Recenzja LotR :TTT ...

Tutaj podyskutujesz o filmach, ludziach i wszystkim, co dotyczy X muzy.

Moderator: Wotan

Recenzja LotR :TTT ...

Postautor: hops » czw 30.01.2003 13:04

UWAGA, W TYM POŚCIE MOGĄ POJAWIĆ SIE WIELKIE SPOILERY, PROSZĘ WIĘC O ZACHOWANIE OSTROŻNOŚCI W TRAKCIE CZYTANIA, A OSOBY, KTÓRE JESZCZE NIE WIDZIAŁY FILMU, NIECH NA RAZIE ODPUSZCZĄ SOBIE LEKTURĘ!

Seans jak wcześniej zapowiadano nie rozpoczął się o godzinie 0:01, z powodu wyczekiwania na spóźnialskich, którzy to pojawiali się nawet po rozpoczęciu projekcji. To jeszcze wybaczyłem właścicielom wybranego przeze mnie kina [gdański "Neptun"], ale niewygodne fotele i bardzo słaba jakość dźwięku trochę zniekształciły odbiór utworu Jacksona [zastanawiam się nad re-seansem w sali z dźwiękiem THX].

Film rozpoczyna się w momencie, gdy Gandalf wpada razem z Balrogiem w głąb Morii. Samo wykonanie tej sceny, świetne poruszanie się kamery, dynamizm akcji, już w tym momencie powala widza na kolana. Mimo, iż wyczyny walczącego Gandalfa wydają się bardzo nieprawodopodobne [w końcu to kilkusetletni starzec, o ile mnie pamięć nie myli], przywołujące na myśl scenę początkową z... Goldeneye, śledzimy je z zapartym tchem.

W momencie uderzenia walczącej pary o dno Morii [konkretnie o taflę wody na jej dnie] budzi się Frodo, już na terenie Mordoru. Akcja zwalnia tempo, widzimy dwóch małych Hobbitów podróżujących po górach. Następuje schwytanie śledzącego dwóch Niziołków Golluma...

Wielkie brawa dla Andy Serkisa i speców od efektów specjalnych za wykreowanie tak wspaniałej, tak bardzo podobnej do tej z książki postaci. Gollum jest bez wątpienia gwiazdą tego filmu. Jego rozdwojenie osobowości, mówienie o sobie w trzeciej osobie i ciągłe, ale to ciągłe wspominanie "ssskarbu" jest kapitalne. Widz obserwując dyskusję między Gollumem a Smeagolem, zaczyna odczuwać sympatię dla tego stwora. Współczuje mu tragedii jaka go dotknęła w chwili przywłaszczenia sobie pierścienia władzy.

Akcja przenosi się gdzie indziej, pokazując pościg Aragorna, Legolasa i Gimlego za Uruk-Hai po łąkach i wzgórzach Riddemarchii. W porównaniu z książką, cała scena jest znacznie skrócona i uproszczona. Bardzo wcześnie bohaterowie spotykają wygananego z Edoras Eomera, bardzo szybko Aragorn wywnioskowuje ucieczkę Pippina i Merrego z rąk orków, a sam Gandalf pojawia się już w 30-40 minucie filmu. Tym samym poszukiwania Hobbitów porwanych przez sługi Sarumana dobiegają końca, a Gandalf zabiera naszych trzech przyjaciół do Rohanu.

Uzdrowienie Theodena jest bardzo efektowne i daje widzowi nie obeznanemu z książką ważną informację - na wszystkie poczynania i dezycje króla Rohanu bezpośredni wływ wywierał sam Saruman [jest to bardzo dosadnie przekazane], a Grima był w sumie tylko szpiegiem białego czarodzieja w terenie.

Czarna Brama zostaje zamknięta na oczach dwóch przerażaonych Hobbitów. Gollum przyznaje, że zna inną ścieżkę i po kilkukrotnym naleganiu przekonuje Froda i Sama do podążania za nim. Niestety, cała trójka wpada w ręce Faramira. Tu następuje chyba największa, moim zdaniem zupełnie niepotrzebna zmiana w stosunku do książki. Faramir skuszony potęgą pierścienia postanawia zabrać Hobbitów do Osgillath. Dopiero tu, po charyzmatycznej przemowie Samwise'a Gamgee, decyduje się puścić powiernika pierścienia dalej. (Jednak skaza jaka została uczyniona na honorze Faramira, jest momentami jeszcze większa, niż ta, która doprowadziła Boromira do zagłady... Bardzo mi się to nie spodobało.)

Zdrowy już Theoden podejmuje [ku lekkiemu poirytowaniu Gandalfa] decyzję o opuszczeniu głównego grodu królestwa i udaniu się z całym wojskiem i wszystkimi mieszkańcami do twierdzy w Helmowym Jarze. A czarodziej, widząc nadchodzące z Isengardu niebezpieczeństwo udaje się na poszukiwanie Eomera i jego armii. W trakcie przemarszu do Jaru, obserwujemy potyczkę pomiędzy uchodźcami z grodu Medusel a oddziałem Wargów. Totalnie niezrozumiała jest dla mnie scena, w której Aragorn spada ze skarpy i w mniemaniu bohaterów ginie. Jedno słowo nasuwa mi się na myśl - bezsens. (widzimy nieprzytomnego Aragorna, płynącego z prądem rzeki, śnią mu się romantyczne sny, w których wspomina Arwenę. [wcześniej Arwena pojawiała się w retrospekcjach - tu wyjaśniano istotę jej tragicznej do Aragorna miłości]).

Merry i Pippin spotykają Drzewca, który po konsultacji z Gandalfem zabiera ich na wiec Entów. O ile w książce dwaj Hobbici, nie odegrali żadnej roli w trakcie jego trwania, to tutaj, po charyzmatycznej przemowie i odpowiednim pokierowaniu Drzewca w kierunku Isengardu, doprowadzają do wybuchu wściekłości Pasterzy Drzew.

