Pat pisze:Hm, nie mogę się już doczekać, bo to King taki, jakiego najbardziej lubię
A skąd to niby wiesz, skoro nie czytałaś?
Tu widzę porównanie do "Życia Pi", na innej stronce do "Więźnia Labiryntu" Dashnera.
Pfffffffff, podobieństwo okładki to nie porównanie treści. A porównanie do młodzieżówki niezbyt chlubne dla Kinga.
Widać, że książka wzbudza w ludziach emocje. I dobrze. Bo tak ma być.
Chyba nie widziałaś nigdy człowieka w emocjach, skoro uważasz, że wymiana komentarzy tutaj świadczy o podwyższonym stanie emocji u piszących.
Pat - 17:48 16-07-2019
Oj, chodziło mi tu głównie o to, że najbardziej lubię, kiedy u Kinga głównymi bohaterami są dzieci / lub nastolatki i żeby przeżyć muszą rozwiązać jakąś tajemnicę.
Co do młodzieżówek i ich poziomu - nie oceniam gustów innych ludzi i tu też nie zamierzam. Ani wznosić się ponad nie, ani im przyklaskiwać. Każdy autor ma swój styl, młodzieżówki mają, jak każdy gatunek literacki - swoje charakterystyczne cechy. Nie mnie porównywać. Ja tylko napisałam, że na innej stronie, gdzie pojawiła się ta informacja, ktoś go do tych książek porównał.
Oczywiście, że i w takich komentarzach mamy emocje; może nie takie, które rozpalają tłumy, ale one nie zawsze musza być wielkie. Czasem wystarczy zwykła, cicha radość w komentarzu z powodu wydania "głupiej" książki.