na początek wyjaśnijmy sobie dwie sprawy:
kopiowanie to piracenie
oraz
piracenie jest złe
chyba wszyscy się zgodzą, prawda?
to tak dla jasności, żeby nikt nikomu nie mógł wmówić poglądów, których tamta osoba nie wyznaje - tak, piję do Ciebie Tyhagaro, bo czytają wypowiedzi innych dyskutantów nie znalazłem u nich radości z powodu piracenia i jakiegoś głębokiego poczucia dumy
większość ludzi piraci z powodów ekonomicznych: wydatek 60 pln na płytę, 95 pln na podręcznik czy 115 pln na grę stanowi spory problem; problem rośnie, jeśli jest się studentem i takowych podręczników robi się naście, albo i dzieści kilka...
tu nie chodzi o usprawiedliwianie, ale o pokazanie realiów;
w ciągu ostatniego roku grałęm w jedną piracką grę i kilka orginałów - gram rzadko, mogę poczekać na premierę legalną i odczekać kilka miesięcy aż stanieje i pojawi się w edycji za 19.90 (kwota 50 jest absolutną granicą kupowania gier);
korzystam z programów freeware'owych z pominięciem windozowego rdzenia;
nie korzystam z kser, za wyjątkiem kilku artykółów niedostępnych w naszym kraju, a także np. Wegecjusza, który był wydany chyba w latach 70 w piśmie filologów klasycznych i wznowienia nie miał - mam je nie dlatego, że oszczędzam, ale dlatego, że nie miałem i nie mam mozliwości zanabycia orginałów;
posiadam sporą kolekcję muzyki wykraczającą poza to, co mam zakupione legalnie, posiadam trochę filmów w wersji podchodzącej pod piractwo;
czy uważam, że tak powinno być?
nie
czy ktokowliek tak uważa?
owszem, istnieje ruch ludzi, któzy uważają, że należy piracić na potęgę wszystko, co wychodzi spod ręki Billa G. i jego 'małomiętkiej' firmy, ale praktycznie do piracenia niczego więcej się nie nawołuje...
gdybym miał nadmiar finansów nie kupowałbym płyt, ale ściągał muzykę legalnie z rozmaitych płatnych serwerów; sćiągnąłbym z Australii wszystkie niedostępne u nas filmy, które mam wypalone; może ściągnąłbym orginały artykółów (ale i tak większość z nich mam za zgodą autorów, więc to nie jest typowe piracenie
), pewnikiem zorginalizowałbym windozę, ale tutaj jest bariera finansowa: jeśli mam do wyboru ołacić czynsz na dwa miesiące i wszystkie media, a także coś jeść albo kupić Windowsa, to jakoś wolę miszkać i jeść, taki lajf;
co do podręczników: studiowałem archeologię, skądinąd sporo czasu spędzając w bibliotekach; ludzie dzielili się na dwa rodzaje: takich, co to kserwoali niemal wszystko i takich, co to robili czytali i notatki - tych drugich była znakomita mniejszość...rzecz jasna nie wszystko można wynotować - tablice prezentujące ewolucję dowolnych obiektów, plany miast, fortyfikacji, typologie głowic mieczy Wikingów to nie jest coś, co łatwo przerysujesz, ale duża część to wiedza, którą można sobie wynotować; ja notowałem nie tylko z jakichś górnolotnych powodów i przekonań, że kogoś okradam - dla mnie taniej było notować, niż płacić za ksero...może to szok, ale to był istotny powód; do tego dochodziło wieksze tempo uczenia się - kiedy notujesz już powtarzasz, więc cały proces przebiega szybciej...
kwestie lektur cegieł myślicieli też były do przeskoczenia, np. mało który student sięgał (widać było po książkach) po uniwersytecki cykl 'Wiedza o kulturze', gdzie tomy w typie 'Antropologia kultury' prezentowały nieźle poglądy Straussa i Eliade; owszem, dobrze było poznać całe ich dzieła, ale jak brakło czasu trzeba było sobie radzić i w taki sposób
reasumowywawewując:
chyba nikt nie uważa piractwa za coś dobrego i nikt nie robi tego dlatego, że lubi, tylko dlatego, że nie widzi innego wyjścia; to, czy rzeczywiście nie ma innego wyjścia jest w tym momencie najbardziej istotne, ale tutaj każdy sam ocenia swoją sytuację, ja potępiać innych nie będę
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.