Sceny oblężenia Helmowego Jaru i burzenia grodu Sarumana przez Entów przeplatają się. Przeprowadzone z ogromnym rozmachem, niesamowicie spektakularnie, są punktem kulminacyjnym tego filmu. Moment, w którym Gandalf nadchodzi z odsieczą broniącym się Rohańczykom [wspomaganym przez oddział Elfów pod wodzą Haldira (nie pamiętam tego z książki... było coś takiego?)] jest chyba najbardziej niesamowitą sceną filmową jaką widziałem w życiu. Brawa, brawa, brawa.
Zatapianie Isengardu również wygląda majestatycznie, aczkolwiek widać, że w 95% jest wygenerowane przy pomocy komputerów. Nie zmienia to faktu, że jest PIĘKNE i trzeba to zobaczyć w kinie, bo w domu na DIVXach nie daje tak kapitalnych wrażeń.

Film kończy się w momencie, gdy Gollum, sądząc, że Frodo dopuścił się zdrady i kłamstwa wobec niego, postanawia zabrać Hobbitów do jaskini Szeloby... Przerażająca, moim zdaniem, scena. Wystarczy popatrzeć na mimikę i zachowanie Golluma...

Atmosfera w filmie jest bardzo mroczna i przygnębiająca. Jedyne humorystyczne wstawki są dziełem Gimlego, postaci na równi wspaniałej co Gollum. (Dodam, że Gimli to mój ulubiony bohater trylogii i jest dokładnie taki sam, jak go sobie wyobrażałem - brawo dla pana Rhys-Daviesa, który będąc blisko dwumetrowym mężczyzną, stworzył tak doskonałą kreację aktorską, niespełna półtorametrowego krasnoluda.)

Rozmach, efekty specjalne, wrażenia wizualne i dzwięki niesamowicie komponujące się z fabułą filmu, czynią Dwie Wieże chyba najbardziej spektakularnym dziełem w historii kinematografii. Niektóre sceny [np. przegląd wojsk Uruk-Hai w Isengardzie, oblężenie Helmowego Jaru, atak małego oddziału Theodena na armię orków pod bramą twierdzy w Jarze, odsiecz Gandalfa] na długi czas, o ile nie na zawsze, pozostaną w pamięci widzów.

Wybaczając zmiany w stosunku do trylogii Tolkiena, można użyć tylko jednego przymiotnika opisującego ten film: GENIALNY. Biegiem na seans, bo takie spektakle rzadko się w kinach trafiają...

EDIT: Przeredagowałem trochę ten text, wygląda i brzmi teraz w miarę normalnie :) Ale spoilery zostawiłem, więc strzeżcie się :P
Ostatnio zmieniony pt 31.01.2003 12:40 przez hops, łącznie zmieniany 2 razy
"There is nothing amazing. Just the norm." - Naota, FLCL
http://www.stalin-vs-hitler.w.pl
Awatar użytkownika
hops
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 524
Rejestracja: śr 09.10.2002 19:01
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: Avathar » pt 31.01.2003 2:00

Dzisiaj wróciłem sobie z premiery (no już nie premiery ale zawsze) , The Two Towers.
Moje uczucia są mieszane. Zmienay sąPOTĘŻNE. Jak już Hejhops napisał czas na SPOILERY. Moje odczucia przedstawie w kilku odczuciach :

NEGATYWNYCH
Najwieksze zastrzeżenia budziła we u mnie walka Gandalfa z Balrogiem. Ja wyobrażałem ją sobie jako walka potężnych magicznych istot , która bardziej toczyła by się na magię i jakieś "umysłowe" walki. A tu mamy jakieś łubu-du na miecze.
Nastepny jest Elrond i cały wątek z Arweną. Wszystko jest było ok (pomijając upadek Aragorna z klifu) , i byłoby nadal gdyby nie zrobili z Elronda palanta. Nie tak wyobrażałem sobie "przekonywanie" Arweny do wyjazdu.
NEXT is nasz Król Theoden. Król jest spoko i wszystko ok , ale przez CAŁY film zachowuje sie jak Siusiumajtka. W książca (chyba że mi się powieści pomiliły) , nie miał takich wątpliwości , np. w Helmowym Jarze gdy on ,Aragorn i paru innych barykadowali drzwi. Taka rosterka że idzie on walczyć za chwałe czy za Rohan itp. Jakoś tego nie pamiętam.
NEXT , Nazgule i smoki...o ile pamietam THERE ARE NO DRAGONS FOR AGES....A w książce mówi tak Elrond.
NEXT. Faramir zmieniony w niezbyt miłego pana...ale cóż...nie będę sie rozpisywał.
NO I NA KONIEC....Oddział elfów na pomoc Rohańczykom...GEEZZ!

POZYTYWNYCH
Należe chyba do wąskiego grona osób którym podobał się "zaostrzony" romans Eowiny i Aragorna...Eowina RULEZ!
Dalej... Bitwa o Helmowy Jar..... najdłuższa i najbardziej efektowna bitwa jaką w życiu widziałem. Oddziały orków ,i inne. RULEZ!
SMEAGOL/GOLLUM....Kto widział ten wie. Fenomen kinematrografii! Ujęcia tak zrobione jakby mówiły dwie różne osoby. Głos , ruchy , i same zmiany osobowości. RULEZ!
ENTOWIE, mi sie podobali , choć IMHO powinni być CIUT niżsi. Ich atak na Isengard spełnił wszystkie moje oczekiwania.
GANDALF THE WHITE , który podczas rozmowy w lesie ma głos Sarumana. Świetny pomysł!
Wspaniała gra Elijaha Wooda i Andyego Serkinsa. Są świetni!

