Filmy

Tutaj podyskutujesz o filmach, ludziach i wszystkim, co dotyczy X muzy.

Moderator: Wotan

Postautor: smerfetka » pn 19.11.2007 12:37

Lord Turkey pisze:Informacja dla zainteresowanych - dziś na TVP1 wyemitowano pierwszą część filmu "Ziemiomorze" ekranizującą pierwsze dwa tomy pięcioksięgu Ursuli Le Guin. Za tydzień 25.11 o godzinie 13:10 część druga i ostatnia produkcji. Jeżeli ktoś nie oglądał, a czytał - warto zobaczyć. Nie dlatego że film jest świetny, lecz z ciekawości.

Popieram!!!
Film jest bardzo dobry!!!
Takie jest moje skromne zdanie:-)))
smerfetka
 

Postautor: Yedyny » wt 20.11.2007 15:03

Kąsek dla tych, ktorzy myślą i nie lykaja wszystkiego, czym karmi ich telewizja ;) Filmy traktujace o teorii spiskowej, hipotezach i faktach dotyczacych atakow z 11/9, religii itp. sprawach.

1. "Loose Change 2nd Edition" (niebawem wyjdzie "Loose Change Final Cut")
2. "911 In Plane Site"
3. "Painful Deceptions"
4. "The Revolution Will Not Be Televised"
5. "Zeitgeist"
Awatar użytkownika
Yedyny
Wędrowiec
Wędrowiec
 
Posty: 47
Rejestracja: czw 15.03.2007 17:18
Lokalizacja: Głogów

Postautor: Jakub Cieślak » pt 30.11.2007 9:03

16 przecznic
Dość skromny film Richarda Donnera, który próbuje odrobić straty po ostatnich słabych wynikach. Film tak naprawdę należy do jednego aktora: Bruce'a Willisa, który gra trochę na przekór swojemu emploi. Daje niezły popis. Do tego w tle Dawid Morse i jest już całkiem przyjemnie. Dreszczyk emocji niejednokrotnie przelatuje po plecach. Sensacja w dobrej formie. 8/10
Hot Fuzz
Brytyjczycy odpracowują za Rowana Atkinsona, który ostatnio potrafi tylko strzelać torebkami pełnymi wymiocin, wsadzać głowę w sedes i tym podobne "zabawne" rzeczy (Jaś Fasola i Johny English, ostatniego Fasolę już sobie darowałem). Autorzy "Wysypu Żywych Trupów" zabrali się za kino akcji. Znakomicie nabijają się z typowych klisz i pomysłów fabularnych prosto z Hollywood, przy czym dają sobie spokój z sedesowym dowcipem i wymyślają kilka nowych kawałów. Niezły scenariusz, fajni brytolscy aktorzy i kilka momentów, w których człowiek naprawdę chichra się na całego.
8/10
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Fraa » pt 30.11.2007 9:38

Jabłka Adama - duńska czarna komedia. Neofaszysta przyjeżdża do kościółka, gdzie pastor zajmuje się byłymi przestępcami. Adam ma zaopiekować się jabłonką i później upiec dla wszystkich szarlotkę. Film niesamowity. Niektóre sceny przecież straszliwie okrutne, a jednak nie sposób nie polubić bohaterów. No i towarzyszące przez cały film pytanie: czy plagi spadające na jabłonkę to faktycznie Szatan, który wystawia ludzi na próbę? ;)
Polecam. :)
Awatar użytkownika
Fraa
Wędrowiec
Wędrowiec
 
Posty: 35
Rejestracja: ndz 25.11.2007 12:40

Postautor: romulus » pt 30.11.2007 15:43

Jabłka Adama to film niesamowity ze względu na głównego bohatera - skina. Grający go aktor niesamowicie gra twarzą :) Boki zrywałem oglądając jego facjatę w starciu z wronami :)

Co do 16 przecznic to muszę powiedzieć, że końcówka niepotrzebna. Trochę łzawe zakończenie w stylu: co się dalej stało ze ściganym świadkiem i dlaczego nie jesteśmy zdziwieni, że wyszedł na ludzi. Nie zgodze się do końca, że to film tylko Bruca Nieśmiertlenego :) Towarzyszący mu czarnoskóry aktor troszkę ukradł zmęczonemu Brucowi show. Gdyby nie zakończenie to byłby całkiem fajny, solidny dramat sensacyjny. Ale jankesi wszystko muszą dopowiedzieć do końca, aby nikt się myśleniem nie zmęczył i widz musi po prostu wiedzieć, że wszystko skończyło się dobrze. Ale to naprawdę dobrze.
Don't blink. Don't even blink. Blink and you're dead.
romulus
Książę
Książę
 
Posty: 2054
Rejestracja: śr 29.11.2006 20:11

Postautor: Jakub Cieślak » pt 30.11.2007 15:52

romulus pisze:Co do 16 przecznic to muszę powiedzieć, że końcówka niepotrzebna. Trochę łzawe zakończenie w stylu: co się dalej stało ze ściganym świadkiem i dlaczego nie jesteśmy zdziwieni, że wyszedł na ludzi. Nie zgodze się do końca, że to film tylko Bruca Nieśmiertlenego :) Towarzyszący mu czarnoskóry aktor troszkę ukradł zmęczonemu Brucowi show. Gdyby nie zakończenie to byłby całkiem fajny, solidny dramat sensacyjny. Ale jankesi wszystko muszą dopowiedzieć do końca, aby nikt się myśleniem nie zmęczył i widz musi po prostu wiedzieć, że wszystko skończyło się dobrze. Ale to naprawdę dobrze.

