„Księga bez tytułu” jest reklamowana przez wydawcę jako „pastisz powieści akcji, z drugim dnem dla wszystkich miłośników popkultury”. Sama prawda: w tekście można odnaleźć liczne nawiązania do twórczości Quentina Tarantino, ale z tym pastiszem jest już kłopot. Nomenklaturowy. Gdyż cała twórczość Tarantino, sama w sobie, jest już pastiszem, parodią, wykoślawieniem. Zatem, „Księga bez tytułu” jest pastiszem pastiszu? Czy hołdem dla twórcy, wyrazem fanowskiego uwielbienia?
Beata Kajtanowska prezentuje recenzję powieści anonima "Księga bez tytułu". Zapraszamy do czytania.
Dodał: Vampdey
-Jeszcze nie ma komentarzy-