film wizualnie naprawde udany, wiele bardzo plastycznych ujec, ma sie wrazenie ze ktos je namalowal... Operatorsko i kompozycyjnie film bardzo mi sie podobal...
scenariusz natomiast - nedza! Poza kawalkami walki i konkretnej akcji mamy dobranockowa przypowiesc o wolnosci i wolnych ludziach honoru - bla bla bla, nuda, schemat goni schemat, a swiat nie jest wcale taki prosty. A szkoda bo zaczelo sie jak konkretna i dobra grecka tragedia, ktora szybko przeradza sie w cos bardzo plytkiego.
Watek polityczny jakos nie za bardzo trzyma sie kupy bo mialem wrazenie ze Leonidas wystarczajaco dobrze sie bawil, i to czy ktos mu tam wysle wojska czy nie nie mialo znaczenia. Scena w senacie gdy zasztyletowamy zdrajca pada na ziemie z rozprutym workiem pelnym perskich monet... jasne
A juz najbardziej o pomste do nieba wola... narrator - po kiego grzyba? chyba zeby 11stolatki z IQ75 zrozumialy film. Osobiscie jestem wrogiem voice overow w takim wykonaniu - wolalbym raczej zeby on sie zamknal, a ja bym chetnie poogladal sobie film i sam dobieral interpretacje do obrazow. Ale niestety - kino amerykanskie ma to do siebie ze robi z ciebie debila ktory nie potrafi myslec samodzielnie, i gdzie jest tu wolnosc i wolna wola ? Mysle ze przydalby sie taki krol Leonidas ktory wraz z 300 filmowcami przeprowadzil szturm na imperium hollywoodu ktore bombarduje nas swoja tania rozrywka, ktora uwaza ludzi za glupszych niz w rzeczywistosci sa...
ale to tak na marginesie.
Ogolnie - wizualnie pieknie, akcja pieknie, a reszta scen... niestety ale nedza. I jeszcze ten quasimodo ? Co on do cholery tam robil?