I teraz podsumowanie. Mimo iż na pierwszy rzut oka N jest wiecej niż P , to film mi sie definitywnie podobał. Wartka akcja , klimat i sceny walki mające nastrój "Black Hawk Down" , nastrój "prawdziwości".Film wciąga i broń boże sie nie ciągnie. Z czystym sumieniem dajw 10-/10. A jeżeli ktoś ma pretensje do zmian w fabule to :
Randall , w C! 2/2003 pisze:"Władca Pierścieni" przeniesiony "żywcem" na ekran byłby widowiskiem całkowicie niestrawnym. Mnóstwo drętwych dialogów , co chwila głupawe przyśpiewki , akcja wlokąca się jak osobowy Szczecin - Rzeszów przez Gliwice itp.

Zgadzam sie z tym stwierdzeniem. Mimo iż powieść świetna, to jednak na film "żywcem" wstrzelonym na ekran byłby ciężki i dla "amatorów" jak i dla starych wyjadaczy... Miłego oglądania w Kinie !
P.S. Wszystkim którzy zassali z neta przed pójściem do kina współczuję głupoty. Straciliście fenowmenalne widowisko w niesamowitym klimacie.
Obrazek
Avathar
Lord
Lord
 
Posty: 1245
Rejestracja: sob 02.11.2002 0:18
Lokalizacja: Gdynia / Poznań

Postautor: hops » pt 31.01.2003 10:39

Avathar pisze:Dzisiaj wróciłem sobie z premiery (no już nie premiery ale zawsze) , The Two Towers.
Moje uczucia są mieszane. Zmienay sąPOTĘŻNE. Jak już Hejhops napisał czas na SPOILERY. Moje odczucia przedstawie w kilku odczuciach :

NEGATYWNYCH
Najwieksze zastrzeżenia budziła we u mnie walka Gandalfa z Balrogiem. Ja wyobrażałem ją sobie jako walka potężnych magicznych istot , która bardziej toczyła by się na magię i jakieś "umysłowe" walki. A tu mamy jakieś łubu-du na miecze.
NEXT. Faramir zmieniony w niezbyt miłego pana...ale cóż...nie będę sie rozpisywał.
NO I NA KONIEC....Oddział elfów na pomoc Rohańczykom...GEEZZ!

Tobie także ta walka kojarzyła się z GoldenEye? :) W założeniu twórców to miało być efekciarskie a nie inteligentne. Cóż, mogło się podobać wielu osobom...

Faramira to scenarzystom nie wybaczę. Świetnie dobrany IMHO aktor, ale rola jaką spełniał w tym filmie bohater bardzo, ale to bardzo mi się nie spodobała. Beznadziejna zmiana w stosunku do książki.

A zmiana dotycząca obecności Elfów w Helmowym Jarze mi tak bardzo nie przeszkadzała. Podobało mi się ich dostojeńtwo, opanowanie [przynajmniej w początkowej fazie walk] i w sumie nie byli tam wsadzenie na siłę, w końcu Saruman i Sauron wypowiedzieli wojnę całemu Śródziemiu... ALE. Śmierć Haldira była fatalna. Totalnie mi się nie podobała... Nie będę tego komentował, bo doprawdy, brak mi słów... :(
"There is nothing amazing. Just the norm." - Naota, FLCL
http://www.stalin-vs-hitler.w.pl
Awatar użytkownika
hops
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 524
Rejestracja: śr 09.10.2002 19:01
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: Wotan » pt 31.01.2003 11:54

Zmiany faktycznie większe w porównaniu z pierwszą częścią, ale mnie też film się bardzo, ale to bardzo podobał. Drażni mnie tylko ten wątek z Aragornem spadającym ze skały i wracającymi wspomnieniami Arweny wtedy. Myśle, że można było to inaczej pokazać nie wprowadzając dodatkowego wydarzenia, bo to trochę taki zamęt się robił z tą niby-śmiercią Aragorna. No i jeszcze trochę rozśmieszyły mnie niektóre poczynania Legolasa, który raz czy dwa wyczynia akcje przypominające mi Matrixa. No ale poza tymi małymi zgrzytami dalej to Władca, dalej to wspaniałe widowisko, wspaniały klimat i wspaniały film, który obejrzę jeszcze niezliczoną ilość razy
Wotan
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 1160
Rejestracja: pt 04.10.2002 23:52
Lokalizacja: Varsovia

Postautor: hops » pt 31.01.2003 12:33

Właśnie, zapomniałem dodać Legolasa :) [Aktor świetnie dobrany do tej roli tak btw]. Zgodzę się z Wotanem, wyczyny naszego Elfa przyprawiały momentami o skurcze brzucha :) O ile zjazd na tarczy ze schodów przy jednoczesnym strzelaniu z łuku wydawał mi się w miarę wiarygodny i możliwy do wykonania [w końcu rasa ta musi mieć jakąś grację itp.], to scena w której wskakuje na konia (w potyczce z Wargami) była wręcz absurdalna. Lekkie okrzyki niedowierzania i tłumiony śmiech rozległy się w tym momencie na sali kinowej :D

(( trochę mnie poirytowało, że mimo dwóch strzałów nie potrafił powalić na ziemię biegnącego z pochodnią w kierunku twierdzy Helma maratończyka :) ))
"There is nothing amazing. Just the norm." - Naota, FLCL
http://www.stalin-vs-hitler.w.pl
Awatar użytkownika
hops
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 524
Rejestracja: śr 09.10.2002 19:01
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: Wotan » pt 31.01.2003 20:15

O właśnie mi przypomniałeś:) Jeszcze jednym drażniącym zgrzytem był dla mnie ten maratończyk. Ogólnie rozumiem - mieli wysadzić ten mur. Ale scena mi jakiś wyścig pokoju przypominała. Pewnie Ogień został zapalony w Mordorze, na szczycie Góry Przeznaczenia:) :) oczywiście żartuje sobie. Nie zmienia to faktu że to wspaniała scena, tylko takie dziwaczne skojarzenia nasuwa:)
Wotan
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 1160
Rejestracja: pt 04.10.2002 23:52
Lokalizacja: Varsovia

