Mistrzowskie połącznie kryminału z gotycką ghost story.

Przeprowadzka z centrum Brighton na prowincję, to poważne przedsięwzięcie i wyzwanie dla trzyosobowej rodziny. Jednak Cold Hill House – ogromna, zrujnowana georgiańska posiadłość, budzi w Olliem niesamowitą ekscytację. Jeszcze nie wie, czy podoła finansowo temu wyzwaniu, ale od dziecka marzył o tym, by zamieszkać na wsi, a rezydencja wydaje mu się idealnym miejscem dla kochającej kontakt z naturą córki. Posiadłość jest inwestycją, która ma generować zyski i być bazą dla jego nowej firmy projektującej strony internetowe. Jego żona, Caro, podchodzi do tego mniej optymistycznie, a dwunastoletnia Jade nie jest zadowolona z rozstania z przyjaciółmi. Już po kilku dniach od przenosin, staje się jasne, że Harcourtowie nie są jedynymi mieszkańcami Cold Hill House. Gdy dom zwraca się przeciwko nim, nie pozostaje im nic innego, jak pogrążyć się w jego mrocznej historii...

„Mówili, że martwi nie mogą cię skrzywdzić... Mylili się...”

Wydawnictwo: Albatros
Tytuł oryginału: The House on Cold Hill
Tłumaczenie: Robert Waliś
Data wydania: Kwiecień 2016
Rok wydania oryginału: 2015

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Janusz S. - 11:12 26-12-2015
Czy naprawdę już nic oryginalnego oprócz opętanych chałup nie da się w literaturze grozy wymyślić? I filmy i książki - wiecznie ten sam szajs.

Mamerkus1 - 12:56 26-12-2015
Dokładnie, do tego jest to groza odrealniona, bajkowa, te wszystkie zombie, wampiry, duchy, to wszystko jest na poziomie Scobby-doo, brakuje grozy zakotwiczonej w rzeczywistości, a przecież życie dostarcza wielu materiałów na grozę (vide przerażający Man behind the sun).

Janusz S. - 16:09 26-12-2015
Podany przykład jest raczej mało znany (nie widziałem, ale poszukałem sobie informacji i po ich przeczytaniu waham się czy obejrzeć, bo to chyba za bardzo gore jak dla mnie), ale zgadzam się w pełni co do idei. Dawno już żaden popularny horror mi się nie spodobał, a jedyne komercyjne i w miarę popularne filmy tego typu, które w ogóle pamiętam z ostatnich lat to World War Z i The deaths of Ian Stone.

Mamerkus1 - 19:32 26-12-2015
Nie jest to film dla ludzi o słabych nerwach, ale mimo wszystko warto go obejrzeć, żeby dowiedzieć się nieco prawdy o nieznanych szerzej faktach z II wojny światowej. W porównaniu z wyczynami jednostki 731, dr Mengele i spółka to aniołki.
Horror jest w tym przypadku efektem pobocznym zła, które człowiek uczynił drugiemu człowiekowi.
Podałem przykład filmu, bo "Man behind the sun" to już klasyka. Z literatury nie przychodzi mi nic innego do głowy, ale byłaby to raczej literatura faktu.

Mamerkus1 - 19:35 26-12-2015
Zresztą film jest do obejrzenia tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=_jrifmpz7LA

Fidel-F2 - 22:16 26-12-2015
No sorry, ale traktowanie tego filmu jako horror jest dużą pomyłką. Delikatnie rzecz ujmując.

Mamerkus1 - 01:06 27-12-2015
No sorry, ale nie traktowanie tego filmu jako horror jest nieporozumieniem.

Fidel-F2 - 18:05 28-12-2015