Ten czarnoskóry aktor to Mos Def. Taki z niego aktor jak ze mnie Napoleon Bonaparte. Obejrzyj dodatki, zobaczysz, że on po prostu "gra siebie". :) A końcówka rzeczywiście przeciągnięta niepotrzebnie. Jednak mogło być gorzej.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Usagi » pt 30.11.2007 17:57

Dla mnie ten film to zwykły przeciętniak. Bruce Willis jest wysoko w moim rankingu aktorów, ale w tym filmie się nie popisał (jak też w paru innych - zwłaszcza nowszych). Nie był to film kiepski, po prostu niezły, nic więcej. Na pewno nie da się go przyrównać do kilku filmów Willisa, które można wałkować na okrągło. Podobne odczucia miałem podczas oglądania Osaczonego (notabene chyba jutro jest w tv).
Nie jestem także zwolennikiem pchania przed kamerę znanych osób niezwiązanych z filmem. Wszyscy ci piosenkarze/piosenkarki czy inne osoby publiczne, które z aktorstwem mają tyle wspólnego co ja z odprawianiem mszy w kościele, są dla mnie niepotrzebnym dodatkiem. O ile jeszcze występ np. Stephena Kinga w niewielkiej scenie filmu na podstawie swojej książki jest do przełknięcia (tylko w ramach ciekawostki - jak Hitchcook czy Tarantino, lub inni pisarze itd.), to oddanie jednej z głównych ról piosenkarzowi jest moim zdaniem nie na miejscu. Może i w niektórych filmach osoba taka coś sobą zaprezentuje, może odkryje talent aktorski, jednak na ogół wypada to słabo.
Awatar użytkownika
Usagi
Najemnik
Najemnik
 
Posty: 99
Rejestracja: śr 28.11.2007 13:12
Lokalizacja: \/\//\\/\//\

Postautor: bejzkik » wt 04.12.2007 21:33

sunshine aka w strone slonca
(ktos juz wspominal? :P)

bardzo fajnie, naprawde fajnie nakrecona kompletna bzdura
polecam

2/10 fabula
8/10 klimat
bejzkik
Lord
Lord
 
Posty: 1581
Rejestracja: sob 10.05.2003 11:27
Lokalizacja: sosnowiec/krakow

Postautor: Achmed » pt 07.12.2007 23:10

Złoty kompas obejrzany.
Mam nadzieję, że szybko o tym zapomnę.
Obrazek
Achmed
Lord
Lord
 
Posty: 1659
Rejestracja: wt 21.01.2003 16:09
Lokalizacja: Niederzahden/Warschau

Postautor: bejzkik » pt 07.12.2007 23:15

wlasnie wrocilem z kina
jak mozna bylo tak zmarnowac taki temat!?
gdyby nie to ze film byl ladny, swiat fajny to wyszedlbym z kina po 20 minutach

absolutnie nie do ogladania w kinie
bejzkik
Lord
Lord
 
Posty: 1581
Rejestracja: sob 10.05.2003 11:27
Lokalizacja: sosnowiec/krakow

Postautor: elTadziko » sob 08.12.2007 10:17

Oglądał ktoś wczoraj "d'Artagnan i Trzej Muszkieterowie" na jedynce? Trzeba przyznać, że jest to nietypowa wersja tej historii, gdyż wprowadzone zostały wątki fantastyczne - Lady de Winter była służebnica diabła i miała nadprzyrodzone moce xD Ogólnie to film był ciekawy, fajne walki były, ale niektóre efekty specjalne pozostawiały wiele do życzenia.
Awatar użytkownika
elTadziko
Wojownik
Wojownik
 
Posty: 124
Rejestracja: ndz 25.11.2007 11:16
Lokalizacja: Oława

Postautor: Shadowmage » sob 08.12.2007 11:13

Achmed pisze:Złoty kompas obejrzany.
Mam nadzieję, że szybko o tym zapomnę.
Mówiłem, że trzeba było siedzieć i recki pisać a nie na badziewne filmy do kina iść :P

Ja ostatnio czasu na chodzenie do kina nie mam. Mało tego, nawet na obejrzenie filmu w tv czy na kompie. Niemniej jakiś czas temu udało mi się wyrwać na 3:10 do Yumy, remake westernu. Fajny , może miejscami za wiele logiki w tym nie było, ale oglądało się dobrze. Nieco humoru, nieco akcji i całkiem niezła gra aktorska głównych bohaterów. Wrażenia pozytywne, choć bez zachwytu. Nie oglądałem wcześniejszej wersji, więc ciężko mi się wypowiadać czy była lepsza, czy gorsza. W każdym razie nie było to zmarnowanie pieniędzy <a w zasadzie darmowej wejściówki :P>. A poza tym ja lubię westerny.
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20742
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Postautor: insane » sob 08.12.2007 19:09

Eternal sunshine of the spotles mind

Obrazek

Jeden z moich faworytów. Niezwykły, ze szczyptą surrealizmu, senną reżyserią.

