|
Wydawnictwo: Fabryka Słów Data wydania: Maj 2005 Format: 125 x 195 mm Liczba stron: 384 seria: Bestsellery polskiej fantastyki
|
Bliżej...
Wiele wieków temu król Cergolus zdobył niezwykły skarb: cudowny miecz Gaed, którym można pokonać wszelki występek. Trzej Magowie z Yara, krainy, z której wypełza zło, uknuli spisek i zniszczyli miecz. Legenda mówi, że aby zamknąć zło z powrotem w Yara, potomek Cergolusa musi zabić trzech Magów, ale ród ma na wykonanie zadania tylko dwadzieścia jeden pokoleń? Malcon, dwudziesty pierwszy władca z rodu Cergolusa, zostaje wezwany do spełnienia legendy: odłamek Gaeda śpiewa w jego ręku. Pomaga mu Hoc, władca plemienia Enda, jedyna nadzieja wymierającego ludu. Ta pomoc jednak nie wystarczy, gdyż potęga Magów jest niemal nieograniczona i przesiąkła już wszystkie światy.Yara jest już w sercu każdego. Nastał czas ostatniej szansy.
Teksty powiązane:
Recenzja:
Dębski, Eugeniusz - "Śmierć Magów z Yara", autor: Vampdey
Fragment:
Dębski, Eugeniusz - "Śmierć Magów z Yara" #1
Dębski, Eugeniusz - "Śmierć Magów z Yara" #2
Galerie:
Dębski, Eugeniusz - "Śmierć Magów z Yara" (obrazków - 4)
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
historyk - 16:20 03-03-2021
Możliwe, że fantasy zmieniło się w space operę, acz chyba ze sporymi zmianami (Walt Disney i Bruce Lee - tych chyba w Yara nie było
). W końcu skoro prawie było napisane, to szkoda, żeby się zmarnowało
Tym niemniej, przeczytałbym to w pierwotnym zamyśle -
Krucjaty nie zamierzam brać do ręki.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com
Shedao Shai - 14:33 03-03-2021
historyk pisze:Shedao Shai pisze:Powieściom przeczytanym w odpowiednim czasie wiele się wybacza
Choć obstawiam, że gdybyś czytał teraz, to nawet sentyment by nie pomógł. Już nieraz się przekonałem, że taki powrót do sympatii sprzed lat kończy się boleśnie.
Może, ale kupiłbym zapowiadaną od wieków kontynuację - Dębski "straszył", że
Krucjata "Gwiezdnego Szamana": Zemsta Magów z Yara ma mieć ponad tysiąc stron
I ma to być dzieło jego życia. Może skończy, może Sedeńko to wyda.
Hmm, zastanawia mnie jedno. W 2007 i 2008 nakładem FS wyszła dwutomowa "Krucjata":
http://baza.fantasta.pl/ksiazka.php?id=5506http://baza.fantasta.pl/ksiazka.php?id=5623...i w blurbie mamy też wspomnianego "Gwiezdnego Szamana". Za to nie widzę wzmianki o Magach z Yara. Niemniej mam wrażenie, że ów zapowiadany przez niego projekt transformował i już dawno u nas wyszedł
Fidel-F2 - 14:03 03-03-2021
Mam pierwsze wydanie, czytałem jakoś zaraz (1990). Już wtedy miałem to za miernotę a to były czasy gdy byle co potrafiło mnie zachwycić. Niestety EuGeniusz to trzeci garnitur polskiej fantastyki.
historyk - 14:03 03-03-2021
Shedao Shai pisze:Powieściom przeczytanym w odpowiednim czasie wiele się wybacza
Choć obstawiam, że gdybyś czytał teraz, to nawet sentyment by nie pomógł. Już nieraz się przekonałem, że taki powrót do sympatii sprzed lat kończy się boleśnie.
Może, ale kupiłbym zapowiadaną od wieków kontynuację - Dębski "straszył", że
Krucjata "Gwiezdnego Szamana": Zemsta Magów z Yara ma mieć ponad tysiąc stron
I ma to być dzieło jego życia. Może skończy, może Sedeńko to wyda.
