Przeważające siły wroga prowadzone przez naczelnego okrutnika, mnóstwo walk na lądzie i morzu, wątek miłości od pierwszego wejrzenia (pod ryzykiem mezaliansu) – czyżby „Okręt Rzymu” reprezentował gatunek sword'n'sandals? Nie do końca – mimo swobodnego korzystania z licentia poetica, nie przesadzono tutaj z rozdmuchaną epiką, brak również elementów kreacji fantastycznej.
Adam Ł Rotter prezentuje recenzję powieści Johna Stacka "Okręt Rzymu".
Dodał: Vampdey
-Jeszcze nie ma komentarzy-