Lecz sporo ludzi nie przepada - pewnie nie mogą sie połapać, film trzeba obejrzeć przynajmniej ze 2 razy by dokładnie wszystko odebrać

http://www.youtube.com/watch?v=Xo3i6nAtJp0
http://www.youtube.com/watch?v=pnlb1AQP4NQ
http://www.youtube.com/watch?v=jI7m6L6oKAU
http://www.youtube.com/watch?v=V_0EYAaBWOE

a o czym?

o wymazywaniu pamięci, a dokładniej danej osoby z pamięci.
praktycznie cały film to retrospekcja. Od końca
w pewnym momencie bohater przekonuje sie o wartości wspomnień, więc co robić - uciekać, trzeba gdzieś schować się w takich partiach mózgu gdzie "ich" nie znajdą

Obrazek

teraz to w kinach gnioty ale coś czasem sie przytrafi
http://pl.youtube.com/watch?v=7c2_B_cWK_M
nie mówie o czym bo to to wiadomo
Awatar użytkownika
insane
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 4
Rejestracja: śr 05.12.2007 20:05

Postautor: Usagi » ndz 09.12.2007 12:06

Ja ostatnio oglądałem:

Gwiezdny Pył - wiadomo, na podstawie książki Gaimana. Wyszedł naprawdę zgrabny i ciekawy film. Zresztą pisałem już o tym.

Find me Guilty - Vin Diesel w nietypowej roli - nie widać na każdym kroku jego mięśni, gdyż są przykryte pod garniturem; łysa czacha także znikła pod włosami - chyba pierwszy raz da się widzieć Vina z włosami. W filmie wciela się w Giacomo DiNorscio, gangstera, który zamierza sam bronić się przed sądem. A że ma wielkie poczucie humoru sala rozpraw zamienia się nierzadko w kabaret. Należy dodać, że nie jest to typowa komedia. Owszem, dużo jest scen śmiesznych, jednak film nie daje zapomnieć o tym, że jest także dramatem.

Godziny Szczytu 3 - tutaj niestety trochę się zawiodłem. Nie są to już te same Godziny Szczytu. Mamy tutaj tendencję spadkową. Po bardzo udanych dwóch poprzednich częściach, trójka wypadła słabo. Żarty serwowane w filmie są na stosunkowo niskim poziomie, czasem trafi się coś autentycznie śmiesznego, ale niestety większość to płycizna. Ogólnie film rzadko śmieszy, a fabuła jest rozlazła. Cieszy natomiast krótka i całkiem niezła rólka Polańskiego. Z początku film w moich oczach ratował się tym, że wyglądał jakby celowo robiony był na tandetę. Strzelanina, gdzie wszystko zgrane jest do perfekcji (z ładowaniem magazynka i pozą kończącą akcje na czele) musi być sceną prześmiewczą. Początek filmu jest właśnie utrzymany w takim stylu jednak później ekipa chyba się zagalopowała i traktowała owe sceny jakby bardziej serio. Jak dla mnie film niezły, ale zdecydowanie słabszy od swoich poprzedniczek. Jeśli miałaby wyjść czwarta część na takim poziomie, to lepiej niech nie wychodzi.
Awatar użytkownika
Usagi
Najemnik
Najemnik
 
Posty: 99
Rejestracja: śr 28.11.2007 13:12
Lokalizacja: \/\//\\/\//\

Postautor: romulus » pn 10.12.2007 15:00

Dopiero w weekend obejrzałem na dvd Brokeback Mountain.

Trudno mi jakoś o tym filmie pisać, aby nie wyjść na jakiegoś zaplutego karła szowinizmu czy homofobii. A mogę wyjść na takiego ponieważ nie mogę zgodzić się z większością opinii, iż nie jest to "tylko" gejowska love story, lecz uniwersalna przypowieść o miłości (nieszczęśliwej). Po obejrzeniu filmu przeprowadziłem mały gedankeeksperiment i wyobraziłem sobie, że jest to opowieść "heterycka". No i wyszedł mi z tego filmu niesamowity, wyświechtany banał, jakich wiele. Uważam, że ocenianie tego filmu w kategoriach uniwersalnej love story jest skazane na klęskę, ponieważ siła tej love story tkwi w fakcie, że Ang Lee ukazał miłość między dwoma kowbojami.

Znam tylko jednego geja - i jak dla mnie prowadzi on zycie dosyć wesołei swobodne w doborze aktualnych partnerów oczywiście mieści się chłopak w standardach wymuszanych np przez HIV). Obce mu są dramaty głównych bohaterów. (Widać na jego przykładzie że Polska to jednak nie tak konserwatywny zaścian, jak próbuje się czasami przekonywać). Ale też fakt, iż film dzieje się we wczesnych latach 60 - do 80 tych chyba pozwoliło filmowcom na ukazanie miłości niemozliwej w gejowskim wydaniu. Gdyby akcję przenieśli w XXI wiek to nawet otoczka kowbojska nie pomogłaby im w wiarygodnym przedstawieniu gejowskiej miłości niemożliwej w konserwatywnym społeczeństwie.

Może się czepiam. Przyznaję jednak, że film jest świetny. Nie mój to klimat zdecydowanie, nie chwycił mnie za serce, ale jakoś z przejęciem go obejrzałem.