W każdym razie Dębski pisał, że może skończy "w tym roku" - ale nie wiem, w którym roku to pisał
http://www.eugeniuszdebski.pl/kruc_new.phpBrałbym takie dwutomowe wydanie: t. 1:
Śmierć Magów z Yara + opowiadanie
Podarunek Nailishii + ewentualne inne opowiadania z tego cyklu, t. 2:
Krucjata "Gwiezdnego Szamana": Zemsta Magów z Yara.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com
Shedao Shai - 13:57 03-03-2021
historyk pisze:A ja akurat tę powieść lubię, jako jedyną Dębskiego. Ale pewnie to dlatego, że po raz pierwszy czytałem w odpowiednim czasie, czyli kiedy wyszło pierwsze wydanie - w 1990 roku.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com
Powieściom przeczytanym w odpowiednim czasie wiele się wybacza
Choć obstawiam, że gdybyś czytał teraz, to nawet sentyment by nie pomógł. Już nieraz się przekonałem, że taki powrót do sympatii sprzed lat kończy się boleśnie.
historyk - 13:51 03-03-2021
A ja akurat tę powieść lubię, jako jedyną Dębskiego. Ale pewnie to dlatego, że po raz pierwszy czytałem w odpowiednim czasie, czyli kiedy wyszło pierwsze wydanie - w 1990 roku.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com
Shedao Shai - 13:48 03-03-2021
Kupiłem tę książkę niedługo po premierze, a więc jakieś 16 lat temu. Nie doczekała się natychmiastowego przeczytania, a później już zniechęcały mnie chłodne opinie, aż w końcu "Magowie" trafili gdzieś do tylnego rzędu mojej biblioteczki, gdzie przehibernowali tak z dekadę. Przy wyprowadzce z domu rodzinnego zostali odkopani, tylko po to, żebym stwierdził, że i tak nigdy tego nie przeczytam, a więc zostali jako część małego regimentu, porzuconego w nieużywanej szafie, bez szans na dotarcie do pól elizyjskich... tzn. mojej nowej biblioteczki ;)
Aż nadszedł rok 2021, Sedeńko ogłosił reedycję cyklu o Owenie Yeatesie, a mnie zaczęło kusić. Resztki rozsądku gdzieś tam podszczypywały mnie, zmuszając do refleksji czy na pewno chcę angażować w to niebagatelną w końcu ilość pieniędzy oraz miejsca na półce w ciemno. Szybka konsultacja z Fantasta.pl ukazała mi, że moja przygoda z twórczością Dębskiego to dwie książki z cyklu o Xameleonie, przeczytane w 2009 roku i ocenione na 3/6. Nienajlepiej, ale też nie na tyle źle, żeby przyćmić mój ciężki ksiązkoholizm. Innymi słowy, seria o Yatesie dalej mi chodziła po głowie.
Aż pewnego dnia, odwiedzając rodziców, zajrzałem do owej szafy, gdzie w oczy rzucili mi się "Magowie z Yara". I tak oto, jako kolejny stopień weryfikacyjny mojej opinii o twórczości Dębskiego, jakimś cudem doczekali się przeczytania, wpychając się chamsko przed kolejkę wielu innym, zapewne lepszym lekturom.
Udało mi się już naprodukować trzy akapity, w których ani słowa nie poświęciłem jakości samej książki. Czas się ogarnąć :D, chociaż uważam, że moje koleje losu z „Magami z Yara” są ciekawsze, niż sama książka.
Wydawca pisze na okładce: „Zblazowani znawcy fantasy westchną – przecież to wszystko już było: źli magowie, bohaterowie ratujący świat, zaklęte miecze i potwory... (...)”. I to jasne i uczciwe otsrzeżenie przed treścią książki. Tak właśnie jest, mamy do czynienia z nieźle napisaną sztampową historią, w której wszystko już gdzieś było, i jeśli przeczytaliście więcej niż 3 książki z gatunku fantasy, to nic was tu nie zaskoczy ani nie zaciekawi. Młody król, źli magowie, znalezieni po drodze sprzymierzeńcy, przepraszam, więcej nie umiem, zaczynam przysypiać. Całość oprawiona w ramy narracji w czasach współczesnych – po co? Nie wiem. Nie jest to źle napisana książka, ale też nie wiem, po co by ją komuś polecać.
2/6
I co o mnie mówi to, że mimo tego rozczarowania, dalej skłaniam się do kupna reedycji Yatesa? :D