romulus pisze:Michael Clayton
Bardzo ciekawy film. O tym jak bezosobowe i bezduszne są korporacje. Żadna nowość, stąd nie w tym siła filmu. Trzyma on wysoki poziom dzięki aktorom. Lubię George'a Clooneya. Uważam, że jest świetnym aktorem. Nie dlatego, że jest sławny i za jeden film dostaje tyle ile ja przez całe życie nie zarobię. Faktycznie, czasami nie musi się starać, po prostu jest i tym uświetnia film. Tym razem nie tylko jest, ale i gra. Nie on jeden zresztą. Są jeszcze Tom Wilkinson i Tilda Swinton. Dzięki nim ten "korporacyjny" kryminał jest także ciekawym dramatem o pustych ludziach, zaprzedanych korporacji, będących nią, dla których ludzkie życie jest czasami nieznośną przeszkodą w byciu kimś w teatrze lalek.
Główny bohater nie jest wcale kryształowym herosem rzucającym wyzwanie bezdusznej machnie biznesu i wygrywającym w finale ku pokrzepieniu serc. Nie jest typem szeryfa, który wpada i robi porządek, albo podnoszącym się z dnia natchnionym zerem, które przeistacza się w amerykańskiego bohatera.
Nie jest... - do jakichś 2 minut przed końcem. Niestety zamysł scenarzysty/producenta/reżysera każe w finale zrobić właśnie z głównego bohatera takiego właśnie hiroła.
Miałem nadzieję, kiedy doszło do konfrontacji z zimną korporacyjną suką, że finał będzie inny, a bohater się sprzeda, zaś "ostatnia odzywka" będzie miała inny sens. Bo postać grana przez Clooneya jest właśnie takim człowiekiem: prawniczą mendą czyszcząca brudy dla wielkiej korporacji. Za kasę przymyka nawet na pewne nielogiczności w okolicznościach śmierci przyjaciela, po to by w finale się odkupić. To było za proste, wręcz za prostackie.
Ale - wracając do początku - film warto obejrzeć. Scenariusz i aktorstwo są tego warte. Szkoda, że twórcy nie zrobili kroku dalej. Mało wysiłku a efekt byłby inny. A przecież nie jest to mega hit, który miał wytrzepać z kieszeni duuzy stosik zielonych papierków. Szkoda.
Z tego powodu tylko 5/10.
Dla mnie ten film jest genialny oczywiście nie twierdze, że to epokowy zasługujący na kilkanascie oscarów film bo tak nie jest, jednak ja sam przepadam za takim kinem. Poprzednim filmem który dawał do myślenia Clooneya była Syriana która też jest fenomenalnym dziełem. Wracając do recenzji romulus-a dla mnie koniec jest właśnie taki jaki powinien być gdyby Clooney przyąl te pieniadze wszyscy by wzdychali " ooo kolejny film o wielkich nietykalnych korporacjach, za pieniadze masz wszystko" pozatym bohater musiałby być wyzbyty już wszelkich uczuć jeśli po tym wszystkim zgodził by się na taką propozycje (w końcu próbowali go zabijć (zero gwarancji ze nie sprobowali by jeszcze raz)a wcześniej zamordowali jego przyjaciela), człowiek też się w końcu wypala albo dochodzi do różnych rzeczy.