Prostackie będzie jednak to co napiszę teraz. Ale przyznać się muszę: po obejrzeniu tego filmu w pamięci pozostaną mi jedynie cudnej urody piersi Ann Hathaway. 5/10
Don't blink. Don't even blink. Blink and you're dead.
romulus
Książę
Książę
 
Posty: 2054
Rejestracja: śr 29.11.2006 20:11

Postautor: bejzkik » czw 13.12.2007 16:36

hitman

no niech mi ktos powie o co w tym glupim filmie chodzilo? po kiego grzyba czterech lysych kolesi celowalo do siebie w pociagu? ja nie mam pojecia


mimo ze bardzo lubilem gre film to strata czasu

1612

podobnie jak dziewiata kompania zapowiadal sie jako tako a wyszlo jak wyszlo. w stanach zagralby pewnie christopher lambert a film odrazu zostalby wydany na kasetach vhs

do obejrzenia bez nadziei ze glowny bohater w koncu przestanie wygladac jakby sie urwal z piratow z karaibow
bejzkik
Lord
Lord
 
Posty: 1581
Rejestracja: sob 10.05.2003 11:27
Lokalizacja: sosnowiec/krakow

Postautor: Shadowmage » pn 17.12.2007 19:08

Wczoraj wybrałem się na Beowulfa 3D. W połowie padł jednak kinowy serwer i wszelkie próby jego reaktywacji się nie powiodły, więc nas wyprosili, zwrócili kasę i wysłali do domu :) W każdym razie film raczej przeciętny i nie zamierzam ponawiać wizyty w kinie, żeby go obejrzeć do końca. Poza tym stwierdziłem, że kino 3D nie dla mnie jest, bo mnie strasznie oczy bolały od tych okularów.
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20742
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Postautor: Gavein » czw 20.12.2007 13:06

Shadowmage pisze:Poza tym stwierdziłem, że kino 3D nie dla mnie jest, bo mnie strasznie oczy bolały od tych okularów.


Jakie wrażenie robią efekty 3D w filmie pełnometrażowym? Małe/średnie/duże? :)
Awatar użytkownika
Gavein
Lord
Lord
 
Posty: 1132
Rejestracja: pn 19.11.2007 12:41
Lokalizacja: Anamasobia

Postautor: Usagi » czw 20.12.2007 22:58

Na filmie z takimi okularami byłem chyba z 18 lat temu :D
Awatar użytkownika
Usagi
Najemnik
Najemnik
 
Posty: 99
Rejestracja: śr 28.11.2007 13:12
Lokalizacja: \/\//\\/\//\

Postautor: Achmed » pt 21.12.2007 1:07

gav79 pisze:Jakie wrażenie robią efekty 3D w filmie pełnometrażowym? Małe/średnie/duże? :)

Akurat w tym wypadku raczej średnie. Niektóre sceny zostały wciśnięte na siłę, byle pokazać, jaki fajny dzięki 3D można uzyskać efekt. Ale generalnie wydaje mi się, że dla filmu można sporo za pomocą tej techniki wycisnąć.
Obrazek
Achmed
Lord
Lord
 
Posty: 1659
Rejestracja: wt 21.01.2003 16:09
Lokalizacja: Niederzahden/Warschau

Postautor: Shadowmage » pt 21.12.2007 12:48

Ciężko mi oceniać po połowie filmu, ale ogólnie mam wrażenie, że efekty 3D przejawiały się głównie w różnego rodzaju bajerach i mało znaczących elementach (np. wymierzona włócznia), które wiele nie wnosiły. Przy scenach bardziej złożonych nie było to zbyt widoczne.
Podobnie jednak jak Achmed uważam, że ta technika ma potencjał, ale Beowulf go nie wykorzystuje.
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20742
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Postautor: Alganothorn » sob 22.12.2007 20:32

Borat

Z pewną taka nieśmiałością podszedłem do filmu, co do którego krążą dość powszechne opinie, że jest
- głupi
- prostacki
- obnażający prawdziwe oblicze Ameryki i jej mieszkańców
Jaki jest więc ten film? Taki, jak i sam Borat: prosty i poczciwy reporter z Kazachstanu starający się zrozumieć cywilizację i kulturę supermocarstwa (by Kazachstan rósł w siłę a ludziom żyło się lepiej), a całość jest oparta o zderzenie kultury odwiedzanego kraju z wizją prezentowaną przez Borata;
Rzecz jasna zderzenie bywa bolesne i poczucie smaku, dobrego bądź nie, jest inne, niż przeciętny widz oczekuje od absolwenta Cambridge, ale morał jest na poziomie standardowego filmu z Hollywood + konstatacja, że, jak to ujęto w 'Top Gear', niektórzy Amerykanie krzyżowali się z warzywami...
w tym filmie jest niewiele nowego: szukając marzeń nie zapominaj o tym, co masz obok, Amerykanie są przekonani, że są koroną stworzenia, ale jest kilka scen zapadających w pamięć i może właśnie dla nich ten film można obejrzeć...
...no, dla kilku komediowych też (pierwsza wizja rodzinnej miejscowości, reakcja jeźdźca z flagą na hymn Borata, dzieci biegnące po lody...)
bez rewelacji, ale warto

6,5/10 (do 7,5 jeśli ktoś lubi takie klimaty ;-) )

pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Yedyny » wt 25.12.2007 10:52

I Am Legend
Wlasciwie to jedynym aktorem (nie liczac matki z dzieckiem) jest Will Smith.Calosc dosc sprawnie nakreona - juz na samym poczatku mamy scene, w ktorej bohater mknac po ulicach wymarlego miasta w sportowym wozie poluje na.... jelenie :) Apokaliptyczna wizja wyludnionych miast z niebezpiecznym wirusem w tle, zmieniajacycm ludzi w cos, co wielu z nas zna pod nazwa Vampiry.Horror, ale nie z tych krwawych, raczej dreszczowiec.

