reżyser aktorem, aktor reżyserem...

Tutaj podyskutujesz o filmach, ludziach i wszystkim, co dotyczy X muzy.

Moderator: Wotan

reżyser aktorem, aktor reżyserem...

Postautor: Alganothorn » pt 28.01.2005 12:48

na wstępie zanzaczam, że nie szperałęm w czeluściach postów, czy takowy topic już się nie pojawił: nie kojarzę i z lenistwa poprzestałem na tym;
shame on me, jeśli się mylę, bo to baaaaaardzo zły przykład...
;-)
i przechodząc do rzeczy:
szereg aktorów zajmuje się także reżyserką, jedni lepiej, inni gorzej, ale chciałem poznać wasze opinie na temat ogólnego 'procesu' obejmowania kolejnych funkcji na planie filmowym, jak też i konkretnych postaci;
zasada działa w obie strony: z jednej, mamy np. Eastwooda, o którym za chwilę, który z typowego aktora zamienił się w reżysera, z drugiej - szereg reżyserów, którzy albo epizodycznie (vide Alfred H., choć tu o aktorstwie ciężko mówić ;-) ), albo już poważniej stają po drugiej stronie kamery (np. Quentin T.);
największe wrażenie jak do tej pory zrobił chyba na mnie Clint: z aktora typowych filmów akcji, najpierw przesiadł się na filmy poważniejsze, a wreszcie zajął reżyseria i zrobił to w niezwykle udany sposób; swego czasu widziałęm z nim wywiad z czasów 'Brudnego Harrego', gdzie zapytano go, czy myśli o reżyserowaniu - aktor odparł, że może, ale to za wiele lat, bo na razie za mało umie, musi się wiele nauczyć...gdyby każdy miał tyle pokory i umiał czekać, jakież to arcydzieła by powstawały...można się rozmarzyć, prawda?
do założenia topicu skłonił mnie właśnie Clint, który kolejnymi filmami udowadnia, że to nie przypadek, że filmy mu tak dobrze wychodzą, że być może okaże się, że będzie lepszym reżyserem niż aktorem, w co chyba nikt na początku by nie uwierzył; dobre, interesujące fabuły, zręczne obsadzanie ról, warsztat naprawdę robi wrażenie; teraz chyba rok w rok nominacje Oscarowe, wielkie szanse na nagrodę dla Swank (w tym wieku dwa Oscary, pogratulować :-) ), to robi wrażenie;
Penn zaczął grać w coraz ambitniejszych i ciekawszych filmach, reżyseruje na razie bez polotu, ale też robi nadzieje, że coś z tego wyjdzie;
jeśli tak będzie, że dobry aktor będzie jeszcze lepszym reżyserem, to nie mogę doczekać się filmów Spacey'ego
:D
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Gvynbleid » pt 28.01.2005 13:12

No Clint Eastwood, cuż jako brudny Harry i jego role w kolejnych westernowych produkcjach właściwie powielane, to sprawa sporna, jak dla mnie przynajmniej - osobiście nie urzekł mnie niczym. Natomiast rzeka tajemnic zrobiła na mnie (i nie tylko na mnie jak widać po gali oscarowej i po innych 'oglądaczach') duże wrażenie.
Ciekawą postacią jest również Gibson który też przeszedł swego rodzaju ewolucję z głupkowatych (aczkolwiek dobrych) ról komediowych po bardzo ambitne, na Pasji już w roli reżysera, kończąc.
Wydaje mi się jednak że taką drogę żadko kto przechodzi, trzeba się jakby 'wypalić' żeby chwycić się za coś innego ale z grubsza z tej samej działki, mało komu to odpowiada ale jak już się zdarzają takie wypadki, to jak widać wychodzi to całkiem nieźle.
Obrazek
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: Wotan » pt 28.01.2005 17:52

co do Eastwooda, to nie wiem czy reżyserował jeden z najlepszych moim zdaniem westernów - "Bez przebaczenia" - który jest filmem moim zdaniem bardzo dobrze zagranym z dobrze napisanym scenariuszem. Nie pamiętam kto był reżyserem - jeśli Eastwood to brawa dla niego :-)

Co do Gibsona z Gipsu:-) -> koncertowy pokaz doskonałego aktorstwa i doskonałej reżyserii mogliśmy podziwiać w filmie Braveheart - połączyć i reżyserię i granie w tym wielce spektakularnym filmie było moim zdaniem niezwykle trudne i Gibson wykonał kawał wspaniałej roboty. Wcześniej o ile mnie pamięć nie myli też reżyserował i grał - np poruszający film "Człowiek bez twarzy".

