Pierwszy Terminator wyrażał lęk przed technicznym postępem, przed tym, że ludzie zbudują w przyszłości maszyny tak doskonałe, iż te zbuntują sie przeciwko swoim twórcom, których uznają za zagrożenie dla własnego istnienia - czy taki stan można nazwać już życiem, to inna sprawa, choć nie mniej interesująca. Podobnie jak to, czy w istocie kiedyś tak będzie. Druga część Terminatora nie wnosiła do przekazu w zasadzie niczego nowego, a tylko popisywała się komputerowymi sztuczkami i ogólnie wyższym poziomem technicznej realizacji filmu, na drugi plan spychając filozofię oryginału. Terminator 3 to jest film wybitnie rozrywkowy, który jeszcze dalej poszedł w wizualność niż problematykę. Wstawki humorystyczne według wielu (w tym także i filmowych krytyków) tylko ratują film, prawda że bywają błyskotliwe. Jednak niezbyt się z tym zgadzam. Moim zdaniem są rzeczy, których zmieniać się nie powinno, bo trudno robić film o walce z zagładą ludzkości, gdzie punktem wyjściowym jest, bądź co bądź, thriller, a punktem końcowym komedia. To tak, jakby z książek Pratchetta nagle zrobić traktaty filozoficzne o rzeczach typu koniec świata. Jeżeli T4 będzie kontynuował drogę poprzednika, idea buntu maszym klepana później aż do bólu (w tym m.in. w Matrixie) zacznie pogrążać się coraz bardziej, a według mnie nie powinna. I Arni to moje najmniejsze zmartwienie.
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks