chyba najśmieszniejszy film z Jetem Li jaki widziałem nosi tytuł "Twin Warriors" (lub "Tai Chi Master" = pod tymi dwoma tytułami jakoś ten film krąży w obiegu). Powiem szczerze że walki tam po prostu są mistrzowskie, przy tym film jest typowym kinem kopanym z hong kongu -> elementy humorystyczne przeplatają się z tragizmem, dzięki temu spływa na nas cała ta groteskowość chińskich produkcji. Warto spróbować od czasu do czasu dla rozrywki.
Natomiast filmy z Jetem Li rodem z hollywood - jak większość rodem z hollywood - bez polotu, bez pomysłu.
Choć może "Romeo must die" Bartkowiaka był jeszcze znośny, bo było w nim trochę shakespeara, a w czym jest shakespear, w tym jest wartość
Ponadto była tam piękna i tragicznie zmarła Aliyah...
Jednak jeżeli chodzi o bohaterów kina kopanego - to produkcji made in Hong Kong nic nigdy nie przebije, i mnie jednak podobają sie bardziej wczesne wyczyny Jackiego Chana - w którym widać więcej stylu. Tak jego niezwykła niezdarność i nadludzka sprawność wraz z miną naiwniaka, ta slapstickowość tego aktora plasuje go o klasę wyżej niż Jeta, który w większości filmów ma tą samą drewnianą gębę.