Cóż, Daredevil to kolejna ekranizacja komiksu. Co najistotniejsze - amerykańskiego komisku. Stąd styl taki, a nie inny - amerykańce taką po prostu mają kulturę, takie komisky lubią, to jest, można by powiedzieć, ich symbol narodowy
Że do mnie żaden nie przemawia, to inna sprawa (fakt, że swego czasu sporo ich kolekcjonowałem - ale to było bez mała, uuu, z 10 lat temu
). Nie przepadam w ogóle za czymś takim, jak superbohater. Dla mnie zbyt to papierowe, bym mógł weń uwierzyć i się z nim zidentyfikować. Czyli że z rozrywki nici
A że od strony merytorycznej niczego w filmie nie ma, to praktycznie ogląda się go wyłącznie dla zabicia czasu, kiedy nie ma nic innego do roboty.
Co do drewnianego aktorstwa, to wrażenia mam wręcz przeciwne do Algiego. Drewno to drewno, kojarzy mi się raczej z aktorstwem polegającym na kilku (groźnych zazwyczaj lub znudzonych) minach i paru odzywkach. Jak dla mnie Affleck stara się aż o przesadnią egzaltację, co najczęściej staje się śmieszne.
Choć dla mnie Daredevil i tak byłby ciekawszą propozycją niż jakikolwiek odcinek Batmana
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks