Moderator: Wotan
Avathar pisze:Reżysera nie znam (nie bić proszę), filmu widziałem tylko zwiastun, nie wiedziałem czego się spodziewać.
Generalnie film na mnie zrobił świetne wrażenie. Może nie powalające albo tymczasowo podniósł normę mojego samopoczucia.
Tigana pisze:Czy Pitt zagrał "oscarowo"? Powiem tak - im młodszy tym gorszy, a jak się zrobił na ciacho to film dużo stracił.
Ocena 8/10
Alganothorn pisze:Tak, Indyk i ja spędzamy upojne piątkowe wieczory oglądając C+...
Alganothorn pisze:Tak, Indyk i ja spędzamy upojne piątkowe wieczory oglądając C+...
Shadow w innej przestrzeni internetowej pisze:Ekranizacje komiksów już dawno temu przestały być nowością; nie znam danych, ale przypuszczam, że obecnie (w kasowych produkcjach rzecz jasna) jest ich znacznie więcej niż adaptacji prozy. A jeśli chodzi o szeroko pojętą fantastykę, to nawet nie ma czego porównywać. Pula możliwych komiksów powoli się zawęża, stąd też coraz to pojawiają się sequele, n-te części Batmana, Spidermana, etc. Również Transoformers doczekali się filmowej kontynuacji. Pierwsza część była w porządku – trochę kiczowata, trochę nielogiczna, miejscami nawet zabawna. Nie było to jakieś wielkie kino, ale zaskakująco dobre, jeśli weźmie się pod uwagę to, co hollywoodzcy producenci i scenarzyści zrobili z niektórymi komiksami. Druga część Transformersów, co zdarza się rzadko, jest lepsza od poprzedniczki. Pod warunkiem, że nie idzie się do kina na ucztę intelektualną lub emocjonalną, a na niewyszukaną rozrywkę skoncentrowaną głównie na prostych gagach i efektach wizualnych.
Idąc na Zemstę Upadłych trzeba rzecz jasna pozostawić w domu zestaw do analizy logicznej. W wielu przypadkach ciąg przyczynowo-skutkowy jest w filmie zaburzony. Znaczna część pojawiających się nowych elementów jest wyciągana z kapelusza, a nie jest konsekwencją wcześniejszych wydarzeń. Błędów i nieścisłości można się doszukiwać zarówno na poziomie szczegółów, jak i w założeniach leżących u podwalin fabuły. I co z tego? Nic. Podczas długiego, trwającego chyba 2,5 godziny seansu nawet przez moment mi to nie przeszkadzało. Dostrzegałem, ale co najwyżej powodowało to dodatkowy uśmiech. Są filmy, w których to strasznie razi, ale twórcom Transformersów numero duo udały się na tyle pozostałe elementy, że nie zwracało się uwagi na luki w scenariuszu.Zalety filmu można podzielić na dwie kategorie: coś dla oka i coś do śmiechu. Zemsta Upadłych jest naprawdę nieźle zrealizowana wizualnie. Roboty prezentują się okazale, transformacje i wybuchy zdarzają się w zasadzie co chwilę. Czasem co prawda zmiany (głównie w trakcie walki) zachodzą tak szybko, że nie sposób zorientować się co tak naprawdę się dzieje, ale to dosyć częste zjawisko w kinie akcji ostatnich lat. Być może należałoby popracować trochę nad zdjęciami i montażem, ale i tak nie jest źle.
Do zalet wizualnych (bo aktorskich to już niekoniecznie) oczywiście należy również Megan Fox, choć twórcy przesadzili trochę z makijażem, w związku z czym dziewczyna nawet po kilku godzinach biegania po egipskiej pustyni wśród wybuchów itp. nadal wygląda jakby właśnie wyszła od kosmetyczki. No i coś jej z wargami zrobili, wyglądały, jakby zaraz miały pęknąć…
Skoro już jesteśmy przy aktorach, to jeszcze kilka słów o Shia LaBeoufie (nawet nie próbuję dociekać jak to się odmienia). Nie wiem jak się na niego zapatruje płeć piękna, ale dla mnie namaszczenie go na następcę m.in. Harrisona Forda jest zdecydowanie na wyrost. Brak mu moim zdaniem odpowiedniej charyzmy, a i umiejętności aktorskie powinien jeszcze podszkolić. Do Transformersów jeszcze się one nadają, ale próby zagrania czegoś wymagającego trochę więcej niż tylko sprawności fizycznej mogą się okazać bolesne.
Zemsta Upadłych tak naprawdę jest komedią, tylko przybraną w sensacyjno-przygodowe piórka. Żarty nie są oczywiście zbyt wyszukane, ale też nie jakoś wybitnie prymitywne. Grunt, że w większości przypadków są one śmieszne. Czasem jest to jakaś scenka, innym dialog, a w jeszcze innym przypadku parodia nawiązująca do innych filmów czy postaci.
Miałem pewne wątpliwości czy faktycznie opłaca się iść na Transformers 2 do kina, ale okazały się one płonne. Nie żałuję nawet mimo tego, że w kinie padła klimatyzacja i temperatura na sali dochodziła do nieprzyjemnego poziomu. Film okazał się zabawną napierdalanką bez najmniejszych aspiracji do bycia czymkolwiek innym. Nawet typowego amerykańskiego patosu nie było za dużo, więc i pod tym względem nóż się nie otwierał w kieszeni. Wątpię, żebym obejrzał ten film jeszcze raz, ale chyba bym żałował, jakbym na niego się nie wybrał.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości