Nagroda Żuławskiego 2020 przyznana :: Sprawdź komentowany news.

[Shadowmage]

Zaskoczył mnie brak choćby wyróżnienia dla "Distortion". Bazując na gustach jury obstawiałem, że się załapie.

[drwalrabarbar]

Dominuje Gazeta Wyborcza. Przykre.

[Shedao Shai]

Dehnel... unghhhh. No ale brawa dla Radka Raka, każda nagroda mile widziana :)

[jmpiszczek]

Ale gdzie ta Wyborcza dominuje? Lepiej żeby Nasz Dziennik dominował?

[Shadowmage]

No przecież! Rak dostał od nich nagrodę, więc kupiony, Dehnel tam czasem artykuły puszcza, a Maszczyszyn... no na pewno ma prenumeratę cyfrową w Australii wykupioną!

[asymon]

Słucham sobie audiobooka "Baśni" i tak mi chyba lepiej wchodzi, książkę doczytałem do 1/3 i odłożyłem. Książka trochę jak dla mnie przegadana , a w wersji czytanej może to być zaletą.

[nosiwoda]

Dominuje Gazeta Wyborcza. Przykre.

Obsesje są przykre, fakt.

[Janusz S.]

Dominuje Gazeta Wyborcza. Przykre.

[Bronsiu]

Zawsze jest też możliwość, że książka jest dobra. Czytał ktoś z obecnych?

[Fidel-F2]

Pewnie nie, ale przecież taki drobiazg nie może przeszkadzać w ocenianiu.

[historyk]

Pewnie nie, ale przecież taki drobiazg nie może przeszkadzać w ocenianiu.

To teraz można wrócić do normalnej rozmowy. Drogi Fidelu, nie muszę sam czegoś czytać, żeby ocenić. Są recenzenci, których gust sobie cenię (bo pokrywa się z moim ). Konkretnie do książki Dehnela - którą miałem w planach przeczytać - zniechęciła mnie opinia Koczowniczki
http://koczowniczkablog.blogspot.com/20 ... ehnel.html
z której wnosze, że to nader przeciętna książka, a do tego - co w środowisku lewicowych twórców jest normą - ukierunkowana na walkę ideolo. Ci zresztą wyszło tak sobie, z przyczyn oczywistych. Jak komentowałem u Koczowniczki:

Dehnel chciał napisać satyrę na nacjonalizm, a czytelnicy mogą odczytać to odwrotnie. Wystarczy przyjąć, że pod nacjonalistami autor ukrył lewaków, a pod zombiakami - imigrantów ze świata islamu... Łatwość z jaką można przeprowadzić tę zamianę potwierdza, że obie grupy (prawacy i lewacy) niewiele się od siebie różnią - co zresztą jest zgodne z teorią podkowy.

Książka Dehnela ma też bardzo słabe oceny na LC

Natomiast uważam za rzecz co najmniej dziwaczną kolejne pominięcie Zembatego - jego bardzo dobra dylogia Głodne Słońce nie uzyskała nawet nominacji, do którejkolwiek nagrody, ani tom 1 w roku 2017, ani tom 2 w roku bieżącym. O ile w przypadku Zajdli łatwo to można zrozumieć formułą nagrody, czyli plebiscytu "kto ma najwięcej znajomych na facebooku", o tyle w przypadku Żuławi nie rozumiem.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com

[Shedao Shai]

(PS. Jakby ktoś chciał zakupić książkę Raka teraz, nie czekając na dodruk, to Sedeńko wciąż ma)

[Shadowmage]

Historyku,
Możesz wyrobić sobie opinię na podstawie czyichś oceń, ale nie możesz sam ocenić. Fascynuje mnie też, że na podstawie czyjejś opinii wchodzisz w dyskusję. A podpieranie się opiniami na LC to już w ogóle hit
Nie dziw się, że część osób reaguje na twoje wypowiedzi tak, jak reaguje.

[Fidel-F2]

Po przeglądzie kilku komentarzy, Dehnel zdecydowanie wskakuje na listę zakupową. To może być jedyne zombie oprócz pierwszego Zombielandu warte lektury.