The Deaths Of Ian Stone
I tu sie rozczarowalem, bo to chyba drugi z filmow, jakie obejrzalem w tym roku z brakiem pomyslu na rozkrecanie akcji.O ile oglada sie z zaciekawieniem przez pierwsze 20 minut, to potem zmienia sie w jakąś "kiszkę stolcową" - ze tak to ujme.W skrocie: bohater umiera zawsze wtedy, gdy wskazowki zegara zatrzymuja sie.Co wiecej - budzi sie niemal natychmiast w nowym wcieleniu - inna praca, pozycja spoleczna (urzednik biurowy, taxowkarz, narkoman itp.).Po jakims czasie zaczyna pamietac wspomnienia z poprzednich żyć.Ale kto i dlaczego na niego poluje?

Shoot Em Up
Nie lubie tego aktora i z rezerwa (no, moze z ociąganiem ;) podchodzilem do filmu (w stylu: nia ma nic innego, to obejrze to, co jest...), ale okazal sie jednym z lepszych obrazow tego roku, zaraz po "Strzelcu" z Mareczkiem W. Praktycznie ciagla akcja, swietny montaz, do tego -juz po kuracji odchudzajacej- Monica Belucci :oops: Polecam, gdyz mozna dowiedzic sie -m.in.- jak zabic wrednego typa marchewką!
Ostatnio zmieniony czw 27.12.2007 14:10 przez Yedyny, łącznie zmieniany 1 raz
Awatar użytkownika
Yedyny
Wędrowiec
Wędrowiec
 
Posty: 47
Rejestracja: czw 15.03.2007 17:18
Lokalizacja: Głogów

Postautor: romulus » wt 25.12.2007 13:50

Pytanie zasadnicze, czy Monica po kuracji wygląda apetycznie, czy po staremu? Bo od twojej odpowiedzi zależy, czy obejrzę ten film. Bo jeśli wygląda nieapetycznie i nie odsłania chociaż kolanka, to po kiego grzyba wzrok marnować? :)
Don't blink. Don't even blink. Blink and you're dead.
romulus
Książę
Książę
 
Posty: 2054
Rejestracja: śr 29.11.2006 20:11

Postautor: Yedyny » wt 25.12.2007 14:58

Laska wygląda pozytywnie rzeźnicko :) 8)

Obrazek Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
Yedyny
Wędrowiec
Wędrowiec
 
Posty: 47
Rejestracja: czw 15.03.2007 17:18
Lokalizacja: Głogów

Postautor: romulus » wt 25.12.2007 15:33

Czy w tym filmie nie gra również Clive Owen? Ale i tak po twoich fotkach trafił na przód listy do obejrzenia albo zassania i obejrzenia, jak w kinach się nie uda... :)
Don't blink. Don't even blink. Blink and you're dead.
romulus
Książę
Książę
 
Posty: 2054
Rejestracja: śr 29.11.2006 20:11

Postautor: Vampdey » czw 27.12.2007 13:39

Ostatnio:

Skazani na Shawshank
Oglądany drugi raz - rewelacyjny kultowy film. Historię Andy'ego, niewinnego skazańca i jego genialnego planu ucieczki z więzienia znają chyba wszyscy :). Wszystkie Prison Breaki bije na głowę. Pomyślany, zaskakujący, bardzo dobrze zagrany, emocjonujący. Pozostaje za jakiś czas obejrzeć kolejny raz.

Przekleństwa niewinności
Również obejrzany drugi raz. Za młodu zrobił na mnie trochę większe wrażenie, jednak dalej bardzo przyzwoity obraz. Historia pięciu pięknych sióstr, które wychowywane są w dużym rygorze w bardzo religijnej rodzinie. Finałem jest samobójstwo wszystkich dziewczyn. Dobry film o ciekawej formie, ukazujący sporo tego co każdy przeżył za młodych lat.

Tańczący z wilkami
Już nie tak kolorowo - Kevin Costner ukazuje amerykanom, że Indianie też mieli swoją kulturę i sposób życia, który został zniszczony. Trochę nudno, bardzo schematycznie i ogółem bez fajerwerków, choć te siedemnaście lat temu film mógł wywoływać u widzów emocje.

Prawo Bronxu
Dzielnicowi mafiosi widziani oczyma małego chłopca, któremu bardzo imponują i ojca, który przez przestępczym światem syna pragnie uchronić. Fajny film z niezawodnym jak zawsze Robertem De Niro (tym razem nie jako gangster, ale jako zasadniczy i kochający ojciec). Prawo Bronxu, mimo pewnej odmienności dobrze wpisuje się w gatunek filmów gangsterskich typu dzieł Scorsese. Głównym mankamentem jest tu główny bohater - chłopak nie rozumny, drewniany i irytujący jak cholera ;-). Mimo to film ogląda się z dużą przyjemnością, dzieło na poziomie.

Kasyno
Już wiem, że jeden z moich ulubionych filmów tego typu, chyba nawet robi większe wrażenie, niż "Chłopcy z ferajny" :-). De Niro jako harazdzista żydowskiego pochodzenia, któremu mafijni bosi powierzyli kierowanie olbrzymim kasynem. Sporo namiętności, akcji, brutalności. Świętna gra aktorska Roberta (jakby inaczej!) i genialnego Joe Pesci. No i klimat... Mistrzostwo, ot. :P
Obrazek
Awatar użytkownika
Vampdey
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3946
Rejestracja: sob 16.11.2002 20:34
Lokalizacja: Bełchatów/Łódź

Postautor: Jakub Cieślak » czw 27.12.2007 13:55

Yedyny pisze:I Am Legend
Wlasciwie to jedynym aktorem (nie liczac matki z dzieckiem) jest Mel Smith.

