Ten nowy film to od miesięcy wyczekiwany następca Matrixa, ale czy na pewno godny?
Film mało znanego w polsce reżysera Curta Wimmera robi furrorę nie tylko u nas ale również na całym świecie (co z tego że na całym świecie owszem zrobił furrorę, ale pół roku temu ). Jest to kolejna próba zrobienia megahitu na styl Matrixa. Co prawda według mnie jest lepszy od chociażby "The One", ale mimo wszystko permanentna kopia arcywzoru. Zaczynamy od krótkiej historii co się stało, a więc eksperymenty jądrowe i brudna polityka (na prawdę nie wiem czemu we wprowadzeniu pokazują zdjęcie Stalina, nie mam pojęcia co on w tym wypadku zawinił ale to szczegół, równie dobrze można było pokazać zdjęcie złych handlarzy niewolników z przed 300 lat, no ale jakie tu mamy powiązania, pewnie jestem za płytki żeby to zrozumieć), tematy przewijające się chociażby w "Mad Maxie", "Neuroshimie" i wielu innych. Film mimo wszystko ma swoją głębię i założenia są na pierwszy rzut oka nowatorskie - ludzie bez uczuć. Niby tak ale już parę wieków temu powstała taka idea - mianowicie Utopia. Świat gdzie wszyscy są równi, wszyscy mają po tyle samo ble, ble, ble; z tego m. in. narodziły się socjalizm i ustroje totalitarne. Utopia to niedościgniony wzór i zawsze znajdzie się ktoś kto dąży do "wolności". Krajobraz filmu przypomina mi nieco niemcy za czasów świetności Hitlera (jeden z budynków to jak żywcem wyjęta z lat '30 - kwatera główna NSDAP-u). Tak więc w tym krótkim fragmęcie zarzucam producentom tego filmu brak oryginalności (dla tych dla których nie było to powiedziane zbyt jasno ).
Co do obsady, raczej mi nie pasuje, bo Christian Bale może tak ale Sean Bean nie bardzo, poza tym ten facet ma na prawde pecha, zabili go na początku filmu (powtórka z Golden Eye, Ronina i Władcy Pierścieni; na wstępie go usuwają zabijając lub wywalając z grupy, i na prawde nie mam pojęcia czemu, takie drobne spostrzeżenie). Gra aktorska raczej przeciętna.
Mimo takich wpadek dostrzegłem pare plusów jak wprowadzenie do filmu elementów kendo kombatu(bardzo efektowna sztuka walki) i krav magi (izraelska sztuka zabijania wszystkim, od maskotki po unieszkodliwianie przeciwnika głowicą termojądrową, ale w tym przypadku mam na myśli walkę pistoletem). Sceny z elementami tych walk robią wrażenie (pomimo że jakoś dziwnie niekonwencjonalny pojedynek na pistolety kojaży mi się z "Zasadami Walki").
Efekty specjalne, no cóż jak przystało na SF niezłe, ale cały czas denerwuje mnie ten bullet time opracowany przez Braci Wachowskich, a skrupulatnie plagiatowany we wszystkim (od Aniołków Charliego, poprzez Straszny Film aż do Shreka). Muzyka fajna, instrumentalna połączona z drumm & bass'em, a to całkiem niezły mix.
Mimo uwag film oglądałem bez odruchów wymiotnych i z czystym sumieniem mogę powiedzieć że pomimo efekciarskiego plagiatu da się obejżeć.
zapraszam na
http://members.lycos.co.uk/drizztdo/php ... c.php?t=90 - forum dyskusyjne serwisu
www.antarema.prv.pl