autor: furiath » śr 16.07.2003 9:35
Hm... Film wcale nie był skomplikowany, nie rozumiem Was dokładnie w czym problem. Myślę, że spodziewacie się głębszego sensu, tymczasem film ten istotnie jest nieco płytki.
Moja interpretacja +streszczenie:
Avalon - świat wirtualny, stworzony przez Firmę. To jest gra na trzech poziomach A, B, C, z czego ten ostatni jest najtrudniejszy.
W zalezności od poziomu trudności i od plansz (misji, jak kto woli) otrzymuje się punkty. Firma, z tego co spostrzegłem w jednej scenie, wypłaca pieniądze w zalezności od ilości punktów.
W Avalonie mozna grać pojedynczo i drużynowo oraz wybiera się klase postaci: Warriora, Bishopa (takiego Priesta), Rangera (czyli zwiadowcę).
Plotki głosza, że istnieje pewien tajny poziom Avalonu, a wejść do niego mogą tylko najlepsi gracze.
Foremniakowa (już nie pamiętam jej filmowego imienia - chyba Ash) należała kiedyś fo drużyny, która zaszła bardzo daleko i próbowała dostac się na ostatni poziom. Niestety w czasie wykonywania misji doszło do pewnych wewnętrznych trudności i wszystko spaliło na panewce, a dowódca drużyny został umieszczony w szpitalu jako żywe warzywo (jak zginiesz w wirtualce, to twój mózg, tak jak w Sieci Cyberpunkowej dostaje porażenia poprzez (zapewne) autosugestię).
Ash jest świetnym graczem - samotnikiem, lecz aby dostać się do ostatniego poziomu potrzebuje pomocy, gdyż nie czuje się na siłach. Prosi o pomoc tajemniczego Bishopa, który jako jedyny gość podłącza się do Avalonu spoaza firmy (a do tego potrzebny jest cholernie drogi sprzęt).
Krótko mówiąc kompletuje drużynę. Misja udana - Ash (tylko ona) wchodzi na ostatni poziom Avalonu, który jest wierną kopią obecnej rzeczywistości. O ile świat Ash to mroczna nieokreślona przysżłość, wszystko brudne, szare, wieczna noc - o tyle ostatni poziom to piękny, słoneczny dzień. Ash znajduje tam swojego przyjaciela (tego od porażenia mózgowego) i jako jej zadanie jest go zabić. Ten gość świadomie wybrał życie warzywa w rzeczywistości, gdyż ostatni poziom Avalonu daje mu wszystko, co mógłby chcieć - pozniewaz jest iluzją doskonałą. Ash go zabija no i koniec.
Czas na interpretację - Avalon - mistyczna kraina umarłych, wiecznej szczęśliwości. Nie przez przypadek tak nazywa się wirtualna gra. Niektórzy stokroć bardziej wolą świat gry - chociaż niebezpieczny i brutalny, to wizja nagrody i ostatniego poziomu jest bardzo kusząca. Na ostatnim poziomie nie musi się walczyć - tam się normalnie żyje. Przyjaciel Ash wybrał świat wirtualny - nic go nie obchodziło to, że w rzeczywistości leżał w szpitalu podłączony do aparatury. Dlka niego rzeczywistość była w Avalonie. Ash wybrała grę - nie pozostanie. Zabiła swego przyjaciela, wzięła od niego naboje (ponieważ msiała jeszcze kogoś zabić na tym levelu, a miała tylko jeden magazynek) i na tym koniec filmu... Także stary banał - wspaniała wirtualna rzeczywistość, czy twarda prawda świata realnego - wybór nalezy do ciebie.
A może są w nim inne, znacznie głębsze pokłady filozoficzne, których nie zdołałem zgłębić? Jesli tak, to prosze o komenty.
Do tego jeszcze poczucie winy Ash, że to przez nią rozpadł się cały zespół i długie sceny - które mnie osobiście bardzo się podobały. Aż nie chciało mi się wierzyć, ze otoczenie to Wrovław, Kraków i Warszawa. Ten film pokazał, że w scenerii Polskiej mozna zrobić fajny film fantastyczny.
Co do gry aktorskiej - była ona na standardowym światowym poziomie. Myślę, że te sztuczne dialogi wynikały sta, że film dla zachodu był chyba tłumaczony na angielski, a podobne filmy fantastyczne (czy anime) są aktorsko nieco sztuczne. W GITSie też wszyscy tylko stali, patrzyli na siebie z powagą i recytowali kwestie. A propo tej sceny z kolumnami - istotnie jest żywcem wyjęta z Ghosta. Tak samo ostatnia walka z takim mechem - bardzo przypomina mi starcie w hali w GITSie. Ogólnie film całkiem przyjemny...
Furiath