Postautor: meri » pt 31.01.2003 22:45

no to ladnie napisaliscie wszystko wiec pozostaje mi sie podpisac pod tym 4 lapkami ;]] tiaa.. teraz juz wiemy skad sie wziela tradycja ognia olimpijskiego i snowboard... a z innnych 'negatywow'.. co sadzicie o ranie Aragorna ktora mu wedrowala po ramionach jak blizna po buzce Zebrowskiego aka young wiedzmin? ;]]
Bo ja zla kobieta jestem ];>
meri
Lady
Lady
 
Posty: 107
Rejestracja: sob 28.12.2002 22:21
Lokalizacja: krakow

Postautor: Wotan » pt 31.01.2003 23:57

tego akurat nie wychwyciłem, ale bez przesady, nie czepiajmy się już:) W każdym filmie zdarzają się niewielkie wpadki. (może oprócz Wiedzmina tam wpadka nie była tak niewielka bo trwała półtorej godziny, a w wersji odcinkowej aż trzynaście godzin:))
Wotan
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 1160
Rejestracja: pt 04.10.2002 23:52
Lokalizacja: Varsovia

Postautor: hops » sob 01.02.2003 0:06

Skoro mowa o pomyłkach, zajrzyjcie tutaj: 152 naliczone. Dla maniaków.

http://www.moviemistakes.com/film.php?filmid=2638

Pozdrawiam i idę pooglądać Imperium Słońca :)
"There is nothing amazing. Just the norm." - Naota, FLCL
http://www.stalin-vs-hitler.w.pl
Awatar użytkownika
hops
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 524
Rejestracja: śr 09.10.2002 19:01
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: Vampdey » sob 01.02.2003 20:55

Tak... Widziałem! Boże, nie chce mi się wierzyć... Tyle czekania... Rok... 365 dni... Ile godzin nie będe liczył :)... Czekaliśmy i doczekaliśmy... Kiedy siedzimy w kinie to takie głupie uczucie... Czekaliśmy rok, a czas się dłużył, wydawało się, że z każdym dniem dalej i dalej niż bliżej... Ale koniec! Siedzimy w kinie i zdajemy sobię sprawę, gdzie jesteśmy... Pierwszego lutego, o godzinie 14,30 w łódzkim Silver Screenie... Rok czekania równy jest trzem godzinom przyjemności. Rok a trzy godziny... Pytanie: Czy warto? To wiemy wszyscy :>...

Walka Gandalfa z Barlogiem jest spox... Nie świetna, ale naprawde oki... Barlog... Ta postać kojaży mi się z Diablo... Wspominając tą grę, i zauważając podobieństwo, czy nie czujecie trochę większego szacunku i podziwu? Ja tak :>.... Ale... Niektórzy gadają, że to nie wygląda na pojedynek dwóch książkowych silnych duchowo istot. Według mnie, z mieczami i batami jest lepiej. Ale coś tu się nie zgadza. Gandalf sam w FOTR powiedział "uciakajcie, miecze na nic tu się nie zdaczą". Taaak, z tego co widać w TTT jednak na coś sie zdały :))))). Przeczy sam sobie... Czepiam się, ot taka wpadka. Ale jest spox...

Potem... Gollum jest świetny; tragiczny, budzący wiele uczyć, lecz nie są to uczucia negatywne. Widzimy jego problem i jego cierpienie. On chce uciec od tego co mu grozi. Nie może. Przypomina "narkomana w ostatniej fazie uzależnienia"... Haha, bardzo trafne określonko :).

Nowe postacie są świete. Grima, Eowina, Theoden. Co do wszystkich przedmówców, którym Theoden nie leżał. Jest taki jaki ma być, targany zastanowieniem, kochającym Rohan, wreście: honorowym. Jego przemiana robi wrażenie, nie ta przemiana wyglądu. Przemiana wewnętrzna. Jeszcze raz: Eowina, Grima i Theoden. Brawa wielkie.

Scenografia. Najpierw o Czarnej Bramie. Pamiętacie ilustrację Alana Lee z Czarną Bramą? Pamiętacie te nieliczne jej ujęcia ze zwiastunów, które tylko kruszyły naszą cierpliwość? :)... Czarna brama, cudo.... Wielka. Olbrzmia. I wojska Easterlingów przez nią przechądzących... Miodzio. Ale jedno zastrzeżenie jest. Otwierają ją DWA trolle. A ja tak liczyłem na całą gromadkę :(.... Zresztą, niezbyt prawdopodobne, dwa trolle taaaką wielką bramę? Inne miejsca. Dwór Theodena. Pan Randall napisał w ostatnim Clicku, że dwór wygląda jak szkocki kurnik... Boże, jaki dobrobyt musiał być w szkocji, że kurniki miały tak bogate zdobienia! Te zdobienia są śliczne. Jeżeli o to chodzi, Złoty Dwór mial być pałacem drewnianym, Randallowi pewnie z Gondorem się pomyliło :). Rohan to kultura bardziej "skandwynawska"... A Helmowy Jar? Tego opsiwyać nie będe. To trzeba zobaczyć :)....

Balistyka, militaria, i jucha wylewana przez cięnte rany. Cholernie tego dużo. Starć małych, dużych, bitew, oblężeń jest sporo. Bitwa o Helmowy Jar, atak Wargów, starcie Gondoriańczyków z Haradrimami, Enty atakujące Isengrad, Oddział Eomera walczący z uruk hai i orkami Saurona... Dużo tego i są świetne :)...

Charakteryzacje nacji. Na główne brawa zasługują Easterlingowie i Haradrimowie. Zbroje Easterlingów zachwycają. Świetne. Ich formacje, broń i ich przejście przez Czarną Bramę :)... Gorzej z Entami, którzy mi odrobinke przypominają ludziki z plasteliny w starych czeskich bajkach :)... Może się czepiam. Sam nie wiem... TTT oglądałem raz, trzeba conajmniej pięć żeby poznać sekrety tego filmu i zrozumieć o co chodziło Panu PJ... A nazgul jest boski. Nie wiem czego się ludzie czepiają tego wierzchowca, z tym "smokiem". Świetny.