Mel Smith? :shock: Intrygujące, kogo masz na myśli... :-)
Vampdey'u, widzę, że odkurzałeś jakieś półki w wypożyczalni, albo odbębniłeś wszystkie "hiciory" serwowane przez Telewizję w czasie świąt. :-)
Lepiej późno niż później
Czyli pani reżyserka, która ma u mnie grubą krechę, próbuje zrobić coś fajnego w stylu "na miłość nigdy nie jest za późno". Nie jest źle, ale do pełni szczęścia też daleko. Cukierkowo, pozytywnie do bólu i ogólnie sztampa, kicz i papierowe postacie. Sytuację ratują aktorzy. Jack Nicholson, Diane Keaton i nawet niezgorszy Kijanka Reeves (i w tle jeszcze ze dwie sympatyczne aktorki). Bez nich ten film by utonął.
6/10
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Vampdey » czw 27.12.2007 14:03

Vampdey'u, widzę, że odkurzałeś jakieś półki w wypożyczalni, albo odbębniłeś wszystkie "hiciory" serwowane przez Telewizję w czasie świąt. :)

Pilnie obserwuje jakie filmy na DVD serwuje wszelka prasa ;-). 4 zł to niedrogo za takie właśnie "Kasyno" na własność :P
Obrazek
Awatar użytkownika
Vampdey
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3946
Rejestracja: sob 16.11.2002 20:34
Lokalizacja: Bełchatów/Łódź

Postautor: Yedyny » czw 27.12.2007 14:08

Tańczący Z Wilkami i Skazani Na Shawshank to dla mnie klasyka! Rewelacyjne obrazy... obejrzalem je kilka razy i skusilem sie na exkluzywne wydanie angielskie tego drugiego, pliki ponizej.Z dobrymi filmami jest jak z komixami - warto je miec, czasem za duuuze pieniadze :)

PeeS:
Mel, Will... wazne, ze Smith ;)

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
Yedyny
Wędrowiec
Wędrowiec
 
Posty: 47
Rejestracja: czw 15.03.2007 17:18
Lokalizacja: Głogów

Postautor: romulus » pn 31.12.2007 8:38

BEZMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI

Trudno o dobre, polskie, współczesne kino. Zwłaszcza jeśli jest ono dalekie od szablonu – nie traktuje o polskiej biedzie, nie jest kalką amerykańskich komedii romantycznych, nie ukazuje „brutalnej”, brzydkiej prawdy o Śląsku, nie sili się na jakieś egzystencjalne pierdoły, od których usypiam w kinie (wybacz Bergman, ale dla mnie zawsze będziesz przynudzającym Skandynawem, któremu brakowało słońca).

Tym bardziej trzeba docenić w/w film. Przede wszystkim dlatego, że próbuje zmierzyć się konwencją w polskim kinie rzadko spotykaną: dramatem sądowym. Film ten pokazuje „dzieje” pewnego procesu (autentyczna sprawa) z 3 perspektyw: pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego, obrońcy i sędziego.

A zaczyna się od tego, że zgorzkniały adwokat ma za zadanie przemówić do rozsądku młodemu studentowi prawa, który nie garnie się do tego, aby zostać prawnikiem. I opowiada mu historię rozbudzając w chłopaku chęć poznania prawdy. Niestety, nie wyzwoli go ona, ale zmieni postawę życiową. Z jakiegoś pretensjonalnego, aspirującego do sztuki mydłka (typowy bajerant egzaltowanych studentek, he heh), zmieni się w faceta, który walczy. Pewnie skończy po latach, jak główny bohater, mecenas Wilczek, ale w takiej młodej, naiwnej energii siła.

Jest to również film o dramacie człowieka niewinnie oskarżonego i skazanego. Dla mnie ten wątek – dotyczący mechanizmu „zgniatania” człowieka przez wymiar sprawiedliwości – z racji zawodowych, miał największe znaczenie. I choć nie zgadzam się z pewnymi tezami (wewnętrzne motywy wydania wyroku przez sędziego – rzadko się zdarzają takie sytuacje, mogę pocieszyć), to jednak baaardzo realistyczny jest mechanizm ukazania machiny wymiaru sprawiedliwości. Brzydko prawdziwy. Zostawia po sobie gorycz, nie tylko u bohaterów, ale i u widza. Potęgowaną nie tylko przez realizm, ale również przez fakt, że historia ta wydarzyła się naprawdę. To nie „Dług” z „podkręconą” fabułą (znakomita zresztą). Niestety.

I, oceniając okiem zawodowca, w filmie nie ma kompromitujących wpadek, jeśli chodzi o używanie terminologii prawniczej. Zwłaszcza dotyczącej procesu karnego. Przykład: kwestia z innego filmu, nadużywana również w prasie: nieumyślne zabójstwo (!!!!) – flaki mi się skręcają jak słyszę ten zwrot, istny oksymoron. Coś takiego jak nieumyślne zabójstwo nie istnieje, nie ma racji bytu w polskim prawodawstwie karnym.