Ale w przypadku aktorów reżyserów nie mógłbym nie wspomnieć o moim ulubionym przykładzie (dzięki Algi, że dotąd nie wspomniałeś :-) ) - Takeshi Kitano - > twórca już od pierwszych swoich filmów zajmował się aktorstwem, co nie wychodziło mu źle - np w filmach Sonatine i Hana-Bi, Kikujiro czy najnowszym Zatoichi. Jednakże najlepsze role Kitano-aktora moim zdaniem miał w filmach Nagisy Oshimy - znakomite "Merry Christmas Mr Lawrence", czy "Gohatto" (polski tytuł - Tabu). Reżyserem Kitano jest znakomitym - jeżeli oczywiście komuś podoba się jego styl opowiadania. Mistrzostwo kierowania aktorami i operowania językiem filmu widac już w jego pierwszych produkcjach. Kitano - to człowiek instytucja - jest artystą bardzo wszczechstronnym, oprócz robienia filmów, jest pisarzem i malarzem. Z resztą zaczynał jako komik - (miał kabaret i wystepował pod pseudonimem Beat Takeshi ) - więc aktorstwo ma jakoby we krwi. Reżyserię i granie doskonale potrafi połączyć - > udowodnił to już niejednokrotnie. Jednak gdybym miał polecić jakiś film gdzie aktor-reżyser Beat Takeshi prezentuje się najlepiej - byłoby to Hanabi, oraz bardziej komediowo - Kikujiro. Co do najlepszej reżyserii jednak - polecam film Lalki
http://www.allsecrets.co.uk
moj film...
http://www.well-known-artist.com
Moja nowa odkurzona www, zapraszam!
http://www.vimeo.com/1271372 - moj showreel
Wotan
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 1160
Rejestracja: pt 04.10.2002 23:52
Lokalizacja: Varsovia

Postautor: Azirafal » pt 28.01.2005 19:06

'Bez przebaczenia' było (o ile mi wiadomo) pierwszym filmem reżyserowanym prze Eastwood'a. To mój drugi najulubieńszy western. Palmę pierwszeństwa od wieków już u mnie trzyma 'Dobry, Zły i Brzydki' :twisted:

I nikt nie wspomniał o Woody'm Allenie! :o Najbardziej neurotycznym z reżyserów i aktorów, który najczęściej w swoich filmach w głównych rolach obsadza siebie 8) :roll:
If you don't stand for something you'll fall for anything.
Awatar użytkownika
Azirafal
Arcypryk
 
Posty: 1938
Rejestracja: wt 07.01.2003 15:33
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Alganothorn » pn 31.01.2005 8:58

Azirafal pisze:'Bez przebaczenia' było (o ile mi wiadomo) pierwszym filmem reżyserowanym prze Eastwood'a.

byłfilmem 16, nie licząc dokonań telewizyjnych
:D
z bardziej znnaych filmów wcześniejszych można wspomnieć 'Zagraj dla mnie Misty', 'Wyjętego spod prawa Josey Walesa' czy 'Firefoxa'...
jak widać Clint szlifował swój talent, geniusz, jeśli można o nim mówić (a z każdym kolejnym filmem zdaje się, że jak najbardziej tak), pojawił się po jakimś czasie
;-)
co do Gibsona - wielkie uznanie, jak na razie 3 filmy i każdy inny i każdy dający do myślenia...poza tym cenię reżyserów za to, że jeśli grają w swoich filmach, to nie ulegają pokusie absolutnego zdominowania filmu - nie widzę takich pokus ani u Eastwooda, ani u Gibsona;
o Kitano napisał tyle Wotan, że dodawać nic nie będę
;-)
Allen obsadza siebie w głównych rolach chyba dlatego, że równie dobrze oddającego neurozy wszelkiej maści aktora by nie znalazł...
:-)
...ale i tak robi to świetnie
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » pn 31.01.2005 11:05

Mechanizm ten stał się na tyle modny, że dobrze rokującemu aktorowi wszyscy w pewnym momencie zadają pytania, kiedy weźmie się za reżyserię. Próby takie podejmowali już z różnym skutkiem:
George Clooney ("Niebezpieczny Umysł"), Sylwester Stallone ("Staying Alive"- które muszę upolować, bo podobno tak tęga słabizna, że aż można boki zrywać- to jest kontynuacja Gorączki Sobotniej Nocy... :) ), Robert Redford (który na stare lata okazuje się lepszym reżyserem niż aktorem). Mel Gibson zaczął zgrabnym "Człowiekiem bez Twarzy", sporo pokazał w "Braveheart", choć mnie ten film raczej nie urzekł. A teraz "Pasja", która budzi różne uczucia moich znajomych, przez co wciąż boję się z tym zmierzyć. A Clint? Rzeczywiście, Azi, Clint zdołał już sporo wyreżyserować przed "Bez Przebaczenia", to naprawdę pracowity staruszek i wygląda na to, że jeszcze sporo pokaże. W Clincie podoba mi się jego odmienny sposób widzenia akcji i bohaterów, on do każdej produkcji podchodzi w jakiś nietypowy sposób. Dzięki czemu nawet typowo komercyjne zabawy, takie jak "Space Cowboys" ogląda się z ogromną radością. On po prostu umie zaskakiwać. Co w dzisiejszych czasach jest coraz rzadszym zjawiskiem w Hollywood.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » pn 31.01.2005 11:18

Sly akurat miał pewne podstawy, żeby brać się za kontynuację, biorąc pod uwagę jaki wpływ miał na powstanie 'podstawki'
:-)
najlepsi eżyserzy spośród aktorów skorzystali na swoich doświadczeniach i widać, że to kino 'czują'; problem zaczyna się wtedy, gdy ktoś zawierzy marketingowcom i ich przekonaniu, że nie ważne jaka kicha, ważne, ile można zarobić - wtedy liczy się tylko magia nazwiska;
na całe szczęście zjawisko nie ma charakteru epidemii
;-)
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return


Wróć do Film

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 23 gości