Zmiany. Ci którzy marudza na zmiany, niech najpierw napiszą swój scenariusz, znajdą kilkadziesiąt milionów dolców i zrobią lepiej. Bo jest oki. Faramir, ta niby zmiana jego charakteru. Faramir kocha Gondor. Chce dobra tego kraju. Nie jest głupcem, poprostu nie wie wszystkiego o pierścieniu. Ale zrozumiał i puścił hobbitów wolno. I dobrze jest.
Elfy w Helmowym Jarze. Naprawde robią wrażenie. Scena gdy biegną na mur dzid uruk hai. Trzy sekundy, a jakie wrażenie. A Haldir? Jest moją ulubioną postawcią czwarto planową :)... Ginie wspaniale. Towarzyszy temu smutek. Wszystkie zmiany mają swój cel, a PJ nie wprowadza ich przecież po to żeby robić na złość pseudo krytykom, którzy myślą że "on nie szanuje książki". Buheheh, szanuje. Zachował główną fabułę książki i wprowadził wiele elementów, które świadczą o szacunku do Profesorka.

Jedno jeszcze. Sauron, mianowicie jego oko na szczycie Barad dur. Scena niby świetna. Ale ta scena jsię przesyca. Niby najpierw fascynuje, rozmach Mrocznej Wieży, wcielenie zła które ujawniło się na jej szczycie. Ale ile Sauron tam siedzi? Przez cały okres, który obejmuje film? Czyżby duch Saurona był fragmentem tej wieży? Jak mówiłem, powinnienen być jeden fragment z Sauronem w tym miejscu, a nie cały film, bo tego tu za dużo.

Muza. Gorsza niż w Drużynie Pierścienia. Gdzieś jush pisałem, że ta w Drużynie Pierścienia mogła uczynić krok w kierunku muzy zespolu "era"... W TTT taki krok uczyniono. I to wyszło niby na dobre. Ale w innych momentach ta muza jest strasznie chaotyczna, zbyt podniosła... Nie. W FOTR było lepiej

Felloship of the ring było przepełnione artyzmem. Było to dzieło filmowe. Tutaj ten artyzm zatracono. W FOTR większość obrazu to była poezja. Tu jest tego mniej. Stanowczo mniej. Jest całkiem inaczej. Może takie wrażenie powoduje to, że The Two Towers jest filmem wojennym? Nie wiem. Montarz FOTR bardziej mi się podobał.

Przyznam, wiele fragmentów w filmie zmienił bym trochę, to jest MOJE wybrażenie niektórych scen. A PJ ze swoim wyobrażeniem zasługuje na brawa. I oskary. Jednak wiele bym zmienił. Oj wiele.

Z ostateczną oceną poczekam na rozszerzone wydanie DVD.
Awatar użytkownika
Vampdey
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3946
Rejestracja: sob 16.11.2002 20:34
Lokalizacja: Bełchatów/Łódź

Postautor: ynst » ndz 02.02.2003 17:09

Naczytalem sie wiele, przed ogladnieciem TTT, o jego mrocznosci i super efektach, ze moj apetyt stal sie zbyt duzy.
Nie bede wymienial bzdurnych scen, bo to juz zrobili moi poprzednicy, ale napisze o niesmaku jaki odczuwam po prawie 3 godzinach ogladania Wladcy.
Po pierwsze ciagle przenoszenie akcji. Czy walka o Helmowy Jar nie wygladalaby lepiej jako jedna dluga scena?
Po drugie iscie hollywoodzkie przedstawienie powiem lakonicznie "romansu". Wplecione w film jak reklama na polsacie.
Na szczescie inne dobre fragmenty juz tutaj wspomniane, z ktorych wymienie tylko jeden, oczywiscie Golluma przeslanaja zle strony filmu. Mysle jednak, ze nie dalbym TTT nominacji do osckara, bo nie ma za co. Ewentualnie efekty specjalne.
Na trzecia czesc nie bede juz czekal tak jak na pierwsza.
ynst
Wojownik
Wojownik
 
Posty: 130
Rejestracja: wt 12.11.2002 0:55
Lokalizacja: Gliwice

Postautor: EmpE Lathspell » pt 14.02.2003 18:13

Uważam, że film był genialny. Wszycy [prawie] psioczycie na zmiany w związku z książką. A ja nie zamierzam się rozpisywać. Zrobi to za mnie Bregan :wink: . Recenzje tą przytoczyłem z Valkiri (www.valkiria.net) i jest to [według mnie] najlepsza do tej pory spotkana recenzja w sieci. Na dodatek zgadzam się z nią w każdym calu. Tak więc moje wrażenia po obejrzeniu premirki napisane przez Bregana:

"Po pierwszej części Władcy Pierścieni chyba każdy, kto szedł do kina na Dwie Wieże, miał wielkie wymagania co do drugiej części filmu. Z innej strony, wiedzieliśmy już przecież, czego możemy się spodziewać po Peterze Jacksonie. Ja osobiście wiedziałem na pewno, że film ten zostanie nakręcony na poziomie. Właściwie, byłem pewien, że Jackson niczym mnie już nie zaskoczy. Jakież było moje zdumienie, gdy w nocy, 1 lutego 2003 roku rozpocząłem podróż w Śródziemie, widząc po raz kolejny upadek Gandalfa w Morii.
Byliśmy zaskoczeni, prawda, mój ssskarbie?