Trzeba też napisać to banalne stwierdzenie: atutem tego filmu jest niewątpliwe aktor w głównej roli. Jan Frycz jest fenomenalny. Każda rola tego aktora zasługuje na brawa, na owację na stojąco. Także tym razem. Ech, w Stanach facet po takim filmie byłby nominowany do Złotego Globu (a może i do badziewiastego Oscara).
Jest też Danuta Stenka w małej rólce żony sędziego. Kapitalna w scenie z restauracji „przekładającej” na polskie realia scenę z „orgazmem” z „Kiedy Harry poznał Sally”.
I Artur Żmijewski w roli ofiary wymiaru sprawiedliwości. Przekleństwem polskiego grajdoła filmowego jest, ze musi się on rozmieniać na drobne w serialach, których konwencja jest przestarzała jak magnetowidy w systemie VHS.

Nie waham się określić tego filmu jako jednego z najważniejszych, jakie obejrzałem w tym roku. Jako jednego z najlepszych polskich filmów w ogóle. Bezmiar sprawiedliwości, w którym toną niewinni. Nie tak znowu rzadko...

Jeśli o mnie chodzi 8/10.

Obejrzałem STARDUST z niepokojem. Wiedziałem, że nie poradził sobie w kinach amerykańskich. Hollywood chyba już przegrzało koniunkturę na konwencję fantasy.
Z opinii na tym forum także nie słyszałem głosów zachwytu.
I dobrze, myślę sobie, bez entuzjastycznego podejścia łatwiej będzie uniknąć rozczarowania. I tak też się stało, bo choć film mnie rozczarował, to jednak było to miłe rozczarowanie.

Wprawdzie z powieści zrobiono konwencjonalną hollyłódzką historyjkę, to jednak momentami udało się zachować „ducha” powieści.

Przeszkadzała mi „ekspansywna” muzyka. Drażnią mnie takie orkiestry, które zaczynają dominować nad obrazem. Końcówka to już maksymalna konwencja, dodatkowo za długa, pojedynek z Lamią wlecze się niemiłosiernie, jak finały niektórych Bondów :) . Bez napięcia go obserwowałem, za to rosło we mnie zniecierpliwienie.

Nie podobali mi się aktorzy. Poza diaboliczną Michelle i Robertem De Niro. Jego kapitan Szekspir to niewątpliwy atut filmu, a już finał kiedy mruga on porozumiewawczo do... szczerze mnie rozbawił. I chyba tylko mnie, bo nikt poza mną się nie śmiał.

Ogólnie jest to ładnie opowiedziana historyjka. Powieść przetworzona na potrzeby filmu, megaprodukcji, która rządzi się określonymi prawami: bilans musi wyjść na plus więc nie ma potrzeby udziwniać sprawdzonych formatów. I przycinamy „panie rezyserze...”.

Całkowicie niepotrzebny początek z jakimś londyńskim obserwatorium i gadką o gwiazdach. Nic by film nie stracił bez niego. Z nim też niczego nie zyskał.

Gdybym miał dzieciaki to bym je zabrał na niego do kina. Ale jeszcze nie wiem, czy kupię na dvd.

PS do wpisu Yedynego. Też niedawno kupiłem sobie specjalne wydanie Gorączki Michaela Manna - special limited edition w ładnym pudełeczku. Nie mam porównania ze "zwykłym" wydaniem, ale jest dużo dodatków i filmików o powstawaniu filmu i ludziach, którzy zainspirowali M. Manna do nakręcenia filmu. Fajne. Ale nie zmieniło to podejścia mojego do dodatków na dvd. Nadal chłodne :)
Don't blink. Don't even blink. Blink and you're dead.
romulus
Książę
Książę
 
Posty: 2054
Rejestracja: śr 29.11.2006 20:11

Postautor: Galvar » pn 31.12.2007 17:43

Obejrzałem sobie wreszcie jakiś czas temu "Katyń" Andrzeja Wajdy.

Tematyka filmu powinna być znana każdemu Polakowi już po tytule. Jest to historia tragicznego morderstwa polskich oficerów, policjantów, pograniczników inteligentów itp. dokonanego przez sowieckie służby specjalne. Opisano ją z punktu widzenia typowej polskiej wojskowej rodziny: mąż oficer, żona z córeczką pozostawione same.

Moim zdaniem film jest trudny do oceny. Fakt, że w ogóle udało się wreszcie taki obraz zrealizować jest juz sporym sukcesem. Jest to bowiem pierwszy tytuł fabularny poruszający tę tematykę. Być może przetrze szlak kolejnym, bo sam pozostawia pewno uczucie niedosytu.

Dlaczego? Jest jeszcze dość łagodny w treści, choć ostatnia, wiadoma scena, została dobrze pokazana - wypośrodkowano dramatyzm, drastyczność i okrucieństwo. Poza tym potwierdza się chyba zarzut, że jest to obraz mało antysowiecki. Nie mam tu na myśli pojęcia antyrosyjskości w odniesieniu do obecnego państwa rosyjskiego (któremu też można wiele zarzucić, np. ostatnie weryfikowanie stanowiska i wybielanie się odnośnie sprawy Katynia), ale do Związku Radzieckiego, osławionego Imperium Zła, totalitarnego, niewolniczego molocha.

Innym zarzutem jest też konstrukcja filmu. Zbyt wcześnie Wajda pokazał czas powojenny (z paroma, moim zdaniem zbyt skąpymi, retrospekcjami), konsekwencje całej historii, losy rodzin czy oficjalne, propagandowe przedstawienie tego procesu.