[historyk]

Historyku,
Możesz wyrobić sobie opinię na podstawie czyichś oceń, ale nie możesz sam ocenić. Fascynuje mnie też, że na podstawie czyjejś opinii wchodzisz w dyskusję. A podpieranie się opiniami na LC to już w ogóle hit

Wiesz, ja odróżniam na LC opinie będące częścią kampanii promocyjnej od uczciwych opinii. W przypadku książki Dehnela nie widzę ocen kampanijnych. Są tam wytknięte konkretne wady tej powieści:
Słabi bohaterowie.
Słaba warstwa fantastyczna (wiele uproszczeń, przez które trudno uznać „Ale z naszymi umarłymi” za rasową powieść apokaliptyczną).
Przeszarżowana satyra.
Słabe i chaotyczne prowadzenie fabuły.
Słabe zakończenie ala Hollywood.
Łopatologia (Dehnel wali jednak swoją metaforą po pysku tak żeby nikomu nie umknęła).
Nadmiar ideolo, nie tylko oikofobii (wątek homoseksualny jest nieznośnie przesłodzony).

Po lekturze iluś recenzji mam obraz słabszego, polskiego odpowiednika powieści "Akimudy" Wiktora Jerofiejewa (pomysł z zombie pewnie rżnięty żywcem*) - a już "Akimudy" mnie wymęczyły i wynudziły. Rewolucjoniści będą pewnie zachwyceni, bo im do szczęścia wystarczy oikofobia i słodziutki wątek homo (znowu cytat z recenzji: banalna (...), pozbawiona mocy tłumaczenia zjawisk, przeznaczona dla tych, którzy są o swoim przekonani i chcą zakończyć lekturę z pełnym ulgi: uff, miałem rację). Mnie to nie wystarcza.

* W przypadku Jerofiejewa i Rosji pomysł z zombie ma swoje drugie dno - w Rosji właśnie tak zwie się bezmyślnych fanów Putina, a propagandowy przekazior, czyli telewizor nazywa się zombie-jaszczik (skrzynka zombie). Jak widać, Dehnel rżnął po linii najmniejszego oporu, a wszak u nas tacy wyborcy PiS mają swoje nazwy, jak "pelikany" (nota bene, mój wkład w język - obok turbolechitów najbardziej znaczący ) czy wybitnie chamskie "biomasa". Ale, najwidoczniej, nie miał pomysłu na postapo z biomasą. Owszem, jakoś tam te dehnelowe zombie tłumaczy cytat z Janion.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com

[asymon]

Po przeglądzie kilku komentarzy, Dehnel zdecydowanie wskakuje na listę zakupową. To może być jedyne zombie oprócz pierwszego Zombielandu warte lektury.

World War Z, co prawda nie skończyłem ale to dlatego że mam papier, na dodatek po angielsku. Ale książka jest zupełnie inna niż film. Lepsza, znacznie lepsza.

[Fidel-F2]

Co w niej dobrego? Pamiętam, że był on moment gdy przez chwilę zaistniała w mojej świadomości, jak wiele pozycji, w kontekście "a może?". Szybko jednak o niej zapomniałem i już więcej nie wracałem. Przeszła do zbioru rzeczy których nie widzę nawet jak na nie patrzę. Czemu ją polecasz?

[asymon]

Dość wartko się czytała, to jej największa zaleta Taki niby reportaż, napisane na serio, nie śmieszki typu "Zombieland" (uwielbiam) czy "Duma, uprzedzenie i zombie" (porażka na całej linii). No i jakoś zaskakująco dobrze szło, wciągnąłem się, choć nie jest to wybitne dzieło, ale też nie pulpa wydana na fali popularności. Taka próba podejścia do tematu na serio, nawet trochę globalnej polityki.

Tyle że od kilku lat mam problem z utrzymaniem uwagi podczas czytania papieru, więc odłożyłem "na później" i tak sobie leży.

EDIT: [SPOILER] Chyba trochę dlatego, że autor (tzn. protagonista) opisuje wszystko już po wydarzeniach, nie na bieżąco, więc trochę odpada ta niepewność, czy przeżyje, czy coś go zeżre?

[nosiwoda]

W kwestii World War Z dodam, że każdy z krótkich rozdzialików jest "mówiony" (bo to jest niby reportaż śledczy, pisany po apokalipsie zombie, na podstawie wspomnień ocaleńców) przez inną osobę i dotyka innych kwestii - w jednym wypowiada się "zwykły" człowiek, w drugim żołnierz, w trzecim lekarz, w czwartym marynarz, w piątym polityk... itd. To jest dobre z paru względów - raz, bo zmienia się tematyka, dwa - bo zmienia się narracja i styl. Jest nie tylko sam chaos z początku, groza ze środka czy odbudowa po zakończeniu - jest to wszystko, a przy tym autor miał niezłą wyobraźnię i uwzględnił wiele zombie-czynników: temperatury, kwestię morskich zombiaków ( ), ludzi myślących, że są zombiakami. Niezła rozrywka w sumie.