Od tego momentu film nabrał wprost niesamowitego tempa. Szybkość przewijających się scen poraziła mnie, a jednocześnie wbiła w fotel wykonaniem, klimatem i rozmachem. Ostatecznie, po trzech godzinach wyśmienitego seansu, miałem nieodparte wrażenie, że PJ nie zrobił wiernej ekranizacji książki. Cóż – wierność adaptacji objawiała się tutaj tylko we fragmentach. Całość miała znacznie inny wydźwięk. Przede wszystkim, jest to film bardzo dobrze pomyślany i na tyle ważny, że mogłem go bez problemu uznać za coś głębszego i większego niż się spodziewałem.

Filmowe postacie są inne... lepsze niż ich książkowe pierwowzory. A dlaczego lepsze? Wystarczy przeczytać którąkolwiek z części powieści Tolkiena. Od momentu wyruszenia hobbitów z Bree dzieło nabiera charakteru eposowego, który nie pozwala na nadmierne psychologiczne skomplikowanie bohaterów. Wyjątkiem od tej reguły są Boromir, Frodo i Sam (no i, oczywiście, Gollum). Natomiast w filmie, poza złymi i tak samo paskudnymi charakterami, wszystkie inne naczelne postacie nabrały niespodziewanej głębi i mnogości wymiarów.
Legolas sprzecza się z Aragornem, Frodo rzuca się z mieczem na Sama, Theoden poddaje się w trakcie walki, kiedy giną jego ludzie. Te ułomności i drobne załamania dopiero po pewnym czasie uświadamiają oglądającemu, że Peter Jackson wydobył z Tolkiena więcej niż mógłby, gdyby jego adaptacja była tak bardzo wierna. I dlatego tak wspaniali wydają mi się bohaterowie filmu.
Gimli natomiast miał znakomity pomysł, aby co jakiś czas rozluźniać atmosferę dzieła. Przy czym trzymał się normy, zaś jego żarty były doprawdy pięknym przykładem prawdziwego humoru Fantasy. Ciekawy jest motyw, gdy Gimli prosi Aragorna, aby ten nim rzucił, bo sam nie przeskoczy przepaści! Ten fragment nieodparcie kojarzy się z pewną sceną na schodach przed mostem Khazad-Dum, w której Gimli ukazuje krasnoludzką dumę.
Tylko ani słowa Elfowi...

Wiele osób narzeka na wątek Faramira. Jednakże, gdy się bliżej przyjrzeć, nie jest on bardzo zmieniony (poza wyruszeniem do Osgiliath) w stosunku do książkowego pierwowzoru. Przecież postać ta również miała rozterki co do Pierścienia i zastanawiała się, co ma uczynić z hobbitami. Oczywiście Faramir filmowy znacznie bardziej pożąda Pierścienia, ale czyż jego ostateczna decyzja nie jest słuszna i prawa? Fragment ten dodaje filmowi wyjątkowego dramatyzmu, a ponadto wydobywa z Faramira coś, czego nigdy nie posiadał w powieści.

Relacje Froda i Sama są bardziej trudne niż wydawały się w książce. Kłócą się oni, nie zgadzają co do Golluma i rozstrzygają w dramatycznych słowach trudną sprawę Pierścienia. W filmie widać jak wielki ma on wpływ na Froda. Brawa dla Elijaha Wooda za zagranie jak we śnie swojej postaci – Frodo wydaje się być pod ciągłym brzemieniem czegoś, co go przytłacza. Sean Astin natomiast pokazał w sobie jeszcze więcej heroizmu i wspaniałego charakteru. W książce Sam był raczej komiczną postacią. W filmie posiada znacznie więcej z prawdziwego, choć przecież nie władającego dzielnie orężem, bohatera.
Passskudny, gruby hobbit...

Wątek Arweny i Aragorna napawał mnie nieustannie pewną nostalgią. Smutek odejścia i rozpacz porzucenia ukochanego przez piękną Elfkę mogą wzruszyć niejednego widza. Aragorn jest na tyle ważną postacią, że pozbawienie go uczestnictwa w swoich miłosnych sprawach byłoby moim zdaniem dla filmu wyjątkowym zaniedbaniem. Rozszerzenie wątku Arweny to nie jest decyzja nieprzemyślana, a już na pewno nie komercyjna. Aragorn zmienia się przez całą trylogię książki i filmu - z rozbójnika powoli staje się królem. Ale po drodze, jak każdy bohater, przeżywa pewne problemy. Brawo dla reżysera, także za to, że ożywił dumne Elfy Śródziemia i nadał im prawdziwego ducha, którego tak było im potrzeba.

Sceny batalistyczne zasługują na zapamiętanie w historii kina. Także pod względem efektów komputerowych, po raz kolejny, jak w przypadku Drużyny Pierścienia, nie zawiodłem się przy oglądaniu filmu. Lepiej nawet – byłem zachwycony. Znakomity nie tylko pod względem wykonania, ale też swej tragiczności Gollum, jest przykładem majstersztyku w dziedzinie tworzenia życia za pomocą technologii cyfrowej. Bitwy i sceny z wielką ilością statystów zapierają dech w piersiach. Poraża Balrog, Czarna Brama Mordoru i niesamowici Entowie. Scena, w której przed Grimą pojawia się w całej okazałości wielka armia Sarumana, na zawsze pozostanie w mej pamięci.
Efekty po raz kolejny nie przyćmiewają historii. Nie dostrzega się ich, bo po prostu zachwycają mnogością szczegółów i rozmachem.
Tego akurat się ssspodziewaliśmy, prawda, mój ssskarbie?

Jeżeli miałbym zdobyć się na podsumowanie muzyki w filmie, musiałbym wspomnieć wszystkie te wspaniałe chwile, kiedy przed obejrzeniem filmu słuchałem soundtracka TT. Odnawiając dawne motywy muzyczne i zauraczając się nowymi, musiałem stwierdzić wprost: Howard Shore zrobił ponownie coś, czego nie dokonałby nikt inny. Dzięki talentowi i wspaniałej orkiestrze przeniósł w moje zmysły realia Śródziemia.