Podobło mi się, że udało się w filmie pokazać Polaków jako ludzi honoru, ale nie tylko (zwłaszcza w scenach powojennych). Wajdzie udało się uchwycić dramatyzm sytuacji, ludzkie uczucia i postawy, ale... troszkę za spokojnie, za "grzecznie" i chyba zbyt powierzchownie. Może tak miało być, a może tak wyszło?

Film z pewnością jest godny uwagi. Zarówno ze względu na temat jak i aktorstwo czy naprawdę udaną, oddającą klimat muzykę. Szkoda jednak, ze wyszedł zaledwie dobrze zamiast świetnie. Porusza czułe struny duszy, ale nie jestem pewien czy to dotyczy tylko tych polskich, dotkniętych ta tragedią i czy zostanie podobnie odebrany poza Polską i Polakami.

Moja ocena: 7/10
Galvar, mag z charakterem. ;)
Galvar
Książę
Książę
 
Posty: 2718
Rejestracja: wt 07.06.2005 17:43
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: Vampdey » wt 01.01.2008 13:29

Widziało się "Katyń"... niestety.
Film jest za długi, za łopatologiczny - wali po łbie schematami i durną symboliką. Zbyt łzawe dramaty żon płaczących za mężami i kultywowanie narodowego męczeństwa to kolejne zarzuty, które można wysnuć w stosunku do filmu. A nade wszystko mam wrażenie, że został on nakręcony tylko po to, żeby poszli na niego uczniowie szkół - nie jest to obraz dla dorosłego widza oczekującego jakiegoś poziomu, tylko właśnie takie coś dla młodzieży 13-17 lat. Dobre faktycznie jest ostanie piętnaście minut, mówiące o temacie i pokazujące go z dokumentalną brutalnością. Wajda niestety się stacza, bo ostatnio tylko takie filmy robi.
Obrazek
Awatar użytkownika
Vampdey
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3946
Rejestracja: sob 16.11.2002 20:34
Lokalizacja: Bełchatów/Łódź

Postautor: Wotan » wt 01.01.2008 16:33

ostatnio? a ja myslalem ze stacza sie od 1989, po zmianie ustroju jakos nie potrafi sie odnalezc w nowej rzeczywistosci...
http://www.allsecrets.co.uk
moj film...
http://www.well-known-artist.com
Moja nowa odkurzona www, zapraszam!
http://www.vimeo.com/1271372 - moj showreel
Wotan
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 1160
Rejestracja: pt 04.10.2002 23:52
Lokalizacja: Varsovia

Postautor: Alganothorn » czw 03.01.2008 9:43

'Monachium'

Koniec końców obejrzałem i ja;
Film poruszający dość kontrowersyjny temat zemsty wymierzonej przez Izrael osobom odpowiedzialnym i związanych z zamachem (łamane na 'podejrzewanych o związek' - to, jak zapiszemy zależy od tego, z kim sympatyzujemy i kto nas przekonał...)na olimpijczyków izraelskich w Monachium; temat poruszany nie po raz pierwszy, że wspomnę choćby 'Miecz Gedeona/Gideona' (zależy, czy tłumacz opera się tylko na angielskim tytule, czy tradycji imienia);
Film wzbudza kontrowersje nie tylko z racji tematyki, ale i oczekiwań - nie oszukujmy się, po Spielbergu ludzie oczekują 'czegoś więcej' (rzecz jasna, nie jest to jedyny reżyser, po którym oczekuje się 'czegoś więcej' ;-) ), u niego to 'coś więcej' oznacza przede wszystkim solidne kino, nie schodzenie poniżej pewnego poziomu, nie traktowanie widza jak kompletnego idioty (w stylu amerykańskich produkcji spod znaku Jerry'ego B.) i naprawdę przyzwoite dobranie elementów składowych (od aktorstwa, przez zdjęcia i muzykę po scenografię);
Co otrzymujemy? Film jest solidny - nie jest ani rewelacyjny, ani beznadziejny, to jest po prostu solidne kino z nienachalnym przesłaniem, niezłymi zdjęciami, przyzwoitą grą aktorską (Gvyn uznał ją za kiepską, ja nie widzę tutaj powodów to takiej oceny, a na grę Hindsa zawsze chętnie popatrzę :-) ) i takąż muzyką; jak w każdym solidnym filmie, znajdą się sceny gorsze i lepsze (chyba najlepiej zapamiętam dość banalny, ale trafiony zabieg z równoległym pokazywaniem zdjęć ofiar i 11 celów);
Ten film nie otwiera nagle oczu, nie powala odkrywczością, nie rzuca nowego światła na temat, ani nie jest krokiem milowym w kinematografii, ale, nie oszukujmy się, nie tego po nim chyba się spodziewaliśmy - solidne rzemiosło, 'tylko' tyle, ale raczej 'aż' tyle w powodzi tandety i głupoty, jaka płynie do kin ze Stanów...
Jedna uwaga: film trwa jakieś 2,5 h, wciaga, ale nie na tyle, żeby usiedzieć w napięciu przez cały ten czas - to była świetna decyzja, żeby nie iść do kina i poczekać na dvd
;-)
Gvyn dał 6, Vamp i Jander po 8-, u mnie

7/10 (ale jeśli zdaniem Gvyna aktorstwo było kiepskie, to nie dziwi mnie jego 6)
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

PoprzedniaNastępna

Wróć do Film

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 20 gości