Film sam w sobie jest przede wszystkim doskonale pomyślanym obrazem o niezwykłej głębi i mnogości nachodzących widza przemyśleń. Mówi o przemijaniu i odchodzeniu dawnych rzeczy, o okrucieństwie wojny (sceny przed bitwą o Helmowy Jar, ukazujące ludność Rohanu, na długo zapadają w pamięć), oraz o niesłuszności pierwotnych pragnień potęgi i władzy, które to chęci mogą doprowadzić do wielkiej tragedii dla człowieka. Na szczęście bohaterowie w Dwóch Wieżach pokonali swoje trudności, dzięki samozaparciu i heroizmowi. Przed nimi jednak jeszcze daleka droga, której kres poznamy dopiero za rok. I na pewno będziemy zachwyceni tak samo jak teraz.
O tak, będziemy, prawda, mój ssskarbie?"

Ja dodam jedynie, że bardzo źle zareagowałem na brak Żwawca. Fakt, że dzięki temu film stał się trochę krótszy, a Merry i Pippin uczestniczyli w wiecu, co pociągnęło za sobą kolejne wydarzenia... ale mam co do tego aspektu ale.
"Dobry elf, to martwy elf."
Marszałek Milan Raupenneck
"Dobry marszałek, to martwy marszałek"
Generał EmpE Lathspell
EmpE Lathspell
Najemnik
Najemnik
 
Posty: 64
Rejestracja: wt 15.10.2002 15:22
Lokalizacja: Stumilowy Las

Postautor: Jakub Cieślak » pt 14.02.2003 21:22

Wiele słów padło, wszyscy już wiedzą i znają tą historię. Ja jednak i tak muszę coś powiedzieć w tej sprawie. Gollum jest pierwszą komputerową postacią, która może uchodzić za postać z krwi i kości. Zdecydowanie na plus. Nie przeszkadzały mi wstawki z Arweną (w końcu Liv Tyler pojawi się w trójce, to głupio tak o niej totalnie zapomnieć w dwójce i jej w ogóle nie pokazywać). Enty piękne, ale wątek słabo rozwinięty- już chyba rzeczywiście lepiej było je pominąc i potem dodać np. na DVD. Choć niepotrzebna scena wejścia elfów do Jaru to jednak łapiąca za serce. Jak dla mnie za łatwo poszło ze Smoczym Językiem i jakoś Rohan nie był tak niegościnny jak mogłoby się wydawać. Niepotrzebnie rozbudowana sekwencja bitwy z Balrogiem. Te i wiele rzeczy człowiek sobie wynajdzie, ale i tak nie ma co narzekać, bo to po prostu kawał dobrej roboty. Wyszedłem na miękkich nogach i chciałem od razu iść do kasy i kupić biletka na kolejny seans.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Vampdey » ndz 16.02.2003 15:50

Spójrzmy na to trochę inaczej. Do tych co krytykują TTT za obojętnie co im tam nie pasuje. Z FOTR obcowaliśmy cały rok, sam oglądałem ponad 10 razy :>... Za każdym razem zwracałem uwagę na inny szczegół, wyczuwałem inny klimat.
I co, po jednym, dwóch seansach TTT mamy zrozumieć to dzieło? Nie.. Poczekajmmy rok :)...
Ja oglądałem jush spooro razy na cd po kinie i za każdym razem czuje się coraz milej zaskoczony :)
Awatar użytkownika
Vampdey
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3946
Rejestracja: sob 16.11.2002 20:34
Lokalizacja: Bełchatów/Łódź

Postautor: RaF » ndz 16.02.2003 22:02

Ok, teraz czas na coś ode mnie. Nieco zwlekałem z pójściem do kina, widząc, jakie kolejki się przed kasami ustawiają, ale wreszcie się udało. Niecierliwy po szumnych zapowiedziach, pochwałach i dyskusjach, zapadłem się w wygodnym fotelu i, podjadając popcorn, zająłem się oglądaniem reklam. :P A później światło zgasło, w sali rozległy się piękne, trójwymiarowe dźwięki wejściówki kinowej i nadszedł czas na film...

Rozpoczęcie rzeczy od małego powrotu do walki z Balrogiem w Morii jest niezłym rozwiązaniem, zwłaszcza że pozwala na zazębienie fabuły z częścią pierwszą i przypomnienie jej nieco widzom. Scena, kiedy Gandalf i Balrog spadali w głąb Khazad-dum nieco mnie zaniepokoił, mianowicie ze względu na to, że zdawał się być nieco zbyt rozrośniętym efektem specjalnym. Lękałem się, czy efekty nie przejmą dominacji nad filmem. Wszystko jednak, jak się wydaje, było OK.

Jedną z głównych negatywnych cech filmu, była jego chaotyczność, szczególnie w początkowych ujęciach. Kamera przenosi się z miejsca na miejsce, bez przerwy zmienia perspektywę, ciągle robi jakieś naloty na biegnących bohaterów, dubluje sceny pościgu (ile razy można pokazywać biegnących Aragorna i spółki!?). Zapewne miało to dać poczucie, że gonitwa trwa długi czas. W rezultacie wyszło zupełnie odwrotnie (chociaż może to moje subiektywne odczucie).

Żal mi powolnej akcji książki i klimatu, który dzięki niej udało się wykreować, a straconej w filmie, no ale w końcu są to dwa różne środki przekazu i w kinie ludzie zaczęliby chyba przysypiać, a przynajmniej się niecierpliwić.

Świetne scenografie i zapierające dech w piersi krajobrazy Nowej Zelandii to jak dla mnie jedne z najmocniejszych punktów filmu. Chociaż kilka miejsc wiało mi styropianową sztucznością. Mieszkańcy Rohanu stali się czymś w rodzaju jakichś Wikingów, z tym swoim stylem (szczególnie architektonicznym). Może byłoby dobrze, gdyby Wikingowie rzeczywiście używali na większą skalę koni.

Znakomita postać Golluma to bardzo mocny aspekt filmu. Chociaż wyraźnie widać jego komputerowy rodowód, to jednak jego wykonanie zasługuje na najwyższe uznanie. Umiejętnie stworzono także jego sposób bycia, wywułując u widza zarazem wrogość i żal do tej istoty, zupełnie jak miało to miejsce u hobbitów.

Zawiodły mnie natomiast sceny batalistyczne. Owszem, ich techniczne wykonanie było znakomite. Aczkolwiek wiele było momentów, kiedy kamera latała bezładnie w te i we w te, tak że zupełnie nie było wiadomo, kto kogo i za co.
Nie rozumiem, dlaczego ten Warg spadł z Aragornem w przepaść.
Poza tym potwornie rażą mnie sceny naciągane (tak zresztą ma to również miejsce w wypadku innych filmów i książek). Łucznicy strzelający zza murów, tak że strzały przelatują między głowami stojących na murze żołnierzy (chociaż to chyba strzelali Elfowie, więc jeszcze można wybaczyć). Ale Aragorn i Gimli odpierający na grobli hordy Uruk-hai, kompania Eomera galopująca w pełnym rynsztunku po stromiźnie tak na oko 65-70 stopni, kilkuosobowy oddziałek Theodena spychający z grobli dziesiątki Uruk-hai (bardziej prawdopodobne, że to raczej ów oddziałek zostałby zepchnięty) czy wstrzymywanie z niewiadomych przyczyn ostrzału armii Sarumana przez strzelców z Helmowego Jaru, skoro tamci byli już w zasięgu (świadczy o tym wypuszczona ze strachu przez jakiegoś żołnierza strzała, która ugodziła Uruk-hai'a w szyję) to tylko kilka przykładów. W FOTR też były przegięcia (choćby stawianie przez Drużynę oporu setce Uruk-hai), to jednak nie były one aż tak rzucające się w oczy.

Wątek Arweny jakoś nie napawa mnie niechęcią. Skoro już i tak został on rozbudwany przez PJ, równie dobrze można się go trzymać. A w TTT nawet udanie został zrealizowany (inteligentnie wyjaśnia trudną miłość Aragorna i Arweny).

Sprawa Osgillath jednak nie zachwyciła mnie. Hobbici wpadają tam na chwilę i zaraz ruszają dalej. Zbędne i zajmujące czas, który można by lepiej spożytkować.

Ogólnie bardziej podobał mi się FOTR, głównie dzięki swojemu klimatowi. Teoretycznie TTT jest mroczniejsze. Ja tej mroczności bynajmniej nie dostrzegłem. Brutalniejsze, i owszem. Ale mroczniejsze nie.
Generalnie dałbym filmowi ocenę 7+/10 albo 8-/10, skoro FOTRowi wystawiłem sobie w myślach 9/10.
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: EmpE Lathspell » pn 17.02.2003 16:21

Sądzę, że wątek Entów nie mógł być pominięty mimo jego nie dopracowania i dany na DVD. Bo dalszy przebieg akcji by trochę na to nie pozwalał.

Ja też przygotowałem się w kinie na reklamy, a tu nic! Nic! Ani jednej!

Tak - zdecydowanie raził przebieg bitwy. Tak jak dobrze ujęty ze względu na efekty specjalne (armia itp.) to liczyłem, że jej przebieg wywże na mnie fenomenalne wrażenie i wciśnie w fotel szybkością i dynamiką (tak sądziłem po obejrzeniu traileru). Z tymi strzałami i Gandalfem też było trochę przesadzone. Ale ja to wszystko wybaczam, tak jak wyżej pisałem. Mimo baboli, jakie przytrafiają się przecież wszystkim, 9/10. FOTR dałem 10/10.
"Dobry elf, to martwy elf."
Marszałek Milan Raupenneck
"Dobry marszałek, to martwy marszałek"
Generał EmpE Lathspell
EmpE Lathspell
Najemnik
Najemnik
 
Posty: 64
Rejestracja: wt 15.10.2002 15:22
Lokalizacja: Stumilowy Las

Postautor: LordDraven » wt 18.02.2003 20:06

Mnie TTT bardzo sie podobało... A szczególnie te krótkie dialogi Legolasa i Gimliego... No i Aragorna...
Wątek Entów nie mógł być pominięty, bo wkońcu to jeden z wazniejszych wątków...
Nie masz wpływu na to co dzieje się ze światem... Nikt nie ma.
LordDraven
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 7
Rejestracja: pn 17.02.2003 18:31

Postautor: Vampdey » pn 24.03.2003 12:15

Dwa oskary... Nie wiem czy słusznie "tylko" tyle. Nie widziałem żadnego filmu kandydującego w tym roku poza TTT. Tak na to patrze i się zastanawiam, tą kategorię "montaż efektów dźwiękowych" to mogli sobie darować, jakaś taka wymuszona jest...
Tak wogóle to mi przykro że dyskusja o tak długo oczekiwanym filmie na naszym forum skończyła się zanim na dobre zaczeła :/...
Obrazek
Awatar użytkownika
Vampdey
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3946
Rejestracja: sob 16.11.2002 20:34
Lokalizacja: Bełchatów/Łódź

Postautor: Vampdey » wt 18.11.2003 12:11

Jakie wrażenia z TTT rozszerzonej? Ja jeszcze nie widziałem, dvdripa nie chce a dvd kasy nie mam kompletnie :/... Do gwiazdki trzeba chyba znów czekać :P
Co wy powiecie o wersji specjalnej? Podoba wam sie bardziej od kinowej?
Obrazek
Awatar użytkownika
Vampdey
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3946
Rejestracja: sob 16.11.2002 20:34
Lokalizacja: Bełchatów/Łódź

Postautor: Jakub Cieślak » czw 27.11.2003 19:35

Tak mi się diabelsko podoba, że założę nowy topic o tym, ponieważ też mam kilka uwag technicznych co do wykonania wydania czteropłytowego.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka


Wróć do Film

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 22 gości

cron